Przecież tak naprawdę nie zależy mi na byciu operatorem wózka - po prostu chciałbym mieć wyjebane
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Wolałbym się nie zatrudniać w firmie zagrożonej upadłością.
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Ja myślę że żaden gracz nie podejmie się pracy typu "strażnik"
Wy tu mówicie że 8-9 lat w jednej firmie to dużo. U nas jest koleś który pracuje tam od lat... 19. To jest dopiero hardkor. Mi przeważnie po dwóch zaczyna się powoli nudzić.
"Żal, że sie coś zrobiło, przemija z czasem. Żal, że się czegoś nie zrobiło, nie przemija nigdy." Na Pograniczu
Stawka 3 zł/h, trochę mało. Znam przypadek, że gość miał cieciować co drugi dzień gdzieś na jakimś wypizdowie ale ten dni, kiedy miał nie pracować, zostawał na miejscu, bo gdyby pojechał do domu, to musiałby do tej roboty dokładać.
Voo, a co powiesz na operatora żurawia? Gdzieś tutaj nawet kursy były...
To jest niezłe, bo na górę nikt nie zagląda. Można tam zainstalować aparaturę do pędzenia bimbru (przypadek autentyczny). Tylko piździ tam w tej budce.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Crowley pisze:...
To jest niezłe, bo na górę nikt nie zagląda. Można tam zainstalować aparaturę do pędzenia bimbru (przypadek autentyczny). Tylko piździ tam w tej budce.
I do kibelka daleko.
Może bibliotekarz? W obecnych czasach to podobnie izolujące od społeczeńswa zajęcie. Problem jest tylko z tym że takie wakaty pojawiają się zapewne wyłacznie z nekrologami.
Wbrew pozorom w bibliotekach pracuje sporo młodych ludzi. Niestety wyżyć się z tego nie da. Ale fucha fajna. Jak żona pójdzie do pracy, z której będziemy się mogli utrzymywać, to wtedy poszukam sobie takiej roboty i będę szczęśliwym człowiekiem.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Nie, powiem Wam, że jak już tak sobie pół-żartem dywagujemy to taka wyimaginowana praca marzeń to byłoby dla mnie obsługiwanie jakiejś maszyny. Takie zboczenie inteligencika, co całe życie miesza w papierkach. Wiecie, niektórzy marzą, że okłada ich pejczem gruba kobieta w skórach a ja sobie marzę, że steruję czym dużym. Najlepiej takim co ryczy, daje dużo dymu z rur wydechowych, jakaś wielka kopara albo buldożer albo taka wywrotka jak w kopalniach odkrywkowych. Niestety wychowałem się w czasach gdy takie zajęcie uchodziło za coś "gorszego", podobnie jak bycie dowolnym fachowcem w czymkolwiek było niżej oceniane od bycia magistrem od niczego.
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Ja nie mam złudzeń, że wyżyłbym z pracy fizycznej, dlatego trzymam się tego co robię. Jakbym nie miał problemu z utrzymaniem się na obecnym poziomie życia, to pewnie przesiadywałbym non stop w warsztacie i psuł materiały konstrukcyjne
You give up a few things, chasing a dream.
"Ty jesteś menda taka pozytywna" - colgatte
#sgk 4 life.
Old FŚGK number is 12526 MISTRZ FLEP EURO 2024
Voo, zostań operatorem frezarki CNC. Wszędzie brakuje takich, kasa niezła i jak jest dobra robota to tylko pilnujesz jak tam program idzie, czyli bawisz się telefonem. Minus to praca na zmiany.
Wysłane z mojego Moto G (5) Plus przy użyciu Tapatalka
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Moja firma właśnie przechodzi ostrą reorganizację. Mamy też oczywiście tak zwaną Optymalizację Zatrudnienia.
Dziś złożyłam wniosek o dobrowolne odejście w ramach specjalnego programu. Do końca tygodnia mamy ustalić z kierownikiem szczegóły i terminy (prawdopodobnie jeszcze przez kilka miesięcy będzie co robić).
Biorąc pod uwagę, że koło jesieni i tak miałam zamiar zmieniać robotę, to taka sytuacja jest mi nawet na rękę.
"Żal, że sie coś zrobiło, przemija z czasem. Żal, że się czegoś nie zrobiło, nie przemija nigdy." Na Pograniczu
Ej no jak chcą mi zapłacić za to że sobie od nich pójdę to trzeba korzystać
Matthias[Wlkp] pisze:Plus dobry układ z kierownikiem => kierownik da Ci dobre referencje, które w zasadzie gwarantują następną pracę.
Referencje pewnie wezmę, ale to nie tak że z marszu mnie wezmą gdzie indziej - zamierzam startować na nieco inne stanowisko (teraz jestem w utrzymaniu aplikacji, a będę celować w developerkę).
PIOTROSLAV pisze:Aga, nie pomyślałaś. Mogłaś szybko ogarnąć papiery na ciąże...
Haha. Nie.
"Żal, że sie coś zrobiło, przemija z czasem. Żal, że się czegoś nie zrobiło, nie przemija nigdy." Na Pograniczu
Drogi pamietniczku, jestem na rozdrożu. Z jednej strony mam możliwość na dodanie sobie pół etatu zdalnego robienia rzeczy dla agencji PR (głównie pisanie tekstów reaserch kontakty z dziennikarzami) z możliwością rozwoju tego. Z drugiej strony mam możliwość zostania recepcjonista w przychodni za 4500 PLN. W obu miejscach zasadniczo mnie chcą. Pierwszym wypadku po rezygnacji z z części etatu na portalu gdzie pisze pracowałbym łącznie na półtora etatu za 3000 PLN.
Plusy opcji pierwszej - możliwość rozwoju, szansa na awansu. Lubię to co robię.
Plusy drugiej - stabilizacja, umowa o pracę, normalne urlopy, normalne godziny pracy
Minusy pierwszej - znacznie mniejsza kasa, zapierdalanie po minium 60 godzin w tygodniu, często do polnocy, problemy z prowadzeniem życia towarzyskiego.
Miniusy drugiego - to ślepa uliczka jeżeli chodzi o tzw. kariera.
Mieć czy być?
Stawiajcie przed sobą większe cele. Ciężej chybić.
Recepcjonista w przychodni zarabia 4,5k PLN/m-c? Rozumiem, że Netto?
Recepcjonista to niekoniecznie ślepa uliczka... Wykształcasz dokładność, kontakty z petentami, rozwiązywanie problemów pod presją czasu, itp. To jest stereotyp, że taki ktoś siedzi i nic nie robi... No chyba, że jest to recepcja na głębokiej prowincji (1500 mieszkańców w promieniu 100km).
Przykład z życia. Prywatna klinika. Ogarnięta dziewczyna idzie tam na pielęgniarkę. Badania kliniczne więc wydawanie leków, pobieranie krwi. Usual stuff.
Po dwóch latach zostaje szefem zespołu pielęgniarskiego, a po 6 czy 7 wicedyrektorką ośrodka.
Także tego. W niemal każdej robocie są możliwości iść wyżej/dalej.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
u mnie recepcja międzyanrodowej korporacji, lidera na swoim rynku, dostaje 3,5k. i to nie jest stolnica.
A serio mówiąc, to dziewczyna ma tyle roboty, ze ja bym na jej miejscu i tak chciał więcej dostawać.
PR w Polsce to wyczerpujące i wypalające zajęcie. do tego w 80% realizowane przez ludzi, którzy na PR znają się pobieżnie, więc wszystko sprowadza się do marketingu i wsparcia sprzedaży (oczywiscie zalezy jaka branza).
Takze nie wiem peter. Mnie sie wydaje ze i tu i tu bedziesz miał zajazd. A jak juz miec zajazd, to raczej nie za 3-4k w wawie....
Pquelim pisze:u mnie recepcja międzyanrodowej korporacji, lidera na swoim rynku, dostaje 3,5k. i to nie jest stolnica.
na reke? w sumie 3.5k na reke to jakies 5 klockow to by sie trzymalo kupy bez problemu..
zeby dostac 4.5 trzeba miec jakies 6500brutto a to juz imho sporo na recepcje ale nie znam stolnickich plac specjalnie
moja rada jest taka ze czas na wyprowadzke ze stolnicy a potem mozna zaczac ew. ukladac zycie
Pq ja odpowiem przez analogię: jak zarabiałem tylko dla siebie, miałem wywalone na warunki w jakich żyję i nie miałem dużej liczby obowiązków finansowych to pracowałem w każdej robocie która mnie zaciekawiła. Jak zaczęły na horyzoncie pojawiać się pierwsze stałe hm "obciążenia" to zmieniłem branże na taką gdzie jest perspektywa rozwoju. A teraz wybieram prace pod względem płacy, bo rozwój i tak sobie załatwię w wybranej wcześniej branży.
Czyli to zależy
IRON MAIDEN are KINGS
"Jedynym właściwym stanem serca jest radość" Terry Pratchett R.I.P.
Wracam sobie w poniedziałek z urlopu, a tu kierownik zostawił mi taką minę wdrożenie na produkcji, że nie mam się kiedy wyspać i sam sobie siedzi na urlopie. Dopiero wychodzę na prostą z tematem i może to dobrze, bo i tak musimy sobie porozmawiać o kasie. W sumie trzeba wykorzystać okazję, bo oprócz nas 2 w obróbce mamy tylko dwóch zielonych z których przez najbliższy rok nie będzie za dużo pożytku zanim się coś nie nauczą.
Myślicie, że krzyknięcie sobie +20% jest w dobrym guście? Alternatywą będą poszukiwania nowej pracy, bo dopiero 120% mojej obecnej pensji uznam za nie wkurwiającą
Jak nie masz w pracy zwyczajowego terminu negocjacji pensji, to pewnie możesz zacząć taką dyskusję. +20% to jest generalnie bardzo dużo (jak pogadasz sobie z kimś w HR-ach, to Ci powiedzą, że wszystko powyżej 5% to jest dużo dla kogoś z dużym stażem).
