Lubie filmy, które nie starają się udawać czymś, czym nie są, bądz widać w nich jakąs ambicje nie popartą niczym prócz chęci. Taki właśnie jest ten film. Trudno powiedzieć, ze jest prosty, ale jest.... Otwarty. Po pierwsze, świetna kreacja Sean'a Pean'a- zagrał naprawdę przekonująco, uwierzyłem w historię bohatera filmu, przeżywałem razem z nim kolejne upadki i nawet w finale historii... rozumiałem go. Sama historia jest szalenie ciekawa, szczególnie obiekt na którym się koncentruje. Jak któś chce, może się doszukać tutaj czegoś więcej, inny zadowoli się fabułą i losami bohatera. Kto oczekuje akcji czy powalających dialogów o kultowych znamionach- raczej nie będzie zadowolony. Dramaturgia, kreacja Pean'a, fabuła i jej prezentacja zasługują na uznania. I na koniec pozwolę sobie zedrzeć płaszczyk obiektwynego spojrzenie i powiem wprost: ten film mi się podobał, był dobry i przekonał mnie do siebie. Mocna siódemka