My Friend Pedro (DeadToast Entertainment)

Devolver Digital to dziwni ludzie. Nie wiem czy jako wydawcy wywierają na współpracujących z nimi developerów tak przemożny wpływ, czy może aktywnie poszukują twórców autentycznie nieszablonowych, ale dość powiedzieć, że wydawane przez nich gry mają pewien charakterystyczny styl. Są po prostu pokręcone. Kto grał w Hotline Miami, Broforce czy Mother Russia Bleeds wie o czym mówię. Nie inaczej jest z grą o której chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć – My Friend Pedro ze szwedzkiego studia DeadToast Entertainment.

Po grę sięgnąłem parę tygodni temu, zachęcony dość pozytywnymi recenzjami (choć nie zawsze jednoznacznie pozytywnymi) oraz faktem, iż wylądowała ona w usłudze XBOX Game Pass jako darmówka dla subskrybentów. Po dziesięciu minutach byłem grą oczarowany i gdyby nie natłok innych obowiązków, to pewnie nie dałbym rady od My Friend Pedro się oderwać.

Zabawa w sam raz dla bananowej młodzieży.

Zacznijmy jednak od początku. O czym jest My Friend Pedro? O facecie, który rozmawia ze swoim bananem. Nie dopatrujcie się w tym zdaniu podtekstów. Banan ma na imię Pedro i dostarcza bohaterowi cennych porad dotyczących mordowania innych ludzi (w przemożnej większości – różnej maści bandziorów). A samo mordowanie jest prawdziwym hołdem dla kina akcji. Nie kina z lat 80. – temu zadaniu sprostał już wcześniej inny tytuł wydany przez Devolvera – Hotline Miami. My Friend Pedro to raczej ukłon w stronę filmów azjatyckich filmów gangsterskich Johna Woo.

Od strony mechaniki My Friend Pedro to tzw. twin stick shooter. Klawiatura służy nam do sterowania ciałem bohatera, a kursor myszy do celowania. Dodatkowo mamy do dyspozycji tryb bullet time, regenerujący się w wyjątkowo szybkim tempie. No i całe otoczenie – stoły które można przewrócić, noże którymi można rzucać, urwane głowy które można kopnąć, etc… Przede wszystkim jednak mamy do dyspozycji nadzwyczajnie wygimnastykowanego protagonistę, który potrafi kręcić w powietrzu piruety, odbijać się od ścian, a nawet tanecznym ruchem unikać kula. Miłośników stylu guns akimbo ucieszy też możliwość władania dwiema spluwania na raz. Oraz celowania w dwa różne fragmenty mapy. Zapomniałem dodać, że po drodze mamy też etapy motocyklowe… Jakoś nadzwyczaj mnie nie porwały. I tyle. I to wystarczy.

Po zakończeniu poziomu gra wygeneruje nam śliczne gify z naszymi popisami.

Nie chcę wgryzać się w fabułę, trochę ze względu na niechęć do spoilerowania, ale trochę z powodu braku takiej potrzeby. Opowiadana historia jest naprawdę pretekstowa. Od czasu do czasu coś nas rozbawi albo zaciekawi, ale w gruncie rzeczy gra broniłaby się całkowicie nawet bez doradcy-banana i całej otoczki fabularnej. Doznania natury… nazwijmy to kinestetycznej, są tu po prostu tak fenomenalne, że chce się po pięć razy przechodzić ten sam poziom, osiągając coraz większą sprawność i śrubując wyniki. Bo zupełnie jak w zręcznościówkach z dawnych lat, nasza efektywność ma swój wymiar punktowy. Im szybciej uwijamy się z mordowaniem, im lepsze nabijamy combosy i im bardziej twórczo wykorzystujemy otoczenie (nie ma to jak załatwić gangstera powalając go obciętą jego koledze głową!), tym wyższą otrzymamy ocenę. Ale nie chodzi tu tylko o punkty. Jest w tych wszystkich piruetach i podskokach coś autentycznie hipnotyzującego, przez co jeden poziom naprawdę można rozegrać kilkukrotnie, nie odczuwając przy tym nudy.

Co tu dużo gadać – rozwałka jest w tej grze prześliczna.

Powinienem też dla porządku nadmienić, że wystraszeni poziomem trudności i bezwzględnością Hotline Miami, nie mają czego się bać. Pedro trzyma nas przez dużą część gry za rękę, gra zaczyna przedstawiać poważne wyzwanie dopiero w drugiej połowie, a nawet wówczas dostarcza wystarczająco dużo frajdy, by nawet wyjątkowo niezręczny gracz mógł dojść do samego jej końca. Jeśli więc lubicie filmy akcji rodem z Hongkongu, odczuwacie potrzebę robienia fikołków z pistoletami Uzi albo po prostu jesteście ciekawi tego jakie prawdy życiowe może przekazać wam gadający banan – nie wahajcie się ani chwili. My Friend Pedro to gra w sam raz dla was.

-->

Kilka komentarzy do "My Friend Pedro (DeadToast Entertainment)"

    • DaeL
      24 stycznia 2020 at 18:56
      Permalink

      Tak, to jest bardzo wczesna wersja tych samych developerów. Jeśli Ci się podoba, no to pełną wersję pokochasz.

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków