Zaginiona dziewczyna


Zaginiona dziewczyna

Gone Girl

Średnia ocena: 7.29

Lite2014-11-02 11:29:45




David Fincher kolejny raz serwuje film trzymający w napięciu do ostatniej minuty.
„Fight Club” i „Siedem” wgniatały w fotel, „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” momentami się dłużył, a „The Social Network” zakwalifikowałbym jako najsłabszy z jego filmów. „Gone Girl” umieściłbym gdzieś po środku. Historia może zaczyna się niewinnie, ale z biegiem czasu robi się coraz ciekawsza, a bohaterowie z dość prostolinijnych stają się bardziej złożeni i intrygujący. Film jest na tyle długi, że przy pierwszym znaczącym i dość niespodziewanym zwrocie akcji myślałem, że to już w zasadzie koniec, a nie byliśmy nawet w połowie. Co jednak znaczące, „Zaginiona dziewczyna” jest długa, ale się nie dłuży – do samego końca oglądałem ją z zapartym tchem.

A o co w zasadzie chodzi? Powiem tylko, że pewnego dnia bohater grany przez Bena Afflecka wraca do domu, w którym nie ma żony, jest za to rozbity szklany stół, więc niemal od razu zaczynają się poszukiwania małżonki. Jakiekolwiek dalsze streszczanie fabuły miałoby już znamiona spoileru. Mógłbym jeszcze dodać, że Rosamund Pike gra rewelacyjnie, Neil Patrick Harris znów nosi doskonale skrojony garnitur, a ekranowe wcielenie Tylera Penny wprowadza dawkę świetnego czarnego humoru, ale jest to chyba niepotrzebne, bo i tak wszystkich zainteresowanych zdążyłem przekonać. W kinie obecnie leci sporo filmów, kilka z potencjałem i jeden naprawdę świetny.

8/10

SithFrog2014-11-27 23:43:26


- Boję się chodzić na filmy Finchera. Prawie trzy godziny życia stracone na niewiarygodnie nudny Zodiak zostawiły we mnie ślad. Traumę. Czasem jednak warto zaryzykować, bo nagrodą może być taki film jak Zaginiona dziewczyna. Chyba najlepszy thriller w tym roku.

Wiele nie mogę pisać o fabule, bo spojler pogoniłby spojler. Początek jest oklepany. Nick Dunne (Ben Affleck) to były dziennikarz, który z piękną żoną Amy (Rosamund Pike) przenosi się z Nowego Jorku do prowincjonalnego miasteczka w Missouri. Pewnego dnia wraca do domu, a tam: kot na zewnątrz, drzwi otwarte, stolik w salonie strzaskany, a ukochanej ani śladu. Dzwoni na policję, przybywa wścibska i oschła pani detektyw (Kim Dickens). Dzwoni do ukochanej siostry bliźniaczki (Carrie Coon) i prosi o wsparcie psychiczne. Zaczyna się śledztwo i… akcja rusza z kopyta. Porwana? Zamordowana? Przez kogo? Męża? Wielbiciela? Co się stało?

Nie jest to jednak typowy scenariusz z banalnym wyjaśnieniem zagadki. Rewelacyjnie zaplanowana intryga powoduje u widza emocjopląs – emocjonalny oczopląs. Każdego z bohaterów podejrzewamy, za chwilę współczujemy mu lub jej, żeby potem na nowo znienawidzić. Historia została wymyślona naprawdę oryginalnie, do tego mistrzowsko ją Fincher opowiada. Do pewnego momentu czułem, że będzie raczej schematycznie ale na szczęście fabuła poszła w zupełnie inną stronę. No nie mogę więcej napisać, bo coś niechcący zdradzę! Zakończenie szokuje, poraża, ale idealnie dopina scenariusz. Dodatkowo wiele scen pokazuje w ponurym zwierciadle jak dziś działają media. Jak łatwo kogoś zeszmacić, żeby za chwilę wynieść na piedestał. To samo tyczy się policji. Jak kilka faktów pasuje to nie liczy się „big picture”, trzeba się skupić na jakimkolwiek detalu, który pozwoli zamknąć sprawę i oskarżyć najłatwiejszy cel.

Osobne słowa uznania dla aktorów. Pierwsze skrzypce gra Rosemund Pike, muszę powiedzieć, że jestem oczarowany. Doskonała kreacja, rewelacyjna postać. Brawa należą się generalnie wszystkim kobietom, które grają tu pierwsze lub drugie skrzypce. Z facetami, cóż, mam problem. Affleck się stara ale bliżej mu do drewnianego Bena z dawnych czasów niż do gościa z Argo. Drugi problem to Neil Patrick Harris. Doogie Houser, potem Barney w serialu How I Met Your Mother… no ciężko udawać, że może grać poważne role. John Litgow w Dexterze pokazał jak się ucieka z takiej szufladki. Neilowi się to raczej nie udało.

Gonitwa myśli pobudza mózgownicę do działania przez cały seans. Sympatyzowałem z każdym bohaterem, nienawidziłem każdego z nich i cały czas film trzymał mnie w napięciu. W zawieszeniu między emocjami, a chęcią rozwikłania zagadki. Jeśli ktoś jeszcze nie widział – chyba kończą grać powoli w polskich kina. Paskudnie byłoby przegapić! Polecam!

8/10

Voo2015-01-06 14:13:41




Thriller z inteligentnym, zaskakującym i trochę przewrotnym scenariuszem zwodzącym widza na manowce. Historia zaginięcia perfekcyjnej pani domu opowiedziana z jej perspektywy oraz z perspektywy jej męża. Opowieść dość niespieszna, drobiazgowa, z dużą ilością postaci drugo i trzecioplanowych. Skonstruowany nieco nietypowo. Brak tu narastającego napięcia i zaskakującego odkrycia na końcu. Film dzieli się na wyraźne części, z których każda posiada swoją własną kulminację. Jako całość historia na pewno intryguje i przykuwa do ekranu ale film trwa 2,5 godziny i szczerze mówiąc - moi zdaniem to za długo jak na ten gatunek. Zapewne wynika to z faktu, że film jest ekranizacją książki (jak chyba większość inteligentnych thrillerów) i po prostu trzeba było pokazać opowieść opisaną w zapewne dość opasłym tomie. Mam też jednak wrażenie, że Fincher trochę "babrze" się z tą historią. Pół godziny, nawet 20 minut krócej a kończyłbym seans bez lekkiego zniecierpliwienia. Dla wielu to nie musi być żadna wada, ba - mogą to uznać za zaletę tego filmu, momentami ocierającego się o kino psychologiczne, może trochę demaskatorskie, wymierzone we współczesne media. Na pewno jest to świetnie zagrane, na pewno autor książki miał świetny pomysł ale jednak - w tak misternej układance moim zdaniem coś nie do końca zaskoczyło albo inaczej - smaczna zupa ale przesolona. Może gdyby reżyserem był sam Affleck (pamiętając nieco podobne w klimacie Gone Baby Gone) to wyszłoby jeszcze lepiej? Tak czy siak warto ten film obejrzeć, jak dla mnie po prostu jest jakiś "inny", a to duży plus.

7/10

Mithrandir2015-01-07 00:34:40



Voo napisał(a):Voo w sedno Ogólnie mam wrażenie, że ostatnio reżyserzy i montażyści coś mają problem z odpowiednim przycięciem filmu. Ale ten jest naprawdę dobry, momentami świetny (np. wątek w motelu, adwokat)

7/10

Crowley2015-01-18 19:58:08




W zasadzie zgadzam się z wcześniejszymi recenzjami ale jeśli chodzi o ocenę końcową, jestem w kropce. Pierwsza część, w której obserwujemy faceta, którego żona zaginęła, a może została zamordowana, możliwe nawet, że przez niego samego, jest świetna. Co prawda podobnych filmów było już kilka ale ogląda się to bardzo miło i zaciekawieniem. Niestety albo robię się coraz mądrzejszy, albo scenariusze coraz prostsze w rozszyfrowaniu, bo w zasadzie od początku wiedziałem o co chodzi. Tym bardziej mam zagwozdkę z ocenieniem drugiej części, w której poznajemy losy tytułowej zaginionej. Spodziewałem się jakiejś fajnie zakręconej historii, a to co dostałem kompletnie nie trzymało się kupy. Doogie Howser zagrał tak beznadziejnie, że przez cały czas zastanawiałem się, o co chodzi i jaką tajemnicę kryje w sobie ta postać. Okazało się, że po prostu była beznadziejne zagrana i tyle.
Za część pierwszą z czystym sumieniem wystawiłbym 8, może 8,5. Część druga to w porywach 6, bliżej 5. Rosamund Pike zagrała nieźle ale nominacja do Oscara chyba na wyrost, Affleck lepszy niż zwykle, świetna muzyka Renzora, ogólnie bardzo profesjonalna realizacja. Taki solidny thriller, któremu czegoś zabrakło.

7/10

Pquelim2015-01-20 11:39:10



Zdecydowanie świetny thriller, któremu nic nie zabrakło. Powaznie, jeżeli będziemy narzekać na produkcje tego pokroju, to za parę lat zostaniemy z wyborem pomiędzy komedią romantyczną ze stuletnia Meryl Streep, a dramatem społecznym o Holocauście/niewolnictwie/terrorystach. Gone Girl ma w sobie wszystko, co porządny i mocny thriller mieć powinien: Po pierwsze intrygujący scenariusz, który od pierwszych minut stawia widzowi spory znak zapytania nad głową i przekręca go niemiłosiernie w różne strony w miarę rozwoju akcji. Po drugie introwertyczne postaci głównych bohaterów, dobrze skontrastowane ze środowiskiem mediów masowych i ogłupianą przez nie publicznością. Jest więc kilka wątków uniwersalnych i oklepanych*, wykorzystanych o tyle, ile było to potrzebne w prowadzeniu fabyuły i zwodzeniu oglądajacych na manowce. Owszem, sama intryga nie jest przesadnie zawaolowana i - mając odpowiednie nastawienie - można ją rozszyfrować w try miga - w moim przypadku nie przełożyło się to jednak na gorszy odbiór filmu. Jest świetnie nakręcony, opatrzony doskonałą muzyką Reznora i naprawde fajną rolą Bena Afflecka (który, nawiasem mówiąc, mógłby jednak trochę odpuścić z siłką do tej roli bo wyglada trochę jak napompowany piździelec z tą ładną buźką ). Gone Girl to dla mnie tegoroczny odpowiednik świetnego Prisioners z 2013 - takich filmów życze sobie więcej. I Finchera więcej, bo warsztat jego jest już pewną gwarancją jakości. A w kontekście słabizn tegorocznych oscarowych nominacji jestem standardowo oburzony, że Gone Girl został niemal całkowicie pominięty. Bo osobiście uważam, że z 2014 lepiej oglądało mi się jedynie Lego. Polecam!

8/10

LoboFC2015-11-20 15:32:01



Jeden z lepiej ocenianych filmów 2014 na Filmwebie. Dobry pomysł, do pewnego momentu ciekawi... ale czym dalej w las, to robi się nie spójny. Nie kupuję głównego bohatera, po prostu. No i to zakończenie, niby otwarte... ale jakoś nie obchodzi mnie, co się stanie później. Główna postać była tak sztuczna i niespójna, że po prostu to mnie nie obchodzi.

6/10