Gra Endera


Gra Endera

Średnia ocena: 5

SithFrog2013-11-06 00:13:00


- Książkę przeczytałem miesiąc przed premierą i chciałoby się powiedzieć: wyszło jak zawsze. Papier wygrywa ale, na szczęście, nie deklasuje. Ekranizacja okazuje się całkiem niezłym kinem s-f. Audiowizualnie nie ma się do czego przyczepić. Nie jest to może efekt porównywalny do Prometeusza w tej dziedzinie ale podobało mi się. Następny plus to aktorski drugi plan: Kingsley, Ford, Davis - fantastyczne kreacje. Asa Butterfield w tytułowej roli jakoś nie rzucił mnie na kolana ale o to obwiniam scenariusz. Jak na mój gust jest bardziej patetyczny i "hamerykański" niż sama książka. Poza tym, w odniesieniu do oryginału, wyróżniłbym drugą część filmu. Od momentu kiedy Ender leci w daleki kosmos. Ta część filmu była bardzo zbliżona do moich wyobrażeń podczas lektury. Mimo skrótów wyszło dobrze. Pierwsza połowa w szkole bojowej niestety mocno różni się od pierwowzoru i solidnie wypacza historię Endera. Szczegóły po finałowej nocie, nie chcę psuć zabawy innym. Warto dodać, że Gra Endera cierpi trochę na syndrom trzeciego Władcy Pierścieni. Na dobrą sprawę mamy tu trzy mocne sceny na koniec. Trzy kolejne zakończenia ale żadne nie uderza siłą jakiejś wielkiej, finałowej kulminacji. Zabrakło, pardon my French, pierdolnięcia. Polecam zobaczyć w kinie, przyjemny tytuł ale oczekiwałem opadu szczęki, a ta jedynie lekko drgnęła.

7/10

DaeL2013-11-09 15:33:00


- kazus Solaris. Dobry film. Szkoda, że o czym innym niż książka.
Ocena:

6/10

Crowley2014-01-31 21:44:00




Książkę przeczytałem pół roku temu i mam wrażenie, że gdyby nie to, w ogóle bym nie wiedziało co chodzi w filmie. Zdecydowanie za krótki. Całe szkolenie, które w książce zajmowało ok. 2/3 objętości tak na oko, zostało przeleciane po łebkach. Jakby ktoś na ślepo otwierał książkę co 30 stron i robił z tego scenę. Wydawało mi się, że nawet montaż był tak zrobiony, żeby urwać bodaj sekundę z każdego ujęcia. Szkoda, bo materiał był fajny a i sama realizacja nie jest zła. Trzeba by tylko dołożyć ze 40 dodatkowych minut, żeby wszystko ładnie poukładać.
Niestety najbardziej zawiedli dziecięcy aktorzy. Grają po prostu słabo, sztucznie i kwadratowo. Starzy dużo lepiej, szkoda że tak mało pokazali Kingsleya.

5/10

Gregor2014-02-23 17:17:00




Kolejny argument na to, że film nie jest najlepszym medium do przenoszenia książek na ekran. Seriale są 2h kinowego obrazu wystarczy co najwyżej na jakieś opowiadanie. Gra Endera oberwała przez to bardzo. Z ważnych wątków został tylko ksenocyd. Motyw łamania psychiki Endera poprzez szkolenie został potraktowany tak po łebkach, że masakra. Gdybym nie znał książki uznałbym ten film za głupi, bo nawet nie wyjaśnili dlaczego Wiggin został wybrany do szkolenia i dlaczego dowódców rekrutuje się z dzieci. Nie padło nawet słowo o wykorzystywaniu technologii Robali (ansible!) i tak dalej i tak dalej.

Zmiany w stosunku do materiału źródłowego też nie za szczęśliwe, bo w zestawieniu z otwartym zakończeniem zabijają praktycznie wszystkie wątki ważne dla dalszych części cyklu. Co prawda przy porażce finansowej Gry Endera szanse na sequel są marne, ale i tak scenarzyści dali ciała.

Może gdyby film był dłuższy o godzinę...

6/10

Pquelim2014-02-24 14:19:00



Bardzo głupie i naiwne kino. Zupełnie nie znam historii, książki nie miałem w rękach, a w tym przypadku bez odpowiedniej wiedzy i backgroundu to jest po prostu słabe i momentami żenujące kino. Przez 80% seansu zastanawiałem się, jakim cudem ksiażka opowiadająca tak trywialną i naiwną historię może być literackim klasykiem. Scenariusz tego filmu zupełnie nic nie wyjaśnia i właściwie już od pierwszych minut ma się wrażenie mniejszej lub większej żenady - jakieś dzieci rekrutowane na dowódców wojny z nadchodzącym superniebezpiecznym najeźdźcą - a dlaczego tak? O co kaman? Potem wkracza wkurzający Harrison Ford i jego patetyczne gadki przerywane postawą surowego trenera i mentora. Dalej dochodzi superturbo zaawansowany trening dowódców polegający na paintballu w próżni, który wyglądający na 10latków kadeci traktują poważniej niż zbliżającą się wojnę. Do tego gra jest głupia, banalna i po samym jej koncepcie widać, że nie kształtuje zupełnie żadnych umiejętności strategicznych.
Głównym bohaterem jest Ender - dziecko o umyśle Einsteina, który jako jedyny zdaję się cokolwiek wynosić z całej tej kałabały. Cała reszta kadetów i uczniów stanowi dla niego tak wyraźnie tło, że w połowie filmu już przestałem się zastanawiać, czego inni - oprócz Endera - mieliby się nauczyć na tym szkoleniu.
Film próbuje się ratować ostatnimi 30 minutami, kiedy pojawiają się trzecie dna i sprytne zwroty fabularne, które mogą robić wrażenie na 15stolatkach. Ja wpadłem na ten cały "myk" z ostatnią symulacją zanim się rozpoczęła.
Nielogiczności i głupot jest naprawdę dużo, oglądałem to z grymasem zniesmaczenia na twarzy. Nie dziwię się, że poniosło finansową klęskę - to po prostu bardzo słaby film.
Piszecie, że to "nie tak miało być" i brakuje jeszcze godziny do pełniejszego obrazu - te opinie zachęcają mnie do sięgnięcia po książke, skoro jest zdecydowanie lepsza. Ale ta ekranizacja to pierwszorzędny gniot.

2/10

Killashandra2014-05-30 23:40:45


Czyli największe rozczarowanie tego półrocza. Zaznaczam, że recenzja pisana jest z punktu widzenia osoby, która książkę czytała wielokrotnie, a wcześniej nie zaglądała do recenzji filmu przed obejrzeniem.Film umknął mi jakoś będąc w kinach, więc obejrzałam go dopiero dzisiaj. Jako ekranizacja książki kompletnie się nie broni. Czułam się jakby rzucono mi pod nogi okaleczony ochłap z małą kokardką na czubku. Książka uderzała mnie zawsze jakoś bardzo filozoficzno-psychologiczno-socjologiczna, podczas kiedy fabuła filmu został spłaszczona i zinfantylizowana do granic możliwości.Pierwsza godzina była zlepkiem na pierwszy rzut oka niezwiazanych że sobą epizodów, bez wyjaśnienia co kierowało bohaterem, jak się zmieniał, jak ewoluowaly jego relacje. Ender, chlopiec bez wyrazu, który został bohaterem. Wątek Petera i Valentine praktycznie pominięty. Wątek Endera komunikujacego się z obcymi przez grę, potraktowany po macoszemu z dość osobliwą animacją.. w drugiej połowie filmu, ciekawe, w miarę nieźle zrobione sceny bitwy. I to właściwie tyle na plus.Harrison Ford nie wiem po co tam był, bo wydał mi się kompletnie nieprzekonujacy.. jeśli miał lepiej sprzedać film, to nie wyszło.Gdyby nie w miarę ładna oprawa wizualna to film dostałby ode mnie chyba leżące zero (jako ekranizacja książki, której oczekiwalam zasiadając przed ekranem) . Nie polecam. Ksiażka nie jest w moim top 5 ever, ale wg mnie została strasznie skrzywdzona.

3/10

Voo2015-02-25 11:45:39




Gdyby ktoś nie czytał książki a obejrzał ten film to miałby pełne prawo ukryć twarz głęboko w dłoniach i zaszlochać. Ziemscy przywódcy zamiast po genialne dziecko powinni sięgnąć po ruskiego generała, zamiast specjalistycznego szkolenia wystarczyłaby butelka wódki a zastosowana taktyka byłaby identyczna a efekt strategiczny podobny. Mój dzieciak książki nie zna a film podobał mu się bardzo. To też daje do myślenia jak z książki dla dojrzałego (tak mi się wydaje) czytelnika udało się zrobić film dla starszych dzieci, w wieku maksymalnie takim jak kadeci na filmie czyli 12-13 lat. Z drugiej strony może tak już jest, że coś łatwiej "kupujemy" jak jest opisane a na ekranie wychodzą z takiego pomysłu wszelkie słabości i nagle czujemy całą idiotyczność sytuacji. Książkę czytałem chyba z 15-20 lat temu i jedyne co pamiętam to rozczarowanie, że nie jest tak nadzwyczajna jak wszyscy mi opowiadali a dzieciak będący bohaterem też nadzwyczajny nie jest. Mimo wszystko towarzyszyła temu jakaś głębsza historia, z której na filmie została zabawa w paintball bez grawitacji. Jeśli wtedy książka wydała mi się "niezła" to ten film musiałbym ocenić jako zwyczajnie słaby. Jednak to właśnie reakcja mojego dzieciaka uświadomiła mi, że zrobiono film dla młodego widza, nawet reżyserem został ten sam koleś, który sfilmował "W pustyni i w puszczy". Podchodząc do tego w ten sposób dam

6/10