Na podstawie Murakamiego, którego nie czytałam, choć pewnie powinnam. Z tym że po tej ekranizacji raczej nie mam ochoty nadrabiać lektury. Wlecze się to to jak flaki z olejem, widać, że jakiś był zamysł, że postacie miały byc głebokie, a relacje między nimi skomplikowane, ale wszystko i tak sprowadzało się tylko do seksu. Co mają Japończycy z tym seksem, ja się pytam?! W tym filmie każda pojawiająca się na ekranie kobieta jest niewyżyta. A główny bohater na każde skinienie. Jeżeli to jest ekranizacja wielkiej literatury, to ja nie wiem, jakim partaczem był scenarzysta. Słabiutko, ale plus za piękne zdjęcia i śliczne dziewczyny. Chłopak już śliczny nie był, niestety.