Tutaj nie było ani grama rozrywki. Została zamordowana przez tony głupot, śmieszno-żałosnych bijatyk i tragicznemu scenariuszowi.
No i Conan był tylko jeden. Z austriackim akcentem.
Ten obecny sprawia wrażenie obrażonej dziewczynki. I chudy jakiś.
Twórcy filmu zgwałcili moje wyobrażenia i zapis historii wielkiego cymeryjczyka.
Do tego fabuła nie trzyma się kupy.
Efekty fajne, super scenografia ale co z tego, jak finał był tak mało rozmaszysty. Po prostu obessał totalnie.
Męka, dno, drewno, dziwne.
Jedyne co było fajne to Perlman, ale on jest o 4 klasy do przodu od reszty kolegó z planu.