Historia Lodu i Ognia: Inwazja Andalów (część 5 – Żelazne Wyspy i podsumowanie)

Pojawienie się Andalów w Reach zakończyło ostatnią fazę migracji z Essos. Od lądowania na Paluchach minęło kilkaset lat i choć Północ pozostała niepodbita, to od Przesmyku aż po Słoneczną Włócznię, w niemal każdym zakątku kontynentu znaleźć można było ludzi z andalską krwią. I tylko daleko na zachodzie pozostawał jeszcze skrawek otoczonej morzem, jałowej ziemi, na której nie stanęła andalska stopa.

Podbój Żelaznych Wysp

Przybycie Andalów do Westeros również dla Żelaznych Ludzi miało się okazać katastrofą. Ale nie ze względu na plany inwazji na gołe i biedne wyspy. Andalowie nie ostrzyli sobie zębów na taką zdobycz. Problem Żelaznych Ludzi wynikał z czego innego. Pod panowaniem królów z dynastii Greyironów hołdowali oni starym, łupieżczym zwyczajom. Nie zdobywali ziemi, a tym bardziej jej nie uprawiali. Trudnili się za to grabieżą i chwytaniem niewolników. To było źródłem ich potęgi i sposobem na życie. Tyle tylko, że wszędzie tam, gdzie pojawili się andalscy osadnicy, reguły gry ulegały zmianie. Wokół nadmorskich wiosek rosły palisady. Drewniane strażnice przemieniały się w rycerskie wieże, a wieże – w kamienne zamki. W ciągu kilku pokoleń nastąpił skokowy przyrost ludności. Nie była to jednak ludność do łupienia, ale ludność, która stawiała opór.

W tej sytuacji ataki Żelaznych Ludzi stawały się coraz bardziej desperackie i brutalne. Aż w końcu przebrała się miarka. Nie wiadomo do końca jakie wydarzenie wywołało reakcję Andalów, istnieją jednak przesłanki by podejrzewać, że musiało dojść do świętokradztwa. Dziesięć stuleci po ataku na Dolinę, Andalowie postanowili rozprawić się z Żelaznymi Ludźmi.

Choć upłynął tysiąc lat, nim Andalowie skierowali swą uwagę na Żelazne Wyspy, wreszcie uczynili to pod wpływem nowej fali religijnego zapału. Zalali je, kładąc kres dynastii Urrona Czerwonorękiego, która władała od tysiąclecia, opierając swe panowanie na mieczu i toporze.
—Świat Lodu i Ognia—

Andalski okręt.

Andalowie podbijając Żelazne Wyspy zastosowali starą taktykę. Zawarli sojusz z kilkoma lokalnymi rodami, i z ich pomocą obalili Greyironów.

Ród Greyironów należał do tych, które zniszczono. Ostatni żelazny król, Rognar II, zginął, gdy Orkwoodowie, Drummowie, Hoare’owie i Greyjoyowie wystąpili wspólnie przeciw niemu, wspierani przez andalskich piratów, najemników oraz watażków.
—Świat Lodu i Ognia—

Według legendy zwycięski sojusz miał potem wybrać nowego króla w dość unikalny sposób. Korona miała przypaść zwycięzcy w konkursie łapania toporków w locie.

Tryumfatorem, kosztem dwóch palców, został Harras Hoare, który władał potem Żelaznymi Wyspami przez trzydzieści lat jako Harras Kikut.
—Świat Lodu i Ognia—

Ile w tym prawdy do końca nie wiadomo, ale – jak zauważył arcymaester Haereg – dużo bardziej prawdopodobne jest, że Harras został królem, bo wziął za żonę córkę jednego z andalskich lordów.

Harras Hoare.

Nie ulega też wątpliwości, że ceną sojuszu Andalów z Hoare’ami i innymi rodami z Żelaznych Wysp było nawrócenie na Wiarę w Siedmiu i zaprzestanie wypraw łupieżczych. I rzeczywiście, najwięksi lordowie Żelaznych Wysp nawrócili się na Wiarę. Powstały nawet septy, a przejaw braku tolerancji wobec septonów spotykał się z bardzo silną reakcją.

