Pomylone Analizy: Gra o Tron, sezon 8, odcinek 4, “Ostatni ze Starków”

Zastanawiam się, czy to poprzedni odcinek wyrządził Grze o Tron szkody tak nieodwracalne, czy może jednak scenariusz tego epizodu był tak fatalny. Dość powiedzieć, że chwilami oglądanie go było niezłą mordęgą.

Nudy w Winterfell

Choć nie od samego początku. Odcinek zaczyna się od ceremonii pogrzebowej, podczas której żegnamy poległych w apokaliptycznej bitwie. Nie mam tu większych zastrzeżeń, choć nawet przez chwilę nie odczuwałem tego bagażu emocjonalnego, na który liczyli twórcy.

Pożegnanie ser Joraha Mormonta.

Po chwili przenosimy się na ucztę/stypę. Daenerys legitymizuje Gendry’ego w scenie, która ubawiła mnie setnie nieporadnością dialogów. Tak się składa, że oglądałem właśnie film “The Lost Skeleton of Cadavra” będący parodią produkcji science-fiction z lat 50. I zaręczam, że sposób, w jaki komunikują się postaci w tymże pastiszu, jest identyczny z wypowiedzią Daenerys. Powtarzanie oczywistości i podkreślanie sensowności swych planów. Normalni ludzie tak nie mówią.

Kilka scen w trakcie uczty ma w sobie odrobinę ciepła (głównie za sprawą Tormunda – wcielający się w tę rolę aktor potrafi mnie rozbroić nawet, gdy scenariusz jest nieporadny). Ale jest też kilka zgrzytów. Ot, weźmy na przykład wypowiedź Davosa. Byłem pewien, że w ostatniej scenie poprzedniego odcinka przebaczył lady Melisandre i wraz z jej śmiercią osiągnął pewien spokój ducha. Ale jednak nie. Nawet Davosowi nie dano satysfakcjonującego zakończenia tego wątku.

Kompletnie rozbroiła mnie kwestia dziewictwa Brienne. Ja rozumiem, że fantasy to nie kronika historyczna i musi się opierać na współczesnej wrażliwości, ale bez przesady. W feudalnym społeczeństwie dziewictwo niezamężnej kobiety miałoby być powodem do wstydu? Wprost przeciwnie. Już prędzej “kupię” to zainteresowanie, jakim atrakcyjne kobiety obdarzają Tormunda, a nawet Ogara. Bądź co bądź na wojnie musiało zginąć więcej mężczyzn niż kobiet. Inna sprawa, że w normalnych warunkach połowa uczestników bitwy leżałaby poraniona w łóżkach.

W serialu tylko Tormund zasługuje na koronę.

Ładnie zrealizowane – pod kątem czysto reżyserskim – jest pogłębiające się odizolowanie Dany. I to by było na tyle, jeśli idzie o pochlebstwa. Cała reszta scen rozgrywających się w Winterfell woła o pomstę do czardrzewa. Zwłaszcza jeśli zestawimy je z fenomenalnymi, pełnymi ciepła chwilami z odcinka drugiego. Oto jaką różnicę robi dobry scenarzysta!

Pozbawiony chemii romans Aryi i Gendry’ego kończy się, dziewczyna okazuje się nieuleczalną psychopatką. Nie mówię, że taki obrót sprawy jest niemożliwy, ale kiedy dwa lata temu formułowałem Szaloną Teorię dotyczącą związku Aryi z Gendrym, to wydawało mi się, iż Martin sugeruje miłość jako drogę odkupienia dla dziewczyny. Jakoś płasko wyszła także rozmowa Sandora z Sansą. Miło, że scenarzyści przypomnieli sobie o tym, co łączy te dwie postaci. Szkoda, że nic fajnego z tym nie zrobili.

Co potem? Jaime idzie do łóżka z Brienne. Spodziewałem się tego raczej przed bitwą. A Daenerys nalega, aby Jon zachował tajemnicę swej tożsamości dla siebie. Emilia Clarke zagrała nawet nieźle i – według pokrętnej logiki serialu – miała rację. Rzeczywiście samo istnienie roszczenia Jona prowadzi do kłopotliwej sytuacji.

Następnego dnia zaczyna się narada wojenna. Daenerys jest w gorącej wodzie kąpana, ale ostatecznie podjęty zostaje plan oblężenia Królewskiej Przystani. Wreszcie jakaś sensowna strategia! Przy okazji dowiadujemy się że:

  1. W bitwie o Winterfell zginęła połowa obrońców.
  2. Yara Greyjoy zajęła Żelazne Wyspy.
  3. Dorne ma nowego księcia.

W trakcie tej sceny zacząłem przypominać wargującego Brana. Tak mocno wywracały mi się oczy. Aha, Sansa oczywiście marudzi. Piszę, że marudzi, bo niestety po części z winy scenariusza, po części aktorki, nawet rozsądne argumenty wydają się dziwnie irytujące. Jon staje po stronie Dany.

Chwilę później jest za to ochrzaniany w bożym gaju. Broniąc siebie i Daenerys, sięga po argument swojego pochodzenia. Cała scena mogła zostać rozegrana na dwa dobre sposoby. Jon mógł zachować wiedzę dla siebie (tak jak zrobił to Ned) – aczkolwiek to byłoby małą przeszkodą w rozgrzaniu późniejszego konfliktu. Ewentualnie mógł wszystko wyjawić, tak aby widz czerpał radość z reakcji Aryi i Sansy. Twórcy odcinka wybrali wariant trzeci, najgorszy. Jon (a raczej Bran) powiedział, ale nie wiemy jak.

Dramatyczne cięcie ma sens, gdy dodaje dramaturgii. Nie, gdy służy zamaskowaniu trudnej do napisania i zagrania reakcji.

W którejś ze scen (wybaczcie, zapomniałem, gdzie miała ona miejsce chronologicznie) Tyrion rozmawia z Branem. Możemy wysnuć z tej dyskusji dwa wnioski. Po pierwsze – w odcinku drugim Bran nie zdradził Tyrionowi żadnego sekretu (do którego teraz by nawiązano). Po drugie – Dedeki wolą zmyślać historię Westeros, niż sięgać po “historyczne” książki Martina.

Na Północy pojawia się też Bronn. Z kuszą. Chyba nikt nie liczył tu na jakiś dramatyczny konflikt sumienia, ale Bronn i Lannisterowie mogliby przynajmniej dostarczyć nam trochę śmiechów. I rzeczywiście tak jest, do momentu, w którym Bronn żąda Wysogrodu. I go dostaje. Ech… Na dodatek otrzymujemy wyjątkowo tępą interpretację stosunków feudalnych, w myśl której każda wysoko urodzona rodzina była kiedyś bandziorami. Nie chcę Was nawet zachęcać do konfrontowania wymowy tej sceny z rozważaniami na temat istoty władzy z pierwszych sezonów.

Arya i Sandor znów razem. Ale bez ułamka tego czaru co w sezonie trzecim.

Arya i Sandor jadą na południe. Sandor chce zabić Górę, Arya pewnie planuje ukatrupić Cersei. Oczywiście nikomu o swoich planach nie wspomniała. To byłoby zbyt proste. Przecież muszą umrzeć tysiące. Z kolei Sansa utrzymała tajemnicę Jona przez pół kwadransa. Papla wszystko w rozmowie z Tyrionem. Czemu? Jaki ma w tym cel? Ludzie, tu nie o cel chodzi. Do końca sezonu dwa odcinki, musi być KONFLIKT. Choćby sztuczny.

45 minuta serialu. Jestem już fizycznie zmęczony. Zaczynam oglądać poszczególne sceny na raty. Przypominam sobie opowieści o tym, jak to Benioff i Weiss poprawiali scenariusze Cogmana, wykreślając połowę ich zawartości. Dociera do mnie powoli świadomość – oparta na tym, co widzę w odcinku stworzonym od zera przez Dedeków – że prawdopodobnie wypatroszyli połowę najlepszych scen z serialu. Ech…

Jon żegna się z Tormundem. I znów – nie ma to większego sensu, ale dzięki grze aktorskiej scena ma w sobie dużo emocji. Opowieść o wymarszu za Mur mocno mnie dziwi. Cóż, prawdziwa zima nie nadeszła, może Zabójcy Olbrzymów na serio jest za gorąco. A potem Jon Snow każe Tormundowi zabrać Ducha na daleką północ. I odjeżdża, nie mierzwiąc ani razu sierści zwierzaka, który był z nim od początku. Z nieludzkim rykiem wywracam wszystkie okoliczne stoły. Ludzie patrzą na mnie podejrzliwie… Czy wspomniałem, że oglądam odcinek na telefonie, siedząc w kawiarence na lotnisku? Jest smutno.

No, ale przynajmniej wyjaśniają się dodatkowe kilogramy Goździk. Dziewczyna jest w ciąży. To w sumie jedyna zagadka, którą Benioff i Weiss doprowadzili do satysfakcjonującego zakończenia.

Cuda na wojnie

Tyrion i Varys knują pod pokładem statku. Varys chce zastąpić Dany Jonem. Tyrion sugeruje raczej małżeństwo.

Tymczasem pociski samonaprowadzające wystrzelone z półautomatycznych skorpionów Żelaznej Floty zabijają Rhaegala. Cóż ja mam o tej scenie powiedzieć? Że aby bełt dosięgnął celu musi istnieć linia wzroku pomiędzy skorpionem a smokiem? Że żadna broń neurobalistyczna nie mogłaby mieć takiej mocy i zasięgu? Że to wszystko nie ma sensu? Ano nie ma. I pomyśleć, że w Dorne musieli celować smokowi w oko. Dany pikuje w stronę Eurona, ale zmienia zdanie. Statki Nieskalanych dostają cios prosto w trąbę. A Missandei zostaje porwana.

Wszystko w tej scenie było jednym wielkim nonsensem.

Chwilę potem Cersei sprzedaje Euronowi historyjkę, jakoby dziecko Jaime’a było jej. A wściekłość Daenerys narasta. Varys i Tyrion cudem powstrzymują smoczą królową przed natychmiastowym szturmem na miasto. W komnacie tronowej Varys i Tyrion dyskutują na głos o zdradzie. Varys daje do zrozumienia, że zabije Dany.

Hipersoniczny kruk dociera też do Winterfell, przynosząc wiadomość o wydarzeniach ze Smoczej Skały. Jaime opuszcza w nocy Brienne. Jego postać jeszcze nigdy nie była tak odległa od książkowego pierwowzoru, jak w tej scenie. Ale z drugiej strony – to zachowanie nie trąci fałszem. Żal mi Brienne, ale wierzę, że serialowy Jaime tak właśnie by postąpił.

Przed murami Zbaraża żenującą grafiką komputerową udającą mury Królewskiej Przystani rozmawiają ze sobą posłowie. Aragorn i Głos Saurona Tyrion i Qyburn. Urocza scenka – jak każda, którą zaszczycił swoją obecnością Qyburn. A potem ginie Missandei. Zdaje się, że miałem coś w tej scenie czuć. Ale chyba nie wyszło. Stęskniliście się za rozpierduchą? To będzie w następnym odcinku.

Reasumując

Jeśli ktoś liczył, że serial wybrnie jakoś z problemów, w jakie wpadł kończąc wątek Białych Wędrowców, no to pora porzucić złudzenia. Odcinek nie był jednoznacznie zły – zdarzały się epizody gorsze. Pojedyncze sceny miały nawet pewien urok. Ale chyba po raz pierwszy oglądało mi się Grę o Tron naprawdę ciężko. “Ostatni ze Starków” zafundował nam przede wszystkim przeciętną grę aktorską, sztywne dialogi, błędy logiczne i bitewne absurdy.

Wybaczcie, że było bez żartów, ale jakoś nie jest mi do śmiechu.

-->

Kilka komentarzy do "Pomylone Analizy: Gra o Tron, sezon 8, odcinek 4, “Ostatni ze Starków”"

  • 6 maja 2019 at 23:42
    Permalink

    Sansa jako kochająca żona wyznaje zasadę, że w dobrym małżeństwie nie ma tajemnic.
    Ja czekałam kiedy Euron zapyta się Cersei skąd jej brat wie, że jest z “nim” w ciąży i doda dwa do dwóch, a potem ją zepchnie z muru. Niestety się nie doczekałam. Tak jak się nie doczekałam na Zimę – nadchodziła… nadchodziła… i w sumie to skończyła się zanim ktokolwiek ją odczuł (ja nie mówię tu nawet o nieumarłych, ale o niedogodnościach związanych z przedłużającą się tradycyjną westerowską zimą).

    Reply
  • 7 maja 2019 at 00:19
    Permalink

    Czy ktos jeszcze zauwazyl ze drogon jest 3 razy mniejszy niz w poprzednim sezonie ?

    Reply
  • 7 maja 2019 at 00:47
    Permalink

    Dla mnie to najlepszy odcinek od kilku sezonów. Wreszcie odnalazłam w nim mojego bohatera. Jest nim Varys, bo ma największe jaja ze wszystkich wtajemniczonych w pochodzenie Jona i wreszcie, jako pierwszy, powiedział na głos, że Dany jest ciotuchną Jona XD

    Reply
  • 7 maja 2019 at 01:38
    Permalink

    Też mi się to ciężko oglądało, patrzyłem ile do końca i zacząłem szukać memów. Dialogi słabe, akcja żadna. Już to że Jon oddaje Ducha bez pożegnania dziwne. Sansa skrzywdzona przez Lanisterow znowu wszystko papla a dopiero przysięgała czyli właśnie zdradziła. Bran? Nie wiem po co on jest. Broń w Winterfall? Gość radzi sobie lepiej niż NK no ale ma być Lordem Wysogrod. Nagle jest książę w Dorne. A co lepsze Tyrion I Varys spiskują a to też zdrada, tylko że obaj są strasznie bezużyteczni. Jest wojna i chcą obalić Cersei a oni nic nie wiedzą o ruchach wroga a taktykę ustalają że popłyną kilkoma statkami pod KP i będą ją głodzić czekając aż chłopaki z Północy przyjadą? Przecież wiedzą że w KP jest flotą Eurona więc miasta nie odetną, od Jamiego wiedzą że Cersei ma złota kompanię więc chyba nie po to żeby złota szukać? Tyrion obronił miasto bo użył niebezpiecznej substancji i wie że Cersei też ją ma. Żadnego zwiadu, wywiadu, nic, tylko Euron planujący zasadzki upolował smoka, smoki teraz jak wrony od każdego strzału padają. Z Danki totalna wariatkę zrobili a przecież mogła wpaść z Nieskalanym i, Dhotrakami i smokami do KP i było by po wszystkim to posłuchała przygłupów i wnastepnym odcinku zginie jako szajbus. Ogar i Tormund są do przyjęcia reszta wypaczona przez twórców, brak słów jak obniżyli poziom.

    Reply
    • 7 maja 2019 at 01:59
      Permalink

      Dankę wybielali przez większość serialu to teraz robią z niej villana żeby nas ”zaszokować!!!”

      Sansa to jest tak napisana jak bohater Split – gdzieś co godzinę załącza się inna osobowość nic dziwnego że aktorka sobie nie radzi. (a w 1,2 i 3 sezonie dawała radę )

      cholera dlaczego nie wykopali dd w 4 sezonie ?

      Reply
  • 7 maja 2019 at 05:37
    Permalink

    Zainteresowanie kobiet brzydalami wojownikami jest akurat normalne, kobiety lubią takich ogrow. Jezdze na konwenty gdzie walczymy ze sobą w bitwach typu 100vs100 i uwierz mi, ze dziewczyny tam dosiadaja takich jak Tormund czy Ogar dzien w dzien. Wspolczuje ich zapewne przystojnym facetom siedzacym w domach

    Reply
    • 7 maja 2019 at 12:10
      Permalink

      xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

      Reply
    • 8 maja 2019 at 00:47
      Permalink

      Kobiety lubią Thorgali a nie ogarów.

      Reply
  • 7 maja 2019 at 09:27
    Permalink

    Ej a wyjaśni mi ktoś czemu Tormund postanowił wrócić za mur? Czy przypadkiem Jon nie zginął, żeby dzicy mogli przez ten mur przejść?

    Reply
    • 7 maja 2019 at 12:08
      Permalink

      chcieli tylko uciec przed innymi, a skoro ci zgineli to juz mogo sobie bezpiecznie zyc dalej za murem

      Reply
    • 7 maja 2019 at 18:55
      Permalink

      Bo za Murem się nie klęka. A Innych już nie ma.

      Reply
  • 7 maja 2019 at 10:05
    Permalink

    Te teleporty są coraz bardziej niesamowite. Cersei jest w ciąży od kilku odcinków już, a w tym czasie wielu bohaterów przemierzyło kontynent wzdłuż i wszerz już kilka razy, przy okazji siedząc na dupie w Winterfell i bijąc się z Innymi! W tym czasie powinna chyba urodzić lub chociaż mieć spory brzuch…ale ona dopiero wyjawia Euronowi, że jest z nim w ciąży xDD

    Akcja na Smoczej Skale to kwintesencja upadku tego serialu. Takich absurdów jeszcze chyba nie było.
    Smoki w Grze o Tron są nagle takie małe i słabe.

    Współczuje stanu umysłu każdemu kto nabiera się na ten serial i uważa, że to co się w nim dzieje jest fajne i logiczne. Gra o tron została już tylko z nazwy, a na ekranie jest podawane gówno z papką dla masy.

    Reply
    • 7 maja 2019 at 10:20
      Permalink

      Haha trafna uwaga z tą ciążą 🙂 W ogromie głupot nawet o tym nie pomyślałem. Niestety masz racje rzesza widzów została wciągnięta w ten świat przez dobrze zrealizowane i logiczne przedstawienie pewnej historii. A teraz … no cóż intelektualny rynsztok. Osobiście zmęczę te dwa odcinki serialu z ciekawości ale odpowiednim dystansem.
      PS. Trochę śmieszą mnie wpisy niektórych użytkowników, którzy bronią serialu poprzez dorabianie logiki tam gdzie jej nie ma 🙂

      Reply
  • 7 maja 2019 at 10:41
    Permalink

    Ale o ile dobrze Pamiętam to w książce Eddard też zdecydowanie sprzeciwiał się nasyłaniu zabójców na Danke i chyba nawet miał w tym poparcie Barristana (który w książkowej wersji jest członkiem Małej Rady).

    Reply
    • 7 maja 2019 at 11:00
      Permalink

      Zgadza się, i też powoływał się na argument, ze to dziecko, co mu Robert wypomniał, jak się dowiedział, że zaszła w ciąże. I o ile pamiętam, prześladowało go we wspomnieniach myślenie o dzieciach Rhaegara zabitych przez Górę.

      Reply
      • 8 maja 2019 at 00:51
        Permalink

        Sam miał w domu takie dziecko,które prawa do tronu miało większe .

        Reply
  • 7 maja 2019 at 11:09
    Permalink

    Ogólnie recenzja identyczna z moimi odczuciami, też męczyłem się oglądając te wypociny, ale nie zgodzę się z logiką serialowej postaci Jaimiego- twoja ukochana siostra/kochanka wysyła na ciebie zabójcę, a ty jak gdyby nigdy nic lecisz ją ratować? C’mon! Tak ślepej osoby po prostu nie można próbować kreować. O innych bzdurach nie wspomnę. Martin teraz pewnie czeka na koniec i opinie fanów książek, aby w razie czego zmienić zakończenie, bo jeżeli będzie takie jak z przecieków, to nawet logika książkowa może nie wystarczyć.

    Reply
    • 7 maja 2019 at 12:30
      Permalink

      A Jamie nie pojechał jej ubić? Przynajmniej ja to tak odebrałam – wierzy, że Cersei przegra, więc zostaje, dowiaduje się, że wygrywa – rusza na samobójczą misję zabicia siostry-kochanki-demona, żeby dobrzy mogli wygrać. A Brienne gada niemiłe rzeczy żeby mogła go swobodnie nienawidzić. No bo ten odcinek był do niczego, ale akurat gadania na Jamiego nie czaję, nic wg mnie w odcinku nie sugerowało, że poleciał pomóc Cersei.

      Reply
  • 7 maja 2019 at 16:14
    Permalink

    Niestety, na tym etapie już mało mnie ten serial obchodzi. Może zabicie Nocnego Króla w połowie srzonu było jedynym sensownym wyjściem, ale zamiast epilogu, odpowiednika tolkienowskich “porządków w Shire” mamy odrębny wątek, a wręcz osobny minisezon.
    Szkoda że Jon nie pogłaskał Ducha, szkoda że Arya dała kosza lordowi Burzy, szkoda że Brienne płakała. Fajnie, że Varys knuje, szkoda, że pewnie wykituje za tydzień i że nic nie robił od 2016. Uczta też była fajna.
    Po zabiciu Cersei, Jon pewnie pojedzie za Mur i będzie się błąkać z Duchem i Tormundem. Tyle. 5/10, entuzjazmu do tego serialu mam tyle, że akurat starczy na jeszcze dwa odcinki.

    Reply
  • 7 maja 2019 at 17:27
    Permalink

    Przyznam, że nie rozumiem tego ataku na odcinek. Tzn. rozumiem, że 3 zawiódł tak bardzo, że doszło do przełamania i teraz wszystko jest na nie. Bo przecież symptomy upadku widzieliśmy od tak dawna. Ale wielu się łudzilo, i to jeszcze po drugim odcinku, kiedy pisaliście, że kupujecie motywację Nocnego Króla, który chciał zabić Brana, żeby zniszczyć pamięć ludzkości. Naprawdę? To było przekonujące? U Martina, który mówił, że u niego nie ma lordów Zła? Równie dobrze Nocny Król mógł chcieć zobaczyć Dorne i stąd cała ta eskapada umarlaków. Ale scenarzyści mogli to uratować. Nawet zostawiając ten nieszczęsny skok Arii ponad całą armią. Wystarczyło dać minutę wizji Brana w której ten rozmawia z Nocnym Królem. A ten sprzedaje jakiś banał, minimalnie trzymający się kupy, dlaczego robi to co robi. Niestety nie zrobiono tego, czego scenarzystom nie można wybaczyć, ponieważ zniszczyli ciągnący się cały serial wątek. Zdawałoby się kluczowy. Aczkolwiek, nie można wykluczyć, że wątek Innych u Martina również nie znajdzie satysfakcjonującego rozwiązania. Oczywiście nie będzie to równie żenujące co w serialu, ale powiedzmy sobie szczerze – zgodnie z planem zostały dwa tomy. A liczba wątków dotyczących samej walki o tron jest zatrważająca. Czy zostanie jeszcze miejsce na rozbudowany wątek Innych? Czy faktycznie spodziewamy się epickiej bitwy po upadku Muru? A może właśnie upadek Muru będzie końcem Sagi? Scenarzyści sami wymyślili rozwiązanie wątku Innych, bo go od Martina nie dostali. Być może dlatego, że sam po prostu tego rozwiązania nie ma. Ekranizacja przerosła twórców, to prawda, ale tak samo książka przerosła Martina. Scenarzyści zaś podjęli jedyną słuszną decyzję – skrócić serial. Możemy oczywiście mówić, że Martin chciał 10 sezonów, że przez to wątek Varysa jest idiotyczny, że nie ma Argona itd. Ale czy naprawdę chcielibyśmy, żeby scenarzyści wymyślali zamiast 3 sezonów aż 5? Już teraz trudno się ogląda, więc co by się działo wtedy? A przecież widzimy, że nie byłoby materiału książkowego. Bo mamy 8 sezon, ale serial idzie już 9 lat. Materiał skończył się zaś na 5. Dlatego, choć można i należy narzekać na wątek “fantastyczny”, który pogrzebano, wątek polityczny jeszcze daje radę. Oczywiście dochodzi do absurdów, i nie chodzi mi o bitwy, bo Martin też niektóre bitwy stacza niezgodnie z zasadami wojennego rzemiosła (przynajmniej tak się wydaje, możliwe że specjalista na na ten temat inne zdanie, aczkolwiek przykładem absurdu była bitwa Boltona z Tywinem). Ale te absurdy nie są bardziej absurdalne niż sezon, dwa, lub trzy temu. W mojej ocenie 4 odcinek był najlepszym odcinkiem od 4 poprzedniego sezonu. Cieszy powrót Varysa (zgodnego z optyką serialową), cieszy powrót Tyriona, cieszy spłaszczony i uproszczony wątek konfliktu lojalności i pytania o sens władzy. Że płytko potraktowany? Ależ oczywiście, jest tak już od wielu lat – to jednak serial rozrywkowy, rządzi się swoimi prawami. Zaś rozrywka jest jednak na nienajgorszym poziomie. Przynajmniej w tym odcinku

    Reply
  • 7 maja 2019 at 22:25
    Permalink

    Czy Gendry przypadkiem nie powinien nazywac sie Waters??

    Reply
    • 8 maja 2019 at 01:30
      Permalink

      Dla tego co pisał scenariusz i to mokre i to więc bez różnicy. Teraz jest Berathion jeżeli Danka choć na chwilę usiądzie na tronie i tak rod będzie trwał.

      Reply
    • 8 maja 2019 at 01:58
      Permalink

      Chyba nie, te nazwiska nosili ludzie urodzeni ze zwiazków nieformalnych, ale uznani przez ojców za własne dzieci. Dzieci wychowywane ,ale bez praw do dziedziczenia majatku. Gendry był bekartem ,ale takim nieuznanym, on nawet nie znał ojca a matka mu umarła jak był mały. Był zupelnie nieuznanym dzieckiem i nie miał prawa do nazwiska dziecka uznanego , do którego ojciec sie przyznawał i łozył na jego wychowanie .

      Reply
      • 8 maja 2019 at 13:44
        Permalink

        Rivers – dorzecze
        Waters – krainy korony

        Reply
  • 7 maja 2019 at 23:31
    Permalink

    Symetria losu Daenerys i Cersei:
    Obie mają/ły 3 dzieci.
    Obie miały 2 braci.
    Obie były w związku z bliskim członkiem rodziny.
    Obie były zamężne z królami/przywódcami bez potomka.
    Obie straciły pierwsze dziecko poczęte z mężem królem.
    Obie przeszły zdarzenie po którym nie powinny się podnieść ( marsz pokutny, stos Droga).
    Obie “wybuchowo” odwróciły swój los wysadzając/ podpalając Wielki Sept i zgromadzenie w Vaes Dothrak.
    Trzymając się tej logiki:
    Daenerys straci ostatniego smoka.
    Ponieważ nie mogą obie być królowymi, obie zginą. W podobny sposób.
    .
    Jeśli przepowiednia Maegi Żaby miałaby się sprawdzić w jakiś sposób to raczej dla obu. Daenerys może więc zabić tylko jej krewny. Ma jednego.
    .
    A może ma dwóch. Bran nie jest Branem, cały czas to powtarza. Bran najprawdopodobniej jest Bloodraven’em. Przepowiednię o księciu, którego obiecano wygłaszała zielonowidząca. Dla kogo miał to obiecany książe? Raczej dla Dzieci Lasu. Teraz może zostać królem. Będzie prawowitym następcą tronu po śmierci Danny i Jona, wszak został legitimizowany podobnie jak reszta bękartów Aegona IV.
    Tylko jak w to kim jest mają uwierzyć rody Westeros – nie mam pojęcia.
    Twórcy zwracają jednak uwagę na taką możliwość. Bran może zapoznawać się z wszystkim. Ale w trakcie rozmowy z Tyrionem o wózku “inwalidzkim” zdradza, że interesuje się dziejami Targaryenów.

    Reply
    • 7 maja 2019 at 23:47
      Permalink

      Jon nie musi ginąć. Wystarczy, że zrzecze się tronu, co może zrobić jak wieść o tym kim jest się rozpowszechni.

      Reply
    • 8 maja 2019 at 00:17
      Permalink

      Nie rozpędzaj się tak. Dany miała czworo dzieci (lub jedno, jeżeli liczyć tylko ludzkie). Rhaego urodził się co prawda martwy, ale istniał. I nie miała dwóch braci, tylko pięciu. A także jedną siostrę. Wprawdzie większość jej rodzeństwa poumierała we wczesnym dzieciństwie, ale także istniała. Poczytaj lepiej książki, zamiast snuć głupie teorie.

      Reply
  • 8 maja 2019 at 00:29
    Permalink

    Czytajac artykuł i część komentarzy wnioskuje że po spieprzonej, najwazniejszej bitwie uniwersum PLiO spodziewaliscie sie odcinka iście ideą myśli przewodniej Martina czy też rekompensaty za poprzedni odcinek?
    Cofajac się – uwierzyliscie ze może finałowy sezon nadrobi beznadziejne scenariusze dedekow z trzech poprzednich?
    Ja akurat spedzilem dobrze te 1.15h przed TV. Dawno się tak nie uśmiałem. Ilość absurdów z odcinka na odcinek z sezonu na sezon zepchnela mnie juz dawno w stronę komedii. A najbardziej rozbawila mnie scena z Jamie i Ślicznotką gdy ten odjeżdżał do KP. Powazny podklad muzyczny. Płacz Brienne i tekst o nikczemnym rodzenstwu. Niby co kur…? Jamie jedzie zaje..ac Danke, Jona, ich armie, czy tez pozostałości i smoka? Tak. Szykują nam kolejny “megazaskakujacy” zwrot akcji gdy to Jamie zabije siostrę.
    Wow!!! Fonfary!!! Kur!!!
    Najbardziej wkur… to że dedeki dalej robią ten serial dla swoich hamburgerow bez smaku czy tez uważają wszystkich fanow za debili…
    Nie wiem jak Wy, ale ja kończę ten serial dalej w rozowych okularach i czekam cierpliwie na książkę

    Reply
  • 8 maja 2019 at 00:59
    Permalink

    Myślicie ,że Cercei ma jakiegoś asa w rękawie bo ,zachowuje się jakby miała niespodziankę dla nich.

    Reply
  • 8 maja 2019 at 08:05
    Permalink

    O odcinku naczytałem się samych złych rzeczy, ale aż tak źle nie było. Ugryzły mnie trzy motywy:
    – zbyt łatwe zasiekanie smoka. Jak już miał zginąć to po jakiejś dłuższej sekwencji, najlepiej poraniony przez balisty ale dobity z bliska strzałem w pysk/oko by pokazać smoczą odporność. A już w ogóle najlepiej byłoby jakby padł w 3 epizodzie.

    – Bronn, który z czapy wchodzi sobie do jednego z pomieszczeń na północy gdzie przebywa jedna z najważniejszych osób we frakcji, z ogromną kuszą u boku. Słabe to.

    – wspomniane przez DaeLa naśmiewanie się z dziewictwa Brienne, która się tym przejmuje.

    Motyw z odjeżdżającą Aryą fajny: chce zabić Cersei, możliwe że nie wróci z tej misji żywa. Ogar chce zabić brata. Jaime niby ciągle wpatrzony w Cersei, ale mam wrażenie że zabije Eurona, ponownie stając się Królobójcą.

    Końcówka spoko, fajne zestawienie pewności siebie i pogardy Cersei z Danutą, która ledwo trzyma się w jednym kawałku.

    Sansa ma sporo racji w tym co mówi, nie odczuwam konfliktu na północy jako czegoś sztucznego. Tam każdy ma swoje racje i je pokazuje. Deanerys czuje się olana mimo że wydatnie wspomogła obronę Winterfell, natomiast Sansa nie chce posyłać niegotowych ludzi na walkę o daleki tron.

    Fajnie, że Jon powiedział swoim siostrom prawdę, szkoda że tego nie zobaczyliśmy.

    Mimo wszystko tragedii nie było, takie 6/10

    Reply
    • 8 maja 2019 at 09:52
      Permalink

      Taa, tylko kurwa szkoda, że nie zgłosiła tych “słusznych racji” przed bitwą, gdy Dany miała jeszcze swoją armię i Joraha. Szkoda, że wtedy nie powiedziała: “dziękujemy Pani za dobre chęci, ale twoja armia i smoki tylko nas obeżrą, a nasi ludzie są niegotowi, żeby walczyć dla ciebie. Poradzimy sobie sami, wracaj na południe.” I dalej nie mówi nic wprost, tylko knuje i podgryza po piętach, jak ten sukinsyn Littlefinger. Czy ktoś wreszcie suce ukręci ten rudy łeb? Błagam.

      Reply
  • 8 maja 2019 at 09:54
    Permalink

    Dany wyjdzie na zadawaniu się ze Starkami, jak Olenna i Tyrellowie wyszli na zadawaniu się z Lannisterami.

    Reply
  • 8 maja 2019 at 10:25
    Permalink

    Wy myślicie że DeDekom chciało się kręcić i trzymać poziom gry o tron z poprzednich sezonach? Nie. Bo mają świadomość że i tak to ludzie obejrzą bez względu nawet gdyby się okazało że na żelaznym tronie zasiądzie gorąca bułka. Dlaczego? Ponieważ chodzi o pieniądze. Dlatego 7 sezon ma siedem odcinki A 8 sezon sześć. Po co się starać jaj serial zrobił to co miał zrobić. Chciałbym się mylić że jest inaczej choć nie wszyscy z reżyserów pracujących na planie po aktorow mieli wy$%%# do tego serialu. Ale to widać. Tłumacząc się że brakuje czasu. A przepraszam bardzo kto na wysokości 5 czy 6 sezonu zdecydował się na taką decyzję by skrócić ilość odcinków w sezonach. Ja to od początku widziałem że to będzie nic innego jak zakończenie Lostów. Tak się nie robi. Gdy mnożą się wątki a brakuje odpowiedzi na wszelkie pytania A świat przedstawiony aż się prosi by mógł być na macalny to kręci się tyle odcinków by można było to zakończyć z pozytywnym WTFuciem na twarzy. Ja rozumiem budżet czas realizacji scen. Niechęć już do tego serialu po 8-9 latach no i wiek nie których aktorów. Ale można było by inaczej to rozegrać w przemyślany sposób. W dodatku mruganie do widza: “sorry ale to nie jest bitwa o Minas Tirith nie zobaczysz słoników ani pająków a na wiilkora też szkoda czasu ale za to polecamy ci kawę ze starbaksa”. Gdzie się podziała cała ludność z westeros ta cywilna (pomijam odcinki 08×01 – 08×03) bo pojawia więc wtedy gdy zanosi się bitwa. Dlaczego Starkowie nie wspominają swoich rodziców Neda Catelyn czy Robba i Rickona. Sam w Wogole zapomniała o Damie o Bronie nie wspomnę. Nikt nie dyskutuje po zabiciu nocnego króla. Nie ma żadnego psychologicznego takiego nie dowierzania bo przecież walczyli z nie umarłymi a nie z żyjącymi. Nie czuć tego po bitwie w emocjach że walczyli z czymś co mogło zakończyć ich życie i świat. A to wszystko wieńczy zabicie NK przez Arye gdzie jest takim elementem jak by zabiła kolejną osobę z listy. Tych emocji nie widać tak bardzo w tym czwartym odcinku jedynie co przemowa Jona i spalenie zwłok. Gdzie się podziali Lordowie chorążowie bo przecież dorzecze pamięta tak jak północ. Co ze słowiczkiem, co z Meela Reed i jej Ojcem. Intro do 4 odcinka jest już nie za bardzo aktualne bo ostatnie domostwo widzieliśmy w 08×01 A tu mamy smoczą skałe. Śmierci nie są już szokiem i nie dowierzaniem no chyba że śmierć Raegara. Zero logiczności jakiegoś poczuciu czasu ze te wydarzenia dzieją się w różnych odstępstwach od siebie. Nie ma tego ducha (dosłownie też) co był/było w poprzednich sezonach. Nic o meeren. Kto dokladnie zasiada w Dorne (jakiś młody książę). Żadnych informacji o Trójokiej wronie być może to ona zasiądzie na Żelaznym tronie. Nic o Panie w światła. Jak się pojawił w drugim sezonie tak z zniknął. Oj coś mi mówi że to Bran A raczej trójoka wrona zasiądzie na tronie zgodnie z przeciekami. Miało by To w końcu sens ale w książkach jeszcze bardziej. Przepraszam za chaotyczną wypowiedź ale to taka moja Solidarność z ósmym sezonem GOT.

    Reply
  • 8 maja 2019 at 12:46
    Permalink

    [quote]Wy myślicie że DeDekom chciało się kręcić i trzymać poziom gry o tron z poprzednich sezonach? Nie. Bo mają świadomość że i tak to ludzie obejrzą bez względu nawet gdyby się okazało że na żelaznym tronie zasiądzie gorąca bułka. Dlaczego? Ponieważ chodzi o pieniądze. Dlatego 7 sezon ma siedem odcinki A 8 sezon sześć. Po co się starać jaj serial zrobił to co miał zrobić. Chciałbym się mylić że jest inaczej choć nie wszyscy z reżyserów pracujących na planie po aktorow mieli wy$%%# do tego serialu.[/quote]

    Gdyby było jak mówisz, to producenci olaliby serial i dla hajsu zrobili siódmy sezon w rok i wydali go w 2018 roku, a nie mordowali się z ekipą na planie prawie dwa lata w tym dwa miesiące kręcąc jedną bitwę 😉

    Reply
    • 8 maja 2019 at 14:54
      Permalink

      No tego nie mogli zrobić tym bardziej że ich “chęci” widać w 8 sezonie. Mieli na to 2 lata i nie przemyśleli dobrze jak rozłożą wątki. A to wszystko jest konsekwencją po przednich decyzji. 50 nocy kręcili te bitwę z 3 odcinka ale co z tego jak scenariuszowo nie jest dobrze przemyślane, niespójności, błędy logiczne i ta przesadna ciemność. Widać że im się nie chcę albo ewentualnie nie dają rady tym na tłokiem wątków w tak małej ilości odcinków. gdyby się zdecydowali że 7 sezon miał by te 7+3 odcinki i w finalnym 10 odcinku mielibyśmy bitwę o Winterfell a sam odcinek trwał ok 80-90 minut 9 odcinek powiedzmy z 70 min a 8 odc. 65 min. To możliwe że wiele scen fajnych się by zmieściło i sporo dialogów o NK o Trójokiej Wronie itd. A co do 8 sezonu mielibyśmy (w zależności ile by potrzebowali odcinków powiedzmy że też 7-10) przygotowania do tej ostatniej bitwy zmieściło by się dużo wątków może by nawet i byśmy zobaczyli nowego księcia Dorne, W tedy nie było by czuć tego tempa. A nie ma nic gorszego jak trzeba gnać z fabułą bo wtedy to pewne wątki nie mogą wybrzmieć i relacje z między postaciami. Rozumiem dlaczego tak się nie stało a przyczyno były cięcia kosztów i tak musieli trochę przyciąć kosztem Wilkora. Owszem był ale w stylu “Na odwal się”.

      Reply
  • 10 maja 2019 at 09:57
    Permalink

    Daelu, kolejna twoja szalona teoria się sprawdziła. Co prawda chodziło o Missandei bez twarzy, a nie bez głowy, ale chyba możemy zaliczyć!

    Reply
  • 11 maja 2019 at 13:38
    Permalink

    po co autorowi tematu film, w którym ma być zrobione wszystko tak jakby sobie zażyczył? ludzie zachowują się w różny sposób, nie logicznie, różnie, można się pośmiać itd. Temat bez sensu. Świat filmu w którym wszyscy są inteligentni, rozwinięci na wysokim szczeblu i zachowują się według oczekiwań jakiegoś typa. W świecie gdzie istnieją smoki koleś wypisuje jak działa broń balistyczna lol

    Reply
  • 13 maja 2019 at 19:53
    Permalink

    Odcinek średni, za pierwszym razem odcinek oglądało się dość ciężko jednak przy kolejnych seansach jest dużo lepsze wrażenie. Uczta była dość fajna, miała zabawne momenty(Tormund, Jaimie, Brienne, Tyrion), Tormund opowiadający o dokonaniach Jona, bardzo mi się podoba ich przyjacielska relacja, widać ze szalonej Dance się to nie spodobało, to jak patrzała na wszystkich, dla mnie to wyglądało jak doszukiwanie się wrogów. Jedynie Varys się zorientował który cały czas obserwuje. Sceny Jaimie z Brienne, chemia jest między nimi więc wiadomo było ze to w końcu się wydarzy. Arya i Gendry, szkoda Gendrego bo fajną tworzą parę jednak Arya dobrze wie kim jest, ona szuka przygód i nie chce być lady. Jon i szalona Danka to była słaba scena, straszne dialogi. Szalona Danka już dawno jest u mnie skreślona ten odc pokazał jedynie że oprócz tego że jest fałszywą hipokrytką to jest jeszcze niesamowitą egoistką która myśli tylko o sobie, jak ona w ogóle śmiała prosić Jona żeby nikomu nie mówił prawdy o sobie. Ludzie mają prawo znać prawdę i wiedzieć kim jest Jon. A sam Jon no cóż uwielbiam go jednak chciałabym żeby przestał być po stronie szalonej i żeby był bardziej zdecydowany. Scena narady fajna chodz szalona znów postawiła na swoim co mnie wkurza, byłam takiego samego zdania co Sansa trzeba było poczekać az ludzie wyzdrowieją i smok który nie był w pełni sił. Jon mówiący a raczej nie mówiący prawdy Sansie i Aryi no cóż ta scena też była zła, przede wszystkim nie powinna być urwana tylko pokazane powinno być jak Jon mówi wszystko i reakcje Sansy i Aryi. Cieszy mnie że Sansa powiedziała Tyrionowi o Jonie. Dwie straszne sceny w tym odc które były naprawdę zle przeprowadzone to odesłanie Ducha na północ przez Jona, Jon powinien do Ducha coś powiedzieć, pogłaskać, przytulić żeby ta scena była ciepła a tak to była strasznie przykra i smutna. Druga zła scena to śmierć smoka to było straszne, smutne i nie potrzebne. Smok powinien żyć. A Euron to szaleniec. Sceny Cersei i Eurona bardzo fajne. Rozmowy Varysa z Tyrionem bardzo ciekawe, od dawna takich rozmów w serialu nie było. Chciałabym żeby Tyrion zdradził szaloną, czas żeby przejrzał na oczy i przeszedł na stronę Jona. Końcowe negocjacje tez spoko w tym rozmowa Tyriona z Qauburnem. Śmierć Missandei można powiedzieć no w końcu, ta postać od dawna była zbędna dla fabuły, już dawno powinna zginąć. Mnie bardzo cieszy ze w końcu ją uśmiercono. Odcinek 7/10

    Reply
  • 15 maja 2019 at 23:42
    Permalink

    Nie wiem czy jeszcze kogoś to obchodzi, ale pracujący przy produkcji odcinka David Nutter wyjaśnił czemu Jon nie pożegnał się jak należy z duchem.

    DN: “Since the direwolves are kind of CG creations, we felt it best to keep it as simple as possible. “And I think that it played out much more powerfully that way. Keeping Ghost off to the side, I thought that played out better… He just walks off by himself, he turns to Ghost and has this moment with Ghost that I thought was very, very powerful.”

    Źródło: https://www.highsnobiety.com/p/jon-snow-abandoned-ghost/

    Mówiąc najprościej… zabrakło kasy na więcej CG?

    Reply
  • Pingback: Pomylone Analizy: Podsumowanie ósmego sezonu Gry o Tron – FSGK.PL

Skomentuj Druzus Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków