Sucker Punch


Sucker Punch

Średnia ocena: 5.22

Dragon_Warrior2011-03-29 00:50:00




Muszę przyznać, ze do filmu podchodziłem z mocno mieszanymi uczuciami i nadziejami. Po kompletnie niewykorzystującej swojego potencjału Incepcji wręcz bałem się wiązać z tą cukierkową (jak się wydawało po ociekających eksplozjami i kiczem trailerach) produkcją jakiekolwiek nadzieje. Dodatkowym problemem był fakt pełnej jawności wielopoziomowej struktury filmu. Najbardziej udane dwupoziomowe filmy (Szósty Zmysł czy Fight Club) opierały się przecież na swoistej niespodziance. Co prawda Matriksowi jakoś się udało, jednak jego fenomen polegał nie tyle na zaskoczeniu fabułą, co stopniowym odkrywaniem możliwości konwencji praz oczywistej atrakcyjności wizualnej. Do tej pory nie rozumiem czemu wspomniana wcześniej Incepcja nie skorzystała z podobnego schematu lecz skupiła się na kalkowaniu Bondów.
Wracając jednak do meritum muszę zaznaczyć, że Sucker Punch absolutnie nie jest filmem, którego się obawiałem. Podobnie jak w przypadku Incepcji trailery mocno przekłamują finalny produkt, tutaj jednak zaskoczenie jest zdecydowanie pozytywne. Produkcja okazuje się bowiem być tworem całkiem ambitnym, przynajmniej jak na przyjęte dziś standardy.
Pierwszym, co naprawdę mnie ujęło już na samym początku, jest nietypowa narracja. Wstęp, który w każdych innych warunkach wydałby się banalny, tutaj emanuje emocjami i nietypową siłą przekazu. To tak jak zestawienie opisywanej słowami ludzkiej tragedii z jednym tylko autentycznym zdjęciem obozu koncentracyjnego. Najciekawsze jest jednak to, że efekt ten otrzymujemy bez użycia aż tak drastycznych obrazów a jedynie przy pomocy swoistego artystycznego transu, jaki daje połączenie specyficznych ujęć z równie nietypowym podejściem muzycznym.
Nie bawiąc się jednak w streszczenie fabuły czy rozkładanie jej na czynniki pierwsze mogę zapewnić, że przedstawione w zapowiedziach efektowne sceny są jedynie małym elementem całego obrazu. Naprawdę małym. Co więcej ich związek z fabułą jest na tyle symboliczny, że przy odrobinie złej woli można by zaryzykować uznanie tych motywów za zupełnie zbędą sieczkę, mającą jedynie przyciągnąć najmniej ambitnego widza. Moje odczucie jest jednak zgoła inne i bardzo zbliżone do Avatarowego „I see you”.
Elementy symboliczne spisują się dziś dużo lepiej niż sztuczna, komputerowa krew czy łzy. Przytłoczeni dziesiątkami podobnych produkcji (filmów, książek, gier, ba nawet relacjonowanej w telewizji rzeczywistości) nie potrafimy już często odbierać poważnie nawet ludobójstwa, a co dopiero mówić o tak „nieistotnych” uczuciach jak strach czy zagubienie. Ich najzwyczajniej nie da się przedstawić na ekranie tak, aby nie budziły uśmiechu politowania w miejscu należnym współczuciu czy empatii. Przynajmniej nie da się już tego osiągnąć w tradycyjny sposób. 300 udowodniło, że są jednak sposoby niekonwencjonalne, Sucker Punch doprowadza je natomiast niemal do perfekcji.
Jeśli idzie o grę aktorską to wydaje mi się co prawda nie rewelacyjna, ale bardzo odpowiednia. Klasyczna ekspresja nie miałaby tutaj miejsca bytu. W przypadku obrazu będącego tak jak w 300 czy Watchmen etapem pośrednim pomiędzy filmem aktorskim a animacją, pewne odrealnienie mimiki jest jednak konieczne.
Ostatnim lecz wcale nie najmniej istotnym elementem jest w Sucker Punch oprawa dźwiękowa. O ile zwykle jako wzrokowiec przywiązuję do tego aspektu najmniejszą uwagę, tak tutaj byłem jednocześnie zaskoczony i przerażony tym, jak bardzo pasują mi przeróbki znanych szlagierów (a może bardziej pasowałoby słowo memów). Rozpoznawalne motywy niezwykle skutecznie osadzają przekaz nie tylko w pamięci krótkotrwałej ale brutalną siła sięgają głębiej wyciągając bardzo specyficzne uczucie melancholii.
Na zakończenie wypada zwykle dorzucić jakieś „ale”, lecz tym razem naprawdę nie mam na nie ochoty. Oczywiście film nie jest ideałem, nawet jeśli niemal perfekcyjnie wpisał się w moje oczekiwania, tak swoją artystyczną wizją jak i półotwartym przekazem. Z drugiej jednak strony swoje już w życiu widziałem i jestem absolutnie świadom tego, że nie będę już nigdy miał 12 lat kiedy to chłonąc w kinie premierowy pokaz DragonHeart byłem absolutnie przeświadczony o jego doskonałości. Dlatego też z nieco nieczystym sumieniem i dużym sentymentem do dobrze zrobionych otwartych historii pozwolę sobie dać Sucker Punch maksymalną notę… W końcu obiektywna ocena filmu i tak zwykle jest możliwa dopiero wiele lat po jego premierze.

10/10

Alexandretta2011-04-14 21:49:00



Dziwny film. Mocno pogrzany. I nie do końca wiadomo, o co w nim chodzi. Pomysł sam w sobie nie jest zły - dziewczyna zamknięta w psychiatryku, która "chowa się" w swojej wyobraźni i tam walczy o wolność dla siebie i innych z "drużyny". Jak mówiłam - pomysł do złych nie należy, gorzej niestety z realizacją. Na ekranie panuje chaos, i tak naprawdę widz już na początku może się zgubić (ja się pogubiłam). Czekanie do końca na wyjaśnienie też nie przyniesie efektu, a wręcz może dodatkowo zagmatwać. Jest sporo spowalnianych scen (podobnie jak w "300"), mi się ten efekt podoba. Ogólnie rzecz biorąc nie jest to hit, i nie zapadnie nam na długo w pamięci, ale można polecić tym, którzy mają ochotę na "coś innego". W tej kategorii sprawdzi się nieźle.

6/10

@lONzO2011-06-19 21:17:00




Łot Ta Fak? Drugą połowę przewinąłem, bo nie mogłem zdzierżyć tej kupy. To jest zrobione na podstawie jakiejś gry, komiksu albo jeszcze czegoś? Śliczne dziewczyny, niezłe efekty, dobra muzyka. Fabularnie żenada, akcja rozgrywa się w zakładzie psychiatrycznym i faktycznie to ma sens - dialogi są na poziomie rozmawiających ze sobą warzyw.
Odradzam.

2/10

Pquelim2011-06-20 00:24:00



Straszna kupa. W ogóle nie zrozumiałem tego niby celowego pastiżu. Dla mnie cholernie wymęczony, zupełnie niekonsekwentny i naprawdę słaby. Słyszałem coś, że dobry, pożyczyłem i zmarnowałem dwie godziny.

2/10

Caspius2011-06-26 11:17:00



Ladne panienki, wybuchy, srednich lotow efekty specjalne.
Fabula ktorej albo nie zrozumialem, albo byla naprawde marna.

3/10

Gregor2011-06-26 22:03:00




Co wy tam niezrozumiałego w fabule mieliście? Ale faktycznie o jeden matrix za dużo zrobili i to położyło film jak dla mnie. Jeśli akcja by się działa w psychiatryku + schizy Babydoll chyba trafiliby z klimatem. A to burdello bum bum tylko męczyło. Z zalet filmu wypada wymienić bardzo fajny OST, parę typowo dopieszczonych dla Snydera scen i Emily Browning, która wygląda tutaj jak torpeda pierwsza klasa No, ale co z tego jak coś pojebali i wyszedł po prostu średniak: jak na Snydera duży zawód.

6/10

Crowley2012-05-22 21:30:00




Szkoda moich palców i klawiatury na opisywanie tego gniota. Chyba najgłupszy i najbardziej badziewny film jaki widziałem.

1/10

Zodi2013-01-01 12:41:00



Bardzo mi się podobało! Z jednej strony ciężki klimat szpitala psychiatrycznego (dziwnego swoją drogą), z drugiej feeria wizualnych wrażeń . Sceny w okopach alternatywnej I wojny światowej wymiatają!

8/10

SithFrog2013-08-17 20:57:00


- Do tej pory słyszałem o tym filmie tylko skrajne opinie. Albo fantastyczny albo dno. Po obejrzeniu rozumiem - nic dziwnego, że budzi takie emocje. Wybór jest prosty: kupujesz konwencję i dajesz się porwać szaleństwu albo po pół godzinie wyłączasz film, wyrzucasz DVD. Cóż, ja oszalałem. Historia jest banalna: dziewczyna ląduje w psychiatryku, grozi jej lobotomia, układa plan ucieczki. Tylko, że nic nie dzieje się tak jak my to widzimy. Każda scena, każda akcja, każdy element planu dzieje się w wyobraźni Baby Doll - głównej bohaterki, która ucieka w podświadomość przed okrutną rzeczywistością... a wyobraźnia ta... po prostu wow! Mamy tu wszystko co normalnie znajduje się w mokrych snach wszystkich nerdów i geeków. Dziewczyny, śliczne ale nie plastikowe, ubrane tylko w bieliznę, gorsety, krótkie spódniczki. Strzelaniny, walki na miecze tradycyjne i samurajskie, sceny z pierwszej wojny światowej, nazistów zombie, smoki, bomby, roboty, bazooki, brakuje tylko seksu ale erotyczny element cały czas wisi w powietrzu. Całość wygląda jak jakiś miks odjechanego anime z filmami Tarantino i Rodrigueza. Co więcej - nie jest to tylko zlepek scen. Fabuła okazuje się sensowna i z morałem. Bardzo podobała mi się wyjałowiona paleta barw i różnice między scenami z wyobraźni i tymi w świecie rzeczywistym. Widać rękę Snydera - sporo scen w zwolnionym tempie, cyrkowych ewolucji i przerysowanych efektó specjalnych. Na deser fantastyczna muzyka. Dużo rocka, mocnych brzmień i kobiecych głosów. Na czele z Bjork i jej Army of me. Zresztą, film jest tak pokręcony i psychodeliczny, że wygląda jak wizualizacja muzyki islandzkiej wokalistki. Nie polecam, bo pewnie wiele osób ten obraz odrzuci ale komu się spodoba - już o nim nie zapomni.

9/10