500 Dni Miłości


500 Dni Miłości

500 Days of Summer

Średnia ocena: 7.33

Pquelim2014-04-14 13:33:00



Prawie kapitalny film. Opowiada o zwykłym chłopaku i jego zwykłej miłości do niezwykłej dziewczyny. Chociaż w jej przypadku określenie "zwykły" wypadałoby zamienić na "normalny" i wtedy mamy jasniejszy obraz sytuacji.
Specjaliści - psychologowie pokazują ten film swoim pacjentom jako podglądowy przykład relacji z partnerem mającym zaburzenia pogranicza osobowości, tzw. BPD. Dla mnie to historia, jaką znam z autopsji, jaką przerabiałem kilkakrotnie przy mocniejszym trunku ze zdołowanymi kolegami, przyjaciółmi. On (trochę drętwy, acz uroczny Joseph Gordon-Levitt) poznaje Ją (bardzo dobra Zooey Deschanel) w pracy. Mimo początkowej niechęci, nieśmiałości i braku pewności siebie w końcu zaczyna się piękny romans, cudowny związek, którego konsekwencje widzimy w przebijających się przez film przeskokach czasowych. W ogóle jest bardzo fajnie zrealizowany - dzięki swobodnemu traktowaniu chronologii reżyser utrzymuje napięcie i otwiera sobie drogę do stosowania różnych form wyrazu - od pseudoteledysku po animacje rysunkowe. Jest świetnie. Jest super. Historia żre jak poszukiwania Małej Madzi w zeszłym roku. Modelowe studium rozbijania miłości na coraz mniejsze kawałki, niezrozumienia i bólu, które towarzyszą młodym ludziom w obliczu rozstania. Śmieszne, smutne, czasem lekkie jak Disney, czasem mocne i wzruszające jak Mendes. Komedia romantyczna, która jest antytezą komedii romantycznych. W dodatku pomysłowo zrobiona. Większość tego filmu to naprawdę wysoka (o ile nie najwyższa) półka. Czego więc brakuje? Suspensu. Im bardziej historia sie rozwija, tym większą miałem ochotę na porządne tąpnięcie, silną klamrę na zakończenie. A ono nie daje satysfakcji - zbyt wiele rozgrzesza, za mało potępia. Przynajmniej w moim odczuciu. Szkoda, bo mogło być idealnie, ale i tak jest bardzo dobrze. Z dużym prawdopodobieństwem możecie odnaleźć trochę siebie w tym filmie. Ja znalazłem - więc polecam.

7/10

SithFrog2014-05-03 17:47:00


- Nieszablonowa, prawdziwa i udana komedia romantyczna to rzadkość dlatego tym bardziej cieszy mnie, że zagrała tu Zooey Deschanel. Ciekawie nakreślone postaci, zaburzona chronologia, niestandardowe dla gatunku rozwiązania, nawiązania do Bergmana i lekko artystyczny sznyt - to wszystko czyni z 500 dni miłości komedię gdzie można się jednocześnie pośmiać i zadumać. Współczujemy bohaterom, żeby za chwilę otrzeźwieć - przecież sami doprowadzili się do tego stanu. Ciekawa rzecz o miłości, złudzeniach, nadziejach i wytrwałości w dążeniu do celu. Zdecydowanie polecam. Mimo, że do ideału (Love actually) trochę brakuje.

8/10

Piccolo2014-05-12 01:05:48


Najpierw trzeba powiedzieć jedno. Tłumaczenie tytułu ma w tym przypadku sens bo "Summer" w oryginalnej nazwie to nie lato a imię drugiej bohaterki, więc 500 Dni Lata brzmiało by debilnie (tak samo jak 500 Dni Summer albo coś w ten deseń, a dodanie "z" psułoby efekt).Teraz o samym filmie. Wiele już napisał Żaba na starym forum. Komedia Romantyczna, ale trochę inna niż większość. Niby mamy typową historię "Boy meets Girl" (o czym mówi sam narrator) ale poprowadzoną w inny sposób. Cały film nie ma liniowej narracji i cały czas skacze pomiędzy pierwszymi a późniejszymi dniami ich związku ale robi to tak, że utrzymanie wątku jest proste.Tutaj Lewitt gra spokojnego, trochę wstydliwego gościa, który potrafi uznać, że nic nie będzie ze związku bo dziewczyna, na pytanie jak minął weekend odpowiada "doooooobrzeeeee", co dla niego (ledwo ją poznał) od razu oznacza, że na bank z kimś spała więc nic z tego nie będzie. Od taki nice guy, bojący się zagadać do dziewczyny, która mu się podoba. A tą dziewczyną jest Zooey Deschanel, aktorka, którą bardzo lubię i zawsze miło wspominam filmy/seriale (gra w serialu New Girl) w których występuje.Gagów jako takich wiele nie ma, czasami narrator żuci fajnym tekstem, ale film głównie wciąga opowiadaną historią nie śmiechem.

7/10