. Nuuudy. Kradną fajne wózki ot i cały film. Ale za cudne samochody i naprawdę apetyczną Jolie (jak jej na ogół nie lubię, tak wczoraj była naprawdę... fajna ) dam powiedzmy
Amerykańskie kino akcji w najlepsze. Ale takie niższych lotów. Z początku wieje nudą, później z większą lub z mniejszą siłą też. Kilka pseudo-patetycznych scen chyba niestety musiało się pojawić. Co jednak najgorsze, absurd goni absurd. Rozumiem pewne proszczenia, ale we wszystkim trzeba zachować umiar. Postać Nicolasa Cage'a - wielki złodziej, mistrz nad mistrzami, klękajcie narody - a gdy przychodzi co do czego to poprostu kradnie samochody jak każdy inny z jego bandy. W żadnej ze scen nie pokazano tego opisywanego 'geniuszu'. Brak w tym filmie polotu, lekkości, znanego chociażby z Ocean'ów - z którymi 60 sekund ma kilka wspólnych motywów. Także inny film z Cage'm w podobnej konwencji - Skarb Narodów - miał w sobie tę lekkość połączoną z dozą humoru, co dodatkowo podsycone tajemniczą historią z teoriami spiskowymi w tle zaowocowało po prostu bardzo dobrym filmem. Zabierając się za oglądanie trzeba się nastawić na niewymagające kino akcji, więcej, na film w którym analityczne myślenie nie jest mile widziane. Ja oczekiwałem czegoś innego i się sparzyłem. Najkrócej: Ocean's 11 dla ubogich.