Ale sypnęło sci-fi ostatnio. I bardzo dobrze, bo takich jak ten jak najwięcej. Joseph Gordon-Levitt i Bruce Willis to ta sama osoba. Rzecz w tym, że są przesunięci względem siebie o 30 lat. W 2070 czy którymś tam roku powstał wehikuł czasu. Z pozostałych wiadomości: Ciężko jest pozbyć się zwłok (bo jakieś czipy mają czy cuś). Dlatego mafia postanawia wykorzystać wehikuł czasu i wysyła delikwentów na egzekucję 30 lat wstecz, gdzie wykańczają ich tzw. looperzy (WTF?). Któregoś dnia na egzekucję do naszego głównego bohatera (loopera) zostaje przysłany on sam. I to cała historia (LOL!)
Jakby to lipnie nie brzmiało, to w tym momencie wyjaśniam, że tutaj kończą się wady. Potem jest miód na ekranie. Naparzanka, pościgi, strzelaniny, efekty specjalne, pola kukurydzy, Emily Blunt, Piper Perabo i Jeff Daniels. Kilka zwrotów akcji i bardzo dobry finał.
Świetny film. Genialnie dopasowane efekty specjalne- tzn. są minimalistyczne i niszowe ale przez to świetnie pasują do klimatu filmu i świata w nim pokazanego. Najbardziej podobało mi się spotkanie starego z młodym- szkoda trochę, że film nie został nieco bardziej fabularne pociągnięty w tę stronę ale oczywiście rozumiem, że Looper to film akcji a nie jakieś filozolowanie. Charkteryzacja młodego ( głównego kuriera z Premium Rush albo Robina z Dark Knight Rises ;-) )- nadali mu takich fajnych "mafiozowych" rysów twarzy. I jeszcze ta genialna rola dzieciaka vel Rainmaker. Trochę wszystko śmierdzi minimalizmem i brakiem kasy, może to zamierzone, może nie ale przez to wyszedł znakomity klimat.Nie wiem tylko po co Emilly Blunt napierdalała ten korzeń. Jakaś forma relaksu?
Łałałiła! Jeden z fajniejszych filmów sci-fi jakie ostatnio widziałem. Świetnie pokazana przyszłość, dość oszczędnie w środkach, za to bardzo sugestywnie. Dobrze obsadzone i zagrane role, fabuła trzyma się kupy (jak na film o podróżach w czasie oczywiście ) i w ogóle czuć tu jakiś taki klimat filmów z lat 80-tych i 90-tych. Zdecydowanie polecam.
- Kiedyś, jak komputery niewiele mogły, a na s-f nie sypano milionami dolarów liczył się dobry pomysł. Looper to właśnie dobry pomysł przy niedużym budżecie. Największą siłą tego filmu jest fabuła. Dość szybko zaciekawia, trzyma w napięciu i mimo, że ma się wrażenie, że i tak już się wszystko w temacie widziało - Looper potrafi zaskoczyć. Mnie zaskoczył, bardzo pozytywnie. Nie chcę nic pisać o scenariuszu, bo jest trochę zagmatwany i ciężko uniknąć spojlerów. W każdym czasie jest temat podróży w czasie, efektu motyla i generalnie odwiecznej zabawy z decyzjami i konsekwencjami. Do dobrej historii dostajemy dobrych aktorów. Willis i Gordon-Lewitt zdają egzamin, dobre kreacje. W przypadku Willisa to kwestia doświadczenia, bo skojarzenia z 12 Małpami są nieuniknione. Po zwiastunie i zapowiedziach w prasie w ogóle nie planowałem oglądać tego filmu. Teraz naprawdę polecam zobaczyć, bo dawno nie było tak przyjemnego zaskoczenia w klimatach science-fiction.
Jak w każdym filmie o podróżach w czasie logika gaśnie jak świeczka w czasie sztormu więc po prostu albo ją zawieszamy i bawimy się świetnie albo nie zawieszamy i wtedy czujemy się dziwni i wyobcowani bo nikt nas nie rozumie. Oczywiście, że pomysł jest wydumany czy wręcz absurdalny, nie ma o co kruszyć kopii, chodzi o to jak to zrobiono, ze smakiem, stylem, sugestywnie i kompletnie bez tego cholernego zadęcia i infantylizmu a'la Michael Bay a tak mi się kojarzy typowo hollywoodzkie SF. Dla mnie Looper to film z tej samej bajki co np. Dystrykt 9, Repo Man, Raport Mniejszości, Dark City, Ludzkie dzieci i kilka innych, czyli filmów jednak trochę innych, poziom wyżej od klasycznego filmowego SF. A "młodego" bardzo fajnie ucharakteryzowali. Polecam! Takie filmy przywracają moją wiarę w kino jakby nie patrzeć - rozrywkowe.
Nie chcę mi się szukać jak to przełumaczyli. Nie podobał mi się ten film. Była w topicu długa dysusja, czy na temat zasadności kwestionowania logiki w SF. Ja bym jednak upierał się, że głupie filmy fajne nie są. Głupio im te paradoksy powychodziły i tyle. <spoiler> Bruce Willis nie musiałby wracac gdyby nowy szef nie zabił mu zony, ale nie byloby nowego szefa gdyby nikt nie chciał zabić Bruce'a Willisa. </spoiler>. Oczywiscie Bruce Willis, przekichana przyszłość, podróże w czasie - wszystko sie troche kojarzy z genialnymi 12 małpami. Zresztą tamten film lepszy sto razy, ale tez nieporównywalnie cięższy.
No i na Boga, najmniej ekonomiczny sposób mordowania ludzi.
Jak wyżej, tylko scenariusz wydaje się lepszy Na serio: Pomysł ciekawy, scenariusz niezły (sporo dziur, ale tego nie da się chyba uniknąć w filmach o podróży w czasie), ale nie porwał. Oglądało się przyjemniej, ze względu na BW, ale nie będę tego często wspominał.