Niedzielne Fiszki: Tajemnica angielskich hrabiów

Kiedy w 1066 roku Wilhelm Zdobywca (nazywany przez ludzi nieprzywiązanych szczególnie do własnych dłoni i stóp Wilhelmem Bękartem) spuścił królowi Anglii Haroldowi II i jego huskarlom srogie lanie, w wyspiarskim kraju rozpoczęły się porządki normańskie. Spotykając jakiegoś Anglika nie mówcie o tym głośno, ale ci cali Normanowie to byli bardziej Francuzami niż Skandynawami, i ujarzmili Anglię stosując metody francuskie, nie wikińskie. Jeśli zaczniecie to Anglikom tłumaczyć, mogą zareagować wrogością i rzucać obelgami zarówno w stronę waszą, jak i mieszkańców kraju położonego nad Sekwaną. Więc radzę nie kłuć ich w oczy prawdą o bitwie pod Hastings.

Ale wróćmy do samych Normanów. Otóż ujarzmiwszy Anglię, dali jej nie tylko nową dynastię i elitę, nie tylko ciekawe rozwiązania ustrojowe i militarne (jak na przykład tarcza normandzka, która świetnie sprawdzała się jeszcze przez ponad 100 lat), ale przynieśli także ciekawe nowinki językowe. To właśnie Normanom Anglicy zawdzięczają fakt, że mówią językiem z germańską gramatyką i romańskim słownictwem. Do dziś funkcjonuje w języku angielskim swoisty słowny dualizm, to znaczy współistnienie dwóch wyrazów równoznacznych, o odrębnym pochodzeniu – germańskim i francuskim. Stąd mamy wyrazy “sex” i “gender”, “lord” i “liege”, “smell” i “odour”, “blossom” i “flower”, “forgive” i “pardon”, “freedom” i “liberty”, “haven” i “port”, “grave” i “tomb”, “belly” i “stomach”, “wed” i “marry”, “stone” i “rock”, “gift” i “present” czy “maidenhood” i “virginity”. A to tylko nieliczne przykłady. Częściej bywało tak, że francuskie słowa zupełnie wypierały swe anglosaskie odpowiedniki.

Artysta się ździebko machnął, bo w bitwie pod Hastings anglosaska piechota używała tarcz mniejszych i okrągłych.

Naturalnie Normanowie chcieli powprowadzać te nowe, zaczerpnięte z francuskiego słówka, gdzie się da… ale w jednym przypadku się cofnęli. Nie odważyli się użyć własnej nazwy dla wysokiego urzędnika terenowego/pana feudalnego – łacińskiego comesa, nazywanego u nas obecnie hrabią (od niemieckiego grafa), a w średniowieczu komesem. Francuzi mawiali na tego urzędnika “comte”, a Normanowie “counte”. A jednak ustanawiając własnych hrabiów, świeża elita nie używała terminu “counte”, ale “earl”, pożyczonego od skandynawskich “jarlów”. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że owi earlowie panowali nad hrabstwami (counties), a za żony mieli hrabiny (countesses). Dość zagadkowe, nieprawdaż?

Jak najbardziej. Ale wyjaśnienie jest tyleż proste, co ciekawe. Najpierw należy wszakże wspomnieć o zjawisku tzw. wielkiej przesuwki samogłoskowej, która miała miejsce w języku angielskim pod koniec średniowiecza. Nie wdając się w detale, które jeden Bluetiger zna, wyjaśnię więc tyle, że samogłoski w języku angielskim wymawiane są dziś nieco inaczej niż w okresie języka średnioangielskiego. A gdy Wilhelm Zdobywca przybył do Anglii, słowo, którym Normanowie określali hrabiów, owo nieszczęsne “counte” brzmiało dokładnie tak, jak pewien wyraz z języka Anglosasów. Wyraz do dziś obraźliwy w całym anglojęzycznym świecie – z wyjątkiem Australii, w której nadano mu wymiar sympatyczny. “Counte” poddani Wilhelma wymawiali tak jak “cunt”. Czyli niecenzuralne określenie żeńskiego narządu płciowego. A tak jak Wilhelm nie przepadał za przydomkiem Bękart, tak i jego rycerze nie chcieli być obiektem kpin. Dziś słowo “count” jest w Anglii określeniem hrabiego, ale tylko pochodzącego z kontynentu. Własnych hrabiów wciąż nazywają earlami.

-->

Kilka komentarzy do "Niedzielne Fiszki: Tajemnica angielskich hrabiów"

  • 15 grudnia 2019 at 16:12
    Permalink

    ‘ Nie wdając się w detale, które jeden Bluetiger zna,’ 😀

    Reply
  • 15 grudnia 2019 at 17:27
    Permalink

    “haven” i “port” – chyba w okresie staroangielskim funkcjonowali przydkowie obu tych wyrazów, bo Anglosasi pożyczyli sobie łaciński “portus”, ale mieli też “hæfen” (-> haven). Był też przodek “harbour”, ale “herebeorg” znaczyło wtedy “schronienie” (a port = “schronienie dla statków”, może tak często używano tej metafory, że “herebeorg” stało się już tylko przystanią dla łodzi i statków, a nie np. wędrowców).

    Reply
  • 15 grudnia 2019 at 21:30
    Permalink

    A co ze słówkiem “earldom”? Było ono w powszechnym użyciu do podboju normańskiego i zaniknęło wraz z nim? Czy może sytuacja wygląda jakoś inaczej? Według słownika “earldom” możemy używać zamiennie z “county”

    Reply
  • 15 grudnia 2019 at 22:17
    Permalink

    Z tego co wiem, “earldoms” praktycznie zniknęły. Staroangielskie “earldom”, na którego czele stał ealdorman, obejmowało znaczny obszar, dużo większy niż shire. Istniały “ealdoms” Wesseksu, Northumbrii, Mercji… czyli jednostki niemal dokładnie tożsame z dawnymi królestwami wchodzącym w skład Heptarchii. Po Podboju to shire było największą jednostką administracyjną w kraju, i to na jej czele stał “count” i de facto “shire” równało się wówczas “county”.

    Reply
  • 16 grudnia 2019 at 11:33
    Permalink

    Hej, korekta, wysypiać się! Coś kłUje w oczy, FSGK na to za dobre, nie wypada…

    Reply
    • 16 grudnia 2019 at 12:29
      Permalink

      moze ja na to za slaby 🙁

      Reply
      • 17 grudnia 2019 at 15:12
        Permalink

        Nie, no skąd, kłantalupa rulez. Ta baba czepliwa po prostu.

        Reply
  • 19 grudnia 2019 at 22:32
    Permalink

    DaeLu – w Ospreyach o Hastings i anglosaskim tanie housecarlowie są namalowani z migdałowymi tarczami. Jako elita wojowników raczej nadążali za trendami, poza tym pewnie nie wszyscy akurat w tej formacji byli Anglosasami 🙂

    https://i.pinimg.com/564x/1e/f6/9f/1ef69f55883477ae5acf4649b21c5c86.jpg

    Co do języka to jako, że się nie znam to się wypowiem – ponoć nieznający języków Anglik zrozumie więcej z tekstu francuskiego niż z tego samego sporządzonego w języku niemieckim. Taka nikomu niepotrzebna ciekawostka 🙂

    Reply

Skomentuj Karol Młot Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków