Wczoraj obejrzane po raz enty. Małe arcydzieło. Mało słów, dużo sugestywnych obrazów sugerujących a nie narzucających intepretację. Bill Murray w świetnie zagranej roli. Urzekło mnie od początku do końca. Przeciągające się sceny nie są moim zdaniem na siłę, tylko stanowią o sile filmu. Oceniam wysoko, bo maksymalnie emocjonalnie.