47 Roninów


47 Roninów

Średnia ocena: 4.25

Koobik2014-01-12 10:48:00




Czytałem, że to ogromna klapa finansowa- więc byłem zachęcony tym, że nie mam wysokich oczekiwań a obsada i budżet znamienite.
'47 Roninów' to film kiepski z dwóch powodów - odpychający główny bohater oraz fabuła która nie jest w stanie wciągnąć w wir wydarzeń.

A całą porażkę ciągnie Keanu Reeves. Do tej pory gwarantował wysokie wpływy z biletów. A tutaj zamienia wszystko czego się dotknie. W porażkę.
Zarówno jego postać jak i jego gra aktorska zwracają uwagę niskim poziomem. Sam Reeves- drewniany, smutny, przejrzysty. Wzbudza zerowe zainteresowanie i nie jest chłodny- on jest NIJAKI. Słaby.
Jego postać- niepotrzebna, irytująca, bez sensu i głębi. Odpycha. A w tym wypadku można narzekać, że wciśnięta na siłę, nieprzystająca (indiański białas w Japonii jako Samuraj? Jeden raz z Tomem Cruisem już wystarczy!)
Mogłoby go tutaj nie być.
Sam film cierpi brakiem spójności i pomysłu. To zlepek scen sklejony narracją i postacią Kai (Reeves), która przynudza i daje poczucie braku sensu.
Efekty specjalne fajne, potwory też. Piękne stroje i scenografia.
Nie można im, Roninom odmówić, że dostarczają rozrywki. I właśnie za to daje trzy punkty, bo aż ciężko mi opisać jak Keanu i jego Kai pogrążają ten film.

Odradzam w kinie. Jako kotletowiec- może być.

3/10

Crowley2014-03-26 10:22:00




Spodziewałem się wiadra wymiotów, kaszany stulecia, obrad sejmu i wszystkiego co najgorsze. Nastawiałem się na poniedziałkowy klub konesera TV Puls. Wiedziałem, że to będzie tragiczny film z latającymi samurajami i kaszaniastymi efektami. A nie był. Nie było nawet świetlnych mieczy.
Ok, nie był to też Hamlet miał fabułę. Przewidywalną i bez niespodzianek ale z jakimś tam sensem. Skrzyżowanie Ostatniego Samuraja z Harrym Potterem było ale ani razu nie walnąłem się w czoło z zażenowania. Reeves chyba czytał książkę Ibisza, bo wygląda na coraz młodszego, a że gra od tylu lat to samo? No taki to już aktor, ja tam go nadal lubię. Po prostu ciężko mi się do czegokolwiek w tym filmie przyczepić, chyba że miałbym się czepiać samej idei głupkowatego filmu do kotleta. Pewnie zaraz ktoś wygarnie, że do Pacific Rim się czepiałem o takie rzeczy i wcale się nie zdziwię jeśli ktoś zmasakruje Roninów za to samo, co ja Pacific Rim ale dla mnie to był naprawdę przyzwoity i sympatyczny kotletowiec.

5/10

SithFrog2014-03-29 01:04:00


- Pomysł na miks feudalnej Japonii, samurajów i fantasy jest super. Zwiastun był super. Reevesa lubię. To koniec pozytywów. Niestety.
Zazwyczaj jak zewsząd słyszę, że coś jest kupą to tak się nastawiam, że czasem nawet mi się podoba. To nie ten przypadek. Tu wszystko zawiodło. Scenariusz, pomysły, aktorstwo, brak klimatu. Wiele rzeczy można by było wybaczyć i uznać film za solidny "dokotletowiec" ale nie to, że jest przeraźliwie nudny i smutny. Brak sensownych walk w filmie o samurajach? Przez cały film scen gdzie się biją jest może pięć. W dodatku trwają krótko. Reszta to jakieś niemrawe dialogi ze spuszczonymi głowami. Wzniosłe hasła i powoływanie się na bushido. Całość okraszona bijącym po oczach niskim budżetem. Mistrzostwem świata jest koleś z tatuażami. W zwiastunie chyba był, na plakacie też, miał nawet dedykowaną wersję postera, a na ekranie widać go 15 sekund, to jakiś żart?
Generalnie cały nastrój filmu jest grobowy. Miałem wrażenie, że cała ekipa, która przy tym pracowała była na ciężkim kacu, po tygodniu fizycznej pracy i pogrzebie swoich bliskich. Smutne jest też to, że podstawę historii stanowią prawdziwe wydarzenia. Zamiast hołdu mamy hańbę. Słabo, bardzo słabo. Omijać.

3/10

Voo2015-07-05 18:45:14




Myślałem, że będzie gorzej. Gdy człowiek pogodzi się już z faktem, że to w zasadzie baśń a nie krwawy film historyczno-przygodowy to nawet daje się to oglądać. Na pewno lepiej byłoby ten film zobaczyć zagrany w języku japońskim, bez tych wszystkich czarów-marów i zilustrowany japońską a nie hollywoodzką ścieżką dźwiękową. I żeby po odcięciu głowy leciała krew. Ale hej, przecież zawsze można sięgnąć po coś Kurosawy jak ktoś ma ochotę na poważne i prawdziwie japońskie klimaty. A tutaj mamy baśń i koniec. Kupujesz to albo nie kupujesz. Trudno zarzucać baśni, że są w niej elementy fantasy i że wszystko jest złagodzone jak dla starszych dzieci. Jeszcze o Keanu - nie należę do ludzi wyklinających go za drewniane aktorstwo ale należałoby zauważyć, że facet ma 50 lat. 50 lat. Nawet jak o siebie dbasz to każdy ruch twojego ciała krzyczy "mam 50 lat!" Nie da się zagrać wojownika po sobotnio-niedzielnym kursie władania kataną. Nie da się wypaść naturalnie w miłosnej scenie z partnerką młodszą o wojnę w Wietnamie i co najmniej trzy części Rocky'ego. Ech, Hollywood... Ale film niczego sobie. Jako baśń.

6/10