Pierwszy sept na Żelaznych Wyspach zbudowano na Wielkiej Wyk podczas panowania Wulfgara Twórcy Wdów. Kiedy jego prawnuk Horgan pozwolił wybudować drugi, na Starej Wyk, gdzie w dawnych czasach urządzano królewskie wiece, na całej wyspie wybuchł krwawy bunt, sprowokowany przez kapłanów. Sept spalono, septona rozerwano na strzępy, a czcicieli Siedmiu zawleczono do morza i utopiono, by odzyskali prawdziwą wiarę. Według Haerega właśnie w odpowiedzi na to wydarzenie Horgan Hoare zaczął mordować kapłanów.
—Świat Lodu i Ognia—

Były to dla Żelaznych Ludzi niedobre czasy. Pospólstwo pracowało w kopalniach żelaza, by zdobyć jedyne dobro, za które można było sprowadzić z kontynentu żywność. Żelazne Wyspy biedniały i pogrążały się w ogniu wojen religijnych pomiędzy wyznawcami Utopionego Boga i Siedmiu. Co silniejsi lordowie Reach i Zachodu mieszali się w wewnętrzną politykę wysp, czyniąc ich królów swoimi marionetkami.

Ale los miał się jeszcze odwrócić. Na wyspach nie zagrzało miejsca wielu Andalów, w końcu więc, nie w drodze wojny, ale po prostu tęsknoty za starymi czasami, wiara w Utopionego Boga powróciła. Powróciły też wyprawy łupieżcze, choć Żelaźni Ludzie, obawiając się reakcji lordów z Westeros, obierali za cel raczej Wyspy Bazyliszkowe, Stopnie albo Sporne Ziemie. Największym zaś przełomem była bitwa, w której Harwyn Hoare pokonał lorda Blackwooda, otwierając Żelaznym Ludziom drogę do podboju Dorzecza i stworzenia Królestwa Wysp i Rzek. Ale to już temat na zupełnie inną opowieść.

Konsekwencje

Kiedy po raz pierwszy czytałem “Pieśń Lodu i Ognia”, rzadkie i używające języka mitów i legend wzmianki na temat migracji Andalów sprawiły, iż wyrobiłem sobie mylne wyobrażenie na temat tego, jak według Martina przebiegał ten proces. Sądziłem, że inwazja miała charakter jednej fali, a jak wiemy z dotychczasowych tekstów, w rzeczywistości była ona wielostopniowa i ciągnęła się przez stulecia. Sądziłem, że podbój był szybki i krwawy, podczas gdy rzetelna analiza wojen dowodzi, iż trwały one wiele pokoleń. Przypuszczałem, że krainy podbijali ludzie urodzeni w Essos, a tymczasem – ze względu na czas trwania konfliktu – zwycięzcami byli bardzo często Andalowie westeroscy. Byłem przekonany, że Andalowie dysponowali znaczną przewagą jeśli idzie o uzbrojenie, ale patrząc na historię wojen, bardzo łatwo dostrzeżemy, iż przewaga ta istniała tylko na samym początku konfliktu. No i wreszcie uważałem, że Andalowie naprawdę podbili Westeros ogniem i mieczem… podczas gdy dokonali oni tej sztuki przede wszystkim traktatami i… płodnością.

O rzeczywistym podboju militarnym możemy mówić tylko w przypadku Doliny i Dorzecza (no i Żelaznych Wysp, jeśli traktujemy ten bardzo późny epizod jako część podboju), a zatem krain, które były podzielone politycznie. Andalowie wykorzystali decentralizację i lokalne konflikty zajmując strategiczne przyczółki nim przeciwnicy zdołali zjednoczyć się w obliczu zagrożenia. Tam, gdzie istniała silna władza centralna, musieli się wycofać (Północ), albo w obliczu sytuacji patowej zmienić swe plany (Krainy Burzy). Ponadto tam gdzie istniała silna władza centralna dotrzymywali przyrzeczeń. Lordowie Doliny i Dorzecza byli rozgrywani przez Andalów, ale traktaty zawarte z Lannisterami i Gardenerami były honorowane.

Siedmiu.

Ale najbardziej o andalskim charakterze południa kontynentu przesądziła nie sztuka wojenna, ale płodność przybyszów. Było ich bardzo wielu, ale przecież nie tak wielu jak zamieszkujących te ziemie rdzennych Pierwszych Ludzi. A jednak w ciągu kilku, góra kilkunastu pokoleń, krew Pierwszych Ludzi ustąpiła przed krwią Andalów. Poza Północą, Żelaznymi Wyspami i stanowiącym wieloetniczną mieszankę Dorne, całe Westeros jest dziś andalskie.

Zanikły stare obyczaje i stara religia. Nie wiemy zbyt wiele na temat walki ze Starymi Bogami poza Dorzeczem, ale straty właśnie w tej krainie, pełnej najświętszych dla Pierwszych Ludzi i Dzieci Lasu miejsc, były najdotkliwsze. Zniknęły niemal wszystkie czardrzewa rosnące na południe od Przesmyku. Zniknęły Dzieci Lasu. Miejsce magicznych drzew i pieśni, zajęły septy i pismo. Żelazo i stal wyparły brąz. Kamień zastąpił drewno.

Inwazja Andalów to cezura, oddzielająca westeroską prehistorię, od historii.


Wszystkie ewentualne błędy należy złożyć na karb faktu, iż powyższy artykuł jest sześćset sześćdziesiątym szóstym tekstem opublikowanym na FSGK.pl

-->

Kilka komentarzy do "Historia Lodu i Ognia: Inwazja Andalów (część 5 – Żelazne Wyspy i podsumowanie)"

  • 30 maja 2018 at 13:14
    Permalink

    “Wszystkie ewentualne błędy należy złożyć na karb faktu, iż powyższy artykuł jest sześćset sześćdziesiątym szóstym tekstem opublikowanym na FSGK.pl”
    i dlatego nie ma bledow xD

    Reply
  • 30 maja 2018 at 13:57
    Permalink

    Mnie się wydaję, że istnieje spora rozbieżność koncepcji jaką miał Martin na inwazje Andalów, kiedy zaczynał pisać Grę o Tron a tym co napisał w ostatnich tomach czy ŚLiO. Na przykład, jak czytało się Grę o Tron to jeśli któryś ród z południa wywodził się z Pierwszych Ludzi to można by pomyśleć, że są wyjątkowym rodem. Nawet w Nawałnicy tacy Westerlingowie, tak stary ród, że wywodzi się z Pierwszych Ludzi, żaden mezalians małżeństwa Robba z Jeyne pod tym względem. To przypomina trochę szukanie przez Amerykanów przodków indiańskiego pochodzenia. Czytając I tom myślałem mylnie o Lannisterach jako czystej krwi Andalach i.t.p. Potem jednak okazuje się, że nawet na terenach, gdzie Andalowie zdominowali militarnie czyli Dolinie i Dorzeczu połowa lordów ma pochodzenie od Pierwszych Ludzi, w Reach i Zachodnich Krainach PL stanowią zdecydowaną większość, w Krainach Burzy raczej też PL mieli przewagę. U Żelazek nie zagościli zbyt długo a w Dorne zajęli głównie pustkowia. Wiadomo, stosunek u obecnych poddanych(chłopi, mieszczaństwo) na Południu Andalów do Pierwszych Ludzi zapewne wynosi 4:1, jednak dziwi mnie, że tak wiele rodów przetrwało inwazje nawet jeśli mieszali się z najeźdźcami. Najbardziej mnie jednak dziwi to, że Reach nie zostało przynajmniej w części zagarnięte przez Andalów zbrojnie ani nawet takiej większej próby nie podjęto. Najbardziej urodzajne ziemie, najlepszy klimat a Andalowie pchali się najbardziej tam, gdzie wszystko jest gorsze? To jest mało wiarygodne zwłaszcza, że od Czarnej Zatoki północ Reach jest bardzo blisko, sam Czarny Nurt jest na niewielkim odcinku granicą krainy.

    Reply
    • 30 maja 2018 at 16:51
      Permalink

      W ogóle ten cały podbój Andalów wydaje mi się dość naciągany. To przecież nie była jakaś szczególnie wielka grupa narodowościowa, zwłaszcza gdy porównać ją do Ghiscarczyków czy Rhoynarów, a nawet do Valyrian. W Essos zamieszkiwali głównie tereny górzyste, a na takich nigdy nie ma zbyt licznej ludności ze względu na mało wydajne rolnictwo (swoją drogą powinno się to też tyczyć dzisiejszych Krain Zachodu – pojęcia nie mam skąd się biorą te wielotysięczne armie Lannisterów, w krainie, której rolnictwo musi być oparte co najwyżej o hodowlę owiec). Co więcej, wcześniej zostali zepchnięci przez Valyrian na obrzeża kontynentu, przez co jeszcze bardziej musiało ubyć im ludzi. I nagle zjawiają się na zamieszkałym od tysiącleci – ludnym i rozwiniętym rolniczo – kontynencie i podbijają go (przynajmniej częściowo). Miałoby to sens tylko w przypadku druzgocącej przewagi technicznej, jak Hiszpanie w Ameryce, ale tutaj nie było niczego takiego. W realu Andalom powinni skończyć się wojownicy po pierwszych bitwach w Dolinie.

      Reply
      • 31 maja 2018 at 10:59
        Permalink

        Jak najbardziej mogą istnieć tereny pagórkowate, a zarazem żyzne.

        Reply
        • 31 maja 2018 at 12:16
          Permalink

          Jest różnica między “terenami pagórkowatymi”, a prawdziwymi wzgórzami i górami, z którymi mamy do czynienia w Krainach Zachodu i Andalos. Ale niechby nawet – tereny pagórkowate mamy choćby u nas na Mazurach i tamtejsze ziemie to w większości same piachy.

          Reply
      • 2 czerwca 2018 at 14:20
        Permalink

        Martin wzorował sie Wikingach, ktorzy najechali Brytanie w niezbyt dużej ilosci. Podbili ją, dali podwaliny pod powstanie państwa angielskiego, utworzyli nowy jezyk anglosaski i nowa dynastie. Chociaz liczbowo nie bylo ich duzo, zdominowali wyspe,przejeli wladze, utworzyli jezyk i dynastie,zmieszali sie z miejscowa ludnością.

        Z

        Reply
  • 30 maja 2018 at 14:05
    Permalink

    balon jest takim fanatykiem starych zwyczajow, a to jego przodkowie przyczynili sie do ich zanikniecia. tego sie nie spodziewalem

    Reply
  • 30 maja 2018 at 15:23
    Permalink

    Daelu wspominałeś kiedyś pod jakimś tekstem że na żelaznych wyspach znajdują się ukryte pozostałości czardrzew i magi Starych Bogów. Mógłbyś rozwinąć temat?

    Reply
  • 30 maja 2018 at 20:56
    Permalink

    Aj daj aj daj westeros nie wasz kraj
    Idźcie nieście więc na jego skraj
    E tak jak mu krawiec staje bez Blue nawet
    Oj te tajaru ruszają ruczaje
    Milosnilizzuzeantropia grom forestt!

    Reply
  • 31 maja 2018 at 01:51
    Permalink

    666! Piękny, okrągły jubileusz!

    Gratulacje dla całej załogi, zwłaszcza dla Daela, którzy to mają rozpracowaną PLiO na atomy.

    Reply
    • 31 maja 2018 at 09:12
      Permalink

      666 z czego polowa to pewnie artykuly daela

      Reply
      • DaeL
        31 maja 2018 at 12:36
        Permalink

        Trochę mniej. Z ciekawości sprawdziłem i moich tekstów było do wczoraj równo 300. Od maja zeszłego roku tworzę tylko 1/3 treści na FSGK, więc nie jest źle. Nadążam z robotą 😉

        Reply
  • 31 maja 2018 at 10:35
    Permalink

    Zapotrzebowanie jest chyba dostatecznie duże :))

    Reply
  • 31 maja 2018 at 10:52
    Permalink

    Północ ma bardzo długą linię brzegową i stosunkowo mało mieszkańców. Ponadto nie wydaje mi się, by była dostatecznie zjednoczona w trakcie inwazji Andalów. Martin po prostu potrzebował starych bogów i pierwszych ludzi w kontekście zagrożenia za murem. I dlatego skierował migrację Andalów dość nieoczywistą drogą, przez góry i doliny, bo niby ziemia podobna…

    Reply
  • 31 maja 2018 at 21:51
    Permalink

    Północ była zjednoczona, Bolton klęknął przed Starkiem gdy Andalowie przybijali do brzegów Doliny. Jej linia brzegowa jest urozmaicona. I Andalowie lądowali na Północy, ale każda taka próba kończyła się tym, że Starkowie ich spychali z powrotem do morza(a nawet robili wyprawy odwetowe).
    Także “nie wiem ale sie wypowiem” nadal jest popularne w naszym kraju.

    Reply
  • Pingback: Czytamy Starcie Królów #21: Theon II – FSGK.PL

  • Pingback: Czytamy Starcie Królów #31: Theon III – FSGK.PL

Skomentuj DaeL Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków