Ida


Ida

Średnia ocena: 6

Oczyk2014-06-06 01:17:04


Dziwię się że tak mało słychać o tym filmie. Jeden z lepszych polskich dramatów ostatnich lat. Fabuła dosyć prosta – polska lat '60, młoda aspirantka zakonna (tzn. jeszcze niedoszła zakonnica), na polecenie siostry przełożonej, ma spotykać się z swoją ciotką – jej jedyną krewną. Nic w tym niezwykłego, gdyby nie fakt, że wychowana w przyzakonnym sierocińcu, swojej ciotki na oczy nie widziała. I oczywiście zaczyna się historia odkrywania przeszłości i rodzinnych historii. Tu ucinam opis fabuły bo nie zamierzam spojlerować dalej.Nie jest to trudny film, fabuła jest dość prosta, czasem ciut aż za prosta. Dobre to, że film jest zupełnie bezpretensjonalny - wszystkie rozmowy o uniwersalnych, abstrakcyjnych problemach wiary czy życia są ucinane w odpowiednim momencie. Tak na dobrą sprawę to już od pierwszych scen wiadomo co jak się potoczy. Ale to nie jest najważniejsze, to co przykuwa uwagę to niesamowity, ciemny, mroczny klimat. Zaczynając od tego że jest to film czarno-biały, za scenografie posłużono się chyba najbardziej obskurnymi zakątkami Łodzi, i tak naprawdę to w film toczy się w dosyć wolnym tempie (wcale nie nudnym!). Wspomnieć mogę jeszcze o nieszablonowym kadrowaniu (czasem zahacza o geniusz, ale i czasem wychodzi banał). Tak naprawdę to właśnie ta, gęsta jak mazut, atmosfera buduje dramat.Ciekawostką jest, że poza granicami „Ida” sprzedaje się jak ciepłe bułeczki – porównywalnie z „W ciemności” Agnieszki Holland.

8/10

Cherryy2014-08-10 09:50:52




Nasz kandydat do Oscara w 2015 roku. Historia Anny, sieroty z zakonu, która wbrew swojej woli musi poznać jedyną krewną - dobrze "ustawioną" w realiach PRL-u ciotkę, niejaką "Krwawą Wandę". Mimo początkowej wzajemnej niechęci, między kobietami rodzi się więź, która wykracza poza "śledztwo" związane ze śmiercią ich rodziny.

Krytycy w Polsce i zagranicą zachwalają film, a informacja o zgłoszeniu tytułu do nagród Akademii ostatecznie mnie przekonała, że należy zrobić sobie seans. "Ida" jest króciutka (~80 min.), czarno-biała i nakręcona w 4:3. Ogląda się to momentami, jak kronikę ze względu na rzadko spotykaną w polskim kinie dbałość o scenografię otwartych lokacji. Nie ma sztuczności, towarzyszącej niejednej produkcji. Kawał dobrej roboty scenografów. Pytanie tylko, czy zabiegi techniczne (szarość, zwężenie obrazu) były w tym przypadku naprawdę niezbędne? Osobiście wolałbym "Idę" kolorową i panoramiczną.

Zagrany niebywale dobrze, także przez postaci pojawiające się na ekranie na kilkadziesiąt sekund. Warsztatowo piątka z plusem. Zgrzytem są bardzo cicho wypowiadane przez aktorów kwestie. W tym przypadku zdaje się to zabieg świadomy, a nie wina techników od dźwięku.

I tylko fabuła mnie nie przekonała. Zbyt nachalnie pokazano różnice w podejściu do wiary obu kobiet. W dodatku ta część relacji wypada nad wyraz miałko, mimo, że w filmie mała chyba odgrywać ważną rolę charakterotwórczą. Nie czuje się, że akcja "płynie" - w zasadzie non stop panie gdzieś chodzą, kogoś o coś pytają, a w międzyczasie prowadzą krótki dialog, który ma nam pokazać jak różnią się od siebie. Na Annę i jej ciotkę się patrzy, a nie im towarzyszy. Za mało w tym wszystkim emocji, ale może to ja jestem po prostu kinowym barbarzyńcą i to do mnie nie trafiło.

Ale pomimo wszystko - jest to niezły film, nadrabiający znakomitą Kuleszą i ogólnie aktorstwem, bardzo dobrym klimatem i ogólną perfekcją stylistyczną. Do tego podejmuje drażliwy temat i aż dziwię się, że w mediach tak mało się o "Idzie" dyskutuje. Na Oscara nie liczę. Polecam raczej konkretnym kinomanom, jako ciekawostkę.

6/10

eddina2014-08-12 18:58:22




A propos "Idy", podpisuję się po opinią Cherryy'ego. Film znakomity warsztatowo, ale poza tym zostawia duży niedosyt. Fabularnie i emocjonalnie nic specjalnego. A przecież Pawlikowski pokazał już kiedyś, że potrafi robić świetne, porywające emocjonalnie kino, patrz "My Summer of Love". Ale kciuki będę trzymać za nominację do Oscara.

6/10

Voo2015-02-26 23:22:26




Niesamowite kadrowanie, czarno-białe zdjęcia, staromodny format i klimat wylewający się dosłownie z każdego kadru. Może trochę to trącało banałem ale film wyglądał tak jakby godzinami przygotowywano dosłownie każde ujęcie, zupełnie jakby ktoś robił artystyczną fotografię. Świetny, dopracowany dźwięk (oglądałem w TV, na Canal+, wspominam bo ktoś wcześniej pisał, że miał problem ze zrozumieniem dialogów), nastrojowa ścieżka dźwiękowa, niesamowite zapuszczone "miejscówki" i w efekcie muszę przyznać, że film jest po prostu formalną, dopieszczoną perełką. Scenariusz prosty, czytelny, spięty klamrą, pewnie przypadł do gustu amerykańskim jurorom. Muszę jednak zachować się jak prawdziwy Polak-katol (którym jak na ironię nie jestem) ale poczułem się trochę, no troszkę dotknięty i oszkalowany, w imieniu narodu polskiego, amen. Nie twierdzę, że każdy film musi przedstawiać prawdę i tylko prawdę i racje wszystkich stron ale zgodzę się, że idzie w świat przekaz o polskiej ciemnocie ubijającej Żydów. Nie to mnie jednak zirytowało, bo taka była też prawda (oprócz wielu innych prawd). Wielu ludzi mieszka w pożydowskich a jeszcze więcej w poniemieckich domach. Aczkolwiek chciałoby się wstać i wrzasnąć, że ci co nasz zostawili na pastwę ruskiej dziczy i niemieckiej przemocy i przyczynili się do tego dramatu, wypędzeń i mordów i krzywd teraz nas oceniają. U mnie we wsi jest zaniedbany cmentarz niemiecki ale to nie moja wina, że nie ma u mnie we wsi Niemców, którzy mogliby o niego dbać. Nie to mnie jednak zirytowało, że się powtórzę. Zirytowała mnie postać ciotki, stalinowskiej sądowej morderczyni, która ukazana jest jako postać trochę sympatyczna a na pewno skrzywdzona, w domyśle jakby mszcząca się za dawne krzywdy. Może to źle odebrałem ale hej, film pokazuje wielki dramat kobiety, która gdzieś między szlugiem a kieliszkiem wspomina, że wysyłała ludzi na śmierć? Halo? To wszystko? Już nie wracamy do tematu? Jaki cel ma ten wątek, że pani nie jest zwykłą sobie osobą? Mam skojarzyć, że my ich i dlatego ona (oni) potem nas? Piszę jak czubek z forum filmwebu? Co zrobić. To jest naprawdę bardzo dobry, pod pewnymi względami wyśmienity film ale nie dziwię się, że komuś może działać na nerwy. Albo nie zrozumiałem, prosty w sumie jestem.

8/10

Crowley2015-11-24 00:30:51




Dom. Wartburg. Framuga okna. Kawałek twarzy kobiety. Pali papierosa. Patrzy w dal. Patrzy w dal przez trzy minuty. Zbliżenie na niedopałek. Woda w czajniku wrze. Smutny krajobraz. Kobieta patrzy przez szybę samochodu. Zbliżenie na lusterko samochodu. Samochód podjeżdża do rozwalającego się domu. Smutek. Szarość. Wszyscy się zamyślają. Cięcie. Framuga drzwi na pół kadru. Kobieta patrzy w dal. Koniec.
Taki to mniej więcej film. Fabuła fabułą ale forma, która przywodzi na myśl "ambitne performensy" jest nie do zniesienia. Ten film jest nudny, beznadziejnie sztuczny, szary, bury i ponury. Nic się nie dzieje, dialogi się wloką, a nominowane do Oscara zdjęcia to jakaś totalna kpina. Jeśli sztuką ma być udziwnianie na siłę kadrowania, to ja wracam do filmów o facetach w rajtuzach.

2/10