Szalone Teorie: Tunele pod Westeros (część 1 – jaskinie i labirynty)

Ktoś pewnie powie, że ostatnia Szalona Teoria w 2019 roku powinna być tekstem zamkniętym i skończonym. Ale pomyślałem, że o wiele bardziej symbolicznie będzie, jeśli stworzę tekst, który połączy kończący się rok z tym, który dopiero nadchodzi. Przekopię swego rodzaju tunel pomiędzy dwoma kalendarzami. I mam nadzieję, że dam Wam dodatkowy powód do oczekiwania roku 2020. A jednocześnie z pewnym smutkiem zaznaczam, że na mojej – niegdyś tak długiej – liście Szalonych Teorii zostało już tylko pięć pozycji. Jeśli więc mogę sobie czegoś w związku z nadchodzącym Nowym Rokiem życzyć, to przynajmniej jakiejś informacji na temat stanu prac nad Wichrami zimy. Oczekiwanie za bardzo się dłuży.


Wilkory na południu

Kiedy w pierwszym rozdziale Gry o tron zobaczyliśmy martwą wilkorzycę i jej młode, autor – ustami Theona Greyjoya – nie omieszkał poinformować nas, że zjawisko to jest nadzwyczajne.

– To nie jest odmieniec – powiedział Jon spokojnie. – To jest wilkor. One są większe od wilków.
– Nie widywano ich od dwustu lat na południe od Muru – wtrącił Theon Greyjoy.
– Teraz jednak widzę – odparł Jon.
—Gra o tron—

Po Murze się ta wilkorzyca raczej nie wspięła.

Spostrzeżenie dotyczące nadzwyczajności było zresztą potwierdzane – i to wielokrotnie.

– Wilkory w królestwie po tylu latach – mruknął Hullen, koniuszy. – To mi się nie podoba.
—Gra o tron—

To oczywiście rodzi pytanie. Skąd wzięły się wilkory, które na południe od Muru wyginęły dwa stulecia wcześniej? Prawdopodobnie wszyscy zgodzimy się, że z dużym prawdopodobieństwem w pojawieniu się wilkorzycy i jej młodych palce maczał Bloodraven. Ostatni zielony jasnowidz odpowiadał za wiele innych, nietypowych zachowań zwierząt, mógł więc zwabić wilkorzycę na południe, licząc, że jej młode pomogą kolejnemu jasnowidzowi w zapanowaniu nad swym talentem. Kto wie, może jego plan zakładał również obudzenie zdolności wargowania u pozostałych Starków?

Pytanie pozostaje jednak niewyjaśnione pod jednym, fundamentalnym względem. Nie wiemy, JAK wilkorzyca dotarła na południe. Brynden Rivers jej nie przeteleportował. A pewne warianty możemy od razu odrzucić. Na pewno nie przepłynęła z północy na statku, bo któż byłby tak nierozsądny, by popłynąć za Mur, załadować ciężarnego zwierza, a potem jeszcze go wypuścić za Murem? Wspięcie się na Mur też odpada, podobnie jak przepłynięcie morza wpław. Musiała przebyć drogę lądem… i być może droga ta jest równie interesująca, jak sam fakt pojawienia się wielkich wilków na południu. Zapewne zgodzimy się też, że Nocna Straż nie przepuściła wilkorzycy przez własne tunele.

Most Czaszek – jedyne przejście poza Murem… oczywiście tylko jeśli liczymy przejścia nad ziemią.

Pozostają więc tylko dwie możliwości. Pierwsza – i dość wątpliwa – to Gardziel. Potężny wąwóz u zachodniej granicy Muru jest śmiertelnie niebezpieczny… ale obie jego krawędzie spina Most Czaszek. Dzicy próbowali kilkukrotnie przedostać się przez most, natrafiali jednak na odpór ze strony Nocnej Straży. Stąd wniosek, że choć zamek przy moście jest opuszczony, to sam most musi być nieustannie pilnowany przez patrole. Czy w takiej sytuacji przedostanie się ciężarnej wilkorzycy na południe było niemożliwe? Nie. Ale na pewno fakt, że nikt jej nie zauważył, jest dość nieprawdopodobny.

Droga Gorne’a

Wszystko to wydaje się więc wskazywać na inny scenariusz. Wilkorzyca musiała skorzystać z tajnego przejścia, o którym słyszeliśmy tylko w mitach i legendach – z Drogi Gorne’a, a więc tunelu, którym legendarny Król Za Murem i jego armia przedostali się na południe trzy tysiące lat przed wydarzeniami z książek.

– Co tu robisz? – zapytał.
– Usłyszałam plusk wody. Chciałam zobaczyć, jak głęboko sięga ta jaskinia. – Wyciągnęła rękę, w której trzymała pochodnię. – Tam jest korytarz, który schodzi dalej w dół. Przeszłam nim sto kroków, a potem zawróciłam.
– Kończy się ślepo?
– Nic nie wiesz, Jonie Snow. Ciągnie się, ciągnie i ciągnie. W tych wzgórzach są setki jaskiń, a głęboko pod ziemią wszystkie łączą się ze sobą. Jest tu nawet przejście pod waszym Murem. Droga Gorne’a.
– Gorne’a – powtórzył Jon. – Gorne był królem za Murem.
– Tak – zgodziła się Ygritte. – Razem ze swym bratem Gendelem, trzy tysiące lat temu. Przeprowadzili przez te jaskinie zastęp wolnych ludzi i Straż o niczym nie wiedziała. Ale gdy wyszli na powierzchnię, napadły na nich wilki z Winterfell.
– Stoczono bitwę – przypomniał sobie Jon. – Gorne zabił króla północy, ale syn poległego podniósł chorągiew ojca, włożył na głowę jego koronę i powalił zabójcę.
– A szczęk mieczy obudził wrony w ich zamkach. Wyjechały całe w czerni i zaatakowały wolnych ludzi od tyłu.
– Tak. Gendel na południu miał króla, na wschodzie Umberów, a na północy Straż. On również zginął.
– Nic nie wiesz, Jonie Snow. Wcale nie zginął. Przebił się przez szeregi wron i poprowadził swych ludzi na północ, choć wilki ścigały ich zajadle. Tyle że Gendel nie znał jaskiń tak dobrze jak Gorne i skręcił w niewłaściwym kierunku. – Poruszyła pochodnią w przód i w tył, aż cienie podskoczyły gwałtownie. – Zapuszczał się coraz głębiej, a kiedy próbował zawrócić, korytarze, które wydawały się znajome, miały na końcu skałę zamiast nieba. Wkrótce jego pochodnie zaczęły gasnąć jedna po drugiej, aż wreszcie zewsząd otoczyła ich ciemność. Ludzi Gendela nigdy już więcej nie widziano, lecz w cichą noc słychać, jak dzieci dzieci ich dzieci łkają pod wzgórzami, nadal szukając drogi powrotu. Posłuchaj. Czy je słyszysz?
—Nawałnica mieczy—

Ygritte twierdzi zatem, że istnieje pod ziemią skomplikowany system jaskiń połączonych pod Murem. Na tyle długi, że może w nim zaginąć i sczeznąć cała armia. Swoją tezę popiera autentycznym konfliktem pomiędzy Starkami a Królem Za Murem – wojną, której batalie były stoczone na południe od Muru. A więc istotnie jakaś armia musiała Mur sforsować. Z kolei jak wiemy z doświadczeń Mance’a, nawet przy wyjątkowo osłabionych siłach Nocnej Straży jest to zadanie wyjątkowo trudne. Nie mówi tego wprost, ale przedstawia uzasadnienie, dla którego dzicy nie korzystają już z tej drogi – labirynt tuneli jest zbyt skomplikowany, by mogła go przemierzyć osoba niewtajemniczona (a może – niedysponująca nadzwyczajnym talentem).

Oczywiście wilkorzyca – jeśli rzeczywiście trafiła na południe z woli Bloodravena – zapewne była też w swej podróży “sterowana”. Czy to dowód ostateczny na istnienie tunelu pod Murem? Pewnie nie. Ale to istotna przesłanka nakazująca rozważenie jego istnienia. Tym bardziej, że pod ziemią znajdujemy inne, podobne labirynty.

Inne tunele

Oglądając serial HBO łatwo o tym zapomnieć, ale jaskinia Trójokiej Wrony jest w istocie częścią gigantycznego, pradawnego kompleksu jaskiń. Tak rozległego i głębokiego, że jego odnóg i odgałęzień nie znają nawet dzieci lasu.

Czas omijał ogromne, ciche jaskinie. Były one domem dla ponad sześćdziesięciu żywych śpiewaków oraz dla kości tysięcy umarłych. Ciągnęły się daleko pod pustym wzgórzem.
– Ludzie nie powinni po nich wędrować – ostrzegła ich Liść. – Rzeka, którą słyszycie, jest wartka i czarna, płynie w dół do bezsłonecznego morza. Są też korytarze, które schodzą jeszcze głębiej, bezdenne jamy i ukryte szyby, zapomniane ścieżki wiodące do samego środka Ziemi. Nawet mój lud nie poznał wszystkich, choć mieszkamy tu od tysiąca tysięcy waszych ludzkich lat.
—Taniec ze smokami—

Jaskinia pana wrony.

George R.R. Martin sugeruje nam również, że wydrążone wzgórze – jaskinia, w której kryją się rycerze Bractwa Bez Chorągwi – też ma swoje tajemnice oraz niezbadaną sieć tuneli.

Choć ognisko było wielkie, jaskinia znacznie przewyższała je rozmiarami. Trudno było określić, gdzie ma początek, a gdzie koniec. Tunele równie dobrze mogły mieć tylko dwie stopy długości, jak i ciągnąć się dwie mile.
—Nawałnica mieczy—

Wydrążone wzgórze.

Temat powraca w Wichrach zimy. W jednym z opublikowanych rozdziałów podejrzanie głębokie jaskinie, w których łatwo się zgubić, pojawiają się na drugiej stronie kontynentu – w Krainach Burzy.

Po posiłku Elia Sand zrobiła pochodnię z kijka i wysuszonego mchu, i ruszyła eksplorować jaskinię.
– Tylko nie odchodź daleko – powiedziała Arianne. – Te jaskinie są bardzo głębokie, łatwo tu zabłądzić.
—Wichry zimy (tłum. moje)

Tajemnica krypt

Ale być może najbardziej oszałamiający system tuneli cały czas znajdował się pod naszym nosem. Ba, nawet go kilkukrotnie odwiedzaliśmy. Pisałem już wcześniej o tajemnicach związanych z kryptami Winterfell, ale warto jeszcze raz podkreślić najważniejszą z nich. Krypty są większe od Winterfell! Jeden z największych zamków Westeros, potężna twierdza wielkości małego miasta, ma wielopiętrowy system grobowców, ciągnący się dalej niż mury twierdzy. Coś tu nie gra.

Krypta była ogromna, większa od samego Winterfell, a Jon opowiadał mu kiedyś, że poniżej znajdowały się jeszcze inne poziomy, głębsze i ciemniejsze grobowce, w których pochowano starszych królów.
—Gra o tron—

Krypty? Czy jaskinie?

Ale to nie wszystko. Równie istotna jest jeszcze jedna wskazówka – łatwa do przeoczenia, ale autentycznie szokująca, gdy zdamy sobie sprawę z jej znaczenia. Krypty są zajmowane “na odwrót”, to znaczy… najstarsi królowie leżą w nich najniżej. Gdyby krypty istotnie budowano jako cmentarzysko dla Winterfell, kolejność musiałaby być odwrotna – tunele pogłębiano by i poszerzano w miarę potrzeby, dla pochowania kolejnych władców. Górne poziomy zajmowałyby najstarsze spośród truposzy… Chyba że to Winterfell powstało na kryptach, nie krypty pod Winterfell. Chyba że krypty to tak naprawdę pradawna sieć tuneli…

Ale o tym, kto zbudował tunele, co wszystkie jaskinie mają ze sobą wspólnego, i co z tego wyniknie dla fabuły Wichrów zimy, przeczytacie w następnym odcinku Szalonych Teorii!

 

-->

Kilka komentarzy do "Szalone Teorie: Tunele pod Westeros (część 1 – jaskinie i labirynty)"

  • 30 grudnia 2019 at 12:35
    Permalink

    Drogi Daelu, czy kolejna teoria będzie za tydzień?
    Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich użytkowników FSGK 🙂

    Reply
    • DaeL
      30 grudnia 2019 at 13:04
      Permalink

      Taki jest plan. To znaczy nie tyle kolejna teoria co kontynuacja tego tekstu.

      Reply
  • 30 grudnia 2019 at 16:46
    Permalink

    Oprócz wilkora mamy na początku jeszcze jedną osobę, która w niewyjaśniony sposób przeszła przez Mur. Dezerter z Nocnej Straży, którego ścina Ned Stark. Mógł oczywiście skorzystać z przejścia w Nocnym Forcie. To co mogło zastanawiać, to fakt (o ile dobrze pamiętam), że nikogo nie dziwi to, że zwiadowca znalazł się na południe od Muru. Wspinaczka raczej nie wchodzi w grę (nie ma ekwipunku). Most Czaszek odpada z tego samego powodu co u wilkora. Gdyby miał płynąć łodzią lub statkiem, raczej nie skręcałby w stronę Winterfell, o ile życie było mu miłe. Albo zatem Martin z początku nie przykładał do faktu przekroczenia Muru większej wagi (w takim razie nie ma sensu rozpatrywać tego w jaki sposób wilkor znalazł się na południu, gdyż było to po prostu potrzebne dla zawiązania fabuły, bez wchodzenia w szczegóły jak to się stało), albo wręcz przeciwnie – od początku przygotował dla nas to wydarzenie, tak rażąco nie pasujące do logiki jego świata, aczkolwiek podane na samym początku, by wykorzystać to w przyszłości w jakiś spektakularny sposób. Jest też trzecia możliwość – na początku nie przywiązywał do tego wagi, natomiast w późniejszych tomach spróbuje jakoś naprawić tą nieścisłość i ją wytłumaczyć właśnie obecnością tuneli. Ja osobiście opowiadam się za scenariuszami 1 lub 3. Głównie dlatego, że nie pamiętam, by ktoś dziwił się obecności dezertera na południu – jeśli się mylę, proszę o sprostowanie;)

    Reply
    • DaeL
      30 grudnia 2019 at 17:05
      Permalink

      Wydaje mi się, że wyjaśnienie ucieczki Gareda jest prostsze. Wrócił do Czarnego Zamku, nic nie powiedział, a potem nawiał. Dlatego złapali go dość szybko.

      Reply
      • 30 grudnia 2019 at 19:33
        Permalink

        “- I sent Benjen Stark to search after Yohn Royce’s son, lost on his first ranging. The Royce boy was green as summer grass, yet he insisted on the honor of his own command, saying it was his due as a knight. I did not wish to offend his lord father, so I yielded. I sent him out with two men I deemed as good as any in the Watch. More fool I.
        – Fool – the raven agreed. Tyrion glanced up. The bird peered down at him with those beady black eyes, ruffling its wings. -Fool – it called again. Doubtless old Mormont would take it amiss if he throttled the creature. A pity. The Lord Commander took no notice of the irritating bird.
        – Gared was near as old as I am and longer on the Wall – he went on, – yet it would seem he forswore himself and fled. I should never have believed it, not of him, but Lord Eddard sent me his head from Winterfell. Of Royce, there is no word. One deserter and two men lost, and now Ben Stark too has gone missing”.

        Wydaje mi się, że ten cytat temu przeczy. Gdyby Gared wrócił, nie byłoby potrzeby wysyłać Benjena. Odnoszę też wrażenie, że Mormont ma pretensje do Starka, o ścięcie jego człowieka, z którym nawet dowódca Nocnej Straży nie miał okazji porozmawiać.

        Reply
      • 30 grudnia 2019 at 19:34
        Permalink

        Trochę trudno mi uwierzyć, że Gared byłby w stanie przez jakiś czas zachowywać się normalnie (przy powrocie do Czarnego Zamku). A gdyby zachowywał się tak dziwnie jak wówczas, gdy pojmał go Ned, raczej ktoś by się tym zainteresował i nasz zwiadowca nie mógłby od tak sobie zniknąć…

        Reply
      • 31 grudnia 2019 at 09:14
        Permalink

        Zgadzam się z przedmówcami – Martin wyraźnie wspominał, że Dezerter był tak przerażony, że żadne słowa Eddara Starka do niego nie docierały – to jak miałby funkcjonować normalnie pośród braci? Nie wspominając o tym, że trudno uznać wtedy, dlaczego nie miałby powiedzieć o tym co się stało i kto załatwił jego współtowarzyszy. A najważniejsze- w którymś rozdziale bodajże lord dowódca Mormont albo Benjen Stark wspominał o tym, że wysłali młodego Royce’a aby ścigał dzikich, lecz ten nie wrócił i nie wiedzą co się z nim stało. Dlatego też zresztą wyruszył Benjen Stark ze swoją wyprawą (piszę z głowy, poprawcie mnie jeśli się mylę). Poza tym pojawienie się żywych trupów było ogromnym zaskoczeniem dla Nocnej Straży, Mormont zresztą wściekał się o to, że nic nie wiedzą o swoich wrogach i do tej pory olewali temat. Po rewelacjach Gareda byliby mimo wszystko ostrożniejsi.

        Reply
        • 31 grudnia 2019 at 09:15
          Permalink

          A ok, nie doczytałem tego co Dżądżen napisał, to o ten fragment chodziło.

          Reply
        • 31 grudnia 2019 at 09:22
          Permalink

          Zaraz zaraz, czyli w Winterfell wiedzieli że ta wyprawa Royce’a skończyła się tragicznie, ale Mormont się o tym nigdy nie dowiedział? Pomimo obecności Jona w Nocnej Straży?
          Musiał ktoś wiedzieć , że skończyła się tragicznie, bo chyba ktoś tego Gareda wysłuchał.
          A nawet jeżeli nie, to ktoś musiał wysłać wiadomość do Nocnej Straży, że go złapali i wtedy byłoby wiadome, że coś jest nie tak.

          Tak jak pisał Dżądżen – strasznie tu dużo nieścisłości.

          Reply
          • 31 grudnia 2019 at 09:39
            Permalink

            Eddard odesłał później do Czarnego Zamku głowę Gareda, więc Mormont mógł przypuszczać, że pozostałych członków wyprawy spotkał jakiś nieciekawy los. Ale nie wiedział nic pewnego i nie było jasne, czy Waymar i Will żyją – więc wysłał na poszukiwanie Benjena.

            Reply
            • 31 grudnia 2019 at 09:46
              Permalink

              Ok, to ma sens 🙂 Dzięki.

              Reply
  • 30 grudnia 2019 at 17:50
    Permalink

    Daelu, czyżby źrodła i czardrzewa były częścią wspólną tych jaskiń?

    Reply
    • 30 grudnia 2019 at 19:33
      Permalink

      Źródła i czardrzewa… Studnia Urd i Yggdrasil… jak dla mnie taka para paralel ma sens.

      Reply
  • 30 grudnia 2019 at 19:02
    Permalink

    Szanowny Panie,

    Czy doczekam się odpowiedzi na swoje pytanie, które zadałem w poprzednim tekście? Nie chcę pana ponaglać, ale sprawa jest dosyć urgent.

    Pozdrawiam.
    Prawak

    Reply
  • 30 grudnia 2019 at 20:00
    Permalink

    W końcu jakaś nowa Szalona Teoria! 🙂

    Zamiast kolejnej Debaty za Debatą tylko.

    Co więcej – naprawdę fajna i intrygująca. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem tak po twoim tekście – ale jestem niezmiernie ciekaw ciągu dalszego.

    Szkoda więc słyszeć, iż na twojej liście teorii w zapasie pozostało już tylko pięć(!) pozycji…

    Będziesz chyba w takim razie musiał skorzystać w końcu z tej Obłąkanej Spekulacji, którą ci podesłałem jeszcze w czerwcu. 😛

    Reply
  • 30 grudnia 2019 at 21:57
    Permalink

    Nie zapominajmy, że Bloodraven zwabił także Brana do Jaimego i Cersei. Mam pytanie, jak naprawdę zginął król Robert? Czy naprawdę Cersei upiła go na polowaniu i dzik w nieszczęśliwym wypadku śmiertelnie go ranił? Czy może podawali mu mocne wino od dłuższego czasu na polowaniach i w końcu musiało się to zdarzyć? A może ktoś kontrolował dzika albo Pycelle specjalnie zanieczyścił ranę lub po prostu go otruł? W historii zdarzają dziwniejsze wypadki ale gdy w pieśni lodu i ognia gdy zdarza się coś dziwnego zazwyczaj ktoś za tym stoi.

    Reply
    • 30 grudnia 2019 at 22:31
      Permalink

      “Stinks,” Robert said. “The stink of death, don’t think I can’t smell it. Bastard did me good, eh? But I … I paid him back in kind, Ned.” The king’s smile was as terrible as his wound, his teeth red. “Drove a knife right through his eye. Ask them if I didn’t. Ask them.” “Truly,” Lord Renly murmured. “We brought the carcass back with us, at my brother’s command.” (AGOT, Eddard XVIII)

      Robert pozbawił dzika jednego oka… W mitologii nordyjskiej byłby to jasny sygnał, że powinniśmy pomysleć o jednookim Odynie. A Bloodraven i tak pod wieloma względami przypomina Odyna. Sądzę, że GRRM przynajmniej sugeruje udział Bryndena Riversa jako jedno z potencjalnych rozwiązań tej zagadki. Zresztą cała kolejność zdarzeń podczas polowania wydaje się trochę dziwna: Robert wyprawił się do królewskiego lasu nie za dzikiem, lecz za białym jeleniem, który niespodziewanie się pojawił. Jednak z pogoni nic nie wyszło, bo znaleziono szczątki tego zwierzęcia, zjedzonego przez wilki. Król był zły i już miał wracać do stolicy… gdy nagle w okolicy zauważono ogromnych rozmiarów dzika. Trochę dużo tych zbiegów okoliczności, które prowadzą do takiego, a nie innego wyniku.

      Reply
      • 30 grudnia 2019 at 22:33
        Permalink

        I jeszcze Robert nazywa dzika “bękartem” (ang. bastard), a Bloodraven oczywiście jest jednym ze słynnych Wielkich Bękartów Aegona IV. Król stwierdza też, że dzika penwnie wysłali bogowie, żeby ukarać go za wydanie wyroku śmierci na Daenerys. Ma tu na myśli Siedmiu, ale może nieświadomie odniósł się do “starych bogów”, których rolę za pomocą czardrzew gra Bloodraven?

        Reply
        • 31 grudnia 2019 at 02:24
          Permalink

          Zgadzam się, że to wszystko wygląda podejrzanie i bardzo możliwe, że Bloodraven maczał palce w tym “wypadku” Roberta. Choć dla mnie i tak było dziwne, że Cersei, która przecież o ewentualnej ingerencji Bloodravena nie mogła wiedzieć, czekała spokojnie na to, co się wydarzy w lesie i liczyła, że Robertowi przydarzy się coś złego. Ok, Lancel na jej polecenie rozpijał Roberta, ale przecież równie dobrze Robert mógł tego dzika w ogóle nie spotkać, albo któryś z rycerzy mógł go przed nim uchronić i wtedy co? Robert wróciłby cały i zdrowy do Królewskiej Przystani, dowiedział się od Neda prawdy o “swoich” dzieciach i wtedy poleciałaby głowa Cersei, a razem z nią Jaime’go i wszystkich Lannisterów. Dziwne, że Cersei nie uciekła ze stolicy zaraz po tym, jak Ned jej wyjawił w rozmowie, że o wszystkim wie i wkrótce powie to Robertowi.

          Reply
          • 31 grudnia 2019 at 08:08
            Permalink

            Pierwszy tom ma co najmniej kilka przykładów podobnych nieścisłości, o czym pisałem właśnie powyżej. Plan Cersei jest po prostu głupi – tak jak piszesz: Robert mogł nie spotkać dzika, mógł go uratować rycerz, mógł też pijany zasnąć pod drzewem. Mogło się wydarzyć milion rzeczy, mógł zresztą zostać zraniony na polowaniu, ale nie śmiertelnie. Podobnie ma się sprawa z próbą zabójstwa Brana. Wyjaśnienie że stał za nim Joffrey nie trzyma się kupy. Podobnie – proces Tyriona w Orlim Gnieździe. Najpierw Lisa jest wściekła, że złapanie Tyriona i ściągnięcie go do Doliny Arrynow sprowadzi na jej rodzinę gniew Tywina, a potem radośnie ogląda próbę walki, która w przypadku przegranej Bronna zakończyłaby się egzekucją Tyriona. Wyrok bogów wyrokiem bogów, ale chyba można jednak zakładać że Tywina będzie o zabicie syna co najmniej równie zły co o jego porwanie. Elementarna logika w tomie pierwszym mocno zawodzi, zaś wydarzenia mają miejsce po prostu dlatego, że trzeba popchnąć fabułę do przodu. Oczywiście, za wieloma wydarzeniami mógł stać Bloodraven, aczkolwiek takie rozwiązanie też średnio mi odpowiada – bo w ten sposób można wyjaśnić wszystko, do tego mamy wszechmocnego bohatera pociągające za wszystkie sznurki, realizującego niezwykle skomplikowane, dalekosiężne plany, które na dodatek mu się zawsze udają, jak choćby właśnie zabicie Roberta (chronionego przecież przez gwardzistów). Zresztą jaki jest powód zabicia Roberta? Czy naprawdę miało to przygotować Siedem Królestw na inwazję Innych? Z pewnością wywołało wojnę domową, która raczej je osłabiła. Generalnie nie kupuję zbyt skomplikowanych planów, bo w trakcie śledzenia fabuły zwykle dochodzi się do wniosku, że założone w nich efekty można było osiągnąć o wiele prościej oraz mniej ryzykownie. Nawet zaś jeśli za zabiciem Roberta rzeczywiście stoi Bloodraven, wciąż nie tłumaczy to dlaczego Cersei założyła, że jej kretyński plan wypali. Oczywiście można powiedzieć, że dlatego, że jest po prostu głupia, ale głupie plany głupich osób zwykle nie powinny działać. Oczywiście znowu – wchodzi nam Bloodraven, ale chyba sami widzicie, że jest to jednak dość grubymi nićmi szyte.

            Reply
            • 31 grudnia 2019 at 09:25
              Permalink

              Trudno się nie zgodzić z Waszymi komentarzami, w trakcie lektury można dopatrzyć się wielu nieścisłości czy nielogiczności co przy tak dużym projekcie jest nieuniknione. Mnie zwłaszcza irytuje dziecko Lollys – wszędzie jest podkreślane, jak to kobiety bez trudu mogły uzyskać środki na poronienie, a akurat tutaj zgwałcona przez tłuszczę potomkini dość znacznego rodu, musiała urodzić bękarta. No chyba, że ma to jeszcze określony fabularnie cel, ale wtedy będzie to tym głupsze. No cóż, jest trochę dziwnych rozwiązań fabularnych, ale ogólnie i tak jak na skalę powieści i ilość postaci nie jest źle. W krótszych książkach jest nieraz więcej nielogiczności.

              Reply
            • 31 grudnia 2019 at 09:33
              Permalink

              (Ned:) “The king’s wine … did you question Lancel?”
              (Varys:) “Oh, indeed. Cersei gave him the wineskins, and told him it was Robert’s favorite vintage.” The eunuch shrugged. “A hunter lives a perilous life. If the boar had not done for Robert, it would have been a fall from a horse, the bite of a wood adder, an arrow gone astray … the forest is the abbatoir of the gods. It was not wine that killed the king. It was your mercy.”
              Ned had feared as much. “Gods forgive me.”
              [AGOT, Eddard XV]

              Myślę, że Varys ma tu rację, Lannisterowie mieli wówczas w otoczeniu króla tylku swoich ludzi, że gdyby tego chcieli, Robert zginąłby tak czy inaczej. W ostateczności mogli uruchomić tak doskonale ustawione pionki jak Pycelle albo swoi ludzie w Gwardii Królewskiej (Trant i Blount – nie wydaje mi się, żeby ci dwaj mieli na tyle honoru, żeby powstrzymać się przeed królobójstwem, szczególnie dokonanym w taki sposób, że nikt by ich nawet nie podejrzewał).

              Najpierw Lisa jest wściekła, że złapanie Tyriona i ściągnięcie go do Doliny Arrynow sprowadzi na jej rodzinę gniew Tywina, a potem radośnie ogląda próbę walki, która w przypadku przegranej Bronna zakończyłaby się egzekucją Tyriona.
              Ale jak można wywnioskować z tego, czego dowiadujemy się później, Lysa przez większą część “Gry” udaje i odstawia przed Catelyn i swoimi lordami teatrzyk. Lady Arryn zresztą sabotowała próbę walki tak, żeby Tyrion przeżył – z czego wynikałby dalszy chaos. Plan Lysy i Littlefingera w “Grze” jest mniej więcej taki: doprowadzić do przerodzenia się nieufności pomiędzy Starkami i Lannisterami w jawną wrogość, a najlepiej otwartą wojnę. Czy najlepiej wplątać Starków w całą intygę z oskarżeniem i porwaniem Tyriona, a potem spokojnie usunąć z niej swoje własne osoby – czyli, Lysa wywołuje awanturę, a potem od tak sobie znika i nie pomaga Starkom w żaden sposób, za to skupia na nich (i na Tullych) cały gniew Lannisterów.

              Elementem tego chyba miał być spisek związany z procesem Tyriona. Lysa rzeczywiście nie chciała, żeby Tyrion zginął w Orlim Gnieździe – bo wówczas furia Tywina (udawana czy nie) skupiłaby się na Arrynach. Ale wynik działań jest i Littlefingera był taki, że Tyrion wyszedł z Orlego Gniazda żywy, i gdyby zginął później – a tak miało się stać w opanowanych przez klany górach – byłaby to już wina Catelyn. Lysa może umyć ręce i powiedzieć, że przecież Tyrion został uczciwie osądzony i wypuszczony, a to Catelyn ściągnęła go do Doliny, a potem nawet nie odstawiła z powrotem. Gniew Lannisterów skupia się na Starkach, a przede wszystkich Tullych (bo są po prostu bliżej).

              Reply
              • 31 grudnia 2019 at 09:36
                Permalink

                A proces Tyriona Lysa “ustawiła” w ten sposób: wielu młodych i zdolnych rycerzy zgłosiło się na ochotnika, by ją reprezentować. Ale ona SAMA wybrała starszego człowieka, który wcale się do tego nie palił – wskazała ser Vardisa Egena, pod naciąganym pretekstem, że był kiedyś dowódcą straży lorda Jona i powinien go pomścić. (Z późniejszych tomów można wywnioskować, że miała też drugi wyrachowany motyw: ser Vardis miał syna, który podczas zabawy z Robertem Arrynem miał się zachowywać zbyt “brutalnie”. Więc – zgodnie z pokręconym sposobem myślenia Lysy – doprowadziła do śmierci jego ojca). Krótko mówiąc, Lysa specjalnie wybrała najmniej odpowiedniego reprezentanta, który na dodatek sam nie chciał walczyć (ale nie mógł odmówić, gdy publicznie go wyznaczono). A można się spodziewać, że stary (i być może schorowany) rycerz przegra ze sprawnym Bronem, który na dodatek walczy w zupełnie innym (“nieuczciwym”) stylu – a o tym Lysa może wiedzieć, bo na pewno rozeszły się opowieści o “przygodach” jakie Catelyn i jej ludzie mieli w drodze przez góry.

                Reply
                • 31 grudnia 2019 at 11:02
                  Permalink

                  Ok, tu mnie przekonałeś;) generalnie Martin, tak jak pisali Przedmówcy, jak na tak gigantyczne dzieło rzeczywiście popełnił niewiele błędów, natomiast wydaje mi się, że część rozwiązań fabularnych (szczególnie na początku) jest naciągana. Natomiast w przypadku procesy Tyriona w Orlim Gnieździe masz rację – wychodzi na to, że Lysa rzeczywiście nieźle to ustawiła. Osobiście jestem fanem tej postaci – generalnie uważana jest za dość niestabilną emocjonalnie i marionetkę Littefingera. I to prawda, natomiast mieszkańcy Doliny powinni być jej wdzięczni – to jeden z niewielu regionów, który nie ucierpiał w walkach i zebrał dobre plony przed zimą. Decyzja by nie włączać się do wojny była korzystna dla mieszkańców Doliny. Była to w dużej mierze decyzja Littefingera, który ma w nosie los mieszkańców, ale koniec końców dla nich, przynajmniej na tym etapie powieści, okazała się zbawienna. Znając zaś podejście Martina do historii, w przyszłej kronice Westeros to właśnie Lysa Arryn przejdzie do historii jako mądra i zapobiegliwa władczyni, bo przecież nie przedstawiciel tak niewiele znaczącego rodu Bealishow.

            • 31 grudnia 2019 at 16:38
              Permalink

              Co do udziału Bloodravena w zabiciu Roberta, miało to sens o tyle, że wywołanie wojny i chaosu w Westeros było konieczne żeby Bran Stark mógł wyruszyć za mur. W normalnej sytuacji nikt by nie puścił małego chłopca na taką wyprawę (jeszcze kaleki!). A tak, w sytuacji gdy rodzina nie żyła lub była daleko, a dom spalony, Bran nie miał nic lepszego do roboty w sumie.
              Wiec tak, Cercei mogła mieć plan spowodowania wypadku na polowaniu, przy użyciu zaufanych osób, a Bloodraven dodatkowo im pomógł naganiając dzika 🙂

              Reply
          • 31 grudnia 2019 at 18:28
            Permalink

            Cersei po prostu JEST głupia. Popatrz na jej działania w czasie Uczty. W ciągu zaledwie niecałego roku rządów, wykonała więcej fatalnych błędów, szkód niż Bobby Baratheon, Król Strup, Jaehaerys II “krótko rządzę” i Aegon “Jajo” – rządzę mądrze ale jednak nie – razem wzięci. Jestem w stanie uwierzyć, że plan w jej mniemaniu miał szansę powodzenia. Kiedy była w lochu Wielkiego Wróbla, to myślała życzeniowo podobnie – to ją Tommen uratuje, to jakiś Aurane Waters xD. Inna sprawa, że wyprawa na jelenia a potem dzika to była kolejna okazja(bo już w czasie turnieju miał być “nieszczęśliwy” wypadek) a na pewno pośpieszyłaby się bardziej gdyby jednak usłyszała ultimatum Starka wcześniej. Miała dużego farta, że właśnie kiedy Bobb poszedł na polowanie to dopiero wtedy Ned dowiedział się pełni prawdy i postawił żądania – ona chciała wcześniej zabić Roberta, bo Stark był przyjacielem Roberta a nie Tywina Lannistera. Dlatego też tak łatwo później pozbyła się Barristana, który służyłby wiernie do samego gorzkiego końca gdyby nie ten wybryk Joffa – który Cersei poparła.

            Reply
  • 31 grudnia 2019 at 02:44
    Permalink

    Jak zwykle ciekawa teoria.
    Zawsze mnie dziwiło, czemu w kryptach Winterfell Starkowie chowani są “od dołu” i ci, którzy umarli niedawno, leżą na najwyższych poziomach. To od początku wyglądało dziwnie i nienaturalnie.

    A co do wilkorzycy, wiem że to trochę psuje całą zabawę, ale co jeśli ona w ogóle nie przyszła zza Muru? Teoretycznie wilkory mogły cały czas żyć na Północy, a to, że przez dwieście lat ich nie widziano, nie znaczy, że ich tam nie było. Północ jest ogromna, gęstość zaludnienia na tych terenach mała więc teoretycznie mogło być tak, że wilkory żyły w jakiejś małej grupce gdzieś w głębi lasu, gdzie nikt nigdy się nie zapuszczał. Wiadomo, że duża populacja raczej nie pozostałaby niezauważona, ale mała wataha? Mogłaby się ukryć i żyć z dala od ludzi. A z takiej watahy mogła pochodzić nasza wilkorzyca, która w którymś momencie zapuściłaby się w okolice Winterfell, powiła młode i straciła życie. Moim zdaniem takiego scenariusza nie można na 100% wykluczyć. Co oczywiście w żaden sposób nie zmienia faktu, że sieć rozległych jaskiń pod Westeros najprawdopodobniej istnieje i jest/była wykorzystywana. Tyle, że być może nie akurat przez wilkorzycę, która przecież przemierzając setki mil jaskiniami na południe musiałaby coś jeść, a w jaskiniach chyba trudno o pożywienie dla wilkorów 😉

    Zastanawia mnie jeszcze ten Most Czaszek. Wiadomo, jak duży jest i jak liczna załoga go pilnuje? Bo tak na pierwszy rzut oka, jego sforsowanie i tak wydaje mi się dużo lepszym sposobem na przejście przez Mur niż atak na Czarny Zamek, gdzie skoncentrowane są główne siły Nocnej Straży. Zwłaszcza, że grupka dzikich i tak wspięła się na Mur więc czy nie lepiej byłoby ich wysłać na Most Czaszek, żeby zaatakowali od południa patrol Straży na Moście Czaszek, podczas gdy Mance i jego armia atakowaliby most od Północy? Z taką przewagą liczebną, jaką mieli, na pewno by ten most zdobyli, a potem przeprawili się spokojnie na południe. No chyba, że sama specyfika mostu bardzo utrudniała jego zdobycie np. był wyjątkowo wąski czy coś w tym rodzaju. Ale chyba i tak dałoby się go zdobyć przy odpowiednim rozłożeniu sił, których stosunek był drastycznie niekorzystny dla Nocnej Straży, a korzystny dla dzikich.

    A tak właściwie to czemu dzicy po prostu nie zbudowali łodzi/tratw i nie opłynęli Muru? 😛 Wiem, że żeglarzami to oni nie byli i nie potrafili budować statków, ale jakieś najbardziej prymitywne łodzie czy właśnie tratwy chyba potrafiliby stworzyć?

    Reply
  • 31 grudnia 2019 at 03:30
    Permalink

    Mur jest głupi i niewytłumaczalny w ogóle, nigdy w historii takie fortyfikacje nie działały w ten sposób, że powstrzymywały całe ludy. Mur da się opłynąć lub po prostu wspinać się na niego na całej długości w nocy i kilkuset braci nie dało by rady ich powstrzymać

    Reply
    • 31 grudnia 2019 at 09:22
      Permalink

      No tak, tylko było to tak jak chociażby z murem chińskim – bez wątpienia przez całą jego historię pojedyncze osoby bez trudu się przez niego przedostawały, jednak większa wyprawa musiała być już zorganizowana przez co najmniej lokalnego władykę. To samo mamy z Murem u MArtina- pojedynczy łupieżcy od dawna dokonywali wypadów z różnym skutkiem, ale wyprawa większej ilości musiała być zorganizowana przez jakiegoś władcę, a biorąc pod uwagę jak niewielu Królów za Murem potrafili obrać dzicy, to i trudno się dziwić, że ataki na Mur były rzadkie i nie przynosiły rezultatu (zwłaszcza biorąc pod uwagę legendarną wręcz niezależność każdego dzikiego).

      Reply
    • 31 grudnia 2019 at 09:40
      Permalink

      Trudno oczekiwać, żeby Mur doskonale sprawdzał w zdaniu, do którego przecież nie został zbudowany. Nocna Straż i inni mieszkańcy Westeros o tym zapomnieli, ale Mur nie ma przecież na celu nie przepuszczać Dzikich – tylko Innych i nomen omen “innych” magicznych istot. I jak na razie w tej roli nie odnotował poważniejszych wpadek.

      Reply
      • 31 grudnia 2019 at 13:32
        Permalink

        Mur powstał po Długiej Nocy i tak naprawdę nie wiadomo czy będzie w stanie powstrzymać Białych Wędrowców.

        Mamy zresztą opowieść o Nocnym Królu, który wraz ze swoją niebieskooką królową panował w Czarnym Zamku, który znajduje się po południowej stronie muru. Poza tym mieliśmy dwóch martwych zwiadowców, którzy ożyli, również w Czarnym zamku, czyli magia Innych jakoś przez Mur przenika.

        Reply
        • 31 grudnia 2019 at 15:26
          Permalink

          Martwi zwiadowcy zostali przeniesieni do Czarnego Zamku przez członków Nocnej Straży. To tak jak z udzieleniem zgody na wejście do domu wampirowi w “Czystej Krwi”. Zimnoręki na przykład nie mógł przejść na drugą stronę, z tego co pamiętam.

          Reply
  • 31 grudnia 2019 at 14:28
    Permalink

    Czy naprawdę myślisz, że niebieskooka królowa była Innym? Cały czas przy niej było okropnie zimno i unosiła się biała mgła i sama była z lodu oraz jej mowa brzmiała jak trzaskający lód. Moim zdaniem była człowiekiem, może wiedźmą

    Reply
    • 31 grudnia 2019 at 20:49
      Permalink

      Inni to ogólnie żywe trupy, ale mamy Innych w kontekście ludzi, którzy się nimi stali po śmierci, ,,zniewoleni” przez ,,faktycznych Innych” tzw. białych wędrowców, niebieskooka królowa była właśnie białym wędrowcem, o tym o ile się nie mylę czytał albo Sam Tarly albo sam Jon Snow, że biali wędrowcy byli właśnie z lodu, oraz, że z nich unosi się biała mgła, co ciekawe podobny opis jest w śnie Jaime’go, gdy śni na martwym (to jest moim zdaniem bardzo ważne, bo ten sen nie jest dany od Bloodravena, ani od ,,Starych Bogów”, jak chyba w albo w rozdziale Brana z Bloodravenem albo w rozdziale Aryi z Karlicą z Wysokiego Serca, w jednym z tych rozdziałów jest napisane, że martwe, ścięte Czardrzewa nie mają już ,,połączenia” z innymi, nie da się więc przez nie zsyłać snów, ani widzieć) pniu Czardrzewa, śni właśnie o swoich bratach z Gwardii, ale nim stwierdza, że to oni, opisuje ich (albo raczej George opisuje ich), że mają zbroje z lodu i śniegu, z których spływają im pasma mgły, a co do zimna, to zimno zawsze przychodzi, gdy przychodzą Inni, to jest kilkakrotnie przecież wałkowane w Sadze 😛 , no a co do mowy trzaskającej jak lód, Inni czy też bardziej sami biali wędrowcy, jak sam Martin ich opisuje są innymi istotami, innym gatunkiem, więc dlaczego mieliby nie mieć własnej mowy, tak jak ludzie, mały, psy itd…, jest to jak najbardziej możliwe 🙂

      Reply
    • 1 stycznia 2020 at 14:22
      Permalink

      Mowa brzmiąca jak trzaskający lód jest właśnie potwierdzeniem, że była Innym (Inną?) – w Prologu Gry o Tron tak jest opisana “mowa” Białych Wędrowców. Ale warto pamiętać, że to w końcu legenda, więc i jej rzeczywiste wyjaśnienia jak to u Martina może być inne.

      Reply
  • 31 grudnia 2019 at 14:53
    Permalink

    Jak zwykle wróżenie z fusów i wyciąganie skomplikowanych wniosków z przypadkowych przesłanek i zwykłych wpadek logicznych pisarza. Martin pewnie turla się ze śmiechu, gdy czyta takie rzeczy.
    Gared po prostu MUSIAŁ najpierw wrócić do Czarnego Zamku, bo innej możliwości nie ma. I nic dziwnego, że jego rewelacje potraktowano sceptycznie. Zresztą co miałby zrobić Lord Dowódca? Postawić na nogi Siedem Królestw? Kopać zasieki i zataczać smołę na Mur? Bo jakiś chmyz widział istoty, których nie widziano od tysięcy lat i w które pewnie nawet Nocna Straż nie wierzy? Postąpił logicznie. Wysłał Benjena – zaufanego oficera wysokiej rangi – żeby to sprawdził.
    A Roberta zabił dzik, bo taki był plan Cersei. Co z tego, że ten plan nie trzyma się kupy? Połowa wydarzeń z PLiO nie trzyma się kupy, na czele z partackim oblężeniem KL przez Stannisa, który to niby jest takim wielkim wojakiem. Sam trochę piszę, więc zdradzę wam pewną rzecz z warsztatu pisarza – fabuła nie musi trzymać się kupy. Musi być ciekawa i wciągająca, a u Martina jest. Gdy taka jest, to głupot nikt nie zauważy, lub weźmie je za celowe działanie pisarza. A to po prostu plot armor. Głupie intrygi udają się, bo ich efekty potrzebne są pisarzowi, a nie dlatego, że stoją za nimi tajemniczy demiurgowie – jak Bloodraven. 😉

    Reply
    • 31 grudnia 2019 at 17:56
      Permalink

      A co było bezsensownego w oblężeniu King Landing ?

      Co do bezsensów zawsze uważałem, że intrygi Petyra nie trzymały się kupy. Choćby plan wydostania Sansy ze stolicy – absurd totalny.

      Reply
      • 31 grudnia 2019 at 23:08
        Permalink

        Martin prowadzi atak na Kings Landing, jak kompletny strategiczny i taktyczny dyletant. Nie chce mi się przytaczać znowu wszystkich błędów. Wyliczam je w jednym ze starszych tematów, począwszy od tego posta: https://fsgk.pl/wordpress/2018/01/czytamy-gre-o-tron-33-tyrion-ix/#comment-34067 zaś w innym poście robi to kolega o nicku “roagar”: https://fsgk.pl/wordpress/2018/01/historia-lodu-i-ognia-rebelie-blackfyreow-czesc-5-wojna-dziewieciogroszowych-krolow/#comment-33462 Gdyby tak atak prowadził Joffrey to miałoby to jakiś swój przewrotny sens. Ale robi to Stannis, a Martin każe nam wierzyć, że to jeden z najlepszych wodzów Westeros, jeżeli w ogóle nie najlepszy.

        Reply
        • 1 stycznia 2020 at 18:45
          Permalink

          Nie do końca się zgadzam. To że ktoś jest dobrym wodzem nie znaczy że nie popełnia błędów. Martin wzorował Stannisa na Cezarze. Ile razy Cezar o mały włos nie przegrał ? Ratowała go tylko głupota przeciwników. Np. przeprawiał się na Bałkany flotą w zimie przeciwko Pompejuszowi wobec miażdżącej przewagi tego drugiego w okrętach. Gdyby został zatopiony wszyscy nazywaliby go durniem, tak nazywają go geniuszem. Pod Dyrrahium oblegał Pompejusza mając mniejszą armię od niego. Przegrał, uratowało go tylko to że Pompejusz go nie ścigał (głupota). Mimo tego wygrał wojnę domową. Jan Karol Chodkiewicz pod Moskwą pierwszego dnia przegrał przez zaskakujący atak na flankę zza rzeki, bo odsłonił skrzydło. Nie znaczy to że był słabym dowódcą. Napoleon zamiast na Ukrainę poszedł na Moskwę chociaż Poniatowski radził odwrotny wariant, przegrał, ale to nie znaczy że był słaby. Natomiast zgadzam się że deus ex machina było użycie cienia zabijającego Renlego a głupota zabicie kasztelana KB a nie Tywina.

          Reply
          • 1 stycznia 2020 at 19:51
            Permalink

            Jednak cień na ograniczony zasięg ( bo gdyby było inaczej Mel zabiłaby Renliego ze Smoczej skały chyba a nie ryzykowaa zagładę armii i króla), oprócz Tywina (który wcale nie był geniuszem bitewnym byli jeszcze Tyrellowie, Tyrion, Kevan. Poza tym zgadzam się.

            Reply
          • 1 stycznia 2020 at 21:36
            Permalink

            No cóż, można na to patrzeć i w ten sposób.

            Reply
  • 2 stycznia 2020 at 00:18
    Permalink

    jeszcze się okaże, że Planetos to tak naprawdę Whorl, uszkodzony, na jakiejś dziwnej orbicie wokół docelowej gwiazdy, a księżyc to nie księżyc tylko planeta do kolonizacji.

    Reply
  • 2 stycznia 2020 at 12:36
    Permalink

    To wykonalne dla Bloodravena przerzucić samicę wilkora za Mur. Natomiast nie jestem w stanie uwierzyć, że był on w stanie decydować o płci i ilości szczeniaków w miocie. Nawet jeśli, to i tak zostałyby one zabite na polecenie Neda Starka, gdyby nie interwencja Jona.
    Natomiast pomysł z kryptami będącymi odnogami tuneli bardzo ciekawy:) Zdecydowanie jedna z lepszych teorii ostatnio.

    Reply
  • 2 stycznia 2020 at 12:59
    Permalink

    Szanowny Panie,

    Rozumiem, że nie doczekam się odpowiedzi. Rozumiem, że ma pan w poważaniu cenionych użytkowników odwiedzających tę stronę. Z przykrością muszę poinformować, że jestem zawiedziony. Oddam pańskie zachowanie pod analizę do wykwalifikowanej kadry mojego zespołu. Dam panu darmową wskazówkę od osoby, która egzystuje w tym biznesie już od wielu, wielu lat. Nie zbuduje pan internetowo-społecznego imperium z takim podejściem. Jeśli chcę pan się liczyć na rynku, musi pan budzić zaufanie swoich userów. A już szczególnie tak wartościowych i wpływowych jak ja. Przykro mi podwójnie, gdyż nieraz już ratowałem pana z opresji przy niejednych artykule. Będziemy w kontakcie.

    Co do samej teorii – jest ok.

    Pozdrawiam,
    Prawak

    Reply
  • 3 stycznia 2020 at 20:04
    Permalink

    Czy kiedyś pojawi się teoria na temat Margaery Tyrell ? Strasznie mnie ciekawi los tej postaci w wichrach, a za bardzo nie widzę jakiś dobrych teorii na jej temat

    Reply

Skomentuj Robert Snow Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków