Simon Pegg w roli paranoicznego autora książek dla dzieci, który pisze o seryjnych mordercach. W międzyczasie sceny z lecącymi w zwolnionym tempie majtkami i jedna z najśmieszniejszych scen, jakie w życiu widziałem - seryjny morderca słuchający Final Countdown.
Film dziwaczny, trochę czarna komedia, udająca parodię horroru. Trochę thriller, a trochę kompletnie bezsensowny film, w którym przez połowę czasu Pegg gada sam do siebie. A, jest jeszcze poklatkowo animowana bajka o jeżach.
Średnio mi się podobało, chociaż były momenty. Pegg świetny ale zabrakło jakiejś sensownej myśli przewodniej.