Kolejny etap niszczenia legendy Roberta De Niro.
Irytowały mnie utyskiwania 'jak on mógł zagrać w takiej komedioweł szmirze'- co zagrał dobrego to jego a teraz niech sobie robi co chce.
Ale sytuacja się powtarza. I powtarza. I powtarza.
Znowu dno. Komedyjka z brutalnymi scenami o capo, który zakablował rodzinę a teraz się ukrywa po europie. Wspominki, zabójcze dzieci, mordercza żona i ON, który zabija dla funu fHancusów. BUA HA HA HA. Żenujący poziom humory, totalnie głupia historia i poczucie bezsensu tego wszstykiego. Akcja trwa i nic z tego nie wynika.
Ten odcień rozmieniania na drobne jest jeszcze bardziej szary, bo De Niro szydzi ze swojego etosu Goodfella-Taksówkarzowego. W jednej ze scen ogląda nawet film 'Goodfella' w kinie i się wzrusza. Niesmaczne?
Bardzo zły film. A jakie nazwiska? Pfeiffer, Lee Jones, De Niro, Luc Besson jako reżyser.
Odradzam. Nawet nie kłaśc obok kotleta bo ten zaleci grzybem. Porażka na całej linii.