Po Incepcji naprawde byłem już gotów odpuścić sobie ten film przez wzgląd na średnią ocen o dwa oczka niższą niż powyższy. Jakkolwiek uznałem, że nie może być aż tak źle. i po prawdzie nie żałuję.
O ile zazwyczaj nie przepadam za konwencją polegającą na łączeniu elementów komediowych z epicką fabuła, to tym razem dałem się wciągnąć. Film jest więc lekki i przyjemny. Co również istotne wykorzystuje swój potencjał, a to ostatnio coraz rzadsze.
Dostajemy zatem mocno bajkową historyjkę w stylu 'from zero to hero', gdzie bohater standardowo najpierw mota się z samym sobą by wreszcie uratować świat i zaimponować dziewczynie. Sytuacja zupełnie jak z filmem Uprowadzona (Taken), niby nic nowego w swoim gatunku ale ogląda się przyjemnie. Naprawdę odetchnąłem z ulgą kiedy okazało się, że bohater jest pierdołą innego typu niż chłopczyk z Transformersów (kóremu cały film niestrudzenie życzyłem śmierci w bólach). Tutaj wszystko jest z wyczuciem, umiarem i przyjemnym (nie prostackim) humorem. Nawet nawiązanie do prekursora z Myszką Miki nie wydawało się aż tak irytujące jak można by się spodziewać po tańczących mopach.
Tak więc dostaliśmy naprawdę dobry film, który oczywiście nie jest ambitny, w jeszcze mniejszym stopniu nowatorski, lecz przynajmniej nie usiłuje pretendować do takiego tytułu. Mocne 7 się należy bez gadania. Wyżej nie dam bo w sumie mało kto będzie pamiętał o tym filmie za kilka lat. Jakkolwiek na chwilę obecną i w zestawieniu z niektórymi notami filmów jakie widzę to może powinienem dać i 9.
Spozniajac sie do kina na Incepcje poszedlem na to pamietajac polecajaca recenzje kogos z forum jako dobry film do kotleta. Nooo i dokladnie to dostajemy. W sam raz na odmozdzenie sie kinie i posmianie
Polecam, tylko trzeba wiedziec, czego sie spodziewac.
- Ktoś chciał zrobić coś na fali Harrego Pottera tylko za mniejsze pieniądze i na raz. Wyszedł całkiem zjadliwy film z kategorii 'niedzielny film dokotletowy'. Cage gra z przymrużeniem oka, dużo niewymuszonego humoru i Monica Belluci pojawiająca się epizodycznie - jak zawsze świetnie wygląda. Solą w oku był tylko ten młody, tytułowy bohater. Jakoś tak niespecjalnie mnie przekonał do swojej roli. Fajny przerywnik między ambitniejszymi utworami.