Niedzielne Fiszki: Lek na kaca

Stanowczo zaprzeczam, jakoby inspiracją dla napisania tekstu było moje wczorajsze świętowanie po zakończeniu remontu. Przeciwnie, temat kaca zgłębiałem od lat najmłodszych. No, najmłodszych w granicach prawa. I nieustannie fascynował mnie brak zweryfikowanej teorii na temat mechanizmu powstawania kaca. Bo choć główna przyczyna jest znana – to w końcu zatrucie – to detale tego procesu są wyjątkowo skomplikowane. Większość badaczy przychyla się jednak ku tezie, że swoją rolę odgrywa tu zapewne kilka czynników. Prawie na pewno mamy do czynienia z odwodnieniem mózgu oraz zatruciem aldehydem octowym. Niewykluczone jest również zatrucie szczątkowymi ilościami metanolu (które ulegają procesom metabolicznym później niż etanol – tę tezę wydają się potwierdzać lecznicze efekty “klina”). Swoją rolę zapewne odgrywają również inne substancje zawarte w napojach alkoholowych. Dlatego – jeśli rzecz zbadać relatywnie w stosunku do ilości spożytego czystego etanolu – wódki czyste są mniej “kacogenne” od innych napojów alkoholowych. Wiemy też, że nikotyna pogłębia bolesne doznania towarzyszące zatruciu alkoholowemu. Lepiej ograniczać się do jednej używki na wieczór. A to tylko kilka z najważniejszych czynników, jakie udało się badaczom wyodrębnić.

W sytuacji, gdy kac jest rezultatem tak wielu skomplikowanych procesów, nietrudno się domyślić, że i leczenie go będzie nad wyraz skomplikowane. Nie znaczy to jednak, że ludzie nie próbują. Ba, próbowali od starożytności. Asyryjczycy z kacem walczyli miksturą ze zmielonych ptasich dziobów i mirry. W starożytnej Grecji skutki nadmiernego spożywania wina leczono ponoć kapustą. Według rzymskiego pisarza Pliniusza Starszego, prawdziwym remedium był koktajl z surowych sowich jaj zmieszanych z winem. Inni Rzymianie preferowali surowe owcze płuca. W średniowiecznej Europie zachodniej najczęściej leczono się surowymi węgorzami i migdałami.

Pliniusz Starszy napisał Historię Naturalną, ale jego lek na kaca jest do bani.

W Chinach polecano napar z żeń-szenia, aczkolwiek mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że skuteczny nie jest. Testowałem. Poza tym chińska medycyna ludowa na wszystkie choroby poleca albo żeń-szeń, albo jakieś sproszkowane ginące gatunki. Mało to wiarygodne. Mongołowie byli nie lepsi, po zatruciu alkoholem spożywali… marynowane owcze gałki oczne. W XVII wieku skacowani Anglicy zażywali popularny specyfik ze sproszkowanej ludzkiej czaszki, żmii i amoniaku. Na zdrowie im to raczej nie wyszło. Mirra wróciła do łask w połowie XIX wieku jako popularny we Włoszech lek na kaca, zawierający również rumianek, rabarbar, aloes, miętę pieprzową i kardamon. W tym samym czasie na Dzikim Zachodzie cierpiący na kaca kowboje dorzucali sobie do kawy… królicze bobki. Na szczęście zwyczaj się ten nie rozpowszechnił, bo już wkrótce – w roku 1886 – wynaleziono w Stanach Zjednoczonych prawdziwy lek na kaca. Była nim Coca-Cola. I faktycznie trudno było odmówić jej skuteczności w leczeniu objawów. Niestety straciła ją, gdy z listy składników usunięto kokainę.

I jak dotąd lepszy lek na kaca nie został wymyślony. Owszem, odnotowano “trzeźwiące” skutki spożywania dużych dawek kofeiny, ale jak się okazało, zmieszana z alkoholem, kofeina niebezpiecznie przyspiesza akcję serca. Skuteczna jest też dializa, ale nie wiem czy wiele osób jest chętnych na wizytę w szpitalu. I nie życzę nikomu takiego stanu zdrowia, aby dializa rzeczywiście była konieczna. Co więc nam pozostaje? W pierwszej kolejności spożywanie dużych ilości wody. W drugiej – sen. W trzeciej – reperacja szkód, jakie już sobie wyrządziliśmy (warto połknąć multiwitaminkę, zjeść banana, wszamać pomidorka, a nawet spałaszować tabliczkę czekolady). A może Wy macie jakieś sposoby?

-->

Kilka komentarzy do "Niedzielne Fiszki: Lek na kaca"

  • 9 sierpnia 2020 at 12:49
    Permalink

    “A może Wy macie jakieś sposoby?”

    Nie pić 😛

    Reply
    • DaeL
      9 sierpnia 2020 at 12:50
      Permalink

      Drogi Panie, bądźmy realistami.

      Reply
    • 9 sierpnia 2020 at 18:46
      Permalink

      Można też nie trzeźwieć.

      Reply
  • 9 sierpnia 2020 at 12:49
    Permalink

    Zupy. Spożywane na ciepło, zimno, na talerzu, chochlą prosto z gara. Domowa zupa jest znanym remedium na wszystkie choroby, bóle i zmartwienia.

    Reply
    • 9 sierpnia 2020 at 17:16
      Permalink

      Z zupą się zgadzam zdecydowanie, żeby ruszyć organizm. W najgorszym przypadku, który może mi się z 3 razy zdarzył w życiu, to zwykła kostka rosołowa zalana wrzątkiem.

      Reply
  • 9 sierpnia 2020 at 12:55
    Permalink

    Bardzo ciekawy artykuł, ale z jedną rzeczą nie mogę się zgodzić. Mam na myśli kwestię snu.
    Tak się składa, że na studiach trafiliśmy na bardzo ciekawego prowadzącego, który bardzo interesował się tematem. Opowiadał, że sytuacja jest odwrotna – jeżeli chcesz zmniejszyć negatywne skutki picia, to nie należy się kłaść spać, a warto wdrożyć aktywność fizyczną (o ile to oczywiście możliwe 😅). Mam na myśli na przykład spacer. Podczas wysiłku fizycznego przyspiesza metabolizm oraz praca niektórych cytochromów, przez co pomagamy swojemu organizmowi się zdetoksykować. Im więcej sportu po alkoholu tym lepiej. Idąc spać pozbawiamy się tej możliwości i można się obudzić po 12 godzinach i czuć bardzo źle. A wystarczyłoby kółeczko wokół bloku..

    Reply
    • 9 sierpnia 2020 at 13:04
      Permalink

      O jeszcze jedna ciekawa sprawa w temacie. Wiele osób lubi zjeść przed imprezą coś tłustego…
      Sam fakt jedzenia oczywiście zmniejszy wchłanialność alkoholu w jelitach i większa jego część pójdzie “dalej” zamiast się wchłonać, więc kac będzie mniejszy (ale i zabawa). Ciekawa jest kwestia samego spożywania tłuszczów. Okazuje się, że tworzą one na ścianie jelita osłonkę, która utrudnia wchłanianie alkoholu. Więc prosta sprawa – przed imprezą tłuste jedzenie, później mniej alhokolu wchłania się, więc upojenie mniejsze, ale i kac dużo mniejszy. Jest natomiast jeden problem. Lipidowa osłonka, o której mówię… pęka w momencie, kiedy człowiek się kładzie. I to jest prawdziwa zagadka naukowa, bo wciąż nie ustalono, czemu tak się dzieje. Tłumaczy to jednak czemu wiele osób (w tym ja) wraca do domu po zakrapianej nocy w całkiem dobrym stanie, po czym kładzie się na chwilę i zupełnie ich odcina.
      Wspominam o tym ku przestrodze dla osób, które miały pomysł, żeby aktywność fizyczną, o której pisałem w ostatnim komentarzu, wykonywać w pozycji leżącej. (na przykład pompki 😉)

      Reply
      • 9 sierpnia 2020 at 18:29
        Permalink

        Dobra rada moi mili: wypić rosół przed wszystkimi! Pan Kazimierz wie co śpiewa 😛

        Od siebie polecam Aspargin w nieco większej dawce, popity sporą ilością wody. Przekonałam się, że moja mama wie co radzi 😉

        Reply
  • 9 sierpnia 2020 at 13:25
    Permalink

    Unikać słodkiego i owocków, bo część cukrów może zacząć fermentować się do alkoholu. Jeść najlepiej tłuszcze i białko (najlepsze śniadanie na kaca – jajecznica na boczku/szynce). Najlepiej pić w cyklach “picie-żarcie-ruch/taniec”. I przestać pić, jak już czujemy, że jesteśmy blisko odcięcia. A zamiast wody rano wypić izotonika, albo lemoniadę bez cukru.

    Reply
  • 9 sierpnia 2020 at 13:49
    Permalink

    Szanowny Panie,

    Najlepszym sposobem jest to, aby po przebudzeniu przeczytac jakis stary wywiad (najlepiej z okresu 2015-2016) z G. Martinem, w ktorym mowi, ze Wichry Zimy sa na ukonczeniu. Wtedy sie czlowiek denerwuje i zapomina o kacu.

    Pozdrawiam,
    Prawak

    Reply
  • 9 sierpnia 2020 at 14:18
    Permalink

    A co z “polską ostrygą”? Naszym rodzimym wkładem w zwalczanie kaca?

    Reply
  • 9 sierpnia 2020 at 14:27
    Permalink

    Tak naprawdę nie ma skutecznego leku na kaca, trzeba swoje odcierpieć. Jeżeli akurat człowiek nie musi iść do pracy ani prowadzić pojazdu to najlepiej walnąć dwa piwa i iść spać. Bardziej ciekawe jest dlaczego kaca akurat nazywa się kacem? Co wspólnego ma przechlanie z kotem? I czy Niemcy również używają takiej nazwy dla tego stanu?

    Reply
    • 9 sierpnia 2020 at 15:48
      Permalink

      Polski “kac” pochodzi od niemieckiego “Katzenjammer”, czyli mniej więcej “kocie jęki, biadolenie”. Oprócz tego skrótowego “kac” jest też kalka “kociokwik”. Według słownika etymologicznego j. niemieckiego samo słowo po raz pierwszy odnotowano w XVIII wieku, kiedy takiego określenia używano w gwarze studenckiej, w nawiązaniu do tego, że dźwięki wydawane przez kogoś cierpiącego na takie dolegliwości przypominały odgłosy wydawane przez koty w okresie godowym.

      Reply
  • 9 sierpnia 2020 at 14:50
    Permalink

    Moja metoda to pić z umiarem.

    Reply
  • 9 sierpnia 2020 at 15:04
    Permalink

    A ja potwierdzam tezę o aktywności fizycznej.
    Na przykład, najlepsze po zorganizowaniu domówki jest sprzątanie zanim się pójdzie spać.
    W ogóle sposób ten odkryłem gdy w wieku 17 lat musiałem sprzątać pobojowisko w obcym domu zanim wrócą rodzice gospodarza, również niepełnoletniego 😀 Po tym wszystkim obudziłem się w bardzo dobrym stanie, w przeciwieństwie do drugiej osoby…

    Reply
  • 9 sierpnia 2020 at 20:09
    Permalink

    Z tą aktywnością fizyczną coś jest na rzeczy. Gorzej, jeśli nadopiekuńcza lepsza połowa nie pozwala nawet na krótki spacer w czasie zakrapianej imprezy lub tuż po niej…

    Reply
  • 9 sierpnia 2020 at 20:45
    Permalink

    Aktywność fizyczna nie działa często w liceum jeździliśmy w piątek za miasto i powrót niedziela. Niedziela rano sprzątanie później 20 km z buta z plecakiem i po drodze rzyganie co chwilę. Mi przechodzi koło 18 a nawet 20 stej. Trochę pomaga cola albo bardzo mocna herbata siekiera. Jednak dzień wycięty z życiorysu oczywiście mówię o sytuacji 0,5 na łebka mniejsze ilości to nie picie na kaca tylko zabawa.

    Reply
    • 10 sierpnia 2020 at 02:51
      Permalink

      0.5 to picie? Za studenckich czasów wychodziliśmy z założenia że 0.7 to musi być. Obecnie jak już z kolegami się “bawię” to każdy kupuje 1 l na głowę, głównie rum, whisky co kto lubi. Nie pijemy często jednak jak już spotkamy się w weekend to dużo i długo nam schodzi.

      Reply
      • 11 sierpnia 2020 at 14:45
        Permalink

        Napisałam nie mniej niż 0,5, to nie picie. Ja najwięcej w liceum na studiach na tych wrwanych nagle z opieki rodzicow patrzyłam z politowaniem. Liceum góry co tydzień zaczynało się piątek 8 rano kończyło niedziela nad ranem to były czasy, każdy weekend. Gitary, góry, imprezy miło wspominam, studia to już nie to, ale te, fajnie było. W piątek do szkoły już nikt nie szedł.

        Reply
    • 15 sierpnia 2020 at 01:32
      Permalink

      Dużo zależy od tego, co pijemy. Rzyganie co chwila, to często plon trefnego alkoholu (nawet w butelkach z banderolą się zdarza) lub tego, co w alkoholu rozpuszczone. Nie bez przyczyny w krajach, gdzie padają rekordy promili, preferuje się czystą 😉 Pamiętam fatalne kace po relatywnie niewielkich ilościach nawet niskoprocentowych alkoholi, i zerowe lub łatwe do opanowania po wódkach (też nie wszystkich oczywiście). Znaczenie ma też wydolność wątroby konkretnego człowieka, i to się może zmieniać w czasie.

      Reply
    • 15 sierpnia 2020 at 01:34
      Permalink

      A i jeszcze dodam, że picie na wyjazdach to wchodzi często na organizm już wstępnie odwodniony – wypocony po wysiłku fizycznym itd. I to pogarsza sytuację.

      Reply
  • 10 sierpnia 2020 at 01:03
    Permalink

    dostałam ostatnio kobyłkę książkę Alkoholowe dzieje Polski i mam zamiar niedługo zacząc czytac, mam nadzieję ,że będzie ciekawie

    Reply
  • 10 sierpnia 2020 at 02:48
    Permalink

    Ja już kaca nie mam od dawna, tzn kilku lat. Jak już piję to są to ogromne ilości, mogę mieszać cokolwiek. Rum, Tequila, whisky, piwo. Za czasów studenckich kac był i bywał okropny, później też się zdarzał głównie po miksowaniu ale jakoś od lat 5-6 nic mnie nie rusza, imprezy kończę rano chociaż jestem coraz bardziej starszy a moja postura i masa ciała wręcz “niszczą” ludzki którzy mnie widzą i to ile w siebie wlac potrafię a zachowuje się dość trzeźwo (175cm/74 kg). Z czasem uważam że to dramat bo ludzie kończą imprezy a ja jakbym nie zaczął. I to nie są bajki, z wiekiem mam większą tolerancję na alkohol.

    Reply
    • 10 sierpnia 2020 at 08:06
      Permalink

      A są w tej bajce smoki?

      Reply
  • 10 sierpnia 2020 at 08:26
    Permalink

    Cytuję:
    Przyrządzało się ją następująco: do wysokiej szklanicy wlewało się kolejno szklankę tłustej, kwaśnej śmietany, dwa surowe żółtka, duży kieliszek oliwy nicejskiej i sok z dwu cytryn. Wypijało się tę „ostrygę” jednym haustem i zagryzało kilkunastoma ziarnkami palonej kawy, aby zabić zapach wódki.

    Reply
  • 10 sierpnia 2020 at 08:35
    Permalink

    BTW
    “Pijany jak Polak” jak podaje wiki:
    Rozkaz szarżowania wąwozu na przełęczy Somosierra (1808) wywołał wśród generałów otaczających cesarza tak wielkie zdumienie, że jeden z nich miał powiedzieć: Trzeba być pijanym, by taki rozkaz wydać i trzeba być pijanym, by go wykonać. Według innej tradycji słowa te brzmiały: Trzeba być pijanym, by wykonać taki rozkaz. Wydaje się, że uwaga generała w pierwszym brzmieniu jest mało prawdopodobna ze względu na osobę wydającą rozkaz. Gdy po zwycięskiej szarży Napoleon dowiedział się o tych słowach, miał powiedzieć: Chciałbym, żeby wszyscy moi żołnierze byli pijani jak ci Polacy.

    Reply
  • 10 sierpnia 2020 at 12:53
    Permalink

    Człowiek uczy się (pić) całe życie.
    Poniżej prezentuję przepis na bezpieczne spożycie sporządzoną po 20 latach doświadczeń.

    1. Jak już zostało wspomniane, przed piciem (lub na jego początku) należy spożyć porządny, mięsny, tłusty posiłek, najlepiej także być dobrze wypoczętym
    2. Spożycie ograniczyć najlepiej do jednego rodzaju trunków, ograniczamy tym samym ilość czynników kacogennych
    3. W trakcie spożycia warto systematycznie popijać niewielkie ilości wody
    4. Przed pójściem spać (nie rano) warto uzupełnić braki w organiźmie – woda, potas, magnez, mieszaniny elektrolitów i witamin, oraz odkryty niedawno przeze mnie składnik: glukoza. Dobre efekty daje szklaneczka z tabletką “Alko Revital”, która zawiera głównie glukozę i potas właśnie. Jeżeli ktoś ma sen przerywany, warto za każdym razem popijać takowy koktajl.

    Rano:

    5. Wysiłek fizyczny jak najbardziej, o ile ktoś jest w stanie 🙂
    6. W przypadku srogiego bólu głowy można wrzucić 200-400g ibuprofenu
    7. Rosołek, lub inny gorący tłuszcz pochłonąć warto, a także pełną świeżych warzyw sałatkę.
    8. Kolejny izotonik czy mix witaminowy na pewno nie zaszkodzi.

    Życzę wszystkim bezbolesnych poranków 🙂

    Reply
    • 15 sierpnia 2020 at 01:24
      Permalink

      Zgadza się, składnikiem kaca jest hipoglikemia. Można sobie zmierzyć glukometrem jak ktoś nie wierzy 😉 Dlatego uzupełnienie cukru działa cuda.

      Reply
  • 10 sierpnia 2020 at 23:13
    Permalink

    1. Szklanka wody + tabletka magnezu
    2. Druga szklanka wody z saszetką elektrolitów w proszku.
    3. Jabłko
    4. Jogurt (polecam grecki) + korzeń maca + jagody goji + orzeszki do przegryzienia
    Sprawdzone, naprawdę pomaga (mój nieodłączny zestaw na każdych waKACjach)
    XD

    Reply
  • 10 sierpnia 2020 at 23:33
    Permalink

    Mój nauczyciel Polskiego w technikum mówił nam, że najlepsze na kaca są pestki kaki (albo nasiona tak dokładnie teraz nie pamiętam) i surowa rzodkiew biała (w plastrach), oczywiście, przynosił je na lekcje i się zajadał.

    Reply

Skomentuj Gaja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków