Pomylone Analizy: Gra o Tron, sezon 8, odcinek 3, “Długa Noc”

Witam Was wiosennie i popyrkonowo. Konwent był – jak zwykle – fantastyczny, i postaram się niebawem napisać przynajmniej skróconą relację na temat tego, co się tam wyczyniało. Ale oczywiście w tej chwili najważniejszym tematem jest najnowszy odcinek Gry o Tron.


Odcinek zaczyna się długimi (i jak mi się wydaje – odrobinę przyśpieszonymi) ujęciami pokazującymi Sama Tarly’ego i Tyriona Lannistera. Zgrabnie to wygląda, a muzyka też robi swoje. Czujemy rosnące napięcie. Dothrakowie i Nieskalani zajmują swe pozycje przed murami. Nagle pojawia się pojedyncza konna postać, a mnie krew mrozi się w żyłach. Zrobią “Głos Saurona” – myślę sobie. Usłyszymy Białych Wędrowców przemawiających albo samodzielnie, albo ustami umarłego. Albo poznamy choć fragment ich motywacji. Może nawet jakieś warunki.

Ale nie. To Melisandre. Pewnie pamiętacie, jak parę sezonów temu serial podkreślał wzrost znaczenia R’hllorystów w Essos i nawet przedstawił nam nową czerwoną kapłankę – Kinvarę – która wiedziała o roli Daenerys. A potem Melisandre udała się do Volantis po pomoc. Przypominam o tym z czystej złośliwości, bo jakoś nie czuję, aby powrót Melisandre satysfakcjonująco zakończył ten wątek. To powiedziawszy – Melka załatwia u R’hllora podpalenie arakhów dla Dothraków, więc szeregi konnicy mają płonącą broń. I ruszają do walki. Nadal nie wiem za bardzo, DLACZEGO ruszają do walki, kiedy mogą się bronić za murami, ewentualnie trzymać konnicę gdzieś w oddali i wprowadzić ją do gry, gdy wojska umarłych zaczną się rozbijać o mury. (Niektórzy z Was sugerowali, gdy napisałem to samo w zeszłym tygodniu, że Winterfell jest zbyt małe, by pomieścić taką ilość wojska. Nie sądzę, zważywszy na fakt, że wszyscy wymaszerowali z zamku, a mury nie były w pełni obsadzone – o czym za chwilę). W międzyczasie Melisandre wchodzi za mury, wita się z Davosem, który chce ją zaciukać, a potem zauważa Aryę, która też chce ją zaciukać.

To już chyba pożegnanie z Duchem.

Wracamy do bitwy. Dothrakowie ruszają. Trebusze atakują ognistymi kulami. A my naprawdę wczuwamy się w fantastycznie nakręconą scenę. W dalszej części odcinka ujęcia walki będą albo ciemne, albo chaotyczne i trudne do ogarnięcia. Ale ta scena wygląda świetnie. Aż do przejmującej sceny zderzenia się konnicy ze ścianą trupów. Jon i Dany widzą, jak arakhi gasną. Aż chce się zacytować Siarę, który ukuł zabawne powiedzonko na temat realizacji “misternego planu”. Pod względem wizualnym scena była świetna. Ale denerwuje mnie Duch. Jeśli już go nie zobaczymy, będę zły, bo wilkor zasługiwał przynajmniej na jedną scenę głaskania przez Jona. Jeśli wróci… będę zły podwójnie, bo według logiki zdarzeń powinien już nie żyć.

Ser Jorah wraca. Dany – mimo prośby Jona – wsiada na smoka. Zaczyna się film World War Z. Fala trupów zalewa szeregi obrońców. To nie jest bitwa, ale raczej starcie z żywiołem. Trzeba było siedzieć za murami! Zresztą ten żywioł to wcale nie jest taki metaforyczny. Kiedy Jon próbuje pikować na Białych Wędrowców, zderza się z dosłowną burzą śnieżną. W książkach coś takiego zupełnie by smoki wyeliminowało (przypominam podbój Krain Burzy!). Przed Winterfell trwa masakra. Pierwsza istotna śmierć – Edd ginie, ratując Sama. A tymczasem Sansa, biorąc przykład z najmężniejszego człowieka jakiego znała (Joffreya), wycofuje się na z góry upatrzone pozycje (do krypt).

Biorąc pod uwagę warunki pogodowe, smoki radziły sobie nieźle.

Jon i Dany desperacko walczą o życie na smokach, które o mało co nie zaliczają gleby, a ja odnotowuję ważny moment. 20 minuta odcinka. Od tego momentu większość scen akcji będzie krótka i szarpana, i zapanuje ogólna ciemność. Rozumiem, że współgrało to z coraz bardziej chaotycznym obrazem pola walki, ale jednocześnie z każdą minutą śledzenie tego, co dzieje się na ekranie, stawało się coraz trudniejsze.

W końcu obrońcy Winterfell ogłaszają odwrót osłaniany przez mur włóczni Nieskalanych. Na szczęście siły dobra mają jeszcze jeden as w rękawie. Doły ze smołą (jak mniemam). Tyle, że nie da się ich podpalić. Pochodnie gasną, smoczy jeźdźcy są zbyt daleko, by pomóc. W sukurs przychodzi Melisandre, która osłaniana przez Nieskalanych w ostatnim momencie przeprowadza swój rytuał. R’hllor nierychliwy. Na tyłach Danka też pluje smoczym ogniem, a żołnierze mogą się wycofać za mury. Nawałnica została powstrzymana, umarli grzecznie sobie stoją.

Jak myślicie, czy to nie jest dobry moment, by zacząć do nich strzelać z łuków? Najwyraźniej nie. W kryptach Sansa i Tyrion przeprowadzają nonsensowną rozmowę. Z murów dalej nikt nie strzela. A Theon i Bran rozmawiają w bożym gaju. Bran ucina sobie drzemkę i przejmuje kontrolę nad krukami, by zwabić Nocnego Króla (to jest najbardziej przychylna dla Brana interpretacja zdarzeń. Bo gdyby ktoś powiedział, że chłopak nic w odcinku nie zrobił, to też nie byłby daleki od prawdy).

Przy ścianie ognia wciąż stoją sobie grzecznie szeregi trupów. Z murów nadal nikt nie strzela. I nagle trupy zaczynają rzucać się w ogień, gasząc go przy tym własnymi ciałami. I w tym momencie pada hasło: “Obsadzić mury”. Słodki R’hllorze, to co oni wcześniej robili? I dopiero w tej chwili obrońcy sięgają po łuki.

Trupy są pod murami, ale nawet kierując się instynktem roju, nie są w stanie tak łatwo się na nie wspiąć. Hmmm… zupełnie jak gdyby zamki zwielokrotniały siłę broniącej załogi… I to mimo, że mury nadal nie są w pełni obsadzone! Jaime na szybko każe uzupełnić luki. Trwa jatka na całego. Przez dym widzimy coraz mniej. Ogar po raz kolejny dostaje ataku stresu pourazowego, ale Beric wskazuje mu będącą w opałach Aryę, zmuszając Sandora do działania. Do Winterfell wpada też olbrzym, który zabija małą Lyannę. Ale 10-letnia dziewczynka odwdzięcza mu się pięknym za nadobne. Zostaje Zabójcą Olbrzyma, tak jak jej tata. Ujmę to w sposób następujący – pomysł, aby 10-letnie dziecko walczyło, jest dość absurdalny, ale jak już przejdziemy nad tym do porządku dziennego, to scena została zrealizowana całkiem nieźle.

Lyanna stała się trochę memem, ale scena zabicia olbrzyma nie przekroczyła granicy dobrego smaku.

Wysoko nad chmurami Jon i Daenerys pędzą za Nocnym Królem. Widzimy piękny taniec smoków.

Arya ucieka do zamku. Trupy – nie wiedzieć czemu – siedzą w bibliotece. Dziewczyna próbuje się przemknąć, ale dają o sobie znać jej dwie słabości. Pierwsza to głośno kapiąca krew. Arya potrafi biec, zabijać i skakać stosunkowo cicho, ale ta krew… normalnie aż się echo przez nią roznosi. Potem zdradza ją kolejna słabość. Arya przypomina sobie, że Stara Niania zawsze mówiła: “Tu nie Sothoryos, drzwi się zamykoryos.” Próbuje więc domknąć wrota i zdradza swą lokalizację.

Beric Dondarrion – MVP odcinka.

Na szczęście na ratunek Aryi ruszają Beric Dondarrion i Sandor Clegane. Błyskawicowy Lord rzutem miecza ratuje życie dziewczynie, ale po chwili sam odnosi rany. Jedna za drugą. Sandor wyciąga Aryę, a Beric otrzymuje kolejne ciosy w pozycji ukrzyżowanego. Arya i jej wybawiciele (jeden praktycznie martwy) zamykają się w sali. Tu na Aryę czeka już lady Melisandre, która oznajmia jej, że dziewczyna ma jeszcze do odegrania ważną rolę. Kiedy podkreśla, że mówiła o zamykaniu niebieskich oczu, każdy widz domyśla się, że to Arya, nie Jon czy Dany, zabije Nocnego Króla.

To miło, że Melisandre miała w tym odcinku coś do zrobienia.

Przyznam szczerze, że w pierwszym odruchu uznałem, że może to być pomysł niegłupi. Wolałbym wprawdzie zobaczyć dopełnienie podróży bohatera dla kogoś z naszej kazirodczej królewskiej pary. Liczyłem na to, że triumf będzie się wiązał z poświęceniem. Ale pogodziwszy się szybko, że czegoś takiego nie zobaczymy, oczyma wyobraźni dostrzegłem inny scenariusz. Widziałem Aryę wykorzystującą talent, o istnieniu którego Nocny Król pewnie nie wie. Czekającą na Białego Wędrowca w bożym gaju, pod postacią Brana. Czekającą i w kulminacyjnym momencie wstającą na nogi, by zadać cios sztyletem. No cóż, scenarzyści mieli inny pomysł. A jeszcze na dodatek Melka zaczęła bredzić o bogu śmierci. Czerwona kapłanka! Bój się R’hllora!

Zobaczmy więc, co słychać na zewnątrz. W bożym gaju Theon broni Brana przed nieumarłymi. A nad Winterfell Jon na Rhaegalu atakuje Nocnego Króla na Viserionie. Oba smoki ranią się nawzajem, ale Viserion jest już chyba martwy. Jon spada ze smoka. Dany zrzuca też Nocnego Króla, ale ten chyba miał jakiś spadochron albo inny wingsuit, bo to przeżył. No i zbroję ma z azbestu, bo ogień Drogona nie robi mu krzywdy. Dany spada na widok oszczepu, Nocny Król się śmieje, Jon rusza w pościg.

Ale Nocny Król nie będzie walczył uczciwie. W kolejnej fenomenalnie zrealizowanej scenie, całe pobojowisko ożywa. Trupy otaczają naszego bohatera oraz resztkę obrońców Winterfell. Cały wysiłek na nic. Nawet Lyanna Mormont i Edd Cierpiętnik mają już niebieskie oczy. Trupy ożywają też w kryptach. Wielu fanów spekulowało na ten temat. Uznałem to za mało prawdopodobne, sądząc, że twórcy nie wpadną na ten pomysł. No cóż, uchylam kapelusza. Chociaż nie rozumiem, dlaczego sarkofagi są z gipsu.

Na zewnątrz Dany ratuje Jona, który biegnie do Brana, ale wkrótce sama smocza królowa znajduje się w opałach, gdy trupy dopadają Drogona. Próbując je zrzucić, smok gubi swą matkę. Przydałoby się jednak to siodło, nieprawdaż? Dany jest o krok od śmierci, gdy pojawia się ser Jorah. Rycerz bohatersko broni swej królowej. Przyjmuje też całą masę ciosów. Swoją drogą gdzieś po pierwszym sezonie twórcy zapomnieli, że stalowa zbroja zatrzymuje ostrza.

Królowa i jej rycerz.

Jon przemierza zalewany falą umarłych zamek. Widzi swoich przyjaciół w opresji. Ale nie zatrzymuje się. Idzie naprzód, poświęcając to, co kocha. Wszyscy wokół wydają się ginąć. A on idzie naprzód i staje naprzeciw smoka. Drapię się po głowie i myślę, że to jednak Jon jest bohaterem. Mityczna podróż herosa zostaje właśnie dopełniona. Zaraz zetrze się z ostatecznym złem, płacąc za to najwyższą cenę. Ale w takim razie co ma zrobić Arya?

Biali Wędrowcy wkraczają do bożego gaju. Bran mówi Theonowi, że jest dobrym człowiekiem. Prawie ronię łezkę, żałując tylko, że nie zginął z okrzykiem Winterfell na ustach. Ale i tak… choroba, scenarzyści próbowali z tym motywem odkupienia Theona do skutku. I w końcu im to naprawdę zaczęło wychodzić.

