Debaty Małej Rady: Lepszy koniec “Długiej Nocy”

Nie ustają echa poniedziałkowego odcinka Gry o Tron. Pełne oburzenia filipiki ścierają się z zaciekłą obroną twórców kasowego serialu, a wszystko to przeplatane jest desperackimi próbami znalezienia w wydarzeniach sensu. W końcu mało kto może uwierzyć, iż Długa Noc dobiegła końca. Nie zamierzam się oddawać teoretyzowaniu, bo – jak wielokrotnie wspominałem – po raz kolejny fani wpadają w tę samą pułapkę, nie przyjmując do wiadomości rzeczy oczywistych. Brienne naprawdę zabiła Stannisa, Arya naprawdę dostała serię ran kłutych w brzuch, a Nocny Król na serio nie żyje. Zaprzeczanie oczywistościom nie ma sensu.

Ale nie chcę też wdawać się w tej chwili w polemiki na temat samego odcinka. Swoje zdanie wypowiedziałem już w Pomylonej Analizie, i w całości je podtrzymuję (a nawet skłonny byłby nieco obniżyć ocenę, jaką po pierwszym seansie odcinkowi przyznałem). Finał mnie rozczarował nie tyle niezgodnością z przesłaniem martinowskim (do tego przywykłem już kilka sezonów temu), co niezrealizowaniem obietnicy, którą scenarzyści sami nam złożyli. Niestety wielu twórców zapomina, że nie każdy zwrot akcji jest triumfem scenarzysty.

Coś te żywe trupy straciły umiejętność walki po pierwszym sezonie, nieprawdaż?

Dlatego chciałbym zaproponować Wam pewną zabawę. Spróbujmy ułożyć lepsze zakończenie dla serialowej “Długiej Nocy”. Nie mówię tu o przerobieniu całego odcinka, ale dosłownie o kilku ostatnich minutach. W pełni dostrzegam śmieszność sytuacji, w której zaczynamy pisać serialowe fanfiction. Ale wydaje mi się jednocześnie, że to sposób na znalezienie katharsis, które jest nam wszystkim – często zbyt obsesyjnie podchodzącym do Gry o Tron – bardzo potrzebne. A przy okazji – jak sądzę – ćwiczenie to udowodni nam, że panowie Weiss i Benioff naprawdę dali ciała w finale.

A więc – za pozwoleniem – ja zacznę. Nie krępujcie się, można te propozycje krytykować. I dopisywać własne! Do dzieła, nadajmy Długiej Nocy ciężar gatunkowy!

Wariant pierwszy

Słowo “Dracarys” nie wybrzmiewa jeszcze do końca, gdy fala ognia zalewa Nocnego Króla. Ale triumf jest pozorny. Lodowy demon żyje i unosi kącik ust w pogardliwym uśmiechu. W tej chwili pycha Daenerys Targaryen zostaje obnażona. Cała jej duma i potęga są niczym, wobec pradawnego zła. Smocza królowa próbuje uciec, ale Nocny Król zabija Drogona. Na oczach Daenerys umierają pokładający w niej bezgraniczną ufność Nieskalani. Ginie próbujący ją bronić Szary Robak. Swoje ostatnie tchnienie oddaje ser Jorah Mormont. Gdzieś w oddali umiera Jon Snow.

Ale to nie koniec opowieści. Daenerys Targaryen podnosi miecz ser Jorah Mormonta. Jad Serca, należący do rodu, który wygasł za jej sprawą. Powłócząc zbyt ciężkim dla siebie orężem, wchodzi do Winterfell, królestwa trupów, tak jak niegdyś Jon Snow wkraczał do obozu Mance’a Raydera. Biali Wędrowcy rozstępują się przed kobietą, która jest równie słaba jak w dniu, w którym jako 14-latka została sprzedana Khalowi Drogo. Nie może zagrozić lodowym demonom. Nocny Król wyciąga dłoń, by przemienić Daenerys. A jednak jest na tym świecie magia silniejsza od zaklęć Nocnego Króla. Są więzy krwi, jest miłość dziecka do matki i brata do siostry. Viserion wyrwany spod kontroli Nocnego Króla rzuca się w szeregi Innych. W nagłym chaosie, Daenerys podnosi Jad Serca i zatapia go w piersi Nocnego Króla. Ocala ludzkość, ale zostaje królową zgliszczy i popiołów.

Wariant drugi

Jon Snow biegnie przez dziedziniec Winterfell. Widzi śmierć swoich towarzyszy broni. Samwell Tarly ginie rozerwany przez trupy. Brienne i Jaime konają we własnych ramionach. Ale Snow nie zatrzymuje się nawet na chwile. To jego poświęcenie i ofiary, które składa by obronić królestwa człowieka. Tyle że nawet ta droga jest zbyt prosta. Pojawia się Viserion. Błękitny ogień liże mury Winterfell, a Jon nie jest w stanie stawić mu czoła.

