Dobry film. Przejmujący thriller z morderstwem, psychopatą, okrucieństwem i zemstą w tle. Naprawdę udane produkcje w takiej konwencji nie są niestety liczne, a produkcje rewelacyjne można policzyć na palcach jednej ręki.
Zaczyna się dość prosto. Z sąsiedztwa znikają dwie małe dziewczynki. Pierwsze podejrzenie pada na upośledzonego chłopaka, którego kamper był widziany w okolicy w tym czasie. Załamany działaniami policji (sprawę prowadzi młody policjant Loki) ojciec jednej z dziewczynek wobec uciekającego czasu postanawia wziąć sprawy w swoje ręce.
Tyle ze wstępu. Fabuła rozwija się w dziwaczny sposób, przez większość filmu miałem wrażenie typowego "WTF". Na szczęście fabuła nie okazała się tylko napompowanym balonikiem bez logicznego sensu. Poza historią na plus zdecydowanie bardzo surowy klimat (chłód bije z obrazu, poza tym chyba w ogóle nie ma muzyki) oraz postać policjanta - Lokiego. Generalnie Jake Gyllenhaal nie kojarzy mi się ze świetnymi rolami, a co najwyżej z poprawnymi. Tutaj jednak udało mu się stworzyć postać przede wszystkim charakterystyczną, zdecydowanie najciekawsza z wszystkich sportretowanych w filmie. Charakteryzacja, zachowanie, sposób mówienia. Miał nawet swój charakterystyczny tik. Zdecydowanie zapada w pamięć.