Jakie piękne samobójstwo (Rafał Ziemkiewicz)

Dożyliśmy takich czasów, kiedy recenzja książki popularnego publicysty politycznego wymaga na początku oficjalnej notatki o zrzeczeniu się odpowiedzialności. Więc niniejszym ją sporządzam. Będę pisał o książce Rafała Ziemkiewicza, nazywanego czasem RAZ-em. Nie zamierzam odnosić się do poglądów Rafała Ziemkiewicza na politykę bieżącą. Nie wyrażam ani aprobaty, ani dezaprobaty wobec tego, co Ziemkiewicz sądził lub sądzi na temat polskiego życia politycznego. Interesuje mnie tylko jego najnowsza książka.

Ufff, skoro mamy to już z głowy, to pora przejść do omawianej pozycji. “Jakie piękne samobójstwo” to książka traktująca o źródłach słabości II Rzeczypospolitej i nieumiejętnej polityce, która prowadziła Polskę ku tragedii, jaką była II wojna światowa. To jednocześnie książka, którą Ziemkiewicz postanowił napisać po tym, jak Piotr Zychowicz podwędził mu pomysł na “Pakt Ribbentrop-Beck”. I między nami mówiąc – bardzo dobrze, że Zychowicz tamten pomysł zagarnął, bo dzięki przyjęciu szerszej perspektywy wyszła RAZ-owi książka dojrzalsza i mniej naiwna niż Zychowiczowi.

Okładka książki.

Zresztą porównań do “Paktu…” w recenzji tej książki nie unikniemy, więc warto od nich zacząć i mieć je z głowy. Wydana 6 lat temu książka Zychowicza wywołała ogromną wrzawę medialną, stawiając tezę, iż II Rzeczpospolita powinna była przystąpić do Paktu antykominternowskiego i razem z Hitlerem iść na Moskwę. Teza kontrowersyjna, choć kilkukrotnie w przeszłości przez historyków formułowana, m.in. przez śp. Pawła Wieczorkiewicza. Zychowicz poszedł jednak dalej niż profesor Wieczorkiewicz i nie poprzestał na stwierdzeniu, iż w ostatecznym rozrachunku Polska mniej by na takim przebiegu wojny straciła (w sensie czysto biologicznym), ale zaczął a to biczować Józefa Becka (wymagając od niego posiadania wiedzy, której ten po prostu mieć nie mógł), a to znów pogrążać się w wizjach historii alternatywnej. Ta historia alternatywna była najsłabszą częścią książki, skoro nawet ja – bez warsztatu historyka – wyczuwałem bijący z niej fałsz (żeby daleko nie sięgać – Zychowicz założył na przykład, że Rumunia przystępuje do sojuszu z Hitlerem, mimo że wydarzenie, które pchnęło ją do takiego paktu, to znaczy radzieckie ultimatum dotyczące Besarabii, nie miało w tej wersji historii miejsca). Innymi słowy – “Pakt Ribbentrop-Beck” uważam za książkę przeciętną i niezasługującą na rozgłos, jakiego się doczekała. Ot, 1/3 ciekawych treści, 1/3 kontrowersji, 1/3 kompletnych bzdur.

“Jakie piękne samobójstwo” to z kolei pozycja, która – choć wyszła spod pióra dość radykalnego w swych poglądach publicysty – jest daleko bardziej wyważona. RAZ nie stawia aż tak jednoznacznych tez jak Zychowicz, a już na pewno nie bawi się w kiepskiej jakości historię alternatywną. Nie znaczy to jednak, że książka nie ma “pazura”.

Ziemkiewicz ma rację, pisząc o cynizmie ukrytym za gwarancjami Wielkiej Brytanii i Francji, oraz przytacza twarde dowody na to, iż od samego początku polski rząd był w kwestii ewentualnej pomocy dla Polski okłamywany. Neville Chamberlain nie był głupcem, za jakiego się go powszechnie uważa, wręcz przeciwnie – człowiekiem, który kosztem polskiej krwi kupował Brytyjczykom czas na rozpoczęcie zbrojeń. Alianci do samego końca ukrywali dane wywiadu na temat niemieckiego potencjału wojskowego oraz paktu Ribbentrop-Mołotow, a już po wybuchu wojny kłamali na temat nadchodzącej ofensywy, byleby tylko Polska nie skapitulowała zbyt szybko. Gorzko się to czyta, ale trzeba oddać Ziemkiewiczowi, że poparł swój punkt widzenia faktami.

W przeciwieństwie do Zychowicza, Ziemkiewicz wyraża pewien sceptycyzm w stosunku do szans na porozumienie polsko-niemieckie. Nie chodzi tu tylko o to, że nie snuje, jak autor książki “Pakt Ribbentrop-Beck”, wizji Polski mocarstwowej, która na sojuszu z Hitlerem tylko zyskuje (a gdy do wojny włącza się Ameryka, zmienia strony). RAZ w sceptycyzmie do zychowiczowskiej wersji alternatywnej historii idzie dalej i mówi wprost, że szanse na sojusz z III Rzeszą przeciw ZSRR były niewielkie. W końcu antyniemiecka była nie tylko sanacja. Antyniemieckie nastroje panowały w całym społeczeństwie, a już najbardziej antyniemiecka była (skądinąd hołubiona przez Ziemkiewicza) endecja. Trzeba tu oddać autorowi sprawiedliwość – może i zaczął pisać książkę, w której głównym czarnym charakterem jest Beck, ale gdy zgromadzone przez niego informacje przestały pasować do tezy, to tezę zmodyfikował, wbrew osobistym poglądom politycznym.

Ktoś bardziej złośliwy ode mnie mógłby stwierdzić, że spora część książki pasuje do tego niemieckiego plakatu propagandowego…

Ziemkiewicz sformułował też kilka odważnych teorii, których wcześniej nie znałem. Pisarz sugeruje między innymi, że Beck liczył na to, iż po zajęciu przez III Rzeszę Czech, Słowacja stanie się polskim protektoratem. Polsko-niemiecki rozbiór Czechosłowacji (z którą – przypomnijmy – stosunki były nieprzyjazne), dałby Beckowi pole manewru do ewentualnego zrzeczenia się Gdańska. Hitler uległ jednak niechętnemu Polsce otoczeniu i zaproponował II RP najwyżej kondominium. Nie wiem na ile jest to prawdziwy argument, ale liczę na to, że w przyszłości odniosą się do niego inni historycy.

Ale wracając do głównej tezy. Książka nie sugeruje więc sojuszu z Hitlerem (choć uważa, że byłby on dla Polski mniej niekorzystny od alianckiej alternatywy), ale zauważa, że politycy II RP zawiedli na każdym froncie. Nawet, jeśli Wielka Brytania i Francja były jedyną opcją, to należało uzyskiwać w rozmowach konkrety, nie obietnice. Niestety w rządzie Składkowskiego nawet ci, którzy nie dowierzali w gwarancje aliantów, zakładali, że uwierzy w nie Hitler.

Ziemkiewicz za Beckiem nie przepada… Ale w przeciwieństwie do Zychowicza nie zwala na niego całej winy za wybuch II wojny światowej.

Ziemkiewicz pisze nie tylko o polityce zagranicznej. Rozprawia się też z sanacyjną Polską, pokazując gdzie rządy piłsudczyków wpłynęły niszcząco na zdolność obrony terytorium przez młode państwo. Podnosi wiele argumentów, niektóre oczywiste (nepotyzm), inne dość kontrowersyjne (RAZ nie przepada za interwencjonizmem ministra Kwiatkowskiego). Ale żeby nie było tak różowo – nie ustrzegł się Ziemkiewicz pewnych błędów w swoim toku myślenia. A w jednym miejscu wręcz sam sobie przeczy. Najpierw krytykuje sanację za pewną dezynwolturę i przekonanie, że “mamy czas”, a niedługo potem usprawiedliwia endecką postawę w sprawie traktatu ryskiego, twierdząc, że polityka przenarodowienia mniejszości była lepsza od koncepcji federacyjnej Piłsudskiego… tylko, że brakło kilkudziesięciu lat na jej realizację.

To powiedziawszy – uważam tę książkę za naprawdę ciekawą pozycję, która powinna zainteresować każdego amatora historii okresu międzywojennego oraz II wojny światowej. Od nieudanego moim zdaniem “Paktu…” różni ją także bardzo sprawne pióro Ziemkiewicza. Warsztat historyka nie mnie oceniać, ale pod względem warsztatu pisarsko-publicystycznego RAZ stoi na znacznie wyższym poziomie. Czytało się dobrze. Polecam.

-->

Kilka komentarzy do "Jakie piękne samobójstwo (Rafał Ziemkiewicz)"

  • 14 grudnia 2018 at 12:22
    Permalink

    nie widze powodu pisania tej notki w pierwszym akapicie. czy oceniajac filmy Holland trzeba teraz zastrzegac, ze bedzie sie ocenialo tylko jej filmy i odcinalo od tego ze na starosc cos jej sie pomieszalo w glowie?

    Reply
    • 14 grudnia 2018 at 12:29
      Permalink

      W twoim przypadku rzeczywiście nie widać powodu. Notatka DaeLa przynajmniej jest bezstronna, ty nawet nie próbujesz ukrywać krytyki.

      Reply
    • DaeL
      14 grudnia 2018 at 18:46
      Permalink

      Chodzi raczej o to, że Ziemkiewicz jest przede wszystkim publicystą politycznym o bardzo wyraźnych poglądach. I nie chciałem, aby komentarze dotyczyły bieżących sporów politycznych.