Jak idziesz negocjować, to musisz być dobrze przygotowany - sprawdź, ile się zarabia w twojej branży, biorąc pod uwagę staż. Nie znam twojego szefa, a od tego dużo zależy. Ja miałem kiedyś takiego całkiem spoko (wciąż mój top3 najlepszych szefów w karierze z ~8), ale jak raz coś zacząłem mówić o podwyżce, to usłyszałem, że jestem roszczeniowy...
Moim zdaniem, nalepszy sposób na negocjowanie podwyżki to alternatywna oferta pracy w ręku. Od tego zależy, ile będziesz chciał negocjować. Jest bardzo dużo ludzi, którzy narzekają na swoją pracę, żądają podwyżek ale nic z tym nie robią, nawet jak ich pensja jest niezmimenna od lat. Dlatego zwyczajowa odpowiedź na prośbę o podwyżkę to w większości przypadków - NIE. Zwłaszcza jak zaśpiewasz +20% - to może być sygnał dla pracodawcy, że jesteś niezadowolony i pewnie szybko odejdziesz, więc mogą mieć Cię w dupie.
Matthias[Wlkp] pisze:Moim zdaniem, nalepszy sposób na negocjowanie podwyżki to alternatywna oferta pracy w ręku. Od tego zależy, ile będziesz chciał negocjować.
Nie zgadzam się. W wielu przypadkach to będzie odebrane jako szantaż. Jeśli nie jesteś kurewsko niezbędny w tej firmie to ja bym aż tak nie ryzykował.
Zależy jaka branża, ja z poprzedniej formy odszedłem bo dostałem ofertę 130% swoich zarobków. Od razu szukali czy mogą mi tyle dać. Zależy od firmy i branży, ale jako inżynier nie ma się co bawić że "oj to szantaż". Może i tak, ale jak firma nie umie docenić pracownika to nie jest wyzysk?
Jutsimitsu pisze:Może i tak, ale jak firma nie umie docenić pracownika to nie jest wyzysk?
Nie, bo się zgodziłeś kiedyś na te warunki, nie?
Dla mnie pracownik jest ok jak chce kasę, bo A, B i C. Gdzie A, B i C to są dobre argumenty jakie - z tego co widzę - Gregor ma w ręku.
Jak ktoś do mnie przychodzi i mówi, żeby dać podwyżkę, bo w tamtej firmie ma ofertę x1,5 to krzyż na drogę. Jak nie mogę mu dać tyle, ale mogę na przykład x1,2 to bez znaczenia, bo za 3 miesiące przy tym rynku pracy może przyjść jeszcze raz z tym samym argumentem.
No to znaczy tyle że firma nie jest konkurencyjna. A jak z roku na rok niektóre podwyżek nie dają, to się nie ma co dziwić. Lub jak podwyżka jest np. 4%. Niektóre branże to jednak rynek pracownika.
Jutsimitsu pisze:Może i tak, ale jak firma nie umie docenić pracownika to nie jest wyzysk?
Nie, bo się zgodziłeś kiedyś na te warunki, nie?
Dla mnie pracownik jest ok jak chce kasę, bo A, B i C. Gdzie A, B i C to są dobre argumenty jakie - z tego co widzę - Gregor ma w ręku.
Jak ktoś do mnie przychodzi i mówi, żeby dać podwyżkę, bo w tamtej firmie ma ofertę x1,5 to krzyż na drogę. Jak nie mogę mu dać tyle, ale mogę na przykład x1,2 to bez znaczenia, bo za 3 miesiące przy tym rynku pracy może przyjść jeszcze raz z tym samym argumentem.
No mi się wydaje, że szantażowanie jest słabe.
U mnie jest tak teraz, że było nas w biurze 3. Poprzedni kierownik dostał awans na dyrektora, Doświadczony kolega został kierownikiem i dostaliśmy za to 2 zielonych jak ta trawa do uczenia, a ja od pół roku przejmuje tematy obecnego kierownika i w ogóle obowiązki programowania większości nowych rzeczy. Kiero zostawił sobie tylko najgrubsze tematy, a śmieciowe duperele ja zepchnąłem na nowych. W efekcie mam w praktyce nowe stanowisko, w uj więcej obowiązków, przez ostatnie pół roku zrobiłem w kompetencjach duży skok. Za to wypłata ta sama, doszły mi po przeprowadzce koszty i czas dojazdu i się powoli frustruję. Dodatkowo moje obecne 120% to wcale nie są góry pieniędzy tylko low end przy programowaniu CAM.
Obecną pracę lubię poza wypłatą, ale w mojej obecnej sytuacji życiowej ciułania na wkład własny nie mogę sobie pozwolić na takie coś. No i jakbym rzucił teraz papierami to nie ma kto mnie zastąpić.