W końcu wrócił do domu. W końcu został Starkiem.

Nocny Król wyciąga łapska po Brana. Liczę na jakieś słowa. Ser Jorah ginie. Jon, w akcie desperacji, staje oko w oko z Viserionem. Cóż to będzie za zakończenie.

I wtedy Arya nagle pojawia się za plecami Nocnego Króla. Biały Wędrowiec chwyta ją. Ona przerzuca sztylet do drugiej ręki i zadaje mu ostateczny cios. Armia umarłych znika. Czas ich opłakać. Lady Melisandre wychodzi za mury zamku, zrzuca rubin i szatę, i umiera o brzasku.

Podsumowanie

“Długą Noc” można oceniać na wiele sposobów. Można mówić o skali i rozmachu odcinka – doprawdy niespotykanych w produkcjach telewizyjnych. Można mówić o fantastycznym widowisku, bo choć momentami chaotyczne ujęcia, brak światła i dym sprawiały, że trudno było się rozeznać w akcji, to równie często obserwowaliśmy rzeczy spektakularne i świetnie nakręcone. Można wspominać jak fantastycznie wyglądała burza śnieżna, walki smoków, atak Dothraków… Ale najważniejsze jest chyba to, jakie uczucie pozostawił odcinek. W moim przypadku było to poczucie rozczarowania. Odniosłem wrażenie, że odcinek nie dorósł do obietnicy, jaką twórcy serialu stworzyli w poprzednich sezonach. Nie dorósł też do prozy Martina.

Cena triumfu była zadziwiająco niska. Pożegnaliśmy Theona, Edda, Lyannę, Berica, Joraha i Melisandrę, a prawdopodobnie również Ducha. Nie wiadomo, w jakim stanie są smoki. Ale wziąwszy pod uwagę logikę prezentowanych wydarzeń, ten koszt nie był szczególnie duży. Większość bohaterów cudownie ocalała. A Gra o Tron nie powinna nadużywać cudownych ocaleń.

Nocny Król okazał się być no-name’owym, sztampowym mrocznym lordem. Martin obiecał, że w jego książce nie będzie mrocznych lordów.

Inaczej wyobrażałem sobie rozstrzygnięcie finałowej bitwy przed obejrzeniem “Długiej Nocy”, ale nawet w trakcie seansu przychodziły mi nieustannie do głowy a to niedomknięte wątki, a to niewykorzystane okazje. Od wspomnianej zamiany twarzy począwszy, aż po szanse na mocniejsze uderzenie emocjonalne (np. sięgnięcie po umarłego Hodora).

Poczucie niedosytu wynika z faktu, że – nie odsłoniwszy ani rąbka tajemnicy – Biali Wędrowcy stali się przeciwnikami nieciekawymi. Retroaktywnie straciły sens rzeczy, które rozpalały naszą wyobraźnię w poprzednich odcinkach. A przede wszystkim żałuję, że finałowe starcie nie było opowieścią o prawdziwym poświęceniu bohatera. Nie było ścieżką Daenerys albo Jona, którzy oddawaliby wszystko w imię zwycięstwa ludzkości. Zamiast tego było historią sprytnej dziewczyny, która “przeteleportowała się” tuż za plecy mało interesującego złoczyńcy, by uratować swojego bezużytecznego brata.

Sceny w kryptach jakoś do mnie nie przemawiały.

Być może następne odcinki pochłoną nas fantastyczną intrygą polityczną… Ale zrobią to trochę wbrew przesłaniu serialu, które – tak jak je rozumiem – mówiło nam, iż w obliczu apokaliptycznego zagrożenia, spory o żelazne krzesło na południu, nie mają większego znaczenia.

Gdybym oceniał pierwszą połowę odcinka, pewnie bez wahania przyznałbym dziewięć cytrynowych ciasteczek. Ale po drugiej skłaniam się ku sześciu. Chyba po raz pierwszy nagnę swoje własne zasady i przyznam sześć i pół. Po namyśle i rozważeniu reperkusji odcinka daję jednak sześć. A i to trochę na wyrost. Liczyłem na coś więcej.

-->

Kilka komentarzy do "Pomylone Analizy: Gra o Tron, sezon 8, odcinek 3, “Długa Noc”"

  • 29 kwietnia 2019 at 23:14
    Permalink

    Tak teraz sobie myślę, że jeśli Bran był oznaczony na ręce przez Nocnego Króla to nie mógł jej odciąć żeby sprowadzić go na fałszywy trop?

    Reply
    • 29 kwietnia 2019 at 23:30
      Permalink

      Ty serio, a co to by zmieniło. Całe ciało jest zainfekowane magią NK, a znak na ręce to tylko znak…

      Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 00:24
      Permalink

      ale Bran powiedział ,ze NK chce cała ludzkosc zniszczyć i che zeby zapanowała wieczna noc, nie na jednym kontynencie tylko wszedzie a zacznie od trójokiej wrony bo to pamięc ludzkosci, Bran znał cel NK wiedział o co mu chodzi i pewnie powiedział im ,ze musza go zniszczyc bo inaczej ludzkosc przestanie istniec

      Reply
  • 29 kwietnia 2019 at 23:35
    Permalink

    Ogólne wrażenie – niedosyt i rozczarowanie :/ było kilka fajnych scen (jak taniec smoków czy walka Ari) jednsk brak logiki przeważał a niesatysfakcjonujące. NK zginął w banalny sposób – a miałam nadzieję, że chociaż 1 miecz za valyriańskiej stali stanie do pojedynku przeciw białym wędrowcom. Motywacja NK i rola Brana też strasznie płaska. Pominięcie motywu księcia, którego obiecano też sprawia, że w ogóle wspominanie tego wątku we wcześniejszych odcinkach było bez sensu. jestem też rozczarowana pomijaniem Ducha.

    Sprawa rozstrzygnięta – garstkę ocalałych wybije złota kompania i Cersei pozostaje na żelaznym tronie :p

    Reply
    • 29 kwietnia 2019 at 23:43
      Permalink

      niestety raczej nie, bo prawie całkowicie wybite siły dobra cudownie się zregenerują w następnym odcinku 🙁

      Reply
      • 29 kwietnia 2019 at 23:51
        Permalink

        Magia ziemi na poziomie eksperckim i wskrzeszenie. To również bardzo dobrze tłumaczy teleporty – miejski portal.

        Reply
        • 30 kwietnia 2019 at 00:07
          Permalink

          Wrota wymiarów pewnie też znają, bo szybko się przemieszczają po mapie Westeros.

          Reply
  • 29 kwietnia 2019 at 23:46
    Permalink

    Naszła mnie teraz pewna myśl. Już wszyscy jasno się ze sobą zgodziliśmy ( a przynajmniej znaczna większość), że Duch biegnący obok szarży to jedna wielka kpina i pewnie zginął. Po czym dostajemy zapowiedź 4 odcinka i nic mu nie jest.

    Wielu uznało, że lepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenie wilkora w kryptach i żeby tam np. poległ broniąc ludzi.

    I teraz mnie zastanawia, czy zamierzają wilkora zabrać do KP? Jeżeli tak to jest to kolejny dowód, że DD w dupie mają logikę, bo już w s01e01 Ned mówi, kiedy dzieciaki znajdują wilokry, że są za daleko na południe (od muru) i że to nie ich klimat/rejon i cud, że przeżyły. A co dopiero taka KP? Zamierzają go uśmiercić w drodze? To tym bardziej współczuje Duchowi i tego, że tak zmarnowali potencjał…

    Reply
    • 29 kwietnia 2019 at 23:54
      Permalink

      Po drodze grasuje mała wataha która rządzi w dorzeczu chyba. Ktoś musi ją zgarnąć 😉

      Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 00:08
      Permalink

      Duch zdecydowanie zasłużył na więcej niż rolę zwierzęcego statysty. Nie wiem czy akurat zaszkodziłaby mu wycieczka w cieplejsze klimaty. Padłby od gorąca czy coś w tym stylu. Zdaje się, że Sansa i Arya zamierzały zabrać swoje wilkory do Królewskiej Przystani i nie było żadnej sugestii ze strony Martina, że im to zaszkodzi.
      Może Jon przypomni sobie o swoim starym pupilu, ale nie zdziwię się, gdy okaże się, że Duch znowu został porzucony w Winterfell.

      Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 00:01
    Permalink

    Przynajmniej wiemy ze jak martin wyda wichry 2020? to znakomicie beda sie te wszystkie watki prezentowac , a wystarczylo zmusic $ martina do napisania ksiazek i przekopiowania wszystkiego 1:1 na ekran , nie rozumiem dlaczego wszyscy kombinuja zawsze w tych filmach i serialach , gry zawsze przenosza 1:1 ksiazki i mamy arcydziela wiedzmin , metro itd

    Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 20:40
      Permalink

      Hmm cała growa trylogia Wiedźmina jest kontynuacją książkowej sagi, więc nie wiem czemu odebrałeś ją jako przeniesienie 1:1, chyba nie czytałeś lub nie grałeś i bazujesz na jakichś, nie wiem, pogłoskach czy coś.

      Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 00:16
    Permalink

    Podoba mi się pomysł, który wyżej przedstawił Tajninho, żeby odciąć Branowi rękę oznaczoną znamieniem przez Nocnego Króla i w ten sposób go zmylić. Wyobrażam sobie to tak:
    Nocny Król wraz z zombiakami wędrują mozolnie na południe, bo NK wyczuwa, że tam jest Bran. Idą tak i idą, aż w końcu po 10 latach docierają do Dorne, a tam odcięta ręka Brana i karteczka z napisem:
    “You’ve been tricked, lol xD
    Bran”

    A Jon, Daenerys, Bran i cała reszta wesołej gromadki w tym czasie grzeją tyłki w Essos 😀

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 00:24
    Permalink

    Liczę na to, że na początku następnego odcinka zobaczymy Robetta Glovera.
    A potem, że przewinie się nam w tle po ostatniej wojnie pod koniec ostatniego odcinka. Cały i zdrowy.

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 00:32
    Permalink

    miało być epicko , po ciemku i z logiką dedekowską – no i dostałem to czego się spodziewałem
    pomysł z Aryią ok , kto zabił NK ? – Nikt
    znowu trzeba sobie dopowiadać że te olbrzymy truposzy i inne ożywione bestie, niedźwiedzie itp to musiały biec z przodu armii trupów i je wykończyli Dotrakowie – poza tym jednym ech ..
    Jon jako strateg to się chyba cofa w rozwoju bo co sezon jest głupszy
    pojedynki gadzin spoko
    scenki w bibliotece niepotrzebne
    Sam Zabójca tradycyjnie z najlepszym plot armorem w GoT
    w sumie to : za mało padło mniej lub bardziej ważnych postaci jak na kulminacyjną bitwę serialu no to ja już wiem że dogrywka z Sar… Czesią nie będzie łatwa
    starałem się unikać spojlerów no i śmierć NK mnie zaskoczyła – tzn szło przewidzieć że zombiearmia spuści żywym łomot (przewaga liczebna no i ‘genialny plan na bitwę’ układał Jon) no i że NK zginie to też wiedziałem, ale że już teraz ?

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 00:41
    Permalink

    A nie macie wrażenia, że w ostatnich sezonach GoT jest ekranizacją feministycznego mitu o sile kobiet i bezużyteczności mężczyzn?

    W Westeros rządzą same kobiety. Danka – wiadomo. Cersei – w książkach nie była zbyt bystra, tu jest mistrzynią intrygi i geopolityki. Sansa de facto rządzi Północą, bo Jon podporządkował się Dance. Yara/Asha wygryzła z dziedzictwa wykastrowanego Theona. No i Lyana, która ma największe jaja na północ od Fosy Cailin.

    A ostatni odcinek był ukoronowaniem tej feministycznej utopii. Był zobrazowaniem sprawczej siły kobiet, ich odwagi, skuteczności działania, mądrości, siły. A to wszystko przeciwstawione rzucającej się w oczy absolutnej bezużyteczności mężczyzn.

    Pierwsza scena – tłuścioszek Sam, ze strachem w oczach i skulony snuje się po dziedzińcu, a kilkuletnia dziewczynka w tym czasie wykrzykuje rozkazy (dla mężczyzn). W ogóle scena z Lyanną i olbrzymem to tak naprawdę jedyna scena czystego heroizmu w odcinku, pogardy dla śmierci. Dla odmiany taki Jon, mierząc się ze smokiem kilka razy wycofuje się i chowa w zakamarkach, a jak już w desperacji wstaje do walki, do nie atakuje tylko ryczy jak opętany, zupełnie bezużytecznie.

    Bezużyteczność Jona jest widoczna przez cały odcinek. Wiecznie gdzieś biegnie, ale nie dobiega. Kogoś ściga, ale niedościga. Jak nabuzowany hormonami samiec, myśli mięśniami (albo czymś jeszcze innym), a nie mózgiem – i dlatego NK wciąga go w pułapkę, z której oczywiście ratuje go Danka, która jako kobieta używa swojej głowy i pamięta, że po to ma smoka, żeby palić martwiaków hurtowo.

    Inny przykład – Melisandre. Nie rąbie furiacko mieczem, a jednak dla obrony Winterfell zrobiła więcej niż wszyscy samcy razem wzięci. Znowu – działa głową i dlatego jest skuteczna.

    Jednakże symbolem bezużyteczności mężczyzn jest z pewnością Bran. Przez cały odcinek nie robi nic pożytecznego. Siedzi tylko z białymi oczami i pozwala się chronić innym. (Nota bene najbardziej użyteczny mężczyzna – Theon – jest wykastrowany. Znamienne, nieprawdaż?) Czy ktoś może powiedzieć co robił Bran w tym transie? Gdzie był, co widział? Jego rola ograniczyła się do wwargowania się w stado kruków i zapewnieniu asysty honorowej Nocnemu Królowi.

    Ratuje go oczywiście Arya – “księżniczka, którą obiecano”. (Ciekawe tylko po co, skoro Bran jest tak bezużyteczny?). Znowu pojawia się motyw przeciwstawienia bezmyślnego szału bojowego i tępej siły (to mężczyźni) sprytowi, taktyce, planowaniu (kobiety).

    Ostatnim aktem zwycięstwa kobiecości jest zabicie NK – archetypicznego “zimnego drania”, który bezdusznie i bez litości niszczy wszystko wokół, bo tak mu karze instynkt – przez kobietę (dziewczynkę), która walczy z miłości do brata.

    Także czekamy z niecierpliwością na ostatnie odcinki GoT. Już wiemy, że obejrzymy starcie dwóch silnych kobiet – Danki i Cersei – o panowanie nad Westeros. Północ, możemy przypuszczać, przypadnie Sansie, Żelazne Wyspy Yarze. Może dobiorą sobie one mężczyzn na królewskich małżonków, a może i nie…

    Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 05:36
      Permalink

      Jest cos w tym i ja mam smutne wrażenie, ze w książce będzie to samo

      Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 10:55
      Permalink

      Tak, dokładnie takie odnoszę wrażenie w tym ostatnim sezonie. To co się dzieje jest poniekąd wynikiem tego, że wokół serialu zebrała się niemała grupa osób, która zawsze narzekała, jakie te GoT seksistowskie, jak źle traktuje kobiety, czemu muszą być matkami i żonami, a nie badassowymi wojowniczkami. W końcu twórcy postanowili się zrehabilitować i zmienić sposób pokazywania kobiet. Żeby nie było… Lubię silne, wyraziste bohaterki, ale lubię też sensowną fabułę oraz rozwój postaci. Tym bardziej boli mnie ta akcja z Aryą, bo podejrzewam, że była ona kolejną próbą podlizania się niezadowolonym fanom, a nie jak próbuje się nam wmawiać, dokładnie przemyślanym elementem fabuły. Nie podoba mi się takie robienie z żeńskich postaci nie wiadomo kogo kosztem męskiej części bohaterów i mówię to jako kobieta. Na szczęście Martin nie tworzy wyidealizowanych bohaterek, które bez problemu ratują w świat i wdeptują w ziemię swoich męskich kompanów.

      Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 15:08
      Permalink

      “A nie macie wrażenia, że w ostatnich sezonach GoT jest ekranizacją feministycznego mitu o sile kobiet i bezużyteczności mężczyzn?”
      Prędzej karykaturalne ukazanie feminizmu. Moim zdaniem przynajmniej.

      Reply
    • 1 maja 2019 at 12:30
      Permalink

      Właśnie się zastanawiałam jak określić rolę Jona w bitwie. Bezużyteczność to idealne słowo. Dzięki.
      Na marginesie-ja odnoszę wrażenie, że Arya zaciukałaby Nocnego Króla w ogóle, a nie tylko w obronie Brana. Co nie zmienia faktu że to rozwiązanie sprawia że czuje się zażenowana…

      Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 00:50
    Permalink

    Eh, można by wiele napisać, ale czy warto? Czuję się jak Beric. Jak jego książkowa wersja.

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 08:12
    Permalink

    Ej ale serio, ten serial już od kilku sezonów jest bezdennie głupi, a Wy teraz się na to oburzacie, bo jedna z finałowych bitw nie poszła po Waszej myśli? 😀 Logiki się w Grze o Tron nie spodziewam już od paru lat, więc pod tym względem nie byłem rozczarowany.
    Odcinek mi się podobał pod względem emocjonalnym, siedziałem przez cały w sporym napięciu.
    Co do samego rozwiązania – tyle rozkminiamy teorii jak się skończy, kto usiądzie na tronie, kto będzie AA, kto zabije NK, żeby to nie był nikt oczywisty, a kiedy w końcu to się dzieje, to płaczemy, że to nie Jon czy Daenerys? No bez jaj. Przepowiednie przepowiedniami, pomijam że tutaj pewnie zostały po prostu olane, ale one przecież najzwyczajniej w świecie mogą się nie sprawdzać i jest to nawet ciekawsze.
    Rozwinięcia wątku Nocnego Króla i jego motywacji nie potrzebuję, dla mnie to nawet idealne rozwiązanie, że nie jest to przedstawione – przez to tak bardzo odróżnia się on od tego ludzkiego świata. Inna sprawa, że sam NK stał się trochę nieciekawy i grał właściwie tylko strachem, który wzbudzał w poprzednich sezonach.
    Minusem zdecydowanie realizacja bitwy, tyle się o tym gadało, a tutaj tylko rwane, ciemne sceny… Bitwa Bękartów była dziesięć razy lepsza.
    Ogólnie to takie 7,5/10.

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 09:05
    Permalink

    Ja jeszcze mam nadzieję, że Bran jednak robił coś więcej niż sterowanie krukami. Może zrobili tak dla zmyłki i tak na prawdę Bran wybiegł w przyszłość i kierował poszczególnymi ludźmi aby osiągnąć cel? Na pewno takie rozwiązanie jak przedstawili w tym odcinku jest dla mnie i dla wielu ludzi rozczarowaniem bo tak na prawdę tego wątku mogłoby nie być. Wystarczyła by jakaś inna walka, która osłabia siły Danki i wyszło by na to samo. Liczę jeszcze na jakiś plot twist w stylu przejęcia Brana przez nocnego króla. Wtedy kiedy się na siebie patrzyli ich spojrzenie wyglądało bardzo podobnie, może to coś znaczy. Fakt jest taki, że na razie najciekawsze historie tworzą fani.

    Reply
      • 30 kwietnia 2019 at 15:11
        Permalink

        To jest genialne i doskonale wyjaśnia jak Arya zdołała podejść NK.

        Reply
        • 30 kwietnia 2019 at 17:28
          Permalink

          To wyjaśnia absolutnie wszystko, łącznie z tajemnicą życia i życia po śmierci… o ile przestała krwawić o_o

          Reply
    • 1 maja 2019 at 07:44
      Permalink

      ogólnie po co on szedł po Brana jak zamierzał zniszczyc ludzkosc, zamrozic swiat i wprowdzic wieczna noc, wystarczyło iść sobie dalej, mordować ludzi izamieniac ich w zombi a Bran by został sam na końcu a jak jest jeszcze na swiecie jaks trójoka wrona to tez by została sama i tyle, a tak zrobili z niego wabik, na który sie łapał NK ,ale cała akcja bez sensu bo trójokie wrony tyko wiedza , ale zagrozeniem nie sa , dlatego mi sie to ie klei od początku a na to ikt uwagi nie zwrócił ,ze po co łapac Brana i dawac sie wciagac w pułapke, mogł walczyc i isc na przód a Brana załatwic na samym końcu po opanowaniu swiata, ale wtedy cała akcja z zabiciem NK nie miała by sensu , ogólnie mi sie odcinek podobał tylko nie rozumiem tak naprawde po co my był ten Bran

      Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 13:47
      Permalink

      Aż się oplułem. Przynajmniej dobrze mu płacą, więc nie sapie jak nasz Sapek.

      Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 09:13
    Permalink

    Z “behind the scenes”:
    https://twitter.com/ThePixelFactor/status/1122980523729674240

    Świetnie… Mają w scenariuszu “Arya skacze na Nocnego Króla”. Pojawia się problem jak to nakręcić. Podstawiają podest. Nie wystarcza. Podstawiają trampolinę. Już lepiej, ale nadal nie wychodzi dobrze. Ostatecznie do realizacji sceny potrzebne są: podest, trampolina, liny, uprzęże, specjalna linka przy pomocy której obsługa popycha aktorkę/kaskaderkę… I na żadnym etapie tego przedsięwzięcia nikt nie zastanowi się co oni właściwie kręcą. Jak takie cuda mogłyby odbyć się w pseudo-realistycznych warunkach świata przedstawionego.

    Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 13:52
      Permalink

      To mi przypomina te ich namiętne pragnienie posiadania “zombie miśka”, które zrealizowali w 7 sezonie.

      Reply
      • 30 kwietnia 2019 at 15:13
        Permalink

        O ile dobrze pamiętam to w książkach też był jeden zombi-misiek. Chyba nawet urwał komuś głowę.

        Reply
        • 30 kwietnia 2019 at 17:23
          Permalink

          Wprowadzamy coś jednorazowo, z marginalnym wpływem na fabułę, dla kaprysu marnując czas i środki. Rezultat: mamy nieumarłego miśka i Viseriona jako jedyne wskrzeszone bestie w całej “grze o tron”. Aha, no i konie Siwych. No, łał.

          Reply
          • 30 kwietnia 2019 at 21:24
            Permalink

            były jeszcze wskrzeszone olbrzymy , jeden nawet ubił Lyannę Mormont

            Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 09:59
    Permalink

    Rozczarowanie to dobre słowo – 5/10.

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 10:57
    Permalink

    Odcinka aż nie chce mi się komentować, generalnie zgadzam się z przedmówcami. Za to do końca liczyłem na małe cameo Seana Beana 😉

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 12:25
    Permalink

    Ojjjjj Danka :/ po cudem przeżytej długiej nocy naszą cudownie wskrzeszoną / rozmniżoną armię rzucamy do do Królewskiej przystani.

    przecież pomogłam uratować świat (no prawie) to teraz szybko macie odzyskać mój tron! Szybko, szybko bo jak nie poszczuję smokiem :p

    Po fajnym 2 odcinku miałam bardzo duże oczekiwania a niestety scenariusz się teraz bardzo posypał 🙁

    Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 15:15
      Permalink

      Scenariuszy do poprzednich dwóch odcinków nie pisali D&D.

      Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 12:43
    Permalink

    Najbardziej mi się podobały akrobacje Aryi na dwie godziny po straceniu dziewictwa.

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 12:57
    Permalink

    W Westeros też chyba borykają się z ociepleniem klimatu; Stannis w piątym sezonie miał cięższe warunki klimatyczne niż to co widzieliśmy wczoraj. Przecież tam powinny być wielometrowe zaspy, no chyba że mamy uwierzyć w to, że odsniezyli sobie pole bitwy ? wszyscy w dość lekkiej odzieży, konsekwentnie nikt nie nosi czapek/hełmów. Rozumiem ferwor walki, no ale taki Bran mógłby być bardziej okryty na mrozie.

    A ktoś wie co u Edmura? Roberta Arryna?

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 13:48
    Permalink

    Scenę z Aryą w bibliotece można odczytać analogicznie jak sceny terminowania Sama w Cytadeli.
    W Cytadeli:
    Sam poszukując wiedzy w bibliotece musiał “przerzucić” tony gówna żeby “dokopać” się do czegoś wartościowego. Literatura pełna jest idiotycznych teorii, wypocin grafomanów o których zwykli czytelnicy nie wiedzą. Pamięć powszechna o nich się nie zachowała. Czytamy literaturę z poprzednich epok w niewielkim ułamku. Ktoś, kto wykopuje sobie własną ścieżkę przez literaturę (jak Martin) musiał tego doświadczyć.
    W bibliotece Winterfell:
    Po bibliotece krążą zombi. Literatura nie jest bezpiecznym miejscem, nie czyta się bezkarnie. Cały czas czyhają na czytelnika teorie niektóre idiotyczne, które próbują go uwieść.
    Można też inaczej czytać. Arya wymyka się z biblioteki i zamyka drzwi. Ten dźwięk wyzwala zmasowaną aktywność umarłych: los Martina jako pisarza pośród różnych krytyków i wydawców. Jak skończy “Wichry” rzucą się na niego rwać ciało na strzępy.
    Nie tylko Sam, Arya również jest figurą Martina w PLiO. Zaskakujące rozwiązywanie wątków charakterystyczne dla Martina bliższe jest charakterowi i zachowaniu Aryi.

    Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 13:58
      Permalink

      Fajne nawet, ale taguj pasta.

      Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 14:13
    Permalink

    Aby przybrać twarz Brana, Arya musiałaby chyba go zabić. A to chyba sprzeczne z jej zasadą dbania o swoją rodzinę.

    Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 14:47
      Permalink

      Aria nie zabiła by brata, którego kocha i nic jej nie zrobił. Nawet aktorki pt tak nie mogła a aktorka była w sumie obca babą dla niej.

      Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 14:47
    Permalink

    Moje przemyślenia na temat losów serialowego i po części książkowego Brana:
    (spoilery + potencjalne spoilery)

    Spoiler! Pokaż
    Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 15:31
      Permalink

      To zbyt dobre aby przyszło im to do głowy.
      Moim zdaniem w serialu nie będzie żadnego słodko-gorzkiego zakończenia.
      D&D nie są w żaden sposób zobligowani do wprowadzenia w serialu zakończenia Martina, tak samo jak on ma pełne prawo zmienić je w książkach.

      Reply
      • 30 kwietnia 2019 at 21:31
        Permalink

        Myślę dokładnie tak samo. Nie ma żadnych wskazówek Martina dotyczących zakończenia, a nawet gdyby były, to nie dałoby się ich zrealizować w 13 odcinkach 7 i 8 sezonu. Drogi Martina i dedeków rozeszły się po 4 sezonie i tyle. Szczerze mówiąc to wątpię nawet, żeby oni znali dobrze PLiO, nie wspominając o innych opracowaniach z tego świata. Nie waliliby takich kretynizmów jak Żelazny Bank handlujący niewolnikami, czy to, co tutaj nazywa się “Złota Kompanią”. A to tylko dwa z wielu przykładów na, nawet nie tyle nieznajomość ducha świata Martina, co po prostu realiów.

        Ale mnie tam osobiście serial podoba się jak najbardziej i ani myślę wieszać na nim psów. Trzeba sobie tylko wyraźnie rozdzielić świat prozy Martina od świata serialu fantasy produkcji HBO i można dobrze bawić się obydwoma. 🙂 W tym odcinku tak naprawdę przeszkadzały mi jedynie dwie rzeczy: te kretyńskie wydarzenia w kryptach i fakt, że NK zginął od zwykłego noża z valyriańskiej stali jak jakiś lewus w zaułku. To za frajerska śmierć jak na takiego bossa. Lepiej już byłoby, gdyby spłonął od smoczego ognia. Żeby choć okazało się, że nóż wykuto ze złomków Światonoścy, ale dupa tam. Wychodzi na to, że nawet Sam mógłby zabić NK swoim rodowym mieczem.

        Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 17:14
      Permalink

      Nawet Eowina patrzy z niesmakiem na wyczyn Aryii pocierając zdruzgotaną rękę.

      Reply
    • 30 kwietnia 2019 at 18:13
      Permalink

      Przykro mi, Bluetiger, ale nie uczysz się na błędach. Pamiętasz teorie na temat tego co się stanie z Aryą w Braavos? Twórcy zgwałcili ten wątek. Teorie o tym co będzie robił Nocny Król i Bran? Twórcy olali te wątki. Co do twojej teorii to… przestań, po prostu przestań, bo znowu się rozczarujesz. Wątek NK i Innych został już zakończony. Bran też nie odegra już większej roli, zostanie w Winterfell i tyle. Jeszcze tylko bitka z Cersei i koniec serialu. Na coś więcej musisz poczekać aż wyjdą książki. W tv masz Avengers z Westeros, a nie kontynuację wizji Martina.

      Reply
      • 30 kwietnia 2019 at 19:56
        Permalink

        Nie tyle Avengers, co Justice League z Westeros.

        Reply
      • 30 kwietnia 2019 at 21:59
        Permalink

        To nie miała być teoria co do tego co “rzeczywiście” może się stać w serialu. Raczej takie przemyślenia na temat jak można by uratować wątek Nocnego Króla i Brana. Takie słodko-gorzkie zakończenie możemy dostać od GRRM-a. Boję się pomyśleć co wymyślili D&D.

        Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 14:59
    Permalink

    Wyobraźcie sobie minę Theona gdyby szarżował na NK a zza jego pleców wyszedłby ożywiony Ramsey…

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 17:58
    Permalink

    Niestety w odcinku było więcej minusów niż plusów.
    Sam wątek i walka Ari ok ale jakiś nie spina całego zakończenia.
    Na to starcie czekaliśmy od 1 minut 1 odcinka serialu a NK zginął jednak w sposób banalny. Brakowało starcia z chociaż 1 białym wędrowcem, którzy okazali się jednak słabymi ochroniarzami. To miał być kulminacyjny moment serialu – starcie, w obliczu którego wszystkie inne tracą znaczenie (w tym walka o żelazny tron). Wątek NK (i Brana) strasznie płytki a militarne koncepcje obrony zamku bolą nawet laika – od bezsensownej szarży dothraków zaczynając. Jon okazał się właściwie zbędny w tej konfrontacji. Zapowiadany był emocjonalny rollercoaster i strach o życie głównych bohaterów a tak naprawdę na plus wykazał się Theon, Lyanna czy Melisandre.

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 18:06
    Permalink

    Mamm wrażenie że Euron wykiwa Cersei. Liczę na to 🙂

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 19:34
    Permalink

    GoT został zhamburgenizowany, czyli dostosowany pod amerykańskiego widza, który uwielbia oklepane blockbustery z kolejnymi bohaterami z uniwersum DC czy Marvela, a tam mamy super badass protagonistę (przenoszać na GoT jest to Arya), który niszczy i zwycięża złeeeego antagonistę (którego motywy są nieistotne, ważne że jest złyyyyy). Po drodzę mamy szybka akcję z wieloma starciami, bijatykami i wybuchami. Taki schemat przeniesiono do GoT i całkowicie olano historię budowaną przez kilka sezonów i dosłownie wszystko co czyniło GoT interesującym. W sumie po co Jon został wskrzeszony, co z przepowiednią Danki i jej wizjami żelaznego tronu w zimie. Po co Bran został tą trójoką wroną, po co była ta wyprawa za mur. Wszystkie wątki olano i dano nam papkę. Jakbym chciał oglądać kolejnych avangersów to bym sobie poszedł do kina (a nie pójdę, bo nie lubię takiego kina).

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 23:33
    Permalink

    “Być może następne odcinki pochłoną nas fantastyczną intrygą polityczną… Ale zrobią to trochę wbrew przesłaniu serialu, które – tak jak je rozumiem – mówiło nam, iż w obliczu apokaliptycznego zagrożenia, spory o żelazne krzesło na południu, nie mają większego znaczenia.”
    – Dealu, w samym tytule masz przesłanie. Ksiązkowe uniwersum nazywa się “Pieśń lodu i ognia”, w serialu “Gra o tron”

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 23:33
    Permalink

    “Być może następne odcinki pochłoną nas fantastyczną intrygą polityczną… Ale zrobią to trochę wbrew przesłaniu serialu, które – tak jak je rozumiem – mówiło nam, iż w obliczu apokaliptycznego zagrożenia, spory o żelazne krzesło na południu, nie mają większego znaczenia.”
    – Dealu, w samym tytule masz przesłanie. Ksiązkowe uniwersum nazywa się “Pieśń lodu i ognia”, w serialu “Gra o tron”

    Reply
  • 30 kwietnia 2019 at 23:36
    Permalink

    Przychodzi mi do głowy taka refleksja: może “nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go”. GoT dostarczył nam emocji związanych nie tylko z samym oglądaniem/czytaniem, ale (może bardziej?) z tym całym rozkminianiem, przewidywaniem, szukaniem związków, rozwiązywaniem zagadek.
    A może głównym bohaterem GoT jest po prostu opowieść, która powraca w niezliczonych wersjach i wariacjach. Pieśń, która nie troszczy się zbytnio o zgodność z “oryginałem” czyli z rzeczywistością. W GoT wielu rzeczy dowiadujemy się nie bezpośrednio z akcji, ale z tego, co bohaterowie sobie opowiadają. Jeden słyszał to, drugi tamto, jeden opowiada swoją prawdę, inny swoją. Wątki z legend odtwarzają się w PLiO (choćby niedźwiedź i dziewczyna/Brien, pasztet z dzieci/kara za naruszenie prawa gościnności) i ponownie zamieniają się w opowieści, a to wszystko jest polane sosem ze snów i wizji. Wszyscy tutaj jesteśmy jak Sansa, która wierzy w wielkość i nieskazitelność herosów z pieśni i legend, w ich wielkie czyny, bohaterstwo, niezłomne zasady. Śmiejemy się Sansy, że głupia, a jesteśmy tacy sami, chcemy, żeby rzeczywistość była jak pełna niezwykłych przygód i herosów opowieść. A tymczasem rzeczywistość (prawda) jest przyziemna i banalna. Czy nie to właśnie usiłuje nam pokazać Martin, a za nim (może mniej udolnie) serial? Ludzie są ZWYKLI, mają wady, popełniają błędy i niezbyt rwą się do bohaterskich czynów. A jak się rwą, to mamy ich za głupków (Jon w bitwie bękartów, wyprawa za mur). To pieśń/opowieść czyni z nich bohaterów lub tchórzy. Jaime Lannister może być godnym pogardy królobójcą lub tragicznym bohaterem, który poświęca swój honor królewskiego gwardzisty, łamie przysięgę, żeby ratować królestwo przed zagrożeniem ze strony szalonego króla – zależy JAK SIĘ OPOWIE jego historię. A jak się zaprezentował Sam w poprzednim odcinku? “Zabójca Białych Wędrowców, kochanek…” – to też jakaś wersja prawdy (autorstwa Eda Cierpiętnika), która przejdzie do historii. A jak się ma konfrontacja opowieści (wręcz legendy) o walce spod Wieży Radości z prawdą? Prawda to Tajemnica, ukrywająca się między opowieściami, dlatego nie możemy jej poznać, nie otrzymamy klucza do niej.
    Konkludując, proponuję olać prawdę i cieszyć się opowieścią. Nieważne, że atak dothraków na armię nieumarłych był pozbawiony logicznego sensu. Ważne, jak nas wzruszył, bo został nam pięknie przedstawiony.
    Przeciwny efekt wywołała banalna eliminacja NK. Chcieliśmy (jak Sansa!) patosu, herosa na miarę zbawcy świata, spełnienia przepowiedni, a tu prztyczek w nos: banał i kicz. Jak w życiu 🙂 Twórcy filmu zakpili z nas wyraźnie, bo chyba nie są jednak kretynami i raczej wiedzieli, co robią. Inaczej mówiąc, złamali konwencję i świadomie wystrychnęli nas na dudka. A my jęczymy z zawodu, bo chcieliśmy innej opowieści i innego zakończenia.
    A może się tylko pocieszam?
    Pozdrawiam wszystkich 🙂

    Reply
  • 1 maja 2019 at 01:07
    Permalink

    Przy ponownym obejrzeniu 3 odcinek coraz bardziej zyskuje. Mamy w nim 3 osoby, które znają przyszłość w większym lub mniejszym stopniu: Melisandre, Brana i Nocnego Króla. Interesująca jest gra pomiędzy Branem a NK. NK zna przyszłość ale fragmentarycznie albo tylko trochę naprzód. Widzimy to wielokrotnie w czasie bitwy. Gdyby znał całą to wiedziałby, że zginie. Nie wie, więc atakuje. Być może przyszłość cały czas się zmienia w zależności od tego co się dzieje. Bran albo nie wiem kto przygotował pułapkę na NK. Mamy wielu Azorów Ahai, każdy ma swoją szansę zabicia NK na miarę swoich możliwości. O każdym wie NK wcześniej, rozpoczynając od Dotraków z płonącymi “mieczami” prowadzonymi przez płonące kule wyglądające jak meteory. Na każdego jest przygotowany. Lekceważy Jona, śmieje się z Danki. Jednego wyróżnił tym, że osobiście go zabił. Tego któremu Bran uroczyście dziękował – Theona. Dzięki gąszczowi Azorów udaje się nie zwrócić uwagi NK na małą dziewczynkę i jej chytre sposoby walki z silniejszymi.
    Podobnie Martin wykiwał czytelników.

    Reply
  • 1 maja 2019 at 01:18
    Permalink

    sic! Zapędziłam się. “Wichrów zimy” jeszcze nie czytałam.

    Reply
  • 1 maja 2019 at 03:20
    Permalink

    Poprawcie mnie, jeżeli czegoś nie łapię, ale właściwie dlaczego valyriańska stal zabija Białych Wędrowców (w tym Nocnego Króla) skoro podczas pierwszej Długiej Nocy nie było jeszcze Valyrii i Valyrian na świecie? Cokolwiek wówczas było bronią przeciw Innym z valyriańską stalą nie mogło mieć przecież nic wspólnego.

    Reply
    • 1 maja 2019 at 07:55
      Permalink

      był Ćień i Yi – Ti odpowiednik Indii i chin i prawdopodobnie Cień cywilizacja z , której wywodzi sie Valyria i w Cieniu powstała valyrianska stal, która wtedy nazywała sie inaczej

      Reply
      • 1 maja 2019 at 13:59
        Permalink

        Cień i Yi-ti to Cień i Yi-ti a Valyria to Valyria. Prawdopodobnie to, prawdopodobnie tamto. Ja pytam o fakty, nie o wymysły. Bo według znanych faktów Valyria wywodzi się od pasterzy kóz, którzy przybyli na Półwysep Valyriański przed 5 tysiącami lat, na którym zastali smoki, które udało im się ujarzmić. Poproszę w takim razie o wskazanie źródeł, z których koleżanka czerpie tę wiedzę. Tak samo proszę o wskazanie źródeł, które wskazują, że valyriańska stal powstała w Cieniu, nie w Valyrii.

        Reply
        • 2 maja 2019 at 01:03
          Permalink

          pasterze mogli byc a niedobitki z Cienia podbili państwo pasterzy , załozyli valyrie i tyle, na pewno była cywilizacja , która upadła dawno temu , w ksiazkach sa wskazówki co do tego a Martin nie poruszy tego tematu zbyt mocno

          Reply
    • 1 maja 2019 at 12:42
      Permalink

      Valyriańska Stal jest z obsydianu, a obsydian istniał od zawsze.

      Reply
      • 1 maja 2019 at 14:03
        Permalink

        W życiu czegoś głupszego nie słyszałem. Równie dobrze można powiedzieć, że zwykła stal jest z węgla, a węgiel istniał od zawsze. I niby, cholera, czego to ma dowodzić? Nie potraficie odpowiedzieć na pytanie, to się przynajmniej nie wyrywajcie z takimi “mądrościami”.

        Reply
    • 1 maja 2019 at 15:22
      Permalink

      a w książkach valyriańska stal też zabija WW ? mamy to pokazane ale tak konkretnie jak użycie przez Sama sztyletu z obsydianu ? bo nie pamiętam
      w serialu wyjaśnienia nie ma jest WTF przy pojedynku Jona z WW w Hardhomme

      Reply
      • 1 maja 2019 at 15:31
        Permalink

        No w tym rzecz, że w książkach niczego takiego nie ma. Zaczynam podejrzewać, że z tą valyriańską stalą na Innych to też wymysł dedeków. Np. po to, żeby Jon Snow mógł pomykać z kozackim mieczem przy boku, zamiast bezkształtnego dźgadła z obsydianu, niczym jakiś jaskiniowiec. 🙂

        Reply
        • 1 maja 2019 at 16:49
          Permalink

          Jak pamiętam było, znalazł to Sam w księgach. I trwało rozważanie jak przekonać rody by wypożyczyły miecze NS,. Natomiast ani obsydian ani Valeriańska stal nie zabijała zombiaków. Tylko ogień.

          Reply
          • 1 maja 2019 at 17:09
            Permalink

            Ale ta scena z Samem była w serialu, nie w książkach. Co zaś do zombiaków to fakt, tylko ogień.

            Reply
        • 1 maja 2019 at 17:03
          Permalink

          Jon Długiego Pazura dostał już na początku historii a ten sztylet też jest ważny od 1 sezonu
          wizualnie to chyba nie byłoby problemu – Gendry w tej kuźni to i jakieś topory z obsydianu robił to pewnie by Jonowi zrobił Andurila czy co tam

          Reply
          • 3 maja 2019 at 21:56
            Permalink

            W książkach Sam wyczytał, że Ostatni Bohater pokonał Innych mieczem ze smoczej stali i Jon razem z Samem doszli do wniosku, że chodzi o valyriańską stal.

            Reply
  • 1 maja 2019 at 05:48
    Permalink

    Smiejcie sie lub nie ale… Jest mi smutno, ze NK nie zyje. I to zabity w taki banalny sposob.
    Przez wiele lat bawilismy sie najprzerozniejszymi teoriami, spekulowalismy kim ON jest i jakie ma motywacje…czekalismy na pojedynek NK z Azorem Ahai. A teraz wszystko to mozna o kant dupy potluc… Wraz z Jego smiercia skonczyla sie pewna epoka. Nie wiem jak Wy ale ja odczuwam dziwna pustke. Przez tyle lata mielismy swiadomosc, ze cokolwiek nie dzialoby sie w Westeros, wszystko to sa dzecinne igraszki a prawdziwe niebezpieczenstwo czai sie za Murem. A tu okazalo sie ze do pokonania smierci, do zabicia wcielonego odwiecznego zla wystarczy nastolatka-nincja.
    Nie tak to sobie wyobrazalem…. Mam nadzeje, ze w ksiazce bedzie to wygladac zupelnie inaczej. GoT bez NK to juz tylko zalosny cien….
    RIP Nocny Krolu. Dziekujemy ze Nasz straszyles tyle lat.
    https://youtu.be/Z7338FVADq8

    Reply
  • 1 maja 2019 at 09:55
    Permalink

    A może będzie tak:
    Po zwiastunie 4 odcinka wnioskuję, że Daenerys obiecała Północy coś dzięki czemu wszyscy wiwatowali. To może być wolność dla Północy lub unia Północy z Południem przez mariaż z Jonem. Po to by siły zgromadzone na Północy poszły z nią walczyć o KP.
    Wojna z Cersei zostanie przegrana przez siły Daenerys. Czeka na nich zasadzka, Może wysadzi Czerwoną Twierdzę wraz z żelaznym tronem. Zabić Cersei może Euron (jak doczeka się i zostanie mężem), Arya, obaj bracia. Może Arya z twarzą Eurona lub brata C. Może ktoś będzie zaskoczony że żelazna ręka Jaimiego jest sprawna. Być może Jon ponownie zginie, być może oboje z D. Jedno lub oboje zostaną ożywieni (przez dzieci lasu) ale z prezentem obsydianem za mostkiem. Oboje pójdą za mur jako NK i jego/j król/owa.
    Spełniły by się sny Danki o szczęściu za murem (z dzieckiem i Drogo), o zrujnowanej sali tronowej. Scena przed wodospadem nawiązująca do miłości Ygritte i Jona miałaby sens.

    Reply
  • 1 maja 2019 at 11:08
    Permalink

    Za bardzo wzięliście do siebie te wszystkie przepowiednie a jeszcze bardziej teorię jakie fandom stworzył. Jest tylko 6 odcinków. Miało być show i zrobili, nie mieli pomysłu jak rozwiązać sprawę NK to go szybko zabili a wiemy że szedł po Trojoka wronę a czemu? Też powiedzieli a że marnie to każdy może interpretować jak chce, fani książek wiedzą że to od dawna rozeszło się z serialem i tylko czekają na książkę. Wygrała Arya bo to pokazuje jak ludzie bez twarzy są doskonałymi zabójcami i kto wie czy jeszcze się nie ujawnia, może jeszcze będziemy mieli jakieś retrospekcje poprzez Brana. Serial pędził i pędzi ku końcowi, może po zakończeniu Martin zaraz wyda książkę żeby fani mogli odreagować a i kilku nowych się znajdzie co sięgną po książki. To tylko rozrywka i ma to do siebie że jednak twórcy kina czy TV zawsze liczą na solidny zysk.

    Reply
    • 1 maja 2019 at 13:55
      Permalink

      Mi już prawie przeszło przejmowanie się ostatnim odcinkiem. Nie jestem specem od strategi i taktyki, nie doszukuję się błędów w bitwie Długiej Nocy. Wiem, że twórcom też nie zależało na sensie i logice walki, miało być po prostu efektownie i fajnie. Twierdzę i nadal będę twierdzić, że Nocnego Króla powinien załatwić Jon, Daenerys albo Bran, a nie Arya. Pomijając przepowiednie, ostateczne starcie z NK najbardziej pasowało do rozwoju/podróży ich postaci. Wyobraźcie sobie, że Luke pojedynkuje się z Darth Vaderem, aż tu nagle wyskakuje Han Solo i jednym szczęśliwym strzałem zdejmuje Lorda Sithów. Tak wygląda właśnie wygląda dla mnie scenka z Aryą i NK. Mimo wszystko pewne motywy w historii są uniwersalne i nie powinno się niszczyć, bo taki ma się kaprys/chce się komuś przypodobać. Tak jak ktoś tu wspomniał, szkoda również tego, że w serialu uznano nagle, że najważniejsze jest to, kto będzie siedział na Żelaznym Tronie, a nie to jak powstrzymać największe zagrożenie dla Westeros. Wychodzi na to, że Cersei jest większym villainem niż Nocny Król.

      Reply
      • 1 maja 2019 at 14:06
        Permalink

        Świetny przykład z tym Vaderem i Hanem Solo. Uważam podobnie.

        Reply
      • 1 maja 2019 at 17:26
        Permalink

        trzymając się tylko serialu to imho mamy 8 głównych postaci od początku serii : Jona Brana Sansę Aryię Dankę Tyriona Jamiego i Cersei
        nie rozumiem w czym podróż bohatera Jona czy Danki jest niby lepsza od podróży Aryi czy np Królobójcy w kontekście zabicia NK ? wszystkie te postacie jeszcze nie skończyły swojej podróży i wciąż mają rolę do odegrania
        natomiast co do Brana – on skończył , i tu się chyba zgodzę – jego spotkanie z NK powinno się skonczyć tym że jeden ubije drugiego (nie wiem jak Bran miałby to zrobić – wwargowanie w smoka ?) i to byłoby lepsze niż śmierć NK z rąk Aryi nie przesądzając czy to Bran zabiłby NK czy na odwrót
        w Starwars jest jeden Luke w serialu tytuł Azora najwyraźniej jest przechodni i rozdziela go Melka najpierw Staśkowi potem Jonowi potem Dance a na końcu ”niebieskie oczy” do Aryi

        Reply
        • 1 maja 2019 at 17:39
          Permalink

          “George stworzył mitologiczne archetypy dla swojego świata […], Azor Ahai i Nissa Nissa to najsłynniejsze przykłady, ich role w micie są oparte na słońcu i księżycu. Powszechnie dyskutuje się o tym kto będzie Azorem Ahai Narodzonym Na Nowo. Moim zdaniem ‘Azor Ahai Odrodzony’ oznacza to że, Jon, Daenerys, lub jakaś inna postać wejdzie w rolę, pieśniowy archetyp Azora Ahai – solarnego króla-smoka. Te archetypy są jak powtarzający się wielokrotnie wzór – było wielu solarnych królów, posiadających dwie żony – dosłownie, i jeszcze więcej postaci, które czynią to samo symbolicznie. […]

          Wszystkie główne postacie tej historii działają tak, że wypełniają odpowiadający im archetyp z Ery Świtu. Kiedy widzimy kogoś z płonącym mieczem, na przykład Stannisa, Berica lub Jona (w jego śnie, gdzie włada płonącym czerwonym mieczem), możemy być pewni, że w tej metaforycznej scenie wcielaja się w rolę Azora Ahai. Kiedy ktoś zakłada rogaty hełm – jak Robert czy Renly – możemy być pewni, że odgrywają fragment historii Gartha Zielonorękiego lub Świętego Zakonu Zielonych Ludzi – są ze sobą ściśle powiązani. Gdy Robb jest koronowany na Króla Północy, tak naprawdę daje nam informacje o starożytnych królach zimy”.

          – LML, Mityczna Astronomia Lodu i Ognia

          Reply
        • 1 maja 2019 at 17:42
          Permalink

          “To właśnie kolejna rzecz kluczowa do zrozumienia głębszego sensu PLIO – pierwszą jest to, że mity Westeros, Essos i innych krain opisują, przy pomocy symboliki, często zaczerpniętej z naszego świata, dawne zdarzenia astronomiczne i naturalne – nie tylko mity zdradzają nam sekrety przeszłości Znanego Świata. Wskazówki są zawarte również w akcji samej sagi, w jej scenach i fabule. Współcześni bohaterowie, tacy jak Daenerys, Theon, Jon Snow czy Stannis odgrywają ustalone przed wiekami role, archetypy. Są nimi Azor Ahai, Nissa Nissa, Szary Król, Lann Sprytny, Nocny Król i jego Królowa, a także wiele innych postaci.

          Gdy pojawia się Stannis z płonącym czerwonym mieczem w ręku, możemy być pewni, że w tej własnie chwili odgrywa archetypalną rolę Azora Ahai – to, że jego Światłonośca jest raczej fałszywy, nie ma znaczenia z punktu widzenia symboliki. Innymi ‘Azorami’ są na przykład Beric Dondarrion i Thoros z Myr, również władający czerwonymi mieczami. Ale również Jon Snow, gdy śni o obronie Muru przed atakiem Innych, albo Dany, której Mieczem Bohaterów są smoki.

          To nie przypadek, że Tyrion najprawdopodobniej zdobędzie Casterly Rock wykorzystując swoją znajomość tajemnych przejść, tuneli i ścieków. W ten sposób twierdzę Casterlych zajął Lann. Gdy widzimy Neda lub Robba, możemy wiele się dowiedzieć o dawnych Królach Zimy, pierwszych Starkach, których rolę symbolicznie odgrywają ci Lordowie Winterfell… podczas gdy Robert łączy Durrana, Króla Burz z Garthem Zielonorękim.

          W ten sposób przeszłość pozwala nam poznać przyszłość świata lodu i ognia, podczas gdy patrząc na teraźniejszość – symboliczne i dosłowne znaczenie wielu scen z PLIO – możemy zapełnić luki w zapomnianej historii Długiej Nocy i Ery Bohaterów.”

          https://fsgk.pl/wordpress/2018/10/oblakane-spekulacje-wstep-do-mitycznej-astronomii-czesc-2/

          Reply
        • 1 maja 2019 at 17:55
          Permalink

          Nie to żebym był obcykany w mitologii świata Martina jak kolega Bluetiger, ale i mnie przecież instynktownie wydaje się, że Arya jest w tej roli po prostu nie na miejscu. Nie potrafię tego ubrać w odpowiednie słowa, ale Jon i Daenerys są jakoś mitologicznie powiązani ze światem Westeros, wpisują się w jego kosmologię, natomiast Arya jest mitologicznie powiązana raczej z Braavos, stanowi ciało obce. Jest tylko gościem w tym świecie. Tak to odczuwam.

          Reply
        • 1 maja 2019 at 19:23
          Permalink

          Podróż Aryi w niczym nie jest gorsza od podróży Jona albo Brona, po prostu droga Aryi różni się od dróg Jona i Brana. Imo, gdyby wszyscy bohaterowie podążali tą samą ścieżkę, to faktycznie, nie miałoby znaczenia, kto zniszczy Nocnego Króla. Ścieżki Jona, Brana i Daenerys skrzyżowały się ze sobą wcześniej i nastąpiło pewne, że tak powiem, połączenie – wizje i rola trójokiej wrony u Brana, służba w Nocnej Straży i chęć powstrzymania Białych Wędrowców u Jona czy zabity smok u Danki. U Aryi tego nie ma dlatego jej akcja wydaje się takim rzuconym w ostatniej chwili, mało logicznym pomysłem, który miał służyć… czemu? Próbie zaskoczenia widza? Fan serwisowi?

          Reply
          • DaeL
            1 maja 2019 at 19:42
            Permalink

            Ale Arya nie jest bohaterm opowieści. Przechodzi raczej klasyczną ścieżkę antybohatera. Pod względem archetypicznej roli, to bliżej jej do Hana Solo niż Luke’a Skywalkera.

            Reply
          • 1 maja 2019 at 19:47
            Permalink

            D&D powiedzieli, że na ten pomysł z zabiciem Nocnego Króla przez Aryę wpadli “jakieś trzy lata temu”. Nie wiem, czy te komentarze są nagrywane bezpośrednio po zakończeniu zdjęć, w ich trakcie czy znacznie później… ale najwcześniejsza możliwa data to 2014 rok (nad produkcją 8 sezonu pracowano od 23 października 2017 do 6 lipca 2018 roku). Bardziej prawdopodbne są późny 2015 lub wczesny 2016 rok.

            W “behind the scenes” D&D opowiadają, że wybrali Aryę, bo wszyscy spodziewali się Jona.

            Reply
            • 1 maja 2019 at 21:12
              Permalink

              Nie wiem jak skomentować tą wypowiedź D&D. Chyba tylko: “pies tańcował z fabułą naszego serialu, trzeba czymś zaskoczyć/wkurzyć ludzi”.

              Reply
            • 1 maja 2019 at 21:48
              Permalink

              Może jednak fani za bardzo rozdmuchali ta mitologie, może to zwykle mity istniejące w Westeros i Essos, tak jak w naszym świecie jest wiele mitów ale czy myślisz że naprawdę Giewont to śpiący rycerz? Martin stworzył inny świat ale też sam eliminował jego bohaterów w najmniej spodziewanym momencie. Trzymając się książek to skąd przekonanie że Jon odegra jakąś rolę? Dostał kilka noży i nie wiemy czy i jaki się obudzi. Myślę że fani rozbudowali świat Martina do takiego rozmiaru że w zasadzie każdy ma swoje zakończenie i każde inne go rozczaruje. Dla mnie nie jest istotne kto kogo zabije, zgadzam się co do tego że zabrakło pomysłu jak to rozegrać i nie chodzi że to Arya tylko że nikt nic nie wie, Biali wędrowcy na nic się zdali, Nocny król poza w zasadzie samoobrona przed Tionhem to nic nie zrobił tylko dał się zabić. Co do podróży bohaterów nie wnikam każda podróż jest inna i ma niespodziewane kierunki więc to nie zaskakuje że akurat Arya. Największe zagrożenie a tak łatwe się okazało do zlikwidowania i myślę że w tym niestety problem.

              Reply
          • 1 maja 2019 at 21:08
            Permalink

            “Ścieżki Jona, Brana i Daenerys skrzyżowały się ze sobą wcześniej…”
            Pominęłam pewne słowo, zdanie powinno brzmieć “Ścieżki Nocnego króla, Jona, Brana i Daenerys skrzyżowały się ze sobą wcześniej…” :p

            Reply
          • 1 maja 2019 at 22:54
            Permalink

            droga Aryi jest inna , nie znaczy że gorsza argument że pozostali wcześniej mieli do czyniena z NK … pewnie dlatego NK się Aryi nie spodziewał

            zaskoczenie widza to było na pewno – większość się spodziewała ofiary Mhysa=NissaNissa albo pojedynku na gołe klaty AeJona z NK przy patetycznej muzyce
            fanserwis a jakże
            dość zręcznie to ddkom wyszło , ta scena jak Ogar Melka Arya i umierający Berric są razem i Melka mówi że ”wszystko prowadziło do tego momentu”
            najpierw Melka zobaczyła w oczach Aryi że zamknie wiele oczu – i Starkówna z listą poszła dalej tą ścieżką i Ogar który swoje przeżył zanim Arye poznał i Berric który parę razy zginął zanim ją poznał i oni obaj ratują Aryi życie w tych korytarzach żeby Arya mogła stanąć face to face do Melki która musi ją tylko delikatnie popchnąć – przypomnieć o niebieskich oczach.
            sięgneli do 2 czy 3 sezonu żeby to było dość wiarygodne

            Reply
        • 1 maja 2019 at 22:02
          Permalink

          >Bluetiger Robert Snow i Muriel
          dużo tej mitologii – mnie chodziło tylko o postaci z serialu a tam mamy Melisandre która nazywa Azorem i Księciem Którego Obiecano Stannisa, potem Jona , potem do Danki używa już tylko Książę Którego Obiecano (Missandei mówi Dance że starovalyriański nie rozróżnia płci więc Książę KO można też tłumaczyć Księżniczka KO) ., a na końcu przypomina Aryi o niebieskich oczach – taka jakby sztafeta Stanis obronił Mur, Jon zjednoczył Północ (i Vale ?) Danka dała smoki i armię a Arya wbiła ostatni gwóźdź do trumny no i można się zastanawiać na ile serialowa Arya była serialowym Azorem (taka tam mało ważną dla ddków przepowiednią którą odziedziczyli po pierwszych sezonach i na którą mają chyba wywalone) a na ile narzędziem w rękach serialowego Brana – sztylet , Bran widział jak NK wpychają do klaty obsydian (jak zabić obsydianem kogoś kto nosi obsydian w sobie i wcale mu nie szkodzi ? – ”widzimisiem” ?) i dał Aryi broń która zadziała bo najwyraźniej wiedział że Arya będzie mieć jakąśtam szansę – Dankę NK wyśmiał (serialowi WW są ognioodporni ‘Hardhomme’ ‘The Door’) a z Jonem jakoś nie chciał się pojedynkować tylko wskrzesił trupy.

          Reply
          • 1 maja 2019 at 22:32
            Permalink

            A nie wydaje ci się, że teraz to my próbujemy naprędce dorobić jakąś mitologię do rozwiązania, które dostaliśmy? “Może jednak ta Arya to nie był taki bezsensowny wybór? Może coś w tym jest?” Nie. Niczego w tym nie ma. Wsadzili tę Aryę, bo zwyczajnie nie rozumieją świata w którym operują, a zabrakło Martina, który by im wytłumaczył jakie to głupie. Wydało im się to fajne, tak jak wydało im się fajne wmanewrowanie Żelaznego Banku w handel niewolnikami.

            Reply
            • 1 maja 2019 at 22:58
              Permalink

              Benioff: “For God, I think it’s probably three years now or something we’ve known that it was gonna be Arya who delivers that – that fatal blow”.

              Weiss: “The seemed like the best candidate, provided we weren’t thinking about her in that moment. One of the great things about having this many people you care about in a sequence together is that you can kind of pull people’s attention and focus to people that they care about a lot, like Jon, like Dany, Theon, and Bran, not to mention Tyrion and Sansa in the crypt, so you’re going all over the place with people who you’re desperately worried for, and, uh, hopefully you forget the fact that Arya Stark ran out of that castle with the battle drums playing, going towards some purpose, and we don’t know what until it happens”.

              Benioff: “We hoped to kind of avoid the expected, and Jon Snow has always been the hero, the one who’s been the saviour, but it just didn’t seem right to us, for this – for this moment. We knew it had to be Valyrian steel, to the exact spot where the child of the forest put the dragonglass blade to create the Night King, and he is uncreated by the Valyrian steel. At the end of it, it’s still – it’s a victory for the living, but at great cost, because some of our favorite characters fall along the way”.

              Reply
              • 1 maja 2019 at 23:34
                Permalink

                ech
                mam siebie przeklejać ?

                [nie rozumiem w czym podróż bohatera Jona czy Danki jest niby lepsza od podróży Aryi czy np Królobójcy w kontekście zabicia NK ? wszystkie te postacie jeszcze nie skończyły swojej podróży i wciąż mają rolę do odegrania]

                cytat który wkleiłeś dotyczy realizacji zabicia NK z odpowiednim szokowaniem widza przez ddków już w ramach realizacji ustalonej fabuły odcinka a nie drogi jaką ten czy inny bohater przeszedł do tego odcinka

                Reply
            • 1 maja 2019 at 23:11
              Permalink

              mieli na tapecie asasynkę która w 3 sezonie usłyszała od czerwonej wiedźmy ”widzę w twoich oczach wiele oczu zielone czarne i niebieskie zamkniesz je wszystkie, jeszcze się spotkamy” czy jakoś tak > i to wykorzystali
              żeby zaszokować widza, zaskoczyć
              (ja bym wolał Królobójcę ale zręcznie im to wyszło trzeba przyznać)
              i pewnie też nie chcieli żeby im pół netu nie narzekało ”eee Jon zabija NK jakie to przewidywalne”
              GŁUPI proszę pana to był brak postawienia przez GRRM i HBO sprawy jasno po zakończeniu zdjęć do 4 sezonu : ”Albo kręcimy 10 sezonów albo wylatujecie a resztę dokręci za Was np. Cogman”
              wszystko co było potem jest konsekwencją tej GŁUPOTY

              Reply
          • 1 maja 2019 at 23:21
            Permalink

            Jasne, można to tak interpretować. Bran i Melisandre od początku sterowali poszczególnymi bohaterami. Jednak dla mnie to bardziej takie doszukiwanie się logiki w nielogicznej decyzji fabularnej scenarzystów. Wyjaśnienia Benioffa i Weissa mówią same za siebie. To musiała być Arya, bo Jon im nie pasował, to byłoby zbyt przewidywalne.
            Czy to oznacza, że Cersei zginie z ręki Szarego Robaka, bo ludzie spodziewają się Aryi, Jaimego albo Tyriona? To dopiero byłaby niespodzianka, lol.

            Reply
            • 1 maja 2019 at 23:50
              Permalink

              dyskutowaliśmy o drodze danego bohatera ale ok
              ddki sami uczynili Jona zbyt przewidywalnym – te przeciągłe spojrzenia między NK a Jonem w Hardhomme..
              co do Czesi L – w serialu nie ma volonqara więc ddki mają sporo kandydatów (ale na woltę Eurona to bym nie liczył)

              pzdr

              Reply
  • 1 maja 2019 at 15:02
    Permalink

    Ponad 300 komentów o rozczarowaniu, zawodzie i uczuciu pustki. Za kilka dni i tak usiadziecie przed ekranem. Ta jednostka chorobowa ma nawet jakąś nazwę nawet. Miał być show i jest. Malkontenci mogą scenarzystom najzwyczajniej… byle kolumna “ma” prezentowała się okazalej od kolumny “winien”. Dla mnie GoT będzie zawsze fajną opowieścią filmową z kilkoma dobrymi kreacjami aktorskimi. Z tutejszych znawców poliorketyki nawet nie chce mi się drwić. Co plecak, to buława. Have nice day.

    Reply
    • 1 maja 2019 at 15:42
      Permalink

      Dlatego w kilku miejscach pisałem, że jako serial tylko luźno oparty na pomysłach Martina GoT jest zajebistym kawałkiem kina fantasy. Rzecz w tym, że fani wciąż widzą w nim ścisłą ekranizację, co dla wielu – zwłaszcza dla fanów książek – może być nie do zniesienia. Mało tego, wielu wciąż wierzy, że dedeki kierują się jakimiś wskazówkami Martina i że może on te głupoty powtórzyć w książkach. Trzeba zrozumieć wszystkich.

      Reply
  • 1 maja 2019 at 18:49
    Permalink

    A mi nie tylko minął zawód, ja nawet jestem teraz pełen pewnego rodzaju podziwu. Oto wszyscy narzekamy, że sprytna dziewczynka z nożem załatwiła NK i, jak to w ogóle możliwe? To już wszystko? Ależ ci scenarzyści beznadziejni!
    Otóż nie, otóż teraz dopiero my, zakręceni na punkcie PLiO fani mogliśmy się poczuć jak ci spośród widzów serialu, którzy oglądali go nie znając książki i zszokowani i zniesmaczeni byli śmiercią Neda Starka.
    Jak to w ogóle możliwe? Taki honorowy, mądry i dobry a załatwił go rozwydrzony smarkacz?? To niezgodne z regułami “podróży”/”toposu” i czego tam jeszcze. A bitwa o Czarny Nurt? Wielka flota Stannisa, doświadczony dowódca, solidna armia a tu proszę, w parę chwil, załatwił go sprytny karzeł i kolo dobrze strzelający z łuku. Jak to możliwe? A, dajmy na to, Red Wedding – jakiś drugorzędny lord, którego nikt specjalnie poważnie nie traktował załatwia, kompletnie niehonorowo, niemal cały pierwszoplanowy ród? Jak to możliwe?
    Tak więc w kontekście całej PLiO, właśnie Arya załatwiająca NK w jedną chwilę, jest dokładnie tym, co powinno się wydarzyć – rozwala całe nasze dotychczasowe myślenie, oczekiwanie, schematy. Żadnych Azorów, Światłonośców i innych takich. Raz dwa – sprawa załatwiona, jak i wiele razy wcześniej. 🙂

    Reply
    • DaeL
      1 maja 2019 at 19:40
      Permalink

      Oj, nie zgadzam się. Odrzucenie pewnych tropów literackich np. w historii Neda, służyło pogłębieniu poczucia zagrożenia, ale nie było drogą na skróty. To zresztą ma zastosowanie również w innych gatunkach. Jeśli na przykład oglądasz film o skoku na bank (czy tam kasyno albo coś w tym stylu), to nagły i niespodziewane zwrot akcji MUSI działać na niekorzyść bohaterów. I wtedy jest napięcie i dramatyzm. Jeśli nagły i niespodziewany zwrot akcji ułatwia zadanie, to jest po prostu marne kino.

      Jeszcze raz to podkreślę – jeśli już koniecznie chcemy, aby to Arya zabiła NK, to powinna zapłacić odpowiednią cenę (np. zabijając Brana). Choć lepiej, aby rola ta przypadła postaci, która przeszła odpowiednią ścieżkę i zbierała stosowne doświadczenia (Jon albo Dany).

      Reply
    • 1 maja 2019 at 19:41
      Permalink

      Wydaje mi się, że większości komentujących nie chodzi o to, że TO ARYA zabiła Nocnego Króla. Chodzi o sposób przedstawienia tego wydarzenia, ten skok z ??? w pustym gaju.

      Reply
    • 1 maja 2019 at 20:02
      Permalink

      Argumenty z PLIO niezbyt trafione.

      Jest różnica między zwrotami akcji, które mają jakieś uzasadnienie, są realistyczne w ramach świata przedstawionego. Śmierć Neda nie łamie wprowadzonych wcześniej zasad.

      Pod Czarnym Nurtem dziki ogień nie spadł z nieba (jak Arya na Nocnego Króla). Był cały wątek ukrytego dzikiego ognia w KL, byli piromanci.

      “Doświadczonym dowódcą” floty Stannisa był Ser Imry Florent. Jego przegrana również nie łamie wprowadzonych wcześniej zasad i jest zgodna z realiami – pełny hybris arystokrata domaga się otrzymania od Stannisa dowództwa, i Stannis nie może odmówić. To realia quasi-średniowieczne. Jeśli Stannis obrazi Florentów, to po prostu go opuszczą.

      W pierwszych trzech tomach jest wiele foreshadowingu wskazującego na Krwawe Gody. Walder Frey od samego początku jest przedstawiony jako nieprzyjemny typek, ale dzięki zastosowaniu POV-a Catelyn GRRM potrafi uśpić czujność czytelnika, który myśli sobie, że Frey to taki zwykły pieniacz i sknera. Zdrada Karstarków, Boltonów, opuszczenie armii Robba przez Freyów… te wszystkie zdarzenia tworzą logiczny ciąg.

      W serialu wiele rzeczy dzieje się wbrew wszelkiej logice i zasadom, które sami scenarzyści wprowadzili w poprzednich sezonach. Tylko po to, żeby “widz był bardziej zszkowowany”.
      Nie wątpię, że gdyby u Tolkiena nagle spadł metor i zniszczył Isengard, czytelnik byłby zszokowany. Podobnie, gdyby nagle w Diunie bez słowa wyjaśnienia nagle okazało się, że do sterowania statkami kosmicznymi wcale nie potrzeba melanżu, który wczesniej był bardzo ważny.
      Czytelnik może i byłby zszokowany, ale raczej tym jak słabo prowadzona jest fabuła. I właśnie to jest zarzut wielu widzów wobec serialu.

      Ellaria Sand i Piaskowe Węże nagle postanawiają pomścić śmierć Oberyna zabijając jego brata i niszcząc cały ród Martellów. Ani jeden dornijski lord nie protestuje. Cersei wysadza Wielki Sept i problem wróbli od razu znika. W całym Westeros nagle wszyscy zapominają o Wierze Siedmiu, religii która dominowała przez tysiace lat. Podróże z puntku A do punktu B trwają raz miesiąc, a raz dzień. Tyrellowie raz mają ogromną i świetnie wyszkoloną armię, a innym razem przegrywają bitwę o własną siedzibę w zasadzie bez walki, bo “naszą specjalnością są róże, nie miecze”. Upiory są wolne, szybkie, sprytne, głupie – w zależności od tego, co dyktuje scenariusz.

      Reply
      • 1 maja 2019 at 21:13
        Permalink

        Użyłem paru skrótów myślowych ale pamiętajmy o tym, żeśmy pokochali GRRMa, za to że nas zaskakiwał a nie za to, że napisał kolejną powieść taką jak tysiące innych. Interpretacje pełne archetypów, toposów itd. dorobiliśmy później. Kiedy czytaliśmy książkę po raz pierwszy tak samo byliśmy zaskoczeni losem np. Neda Starka i nikt mi nie wmówi, że ją z wcześniejszych jego losów dokładnie wyczytał. I tak, to było “za łatwe”. Mógł zginąć np. w pojedynku z Jaimem i to byłoby bardziej archetypowe. A Robb mógłby paść w jakiejś walnej bitwie. Frey co najwyżej by się na nią spóźnił. I tak dalej. Lubiliśmy być zaskakiwani, ba uważam, że podświadomie dalej tego od Martina oczekujemy. Nie żeby wszystko się potoczyło zgodnie z odwiecznymi schematami literackimi. Uff. dlatego wybaczyłem scenarzystów, bo jednak mnie zaskoczyli.

        Reply
        • 1 maja 2019 at 21:55
          Permalink

          Owszem, Martin wychodzi poza ramy pewnych starych schematów, ale robi to w przemyślany sposób. Jego wychodzenie poza schematy służy czemuś więcej niż tylko szokowaniu i zaskakiwaniu czytelników albo chęci bycia bardzo oryginalnym. I to go właśnie odróżnia od scenarzystów serialu.

          Reply
  • 1 maja 2019 at 19:14
    Permalink

    Niestety nikomu nie dogodzi. To jest serial a nie książka więc pewne rzeczy będą prezentować się lepiej w książsce niż na ekranie. Jeśli chodzi o Azor Ahai to ta przepowiednia już się spełniła po przez metaforę w serialu i w książsce też. Pierwsza próba hartowania była w wodzie więc mamy ludzi z wysp żelaznych którzy “zalali” północ i Winterfel ale wiemy że Theon nie odzyskal zamku na dłużej. Drugie hartowanie w lwim sercu było trochę dłużej więc mamy tutaj przejęcie Winterfell przez Boltonów ale i oni utracili zamek. A że Boltonowie zdradzili na rzecz sojuszu z lanisterami to jak by nie patrzeć ma hartowanie w lwim sercu. A Trzecie ostatnie: Ktoś ma pomysł?

    Reply
    • 3 maja 2019 at 16:14
      Permalink

      Jest jeszcze Stannis, który może zdobyć Winterfell ale nie wiadomo na jak dlugo…

      Reply
  • 1 maja 2019 at 19:26
    Permalink

    Po tym odcinku oczekiwałam rzezi. Oczekiwałam łez i rozgoryczenia, bo brałam pod uwagę, że zginą moi ulubieńcy. A dostałam rozczarowanie.
    Najbardziej rzuca mnie na wspomnienie, że Missandei i Szary Robak przeżyli. Po prostu nie mogę tego przeboleć. Jak te dwie postacie przeżyją do końca i faktycznie pojadą sobie na Naath oglądać motylki to chyba dostanę wylewu.

    Reply
    • 1 maja 2019 at 22:05
      Permalink

      W razie czego spisz ostatnią wolę. Masz na to niecałe trzy tygodnie

      Reply
  • 1 maja 2019 at 23:13
    Permalink

    Niestety nie byłem w stanie obejrzeć tego odcinka w dobrej jakości. Jak wielu innym samobójcza szarża Dothraków na armię zombie wydawała mi się idiotycznym pomysłem. Zwłaszcza, że zarówno w książkach jak i w serialu potrafią korzystać z łuków podczas jazdy konno (pamiętacie odcinek w którym Danny zaatakowała siły Jaimego?). Po co płonące arakhi? Trzeba ich było uzbroić w obsydianowe strzały!

    Podobała mi się śmierć Edda. Zginął pomagając przyjacielowi, co może się zdarzyć w czasie bitwy. Smutno mi z tego powodu, ale taka śmierć w pewnym sensie pasuje do jego historii.

    Swędzą mnie włosy w nosie, gdy pomyślę, że Szary Robak i Brienne przeżyli. Co niby jeszcze Dziewica z Tarthu ma do zdobienia w serialu? Będzie się włóczyć bez celu jak to miało miejsce w poprzednim sezonie? A Szary Robak? Zostawili go dla romansu z Missandei?

    Co do zabicia NK przez Wolverine – D&D powiedzieli, że wpadli na ten pomysł 3 lata temu. Czyli w 2016 roku. To znaczy, że mieli to w głowie podczas kręcenia 7 sezonu.
    W sumie to mnie to zbytnio nie ruszyło. NK jest ich inwencją. To typowy motyw statku-matki, który trzeba zniszczyć aby wszystkie drony padły. Nie wiemy czy Martin wprowadzi taką postać w książkach.
    Podobnie jak nie wiemy, czy można zabić Innych za pomocą Valyriańskiej Stali. Na jakimś kawałku papieru było zapisane, że Ostatni Bohater walczył mieczem ze smoczej stali, nie Valyriańskiej. Smocze szkło to inna nazwa wulkanicznej skały, obsydianu.
    Ani czy zabicie Innego, zabije powołane przez niego do ruchu trupy.
    Nawet nie wiemy czego chcą Inni.

    A co do Azora Ahai… Po przeczytaniu “Ognia i Krwi”, a dokładniej rzecz ujmując historii Hugha Młota w Tumbleton, zacząłem z większą rezerwą podchodzić do przepowiedni. Zwłaszcza, że w “Uczcie dla Wron” jedyny arcymaester, który potrafił zapalić szklaną świecę podchodził do nich dość sceptycznie.

    Reply
    • 2 maja 2019 at 00:11
      Permalink

      [Co niby jeszcze Dziewica z Tarthu ma do zdobienia w serialu?]
      to jest rzeczywiście dziwne … fanserwis pod shipujących Brienne z Jamiem ? nic innego nie przychodzi mi do głowy

      [czy zabicie Innego, zabije powołane przez niego do ruchu trupy.]
      w serialu – tak , było w 7×06

      Reply
      • 3 maja 2019 at 16:42
        Permalink

        Brienne raczej na pewno przeżyła dla fanserwisu. Ehh…

        To pytanie akurat odnosiło się do książek, bo jak wskazałeś wyżej ustanowili to w serialu w poprzednim sezonie.

        Jezu… Dalej nie mogę przeboleć tego, że Wolverine zeskakuje… no skąd?
        SKĄD ONA ZESKOCZYŁA?
        Mam o to taki ból końca układu pokarmowego…
        Może kruki Branbota ją tam przeniosły? Może po zabiciu Littlefingera przywłaszczyła sobie jego jetpack i na nim tam doleciała? A może po prostu zeskoczyła z murów?
        Kto wie…

        Reply
  • 1 maja 2019 at 23:37
    Permalink

    Eh, dobrze przybywam by objaśnić, dothrakowie nie mieli broni wykonanej z obsydianiu, a co za tym idzie nie mogliby zranić “the dead”, więc a i owszem bronią niepodpaloną walczyłoby się im gorzej.

    Z pewnością właśnie o to chodziło, że zaatakować i się wycofać ale opadli ich umarli.
    Z resztą tu bardziej chodziło o to aby już ich w serialu nie było, bo z pewnością kłóci się to z wizją wojny z cersei, a to był dobry sposób by ich wyeliminować praktycznie całkowicie + nakręcić niesamowicie efektywną scenę z wysokiego wzgórza.

    Stać w cieple i przyjść dopiero jak ich zobaczą w tych ciemnościach, cóż za wspaniały pomysł, aby tworzyć linię obrony gdy wróg jest 5 metrów od murów ;d

    Chodziło o to by Nocny Król bez problemu dostał się do Bożego Gaju, dlatego właśnie zamek/Boży Gaj był słabo obstawiony ! To było nic innego jak pułapka, a całe wojsko z pewnością by tam nie weszło.

    Koń daje przewagę w walce w ciasnym zamku ? To bardzo ciekawe, aż zbyt ;d

    Reply
  • 2 maja 2019 at 09:05
    Permalink

    W tej chwili bliżej serialowi do poziomu Xeny, niż “zajebistego kina fantasy”. No, ale są różne gusta. Może komuś się to podoba.

    Reply
  • 2 maja 2019 at 14:43
    Permalink

    Siedzę sobie i oglądam recenzje na YT i czytam komentarze i dobrze wiedzieć że jest jeszcze sporo inteligentnych widzów, ludzi którzy nie kupują tego syfu i są naprawdę wkurzeni jak nabito ich w butelkę marnując potencjał książki. Może ktoś to czyta i bada i coś się zmieni w tej fabryce snów, która zmieniła się w fabrykę koszmarów na jawie.

    Reply
  • 2 maja 2019 at 15:54
    Permalink

    Wiem że żyjemy w czasach głupkowatych blockbusterów z rekordami finansowymi, ale naprawdę jest tego sporo, sam AngryJoe ma 1,5 mln wyświetleń, do tego jeszcze przynajmniej kilka które widziałem z 100-200 tys. Nawet HBO nie może tego zlekceważyć. Może coś się zmieni. Choć jak czytam że głupi i głupszy pracują nad scenariuszem Silmariliona dla NFLX to krew mnie zalewa. Bluetiger też musi być wniebowzięty .

    Reply
    • 2 maja 2019 at 16:29
      Permalink

      Autokorekta, nie Tolkien, a Star Wars Old Republic, jedyne z tej serii co jeszcze byłbym w stanie obejrzeć, z tymi głupkami stawiam na tym krzyżyk.

      Reply
      • 3 maja 2019 at 12:02
        Permalink

        Czytałeś Silmarillion? Jeśli tak, to wiesz zapewne, że tej literackiej kompilacji nie da się zekranizować. Chyba, że nie czytałeś, ale jesteś jak Popis.

        Reply
        • 3 maja 2019 at 12:13
          Permalink

          Wielokrotnie (wiele razy dla samej przyjemności, kilka razy w celach “badawczych” – prowadzę bloga o paralelach pomiędzy m.in. “Silmarillionem” a PLIO).
          Masz rację, całości nie da się przedstawić w filmie. Nawet w trylogii. To tak jakby chcieć za jednym razem pokazać całą grecką mitologię.
          Różne style narracji w różnych fragmentach, różne gatunki…
          Słysząc te pogłoski o ekranizacji “Silmarillionu” ponoć planowanej przez D&D, wyobraziłem sobie ich wersję np. historii Turina albo opowieści o Berenie i Luthien. I to byłoby straszne.

          Reply
          • 3 maja 2019 at 12:29
            Permalink

            Ciekawy temat… “Silmarillion” mógłby chyba zostać zekranizowany jedynie w formie bardzo długiego serialu. Od razu trzeba by wyciąć “Akallabêth” i zrobić z niej osobny serial (historia Amandila, Elendila i Ar-Pharazona, historia wcześniejszych królów musiałaby być tylko tłem, jak np. Podbój Aegona w PLIO). Chociaż, można by też zrobić serial na podstawie opowieści o Aldarionie i Erendis.
            “Pierścienie Władzy i Trzecia Era” – ta cześć też musi zostać odłożona, zresztą pewne wydarzenia z tego okresu będą chyba w nowym prequelu “Władcy” od Amazona (w Amazono-LOTRze będzie też Numenor, przynajmniej w flashbackach”).

            “Ainulindalë” i “Valaquenta”… widzę dwie możliwości – albo robimy prawdziwie epicką opowieść i pokazujemy kosmogonię Ardy i wojnę Valarów z Melkorem, albo zaczynamy od okresu, gdy Noldorowie już są w Valinorze i wydarzenia z przeszłości to tylko tło, jak mity o Azorze Ahai w PLIO.

            Ekranizacja “Quenta Silmarillion”
            – sezon 1: na początku Noldorowie żyją sobie spokojnie w Valinorze. Feanor tworzy Silmarile, gdzieś w tle są Artanis/Galadriela i Celeborn (twórcy musielby wybrać które wersje historii postaci takich jak Gil-galad i Celeborn uznają za kanoniczne. Gil-galad raz jest synem Fingona, raz Orodretha. Trzeba by z tym zrobić porządek). Potem “Niepokoje wśród Noldorów” i Długa Noc Valinoru. Atak na Telerich, spalenie okrętów. Sezon 1 kończy się np. śmiercią Feanora i przybyciem Fingolfina.
            – sezon 2: wyprawa Fingona po Maedhrosa, Dagor Aglareb potem początek oblężenia Angbandu. Przeskok czasowy, przybycie Edainów do Beleriandu. Sezon kończy się np. Bitwą Nagłego Płomienia i sceną pojedynku Fingolfina z Morgothem
            – sezon 3: Barahir i niedobitki jego ludzi, historia Berena i Luthien
            – sezon 4: Maedhros tworzy Unię, dzieje Hurina i Huora, Nirnaeth Arnoediad
            – sezon 5: dzieje Turina
            – sezon 6: podróże Tuora i upadek Gondilonu
            – sezon 7: Earendil i Elwinga, Wojna Gniewu.

            Reply
            • 4 maja 2019 at 09:23
              Permalink

              Ehh, rozmarzyłem się, to by było piękne. Oczywiście pod warunkiem wierności książkom i zatrudnieniu naprawdę kogoś wybitnego. Niestety dotychczasowe doświadczenia (trylogie Jacksona uważam za słabiutką) i aktualny poziom kinematografii i przemysłu telewizyjnego nie napawają optymizmem. Może lepiej aby tego nie realizowali. Z niecierpliwością ale i obawą czekam na to co zrobi Villeneuve z Diuną.

              Reply
        • 3 maja 2019 at 13:06
          Permalink

          Silmarilliona w wersji filmowej oczywiście nie da się zekranizować, ale jako wielosezonowy serial już tak. Osobiście uwielbiam i przedkładam Silmarillion(+ Niedokończone Opowieści) ponad trylogię WP. Z plotek wynikało, że nie planują ekranizacji całości, a jedynie historii Numenoru.

          Reply
  • 3 maja 2019 at 12:04
    Permalink

    A mnie zastanawia czemu NK nie chciał wziąć Winterfell głodem? Wiem, że zmusili go scenarzyści, ale gdyby tak postal tydzień czy dwa to by spokojnie wygrał (i tak czekał tysiące lat , żeby przejść przez mur, więc co za różnica te parę dni) inna sprawa to dlaczego nie wskrzesał zabitych ba bieżąco, tylko czekał do końca?

    Reply
  • Pingback: Wieści z Cytadeli #46: Umarł Król, niech żyje król! – FSGK.PL

  • 3 maja 2019 at 22:29
    Permalink

    Jakoś tak wydawało mi się, że Arya skryła się w koronie drzewa- serca i z niego zeskoczyła na NK. Dlatego inni Biali Wędrowcy nie mogli zareagować- nie mieli czasu. No i zresztą, po co,skoro NK miał i tak niezły refleks? Tylko nie przewidział że Arya przerzuci sztylet, choć wydaje się, że powinien ją po prostu rozgnieść, zamiast czekać,czy ma coś jeszcze do dodania ?

    Reply
  • 4 maja 2019 at 20:12
    Permalink

    Bluetiger, czy recenzowałeś gdzieś ekranizację Władcy Pierścieni? Jeżeli nie, to co o niej uważasz jako zagorzały fan Tolkiena? Domyślam się, że Hobbita oceniasz jednoznacznie krytycznie.

    Reply
  • 4 maja 2019 at 20:14
    Permalink

    Bluetiger, czy recenzowałeś gdzieś ekranizację WP? Jeżeli nie, to jak ją oceniasz jako zagorzały fan Tolkiena.

    Reply
  • 13 maja 2019 at 16:11
    Permalink

    Mnie się odcinek bardzo podobał, owszem było ciemno, jednak mnie się oglądało dobrze. Co do chaosu no cóż to była bitwa a w bitwach zawsze jest chaos. Początek był fantastyczny to oczekiwanie, napięcie i emocje z tym związane, czuć było strach i zdenerwowanie bohaterów, do tego muzyka która świetnie wszystko uzupełniała. Największą głupotą było wystawienie Ducha na pierwszej linii w dodatku towarzyszył Mormontowi obcemu dla siebie facetowi, kiedy powinien być przy Jonie albo w Winterfell. Nieobsadzenie wcześniej murów też było głupotą. Pojawienie się Melisandre spoko jednak to co pokazała że ma moc naprawdę wyglądało super i było widowiskowe. Tak samo wszystkie sceny ze smokami kiedy zionęły ogniem i latały piękne to wyglądało. Cieszy mnie ze większość się myliła i ze dużo bohaterów nie zginęło ponieważ ja nie lubię kiedy giną postacie które lubię. Spokojnie mogli zginąć Missandei i Szary Robak bo oni nic nie wnoszą do fabuły. Szalona Danka mogła zginąć była ku temu idealna okazja no ale niestety wierny Jorah ją obronił. To co mi się nie podobało to to że Jona było za mało w odcinku zmieniłabym to ze owszem lata na smoku jednak później przenosi się i walczy w zamku. Dla mnie bohaterką tego odc zostaje Arya i to nie tylko dlatego że zabiła NK ale za to wszystko co ona wyprawiała w odc, jak dzielnie walczyła po prostu bardzo mi się to podobało. Zawsze uwielbiałam Arye jednak po tym odc to ją kocham. Co do zabicia Nocnego Króla to zawsze myślałam i chciałam żeby to Jon walczył i zabił NK, bardzo chciałam to zobaczyć, Jon walczy z NK i po długiej i ekscytującej walce zabija NK. Jednak rozwiązanie z Aryą tez mi się podoba bo mnie to zaskoczyło, kompletnie się tego nie spodziewałam. Najlepszym wyjściem dla mnie było by gdyby Jon i Arya walczyli ramię w ramię i wtedy któreś z nich go zabija. W ogóle ta scena kiedy NK idzie do Brana była świetna, napięcie, muzyka i Arya to że zabiła NK wielkie zaskoczenie. Odcinek super 9/10

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków