To jest temat, którego mi tutaj brakuje

Jak to jest z tymi pieniędzmi, że niby one szczęścia nie dają, a jednak... pozwalają chociaż spokojnie żyć w nieszczęściu. Tak kiedyś powiedziałem mojej pani od Przedsiębiorczości w liceum i dostalem plusa za aktywność

Zatem, chciałbym abyśmy się tutaj trochę poudzielali na temat skarpetowania nadwyżek budżetowych. Lokaty, Inwestycje, czy zwykłe konto oszczędnościowe?
Ja w tym roku podjąłem pierwsze próby na tym polu. Sukcesy są takie, że udaje mi się - mimo swobodnego przepływu środków przez palce - od czasu do czasu coś zatrzymać. Oszukuje sam siebie, jade na debecie na koncie głównym, żeby tylko mieć poczucie, że wzrasta kwota na tym drugim, skarpetkowym. Trochę mnie do tego natchnęli poznańscy koledzy ze studiów, którzy już od młodości mają wpojoną oszczędność i przedsiębiorczość - efektem tego moja zazdrość, że jednego było już 2 lata temu stać na fajne auto, a drugi miał spory wkład własny w małżeństwo z kredytem hipotecznym. A ja? Całe życie goły i bosy, co - jako się rzekło - próbuje zmienić od niedawna.
Narazie zdecydowałem się na otwarcie konta oszczędnosciowego - skorzystałem z najwygodniejszej imho oferty BGŻ Optima - przekonało mnie przede wszystkim to, że przelewy pomiędzy kontami są darmowe, no i nie ma możliwości wydania karty do tego konta.
Jednak czuję, że w czasach dzisiejszych stóp procentowych takie zabawy to jednak przedszkole, bo zarobić można dosłownie parę złotych w skali miesiąca. Jedyny sukces, że udaje mi się faktycznie zasilać to konto jakimiś tam środkami, co oznacza że nauczyłem się nie wydawać wszystkiego

Ostatno BGŻO kusi mnie mailami o takim cudaczku. Lokata Dywidendowa z zabezpieczeniem całego wkładu. Wygrać można 15% w skalu dwóch lat, ale pod warunkiem utrzymania odpowiedniego wzrostu wskaźników indeksu iSTOXX Europe Next Dividend Low Risk 50. Nic mi to nie mówi, ale mechanizm rozumiem - jeżeli wzrost w ciągu dwóch lat będzie stabilny i wysoki (mierzony jest co pół roku w określonych dniach), moge wygrać nawet 15% zysku. Okres 24 miesięcy jest kuszący, bo nie jest to jakaś mega odległa przyszłość, a perspektywa straty jest żadna - co najwyżej można nie zarobić więcej, jak 2%, które jest standardowym oprocentowaniem dla lokat w tym banku.
Pytanie - czy warto? Zawsze jest nadzieja, że zaraz po ulokowaniu środków pojawi się lepsza, ciekawsza oferta. Trochę ostatnio czytałem, że w przyszłości stopy procentowe mają jednak wzrastać, co może poskutkować lepszymi produktami na rynku, bo teraz to jest faktycznie słabiutki czas na oszczędzanie. Chciałbym znać Waszą opinię o takich instrumentach, czy warto się w toto bawić, czy jednak lepiej podszkolić się i ruszać na jakąś mała giełdę kupować akcje. Ostatnio bawiłem się w symulacje gry giełdowych i radziłem sobie nieźle.
Jakie macie swoje fortele i pomysły na oszczędzanie? A może jednak wierzycie w ZUS i spokojną emeryturę na starość

Myślę, że może być ciekawa dyskusja. Zapraszam