      Reply
      • 14 grudnia 2018 at 19:18
        Permalink

        Różnie na internetach o tym autorze mówią – np. że należy do tych twórców, którzy właśnie bardziej są publicystami, a wszelkie swoje książki traktują wręcz wprost jako taką fabularyzowaną formę dla przedstawienia swoich poglądów – ale tu się właśnie okazuje, że ten cały Ziemkiewicz nie taki radykalny, jak go malują.

        gdy zgromadzone przez niego informacje przestały pasować do tezy, to tezę zmodyfikował, wbrew osobistym poglądom politycznym

        I chociażby to należałoby docenić. Albo wręcz nawet zmienić nieco swoją opinię na jego temat – jeśli np. ktoś miał ją niezbyt niepochlebną.

        Albowiem w dzisiejszych czasach jest to niezwykle rzadkie zjawisko. Nie tylko zresztą po jego stronie barykady, ale po tej drugiej również.

        Ja również nie chciałbym oczywiście rozpalać tu czasem jakiejś politycznej burzy – chciałem po prostu podzielić się tym drobnym spostrzeżeniem.

        Reply
  • 14 grudnia 2018 at 13:41
    Permalink

    Sojusz polsko niemiecki można rozważać od dwóch stron.
    Mnie najbardziej w polskiej polityce względem III Rzeszy denerwowała prawdomówność. Gdy Niemcy pytali czy Polska pójdzie z nimi na ZSRR to zamiast lawirować i kluczyć odpowiadali wprost Nie !
    W sprawie Gdańska praktycznie to samo, Nie ! Trzeba było obiecać tajny sojusz,( bez jego ogłaszania) a w momencie ich uderzenia na Francję zrobić im cios w plecy. (Tak wiem Związek Radziecki i atak od wschodu ale lepsze takie ryzyko niż to które podjęliśmy)
    Z drugiej strony znając przebieg zdarzeń być może faktycznie dobrze wyszliśmy na tej decyzji. Gdyby w 39 hitler uderzył na Francję i WB te nie zdążyłyby się dozbroić Wb przegrałaby bitwę o Anglię i nie byłoby lotniskowca u wybrzeży Europy który znacząco ułatwiał prowadzenie działań wojennych.
    Z drugiej Hitler nie miałyby surowców od Rosjan przez co ciężej byłoby mu podbijać zachód. Tak więc stwierdzam, że istnieje za dużo zmiennych aby ocenić jak wyglądałaby historia alternatywna.

    Reply
  • 14 grudnia 2018 at 16:15
    Permalink

    O Piaseckim byś coś napisał 🙂

    Albo o Twardochu. Moje ostatnie odkrycie. ‘Morfina’ też wiele mówi o Polsce, a ‘Król’ to nawet się trochę z Ziemkiewiczem pokrywa jeśli chodzi o analizę międzywojennej rzeczywistości.

    Reply
    • DaeL
      14 grudnia 2018 at 18:48
      Permalink

      Bolesławie? 🙂
      A Twardocha to przyznam, że nie czytałem nic od czasu “Obłędu rotmistrza von Egern”.

      Reply
      • 14 grudnia 2018 at 21:27
        Permalink

        Zabawne, bo Bolesław Piasecki nawet pojawia się epizodycznie w ‘Królu’. Podobnie jak Śmigły i Sławoj. To tytułem kolejnego polecenia 🙂 Ale zacznij od ‘Morfiny’. Mnie zmiażdżyła, a narobiła takiego szumu, że chyba warto poznać jego źródło.

        Reply
  • 15 grudnia 2018 at 00:15
    Permalink

    Akurat z tą Rumunią to Zychowicz ma rację . Po pierwsze Rumunią jeszcze przed zajeciem przez sowietów besarbii obawiała się sowietów . Nie bez powodu miedzy Polska a Rumunią istniał pakt że w wypadku zatakowania przez ZSRR jednego z państw drugie przyjdzie z pomocą . Pozatym Rumunia była sojusznikiem Niemiec nie tylko z powodu strachu przed komunistami ale dlatego bo obawiali się też Niemców . Akurat Rumuńscy politycy wiedzieli ze trzeba się ugiac aby utrzymać panstwo przy życiu . Przecież oddali Węgrom siedmiogród byle by tylko nie kłócić się z Niemcami. Dlatego uważam że jesteś zbyt surowy dla Zychowicza 😉

    Reply
    • 15 grudnia 2018 at 12:29
      Permalink

      oraz paliwo dla niemieckich czołgów. Gdyby wydobywane na terenie Rumunii złoża ropy trafiły w ręce Sowietów, dla Rzeszy wojna by się skończyła.

      Reply
  • 15 grudnia 2018 at 01:59
    Permalink

    Ziemkiewicza dobrze się czyta, bo na szczęście należy do tych autorów, którzy do publicystyki przyszli z literatury pięknej, a nie odwrotnie. 🙂 Poza tym to oczytany facet i zwykle wie o czym pisze.

    Reply

Skomentuj Atos Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków