Nightflyers (George R. R. Martin)

Nowela “Nightflyers” została opublikowana w 1980 roku w “Analogu” i jej objętość oscylowała w granicach 23 tys. słów. Rok później GRRM rozszerzył opowiadanie do 30 tys. słów (dopisał m.in. imiona postaci drugoplanowych) i wersja long “Nightflyers” ujrzała światło dzienne w serii Binary Star. Połączenie horroru i science-fiction przyniosło George’owi wygraną pod postacią Nagrody Locusa, pierwsze miejsce w plebiscycie czytelników “Analoga” oraz nominację do nagrody Hugo. W 1983 r. nowela wygrała Nagrodę Seiun, japoński odpowiednik Locusa. Cztery lata później powstał bardzo zły film “Nocni wędrowcy”, w którym dokonano (dosłownie) wybielenia jednej z głównych postaci oraz nadano bohaterom imiona zupełnie inne niż te występujące w opowiadaniu GRRM-a.

Film był tak beznadziejny, że reżyser wycofał swoje nazwisko. Można w nim rozpoznać spore kawałki mojej opowieści, ale najstraszniejszy fragment z jakiegoś powodu pominięto.
– “Retrospektywa” tom 2 –

“Nightflyers” wydawano wielokrotnie w zbiorach krótkich form pióra George’a, w 2018 r. pojawiła się edycja z ilustracjami Davida Palumbo, a także wznowienie “Nightflyers & other stories” na rynku amerykańskim i brytyjskim z przykuwającymi oko okładkami. Po raz pierwszy o serialu na podstawie opowiadania “Nightflyers” mieliśmy okazję usłyszeć w zeszłym roku. Trailer miał swoją premierę w marcu 2018 r. Syfy wysłało obsadę serialu “Nightflyers” do Santa Fe, gdzie GRRM spędził całe popołudnie na rozmowach z aktorami. Podczas pobytu w Nowym Jorku na ThrillerFest George opowiadał o inspiracji do stworzenia hybrydy horroru i sf. Na San Diego Comic Con można było posłuchać panelu dyskusyjnego w związku ze zbliżającą się premierą serialu.

Najnowsze wydanie nakładem HarperCollins.

W Polsce “Nightflyers” po raz pierwszy wydano jako “Wędrowców” w 1980 r. w przekładzie Roberta Z. Faynackiego (wersja short), w czasopiśmie “Fantastyka” w 1989 r. (w dwóch częściach) oraz w zbiorze “Retrospektywa” tom 2 pt. “Żeglarze Nocy” (wersja long) przekład Darosława J. Torunia. Oba tłumaczenia różnią się (oprócz wstawek martinowych) słownictwem specyficznym dla Tysiąca Światów i tak np. Welon Kusicielki staje się Welonem Grzesznicy, co nie ułatwia czytelnikowi odnalezienia się w uniwersum. Czytałam obie wersje i ta krótsza korzysta z pojęć znanych mi ze “Światło się mroczy” (na końcu książki można znaleźć słowniczek). Osobom, które mają możliwość czytania w języku angielskim zdecydowanie rekomenduję wersję oryginalną wszystkich nowel science-fiction George’a, dzięki czemu znacznie ułatwimy sobie podróż po Tysiącu Światów i chronologiczną segregację opowiadań.

Horror zagląda w kryjące się w ludzkiej duszy cienie, patrzy na lęki i nienawiści, które żyją w nas wszystkich. Ale ciemność nic nie znaczy bez światła, a groza bez piękna jest pozbawiona sensu. Najlepsze opowiadania grozy są przede wszystkim opowiadaniami, a dopiero potem grozą.
– “Retrospektywa” tom 2 –

Ekspedycja z Avalonu wyrusza na pokładzie “Nightflyera” odnaleźć tajemnicze volcryny, które prawdopodobnie znajdują się w pobliżu Welonu Kusicielki. Istoty ze świata mitów, które przemierzają przestrzeń kosmiczną od setek tysięcy lat pozostają niezauważone przez większość mieszkańców galaktyk – tylko niektórzy zawarli wzmianki o volcrynach w mitach i przekazach. Uniwersum Tysiąca Światów ma za sobą wojny hragańskie, upadek ziemskiego imperium, odkrycia i zasiedlenia kolejnych układów. Na Avalonie wciąż rozwija się ośrodek nauki i techniki, którego instrumenty pozwalają na rozszyfrowanie dawnych opowieści i poszukiwania źródeł cywilizacji. W ten sposób Jaan Vikary z “Dying of the Light” odkrył korzenie mitów i ustnych podań swojego ludu, na wpół zapomniane historie o początkach Kavalarów. Tym razem Akademia przydzieliła Karolemu d’Braninowi, badaczowi mitów o volcrynach, budżet na wyczarterowanie statku, który ma przewieźć zespół naukowców na granicę pomiędzy Krawędzią a Zgliszczami.

Mapka Tysiąca Światów by caffeine2. Welon Kusicielki po prawej.

Kapitan statku Royd Eris porozumiewa się z załogą poprzez komunikatory i pojawia się jako hologram w mesie, gdy badacze spożywają posiłki. Nigdy nie opuszcza swoich kabin, co zaczyna frustrować naukowców. Karoly d’Branin i Melatha Jhirl szczególnie przypadają Roydowi do gustu i to z nimi toczy długie rozmowy, grywa w szachy bądź towarzyszy im wysłuchując opowieści. D’Branin jest bardzo zafascynowany volcrynami. Czarnoskóra Melatha to efekt eksperymentów chirurgów z Prometeusza – jest swego rodzaju nadczłowiekiem, zawsze o trzy kroki przed innymi, bardziej wytrzymała, szybsza i sprawniejsza. Royd obserwuje ją i resztę załogi, pożąda Melathy, fascynują go historie przytaczane przez D’Branina. Im bliżej Welonu Kusicielki, tym bardziej załoga staje się niespokojna, aż w końcu telepata pierwszej kategorii zaczyna wyczuwać zagrożenie, coś obcego, co może zagrozić życiu ekipie badaczy. Leki uspokajające otumaniają go na jakiś czas, ale pozostali członkowie załogi coraz bardziej dopytują Karoly’ego o tożsamość Royda Erisa i wówczas dochodzi do tragedii.

Plakat promujący serial.

Tyle słowem wstępu. Zainteresowanych losem załogi “Nightflyera” zachęcam do lektury krótkiej noweli. Nie trzeba znać uniwersum Tysiąca Światów, by przebrnąć przez ten horror rozgrywający się w przestrzeni kosmicznej, a być może niektórzy z Was poczują się zainteresowani na tyle, by zapoznać się z pozostałymi opowiadaniami sf GRRM-a. Serial, który będzie miał swoją premierę jesienią tego roku, przeniesie nas w realia bliższe naszej ziemskiej rzeczywistości i doda wątki poboczne, których w “Nightflyers” nie ma. Mam nadzieję na dobre widowisko, czego Wam i sobie życzę.

Poniżej kilka słów o motywach. Uwaga na spoilery.

Spoiler! Pokaż


Z uniwersum Tysiąca Światów omówiliśmy:

Pióra George’a R. R. Martina także:

-->

Lai / Mya Stone

https://smokadom.blogspot.com/

Kilka komentarzy do "Nightflyers (George R. R. Martin)"

  • 13 września 2018 at 12:27
    Permalink

    “Can’t escape what’s inside from the mind of George R.R. Martin” – Nawiązanie do Wichrów Zimy 😀
    Recenzja zachęcająca, może kiedyś obejrzę i/lub przeczytam. Nightflyers wydają mi się nieco podobni do Event Horizon, przynajmniej po tej recenzji. Z mapy, nawet po powiększeniu, ciężko jest coś rozczytać.

    Reply
  • 13 września 2018 at 12:35
    Permalink

    Kurde, no nie podoba mi się ten tekst. Nie chcę wyjść na narzekacza, więc postaram się podejść konstruktywnie:
    1) przede wszystkim to wyszedł strasznie długi tekst o krótkim opowiadaniu
    2) jeżeli nic konkretnego z tego nie wynika (a nie widzę, żeby wynikało) to te nominacje, nagrody, wydania, odnośniki można by wypunktować na końcu (lub początku) w stylu:
    :”opowiadanie spotkało się z ciepłym przyjęciem i zostało kilkukrotnie wyróżnione:
    – nagroda X w roku Y
    – nominacja do nagrody Z w roku A”
    3) po przejściu tego nieciekawego rozwlekłego wstępu dostaję akapit pełen nazw własnych, które nic nieobeznanemu czytelnikowi nie mówią – źle to dla mnie wygląda w zestawieniu z końcówką artykułu mówiącą, że wcale nie trzeba tego znać żeby dobrze przy lekturze opowiadania się bawić (to po co w ogóle ten wywód, skoro nie muszę go znać? 😉
    4) tekst po mapce to właściwie źródło i sens tego artykułu, na plus, razem z fragmentem kończącym (i spoilerem który w sumie czytelników PLiO bardzo ciekawi).