I wtedy przychodzi czas na ostatnią ofiarę i największe poświęcenie. Arya staje na wieży, odciągając uwagę smoka. Co mówimy śmierci? Dzisiaj, teraz, na moich warunkach, gdy mogę oddać życie dla rodziny. Dziewczyna nie walczy, ale poświęca się. Nissa Nissa Odrodzona. Krople krwi Aryi spadają na Długi Pazur, a valyriańska stal zaczyna lśnić białym blaskiem. Jon jest gotów na pojedynek w bożym gaju.

Wariant trzeci

Przerzucony do drugiej ręki sztylet wbił się w ciało Nocnego Króla, rozbijając je na drobiny lodu. Ale nic się nie zmieniło. Hordy umarłych nadal rozszarpują ciała ostatnich obrońców Winterfell. A pozostali Biali Wędrowcy rzucają się na młodą Starkównę. I wtedy, pośród okruchów lodu, kaleki chłopak odnajduje kawałek obsydianu i siedząc tuż przy czardrzewie, wbija go we własną pierś. Zawsze musi istnieć Nocny Król, panujący nad żywiołem lodu. A każde zwycięstwo musi mieć swoją cenę. Gdy Viserion skłania się przed swoim nowym panem, spełniona zostaje ostatnia przepowiednia. Nie będziesz chodził Branie Stark, ale będziesz latał.

Nowy Nocny Król i Biali Wędrowcy odchodzą, krusząc swą armię. Przemija pamięć ludzkości. Ale królestwa człowieka będą bezpieczne. Przynajmniej tak długo, jak Bran Stark będzie pamiętał, kim kiedyś był.

Wariant czwarty

Nocny Król wyciąga swoją rękę po ostatniego zielonego jasnowidza, kalekiego chłopca przykutego do wózka. Ale ten wstaje i uderza valyriańskim sztyletem. A potem odsłania swe prawdziwe oblicze. Twarz dziewczyny pogrążonej w największej rozpaczy, wykrzywionej w grymasie niewyobrażalnego bólu. Ostatnim, co widzi Nocny Król przed rozpadnięciem się w proch, jest głębia ofiary, jaką jedna dziewczyna gotowa była ponieść, by go zwyciężyć. Arya Stark upada na kolana łkając, a my widzimy leżące dalej ciało Brana Starka. Trójoka Wrona wiedziała, że to jedyny sposób. Aby istniał Azor Ahai, musi też być Nissa Nissa.

-->

Kilka komentarzy do "Debaty Małej Rady: Lepszy koniec “Długiej Nocy”"

  • 7 maja 2019 at 20:19
    Permalink

    Wszystkie te 4 warianty wiążą się ze śmiercią dużej ilości bohaterów a ja bardzo nie lubię kiedy zabijane są moje ulubione postacie także ja jestem ogólnie zadowolona z odcinka Długa Noc owszem zmieniłabym kilka rzeczy np. zabiłabym Szarego Robak i Missandei którzy nic nie wnoszą do fabuły a których by mi nie było szkoda. Takiego Bericka było mi szkoda nawet Theona( co jest w ogóle zabawne bo ja Theona nie znosiłam od 1 sezonu, z każdym odcinkiem chciałam żeby ktoś go zabił) a w 8 sezonie w 2 odcinku ta postać jakoś w moich oczach zyskała i dlatego było mi go szkoda. Dalej na pewno bym oszczędziła jedno z Mormontów żeby ród przetrwał pewnie była by to Lyanna. Jorah sam się prosił o taki koniec broniąc szalonej a można było ją tam zostawić, piękne wyobrażenie 🙂
    Tak wracając jeszcze do tych wariantów to nr 1 jest dla mnie zdecydowanie najgorszy ktoś tu bardzo lubi szaloną Danke, no cóz ja jej nie znoszę więc ona dla mnie mogłaby jak najbardziej zginąć w tej bitwie. Zmieniłabym jeszcze to żeby Jona było więcej w odcinku, owszem lata na smoku jednak później przenosi się i walczy w zamku. Zawsze myślałam i chciałam żeby to Jon walczył i zabił Nocnego Króla i to chciałam zobaczyć w tym odcinku, Jon walczy z NK po długiej i ekscytującej walce Jon zabija NK. Rozwiązanie z Aryą mi się podoba bo mnie to zaskoczyło, kompletnie się tego nie spodziewałam, jednak zawsze chciałam żeby to Jon wykończył NK. Ewentualnie Jon i Arya mogli by walczyć ramię w ramię i wtedy któreś z nich go zabija.

    Reply
  • 13 maja 2019 at 15:49
    Permalink

    BTW, czy nasz Varys przypadkiem nie podtruwa Dany?

    Reply

Skomentuj Gawron Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków