Wyścig z czasem


Wyścig z czasem

In Time

Średnia ocena: 5.67

@lONzO2012-01-22 23:45:00




Uff. Żeby w ogóle zacząć mówić o tym filmie to najpierw trzeba się zastanowić, na której płaszczyźnie ta historia zaczyna drażnić.
Jakaś bliżej nieokreślona przyszłość. Wszyscy ludzie rozwijają się normalnie do 25 roku życia. Po tej dacie uruchamia im się zegarek na ręce, który odlicza rok. Czas to waluta. Czasem płaci się za media, podatki, jedzenie, fryzjera itd. Za wykonaną pracę zamiast kasy ludzie dostają właśnie parę godzin, dni czy miesięcy więcej na liczniku. Można przekazać komuś trochę swojego czasu dotykając się nadgarstkami. No i ponieważ ludzie się nie starzeją to mogą żyć tak długo, jak im czasu na liczniku staje. Teoretycznie, ci bogaci, mogą żyć wiecznie.

No i teraz jak na tak biologicznie zmodyfikowany świat, z tak zaawansowaną technologią, która działa cholera wie jak, cała reszta wygląda po prostu jak to co nas dzisiaj otacza. Co gorsza ludzie pracują w fabrykach i robią jakieś bzdurne rzeczy, które teoretycznie mogłyby wykonywać najgłupsze maszyny.

Nie wiem jaki miał być morał tej historii, ale ogólnie nie udało się.
W roli głównej piękny Justin i jego panna Amanda. Matkę Justina gra Olivia Wilde, która ginie w bardzo dramatycznych i kompletnie debilnych okolicznościach. Jakoś się nawet oglądało, dlatego taka a nie inna ocena.

4/10

Cortez2012-05-08 17:37:00



Pierwsza informacja o filmie - Justin Timberlake. Chciałem podziękować. Potem doczytałem i okazało się, że reżyserem jest Adrew Niccol - gość od rewelacyjnego Gattaca. Trzeba było dać szanse.
Opłacało się. Timberlake nawet się wybronił, choć w scenach bardziej wymagających widać było braki i po prostu to, że aktorem nie jest. Główna siła filmu to intrygująca historia. Na świecie walutą przestał być pieniądże, stał się nim czas. Każdy człowiek ma na przedramieniu elektroniczny zegar wskazujący czas, który pozostał mu do śmierci. Pracując czy też kradnąc zarabia właśnie czas. Musi go też jednak wydawać - na jedzenie, czynsz, ciuchy. Biedni ledwo wiążą koniec z końcem i nie rzadko ocierają się o śmierć. Bogaci mają setki lat i mogą żyć niemal wiecznie.

6/10

Vooplayer2012-12-22 00:44:00




Mamy tutaj sytuację podobną jak w Looper - Pętla czasu. Film oparty jest na intrygującym, baaardzo oryginalnym choć niekoniecznie mądrym pomyśle (plus), fabuła trąci banałem (minus) i wiele elementów nie trzyma się kupy (minus) ale za to o ostatecznym odbiorze filmu decyduje nienaganna, stylowa realizacja. Uwielbiam kino SF, w którym dobry efekt osiąga się przy użyciu minimalnych środków a tutaj jest naprawdę oszczędnie jak w IKEI i naprawdę to wystarcza, tak jak np. w Equilibrium. Nie można tego brać na poważnie, nie można się za dużo zastanawiać, sam potraktowałem pokazany świat jako nie tyle "przyszły" co raczej "alternatywny" i wtedy wszystko już lepiej pasuje i nie przeszkadza. Filmik, któremu trzeba dać się ponieść zamiast siedzieć i zastanawiac się "ty, a czemu oni nie mają komórek, hy?". Zresztą sama wystylizowana Amanda Seyfried zasługuje na te 1.5h przed ekranem. Niby skromny, niepoprawnie naiwny a jednak coś mnie w nim urzekło, chyba kojarzył mi się z kiniem SF klasy B z lat 80-tych, sam nie wiem co, po prostu mi się spodobał, choć komu innemu wcale nie musi. Stwierdzam też, że Timberlake umiejętnie dobiera sobie role, w filmach z jednej strony nie wymagających jakiegoś wielkiego aktorstwa ale jednak nie do końca sztampowych.

7/10

Peterpan2013-01-12 00:47:00



Dobry pomysł na świat, fatalny scenariusz go realizujący. Szkoda, bo naprawdę mogło być o niebo lepiej. Mniej łopatologii, więcej subtelności. Scenariusz uniemożliwia uwierzenie w antyutopię.
Timberlake zaskakująco dobrze sobie radzi - chociaż w sumie miał niewiele do zagrania. W każdym razie ostrzegam - jak ktoś woli scenariusz a nie fajny pomysł w s-f nie ma czego szukać.

5/10

SithFrog2013-06-02 16:38:00


- Fajny pomysł na coś naprawdę ciekawego ale wyszedł modelowy dokotletowiec. W sam raz na kolację z rodziną, piwko, rozmowy, a w tle Justin Timberlake szaleje ze swoją panną. Zasada jest prosta: żyjesz 25 lat i biologicznie już się nie starzejesz ale włącza ci się zegarek na ręce. Masz rok życia. Czas to pieniądz. Dosłownie. Czas się zarabia, czas się wydaje, minutami płaci się za jedzenie, bilet w autobusie, samochód. Bogaci żyją wiecznie, biedni niekoniecznie. Tak jak pisałem - pomysł całkiem oryginalny. Zabrakło dobrego scenariusza. Przedstawiona historia jest tak naszpikowana głupotkami, niepotrzebnymi scenami i tandetą, że aż żal zmarnowanego potencjału. Tym bardziej, że budżet chyba był niezły. Timberlake (dał radę) czy Cillian Murphy na pewno za darmo nie pracują. Reasumując: do kotleta film idealny, żal jednak zmarnowanego potencjału.

5/10

Pquelim2016-11-16 10:12:44



Sensacyjniak z Justinem Timberlake, Olivią Wilde, Amandą Seyfried i Cillianem Murphy'em? Na papierze wygląda to jak potrawa przyrzadzona z niepasujących do siebie składników - toteż nie zdziwiło mnie, że film w momencie premiery zupełnie zignorowałem. A szkoda, bo nie wszystko widać na pierwszy rzut oka - a przede wszystkim nie widać dobrego scenariusza, który w tym przypadku został przy okazji całkiem porzadnie zrealizowany.
in Time opowiada o utopii, w której podstawową walutą jest czas. Kazdy człowiek rodzi się z wszczepionym zegarem na lewym przedramieniu - zegarem, który pełni również funkcję interaktywnego portfela. Do 25 piątego roku życia wszystko przebiega według znanych na świecie prawideł - obywatele dorastają, dokonują zyciowych wyborów i wchodzą w dorosłość, a interaktywny zegaroportfel milczy. Po 25-tce każdy dostaje jeden rok życia - przy okazji przestaje się również starzeć. Dzieki temu wszyscy wyglądają pięknie i młodo aż do śmierci - która w przypadku arystokratycznej burżuazji następuje w wielkie nigdy - ci mają czasu na stulecia, więc w gruncie rzeczy są nieśmiertelni. W przypadku niższych warstw społecznych - jeden miesiąc extra to już potężny kapitał, którym można spłacać kredyt na mieszkanie, lub sprowadzić na siebie zgubę w psotaci gangów złodziei czasopieniądza.
Fabuła jest fajnie pomyślana, nawiązuje do życiowych dylematów, daje do myślenia pod kątem socjologicznym, ekonomicznym i moralnym. W tym wszystkim jest jeszcze miejsce na typowy sensacyjny thriller z wątkiem miłosnym, motywem antysystemowej kontestacji, a nawet elementem syndromu sztokholmskiego. Justin Timberlake w głównej roli radzi sobie poprawnie, chociaż blednie przy swojej partnerce odgrywanej przez panią Seyfried oraz - czego można się było spodziewać - niewzwykle wyrazistym Cillianem Muprhym, który wciela się w Strażnika Czasu, funkcjonariusza utopijnej policji czuwającego nad utrwaleniem porządku społecznego.
Film ogląda się bardzo przyjemnie, jest naładowany klasyczną akcją, co zupełnie nie przeszkadza mu we wzbudzaniu refleksji na tematy poważne. Przypomina sie trochę casus Snowpiercera - z tą różnica, że tutaj świat jest chyba bardziej przemyślany, choć fabule brakuje elementu zaskoczenia - po prostu nie wykracza ona poza pewien przyjęty już wcześniej kanon. Szczerze polecam, bo jest to wzorowy przykład ciekawego dokotletowca z bonusem w postaci głębszej refleksji.

7/10