Bardzo dobry polski film - nie ma sensu bawić się w przydługie opisy, żeby dojść do tego wniosku. Dowód na to, że stan naszego kina w ostatnich latach się poprawia i nie mamy się czym wstydzić za granicą. Wartka akcja, dobrze zagrany, wciągający.
Oczywiście ludzie narzekają, że mało wiarygodny, że nie trzyma się policyjnych procedur - no ale bez przesady, to przecież film. Fabułę skrojono świetnie. Nie czytałem książki i chyba dobrze, bo ponoć psuje odbiór filmu.
Niedopowiedzenia pozostawia samo zakończenie - twórcy zostawiają widza z wielkim znakiem zapytania. Ale to bardzo dobrze. Lubię takie końcówki, dzięki którym o filmie nie zapomina się zaraz po napisach.
Polecam, warto.
Nie jestem tak entuzjastyczny jak cherryy. Najpierw wymienię co mi przeszkadzało: Widokówki Krakowa - za dużo, za gęsto, przez co film był nieco za długi (IMO wystarczyłoby 90 minut), już po czołówce wiedziałem gdzie dzieje się akcja, nie trzeba było przypominać o tym co 10 minut. Do tego dosyć przewidywalny, ale nit było to mocno przeszkadzające, bo fabuła i akcja była wartka i nie pozwalała się (prawie) nudzić. Końcówka z dupy - oglądałem z kolegą, który czytał książkę i tam rzeczywiście zostało lepiej i prawdziwiej rozwiązane. A tutaj było wszystko łącznie z zachodzącym słońcem.
Ponarzekałem, ale film oglądało się zaskakująco dobrze. Jest sensacja, akcja, trup i scena rozbierana. Koncept UBezbieczalni jakby wyjęty z Łysiaka, ale nie przeszkadzał. Nakręcony sprawnie, może poza wspomnianymi widoczkami Krakowa. Film powyżej nie tylko polskiej, ale i ogólnej przeciętnej.
I pomocnik prezesa mógłby nie mieć na imię Igor, bo kojarzył mi się z bohaterem "Kaczuli" - zachowanie i działanie niemal kropka w kropkę
A w ogólnym rozrachunku byłoby siedem, ale jestem zmuszony odjąć punkt za finał.
Zachęcona opinią wyżej, trailerem oraz dostępnością na youtubie obejrzałam sobie i... co? No bez przesady, to cały czas polski film, choćby nie wiem z jak dobrym dźwiękiem, ale cały czas drażni jak wiele innych polskich filmów. Albo żeby może odciąć się od drażliwego epitetu "polski" - jak wiele przeciętnych filmów. Nie jestem wielką koneserką kryminałów, ale że jeśli oglądam, to głównie skandynawskie, przyzwyczaiłam się do pewnej jakości. I choćby minimalnej wiarygodności psychologicznej. A tutaj jej raczej brak. Postawiono (jak to w polskich... pardon, przeciętnych filmach bywa) na efekciarstwo: są więc pościgi, seks, strzelaniny nawet, trup się ściele i w ogóle fajnie. Zabrakło za to klimatu, zastanowienia się nad postępowaniem postaci, co w kryminałach jest moim zdaniem podstawą. Do tego gra aktorska bardzo różna. Ostaszewska jakoś się broni, dobra jest też Stenka, ale już taki Pieczyński sprawia wrażenie, jakby swoich kwestii nauczył się w drodze na plan zdjęciowy.
Podobał mi się wątek ciemnych tajemnic PRL-u. W ogóle widzę tu potencjał na jakiś inny, lepszy kryminał. Albo i dwa czy trzy. Taki na europejskim poziomie. Bo ten na pewno do tego poziomu nie dorasta. Ale zobaczyć można, jakaś rozrywka to jest.