    Nie wiem czy pisząc artykuły na stronę macie jakiś limit znaków itd. ale równie dobrze tekst mógł się zacząć od mapki i nic (w moim odczuciu) by nie stracił.
    Nie każda pozycja musi mieć rozbudowaną recenzję, szczególnie że mowa tutaj o krótkim opowiadaniu.

    Zarys fabuły, powiązania z PLiO w spoilerze, info że jest to część większej całości, suche i krótkie wypunktowanie ew. nagród co by uargumentować że to naprawdę dobry tekst. I zupełnie odpuściłbym sobie wspominanie o filmie, chyba że w jednym zdaniu “na podstawie opowiadania pojawił się film – bardzo zły”.

    Większość ludzi na nieinteresujące teksty wzrusza ramionami i temat wylatuje im z głowy, ale ten mnie tak zmęczył, że aż poczułem chęć napisania komentarza.

    Ale tak jak napisałem na początku, nie chcę żeby to było odbierane jako czepianie dla czepiania i hejt tylko feedback od jednego z wielu czytelników 😉

    Czekam na tekściory o kamykach szlachetnych 😀

    Reply
  • 13 września 2018 at 13:15
    Permalink

    DaeLu, Lai;
    Kiedy – i czy w ogóle – w planch macie napisanie artykułu o Dzikich Kartach Martina? ( Wiem że on był jednym z wielu spółtwórców, ale był tym najbardziej znanym). Książki te są popularne, przetłumaczone na wiele języków, uniwersum jest wielotomowe i jest to jedyne dzieło pisane, które czerpie tak wiele z komiksów. Z miłą chęcią przeczytał bym o tym artykuł

    Reply
    • 13 września 2018 at 14:45
      Permalink

      na tę chwilę nie planuję oddzielnego artykułu o Dzikich Kartach, nie wiem jak DaeL. nie mogę obiecać takiego omówienia, ale jeśli Dzikie Karty komuś z nas przypadną do gustu, to na pewno coś się o nich pojawi. wiem, że w Retrospektywie t. 3 są opowiadania z Dzikich Kart, być może przy omawianiu kolejnych opowiadań GRRM coś uda się napisać więcej o interesującej Cię serii.

      Reply
    • 13 września 2018 at 14:50
      Permalink

      widziałam właśnie tekst JoeM na reddit, interesujące wnioski. szeptoklejnoty również występują w Nightflyers, w tej rozszerzonej wersji jest kilka zdań o nich dodanych przez GRRM-a.

      Spoiler! Pokaż
      Reply
      • 13 września 2018 at 15:15
        Permalink

        Ah, gdyby tak można było się dowiedzieć z której dokładnie książki GRRM zaczerpnął swoją ‘crystal lore’ i ich symbolikę… np. można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że spora część symboliki związanej z porami roku i cyklami natury w PLIO pochodzi z dzieł Sir Jamesa G. Frazera, z których czerpał też Tolkien… ale skąd GRRM czerpie motywy związane z kamieniami? Od Lovecrafta? Tolkiena? Roberta Gravesa? Z Biblii?

        Z tego powodu uważam badania symboliki klejnotów za niezwykle ważne. LML czasem wspomina o tych sprawach, ale MA skupia się na innej gałęzi symboliki.

        Reply
        • 13 września 2018 at 16:11
          Permalink

          a u Tolkiena to jak było z kamieniami? dużo ich występuje? stosował jakiś konkretny klucz?

          Reply
          • 13 września 2018 at 16:51
            Permalink

            No, są trzy Silmarile, które symbolizują ogólny motyw ‘ognia bogów’ (w tym przypadku Valarów), który zostaje ukradziony. ‘Ogień bogów’ może oznaczać wiedzę, moc, nieśmiertelność itp.

            Silmarile łączą w sobie nieskalane światło Dwóch Drzew Valinoru, proto-Słońca i proto-Księżyca. Melkor (Morgoth), upadły Valar i pierwszy Mroczny Władca, napadł na Valinor razem z pajęczycą Ungoliantą, przebił Dwa Drzewa włócznią, po czym pajęczyca je zatruła. Tak rozpoczęła się Długa Noc (The Long Night, ten sam termin w PLIO). Uciekając z Valinoru, Morgoth zrabował również Silmarile, dzieła najwybitniejszego z kowali z efickiego plemienia Noldorów, Fëanora zwanego Duchem Ognistym i Jasnym Płomieniem (Brightflame, tak jak w przydomku Aeriona).

            Symbolicznie, zabicie Dwóch Drzew i kradzież Silmarili jest tym samym, ponieważ Silmarile zawierają w sobie zmieszane światło Drzew. (W kontekście Mitycznej Astronomii mamy tutaj Mrocznego Władcę, który przebija Dwa Drzewa, które symbolizują Słońce i Księżyc, co wywołuje Długą Noc. GRRM mógł zaczerpnął inspirację od Tolkiena, którego działa doskonale zna).

            W każdym razie, w języku symboli, połączenie Słońca i Księżyca to Wenus, jednocześnie Gwiazda Poranna i Wieczorna. I rzeczywiście, jeden z Silmarili staje się Gwiazdą Eärendila, czyli Wenus.

            W PLIO, połączeniem Słońca i Księżyca jest miecz Światłonośca. (symbolicznie lub dosłownie, jeśli okaże się, że Światłonośca to kometa, która uderzyła w księżyc podczas zaćmienia, gdy dwa ciała niebieskie zdawały się stykać). To ten sam motyw co u Tolkiena – Światłonośca (Lightbringer) to po prostu tłumaczenia łacińskiego określenia Gwiazdy Porannej.

            Tolkienowska Gwiazda Earendila też jest Światołonoścą, co widać np. w słowach jakimi emisariusz Valarów pozdrawia Earendila, który przybywa do Valinoru:

            [‘Hail Eärendil, of mariners most renowned, the looked for that cometh at unawares, the longed for that cometh beyond hope! Hail Eärendil, bearer of light before the Sun and Moon! Splendour of the Children of Earth, star in the darkness, jewel in the sunset, radiant in the morning!’]

            ‘Bearer of light’ = Lighbringer.

            ”Witaj, Eärendilu, najsławniejszy żeglarzu, wypatrywany, lecz przybywający niespodzianie, upragniony, lecz zjawiający się, gdy już nie mieliśmy nadziei cię ujrzeć! Witaj, Eärendilu, niosący światło wcześniejsze niż księżyc i słońce, chwałę Dzieci Ziemi, gwiazdę w ciemnościach, klejnot zachodzącego słońca promieniejący o poranku”

            Reply
            • 13 września 2018 at 17:04
              Permalink

              Ale ta symbolika sięga głębiej: mamy tu coś na kształt ogromnego fraktalu, gdzie każdy z mniejszych elementów naśladuje te większe.

              Silmarile symbolizują połączenie Słońca i Księżyca (w zasadzie Dwóch Drzew, ale Dwa Drzewa są ‘rodzicami’ Słońca i Księżyca, a na dodatek pełniły ich funkcję), więc jeden z nich staje się Wenus, która w mitologii jest postrzegana jako dziecko/połączenie Słońca i Księżyca.

              Ale Eärendil również, ponieważ jest pół-Elfem, a jak Silmarilion wielkorotnie wspomina, Ludzie są ‘Dziećmi Słońca’, zaś Elfowie kochają Księżyc i Gwiazdy:

              ‘Isil the Sheen the Vanyar of old named the Moon, flower of Telperion in Valinor; and Anar the Fire-golden, fruit of Laurelin, they named the Sun. But the Noldor named them also Rána, the Wayward, and Vása, the Heart of Fire, that awakens and consumes; for the Sun was set as a sign for the awakening of Men and the waning of the Elves, but the Moon cherishes their memory”

              A zatem, dziecko człowieka i elfki to symbolicznie połączenie Księżyca i Słońca. Czyli Gwiazda Poranna i Wieczorna, Wenus.

              No, i tu otwiera się symboliczna puszka Pandory – od Earendila pochodzi Elrond, ojciec Arweny zwanej Gwiazdą Wieczorną, oraz jego brat bliźniak Elros, pierwszy Król Westernesse czyli Numenoru.

              Numenor jest przepełniony symboliką Wenus. Wyspa na której leży ma kształt 5-ramiennej Gwiazdy Wenus. Ląd wynurza się z morskiej toni tak jak mitologiczna Wenus (w mit. greckiej i rzymskiej), by potem zatonąć.

              Ostatni Król Numenoru, Ar-Pharazon Złoty, był zapewne inspiracją dla Krawnikowego Cesarza. Pharazon zmusił kuzynkę do małżeństwa, po czym ukradł jej należny tron. (Krwawnikowy Cesarz uzurpował koronę siostry, Ametystowej Cesarzowej).
              Kuzynka Ar-Pharazona miała na imię Miriel (ang. ‘jewel’), a ametyst jest klejnotem…

              W każdym razie, upadek Numenoru przeżył Elendil i jego synowie Isildur i Anarion (imiona oznaczają: Miłujący Księżyc i Miłujący Słońce). Elendil pochodził z Rodu Elrosa, ale nie z głównej linii – królewskiej dynastii, lecz od lady Silmariën, cóki jednego z pierwszych królów. [w tym okresie najstarsza córka nie mogła odziedziczyć tronu, więc dynastię kontynuował jej młodszy brat].

              Imię Silmariën nawiązuje do Silmarila, który stał się Wenus, a zatem nic dziwnego, że w rodzie od niej się wywodzącym znów rozgałęzia się symbolika Słońca i Ksieżyca – Isildur buduje Minas Ithil (Morgul), Wieżę Księżyca, Anarion Minas Anor (Tirith), Wieżę Słońca, itd.

              A zatem, GRRM nie wynalazł Mitycznej Astronomii. TOLKIEN RÓWNIEŻ MISTRZOWSKO POSŁUGIWAŁ SIĘ SYMBOLIKĄ OPARTĄ NA ASTRONOMII. (Dla tych, który nie czytają całych postów, dałem to wielkimi literami).

              Reply
              • 13 września 2018 at 17:08
                Permalink

                No i jest Narsil (miecz Elendila i Isildura, później złamany i przekuty w Andurila, miecz Aragorna) , Tolkienowski odpowiednik Światłonoścy George’a.

                Nazwa Narsil nawiązuje do Narsilionu, Pieśni o Słońcu i Księżycu, wspominanej w rozdziale o Długiej Nocy.

                ”The Sword of Elendil was forged anew by Elvish smiths, and on its blade was traced a device of seven stars set between the crescent Moon and the rayed Sun, and about them was written many runes; for Aragorn son of Arathorn was going to war upon the marches of Mordor. Very bright was that sword when it was made whole again; the light of the sun shone redly in it, and the light of the moon shone cold, and its edge was hard and keen. And Aragorn gave it a new name and called it Andúril, Flame of the West.”

                Narsil łączy w sobie Słońce i Księżyc, dzięki czemu (symbolicznie) może odeprzeć Ciemności Saurona.

                Niestety, nigdy nie przetłumaczyłem swoich własnych esejów na Polski:
                ( https://theambercompendium.wordpress.com/2018/07/27/the-tolkienic-song-of-ice-and-fire-episode-ii/ )
                Najważniejsza sekcja: https://theambercompendium.wordpress.com/2018/07/27/the-tolkienic-song-of-ice-a

                [It’s easy to see why GRRM would choose to draw from this ‘unity of the Sun and the Moon = Lightbringer/Venus’ theme in Tolkien’s writing. After all, the title of his series speaks of harmony and unity, of Ice and Fire, which is not that far away from ‘A Song of the Moon and the Sun’.

                And if LML’s theory is true, and I think it is, then his own Lightbringer is the child of the Sun and the Moon as well, and the child of Azor Ahai and Nissa Nissa. Only this child or weapon can bring peace and harmony and end the Long Night – the Long Night of Valinor ends when the Sun and the Moon are created, the darkness that followed the fall of the Two Lamps ends when the Two Trees are created, Morgoth’s reign to terror comes to and end when Earendil, the Child of the Sun and the Moon, sails to Valinor. And in the darkness, the days ‘without dawn’ caused by Sauron sending clouds, smoke and vapours, Aragorn fought with Anduril, which was once Narsil. And as Tolkien explains in one of his letters, Narsil referred to the Sun and the Moon, as ‘chief heavenly lights, as enemies of darkness’.

                Only the unity of the Sun and the Moon – and possibly an alliance of Men and Elves (in ASOIAF the Children of the Forest) – can bring an end to the Long Night. This is Narsilion, the Song of the Sun and the Moon, the Song of Ice and Fire… And, as I’m happy to announce, it’s quite likely that this concept of GRRM’s was heavily inspired by the works of his great predecessor, J.R.R. Tolkien.

                Yet, even a Morningstar/Evenstar figure can fall, and Lightbringer can be used to work dark deeds, and plunge the world deeper into darkness. Who will prevail in A Song of Ice and Fire? People like Jon Snow and Daenerys? Or someone like Euron, the Bloodstone Emperor come again? A faithful and honorable leader like Elendil or a bloody tyrant like Ar-Pharazon?]

                Reply
                • 13 września 2018 at 17:15
                  Permalink

                  Moje streszczenie jest ‘trochę’ chaotyczne – no cóż, jeśli kogoś to zaintersuje, może rzucić okiem na moje eseje z serii THE TOLKIENIC SONG OF ICE AND FIRE (niestety, dostępne jedynie w j. angielskim).

                  Co do innych klejnotów z dzieł Tolkiena, warto wspomnieć:

                  * Elendilmir, Gwiazdę Północy [Północnego Królestwa], klejnot przekazywany z pokolenia na pokolenie w rodzie Elendila, jako dziedzictwo Silmarien
                  * Arcyklejnot (Arkenstone) z Hobbita

                  Pierścienie Władzy:
                  * Nenyę – Pierścień Wody/Biały Pierścień/Pierścień z Diamentem (w oryginale Adamantem, co może oznaczać dowolny twardy kamień szlachetny, choć najczęściej opisuje diament). Celebrimbor, wnuk Feanora, który wykuł 19 Pierścieni Władzy, przekazał Nenyę Galadrieli.
                  * Vilyę – Pierścień Powietrza/Niebieski Pierścień/Pierścień z Szafirem. Przekazany Najwyższemu Królowi Noldorów Gil-galadowi, później własnośc Elronda z Rivendell.
                  * Naryę – Pierścień Ognia/Czerwony Pierścień/Pierścień z Rubinem – przekazany Cirdanowi, Budowniczemu Okrętow, zaś on oddał go Gandalfowi.

                • 13 września 2018 at 17:39
                  Permalink

                  dzięki za odpowiedź. nie znam aż tak dobrze dzieł JRRT-a jak GRRM-a. tym większy szacunek mam do tych esejów Tolkienic…

                  wszystko to cały czas wygląda jakby Tolkien i Martin wzięli Biblię, mity, blender i zrobili swoje własne wzory-opowieści, tj. legendarium uniwersum na bazie naszych legend.

                  jeszcze bardziej się umacniam w przekonaniu, że celowo nie ma w ŚLiO opisu Qarthu. No ale o tym to sobie więcej porozmawiamy przy kolejnych omówieniach kamieni. Przed nami jeszcze kilka odcinków.

  • 13 września 2018 at 15:52
    Permalink

    ,, komuś z nas przypadną do gustu”

    A, że o gustach się nie dyskutuje, temat uważam za zamknięty 🙂

    Reply
    • 13 września 2018 at 15:55
      Permalink

      Ajajajjajaajjjj…
      Miało być wyżej i dotyczyć mojego komentarza do Lai. Nie zaznaczyłem polityki prywatności – mea culpa

      Reply
      • 13 września 2018 at 17:42
        Permalink

        myślę, że Dzikie Karty są godne uwagi, moja forumowa koleżanka Ayesha robiła o nich (i nie tylko) z naszym kolegą Bombacjuszem panel na DF-ach. ja nie miałam okazji jeszcze czytać tej serii, znam tylko jedno opowiadanie. cykl czeka w kolejce.

        Reply
  • 15 września 2018 at 16:03
    Permalink

    Cytuję ze spoilera:
    “w starożytnym ośrodku znajduje się komputer połączony z mózgami zmarłych członków miejscowej starszyzny, obdarzonych zdolnościami telepatycznymi”

    Mi to z kolei kojarzy się z sarkofagiem Boga-Imperatora z Warhammera 40 000.

    P.S.
    Lai, w odpowiedzi do Bluetigera, z 13 września 2018 at 17:39, piszesz, że: “jeszcze bardziej się umacniam w przekonaniu, że celowo nie ma w ŚLiO opisu Qarthu”

    Chyba chodziło ci o… Asshai?
    Bo o Quarcie co nie co wiemy chyba jednak…

    Reply
    • 15 września 2018 at 20:30
      Permalink

      Wiemy ze Starcia Królów, w ŚLiO o Qarthu jest bardzo niewiele. Asshai doczekało się własnego podrozdziału. Mam pewien trop, zobaczymy co wyniknie z szukania powiązań kamienie-Qarth.

      Reply
  • Pingback: Szalone Teorie: Zagadka kamieni szlachetnych (część 3 – rubiny) – FSGK.PL

  • Pingback: Wieści z Cytadeli #38: No to po premierze… – FSGK.PL

  • Pingback: Wieści z Cytadeli #45: Nowy Jork i Smocza Skała – FSGK.PL

Skomentuj Gambit99 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków