Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (2016)

Urlop urlopem, ale wpisy muszą się pojawiać, proza życia. Dlatego też w najbliższym czasie na główną trafi kilka moich starszych tekstów. Na pierwszy ogień największy zawód w 2016 roku. Starcie gigantów okazało się  bałaganem kilku dobrych i wielu bardzo złych pomysłów. Ocenę podtrzymuję, a wersji rozszerzonej nie widziałem i nie zamierzam. Jeśli kiedyś się zmuszę to napiszę erratę, ale póki co się nie zanosi. Na samo wspomnienie BvS mam lekki odruch wymiotny. Zapraszam do lektury.

*****

Jest sobie kurier/asystent w Warner Bros. Pictures czy w DC Comics. Nazwijmy go Fred, żeby chronić prawdziwą tożsamość. Fred jest dobrym pracownikiem, nieco zarobionym, ale skrupulatnym. Fred miał wypadek. Niósł wielki stos papierów. Na tym stosie, luźno leżały scenariusze do filmów: “Batman” z Affleckiem, “Man of Steel 2”, “Batman v Superman”, “Wonder Woman”, “Dawn of Justice” (League). Fred miał tego dnia pecha i najzwyczajniej w świecie się wygrzmocił. Padł jak długi, a papiery niespięte ze sobą pofrunęły we wszystkich kierunkach. Część wpadła do rzeki, część do koksownika przy ulicy, część pod koła nadjeżdżającej ciężarówki, a część po prostu odleciała w siną dal. Załamany Fred pozbierał to co się dało, bez ładu i składu rzucił na jedna kupkę, a Zack Snyder zrobił z tego film. Dzięki Fred, wielkie dzięki…

Kadr z filmu Batman v Superman: Świt sprawiedliwości
Coś Ty narobił Fred?

Nie wiem czy tak było naprawdę, to tylko jedna z hipotez. Niech komisja Macierewicza sprawdzi. Efekt jest nadal taki sam: “Batman v Superman” to film pozbawiony spójności, dobrego scenariusza, za to przeładowany postaciami, mało interesującymi wątkami, bez jednej spójnej linii fabularnej. W niecałe trzy godziny seansu upchano masę scen, jedne genialne, inne słabe, ale w sumie nie stanowią opowieści. Jedynie ciąg mniej lub bardziej efektownych filmików. Jak jakaś playlista na youtube. Mam wrażenie, że DC ma kinowy kompleks Marvela i postanowiło dogonić konkurencję sprintem zamiast sensownie rozkładając siły. Ja “Avengers” specjalnie nie lubię, zbyt to kolorowe i infantylne, ale Marvelowi trzeba oddać jedno: wiedzą jak to robić. “Iron Man”, “Thor”, “Captain America: Pierwsze starcie”, “Iron Man 2”. W “Avengers” znamy już główne postacie i film jest o zespole, nie traci czasu na objaśnianie kto jest kim i jaką ma motywację. Batman v Superman chce zrobić od razu wszystko i pada pod ciężarem własnych ambicji. Dlatego skupię się na ocenie hipotetycznie oryginalnego zamysłu twórców, sprzed wypadku Freda.

Batman z Affleckiem

Wbrew wszelkim malkontentom Ben Affleck jako Bruce Wayne i Batman jest rewelacyjny. Inny niż Bale, inny niż  Człowiek-nietoperz w jego wersji to starszy, zgorzkniały facet, który przestał się szczypać z przestępcami. Poszerzył arsenał środków oddziaływania o broń palną, tortury i zabijanie. Nie kryje się w mroku kiedy nie musi. Stawia na krwawą, brutalną konfrontację. Jest detektywem, gadżeciarzem i standardowo ma do pomocy wiernego Alfreda. Jeremy Irons zagrał tak samo dobrze jak Affleck. Mimo kilku scen, które mogli sobie darować – na pewno chętnie zobaczyłbym osobny film z Batmanem w tej wersji.

Kadr z filmu Batman v Superman: Świt sprawiedliwości
Fred, miałeś jedno zadanie…

Man of Steel 2

Mówcie co chcecie. Superman to w założeniu bohater, którego trudno wziąć serio, dlatego też jestem fanem filmu Man of steel, bo to pierwsza inkarnacja Kal-Ela, która nie wzbudza u mnie litości. Pomysł na rozliczanie Supermana przez sąd czy kongres jest świetny i dobrze rozwinięty wątek znów – starczyłby na cały dobry film, który chętnie bym obejrzał. Cavill jest świetny w swojej roli i jedyny problem mam z Lois Lane, która pojawia się trochę w stylu deus ex machina i zachowuje się cokolwiek idiotycznie. Najgorszym elementem tej części jest Lex Luthor. Ludzie skupiali się na hejtowaniu Afflecka, a prawdziwym strzałem w kolano jest właśnie Jesse Eisenberg. Facet jest koszmarny. Zapomniał chyba, którą postać miał zagrać i daje nam karykaturalna, przesadzoną i groteskową wersję Jokera z “The Dark Knight”. Mimo, że Lex ma całkiem sensowny plan to w ogóle nie czuć ciężaru wydarzeń. Co się facet nie pojawi na ekranie to BvS zamienia się w parodię. Cały wątek powinien wylądować w koszu, bo jego motywacja jest całkowicie niejasna, poza tym, ze chce siać chaos. Znów – kalka z Jokera w wersji Ledgera.

Za dużo też czasu poświęcono na usilne tłumaczenie się z pierwszej części man of Steel. Konkretnie z głównego zarzutu (mi to nie przeszkadzało), że Superman zrobił z Zodem rozpierduchę nie dbając o życie innych. No cóż, gdyby nie zginęły te tysiące to Zod zabiłby potem wszystkich. Tyle, nie trzeba poświęcać kolejnej części na oczywiste dialogi i długie tłumaczenie się przed fanami komiksu.

Kadr z filmu Batman v Superman: Świt sprawiedliwości
Tylu ludzi wokół mnie, zawiodłeś ich wszystkich Fred…

Batman v Superman

Pojedynek gladiatorów, szumnie zapowiadany od początku produkcji, w filmie trwa 5-10 minut i wygląda całkiem dobrze. Pomijam fakt, że trochę przesadzili z widowiskowością (Po cholerę Batman robił jojo z Supka? Co to za technika walki?) – w kinie walka robi wrażenie i tyle. Szkoda, że jej finał już nie. Zmiana tonu, nastawienia do siebie obu stron następuje w ułamku sekundy i na twarzy widza maluje się wielkie “WTF”. Co ja pacze? Co się stało? Kolejny wątek, który potraktowano po macoszemu byle upchać ile się da. Scena, w której staja twarzą w twarz robi wrażenie, ale jest bez sensu. Batman ściga pewnych niemilców i nagle Superman mu przeszkadza. Wątek pościgu nagle się urywa i tyle. Już nawet nie wspominam, że w “The Dark Knight” pojedynek na ulicach Gotham był sto razy lepiej nakręcony, bo po co? Nie kopie się leżącego…

Kadr z filmu Batman v Superman: Świt sprawiedliwości
Dorwijmy Freda razem i niech zapłaci za swój błąd! Nie ma szans, żeby i jego mama miała na imię Marta.

Wonder Woman

Gal Gadot jako WW jest i tyle można o niej powiedzieć. Przewija się gdzieś tam na trzecim planie. Coś jak Cpt. Phasma w nowych Star Warsach, ot, może ciut jej więcej. Albo gdzieś jedzie, albo coś kombinuje, ale kogo to obchodzi? Dla kogoś, kto nie zna komiksów jest całkowitą zagadką, w ogóle jej nie poznajemy, a nagle bach! Staje się równoprawnym uczestnikiem ostatniej bitwy. Bo tak. Co nią kieruje? Kulawy scenariusz. A już scena jak się pojawia w stroju i nagle z całkowitej czapy leci muzyka rockowa – ojej, mokry sen każdego dziesięciolatka, ale niekoniecznie materiał do poważnego filmu. Zdecydowanie chcę zobaczyć coś więcej, może być nawet standardowe “origin story” – to nie jest postać znana miłośnikom kina.

Kadr z filmu Batman v Superman: Świt sprawiedliwości
Fred, szykuj się na ostre baty!

Dawn of Justice (League)

Tu też jest grubo. Poza tym, że przez cały seans przewijają się główni członkowie Justice league mamy jeszcze na siłę wrzuconą scenę z pewnym mailem. To było dopiero słabe. Nie chcę pisać w detalach, bo byłby to w jakimś tam sensie spojler, ale nie pamiętam bardziej na siłę wrzuconej, niepotrzebnej sceny w jakimkolwiek filmie. Na szybko do głowy przychodzi mi jedynie “Thor” i wizja Ragnarocka w “Avengers: Age of Ultron”. Może i to są smaczki dla wielbicieli komiksów, ale podane z wyczuciem i elegancją słownia w składzie porcelany. Doomsday jest dokładnie taki jak w materiałach promocyjnych. Bezmózga maszyna do zabijania o wyglądzie trola jaskiniowego z Władcy Pierścieni. A dlaczego w ogóle Justice League musi się uformować? Bo Bruce Wayne ma złe przeczucie! Tak, to jedyny powód.

Kadr z filmu Batman v Superman: Świt sprawiedliwości
Brak mi słów do ciebie Fred, skrewiłeś konkretnie.

Tak to właśnie wygląda. Pięć filmów, z każdego powyciągano kilka momentów i skręcono do kupy bez pomysłu. Do litanii wad dorzuciłbym jeszcze późno-nolanowskie dialogi. Tu się nie rozmawia, tu się przemawia. Każdy ma przygotowany zestaw bardzo poważnych i groźnie brzmiących tekstów i wygłasza je z grobową miną. Dwa (dosłownie) momenty gdzie pojawia się jakiś żart wypadają tak naturalnie jak usta i piersi Natalii Siwiec. Dalej narzekając: wspomniany wcześniej troll jaskiniowy to nie jedyny element podobny do trylogii Władca Pierścieni. Kolejnym jest zakończenie filmu, które składa się z trzech czy czterech zakończeń, w dodatku pociętych dziwacznie pod względem chronologii.

Na początku seansu na ekranie pojawia się sam Snyder. Gratuluje widowni, że są jednymi z pierwszych, którzy zobaczą jego dzieło i prosi o dyskrecję. O niezdradzanie innym detali, żeby ich doświadczenie w kinie było tak samo intensywne jak nasze. Szkoda, że sam Snyder o to nie zadbał i słynny już zwiastun oskarżony o to, że pokazuje cały film w pigułce okazuje się winny tego zarzutu.

Kadr z filmu Batman v Superman: Świt sprawiedliwości
Hej miśki, na drugie mam Fred. Przypadek?

Wierzę, że będzie masa ludzi, którym się ten film spodoba – szanuję Wasze zdanie. Jest tak samo istotne jak moje, pana czy pani. Dla mnie to ogromny zawód i nie wiem czy coś w tym roku będzie mnie w stanie zawieść bardziej. Poszedłem do kina z dużą rezerwą po pierwszy recenzjach więc to na pewno nie wina zbyt dużych oczekiwań. Jest w tym filmie kilka fajnych scen, ale wszystko do kupy jest filmem złym, źle napisanym i pozbawionym scenariusza, który miałby ręce, nogi, bohaterów, uzasadnione motywacje i zdrowy rozsądek. Nie wiem czy to wina Snydera czy kogoś z DC. Ewidentnie chcieli jednym filmem zrobić to, co Marvel osiągnął za pomocą pięciu pełnometrażówek i bardzo, ale to bardzo nie wyszło. A potencjał był ogromny. Wycięte, dodatkowe 30 minut materiału, które pojawi się na Blu-rayu niczego w tym temacie nie zmieni. Wielka szkoda. Trzy na dziesięć, naciągane.

-->

Kilka komentarzy do "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (2016)"

  • 5 września 2017 at 12:18
    Permalink

    1. Zgadzam się, że DC ma kinowy kompleks Marvela. Powinni iść własną drogą, wdrażać nowe pomysły, tylko kto wymyśli takie, które przyniosą im sukces na wielką skalę?
    2. Genialne sceny jedynym odkupieniem dla tego filmu.
    3. Batman Afflecka niezły, ale jakoś mam sentyment do Krzyśka B. 😉
    4. Świt Sprawiedliwości byłby o wiele lepszy bez Wielce Potrzebnej i Mega Ważnej Louis Lane, która stanowi jakby centralną oś historii. A można było podejść do tematu inaczej.
    5. Luthora w Człowieku ze Stali pominę milczeniem.
    6. “A już scena jak się pojawia w stroju i nagle z całkowitej czapy leci muzyka rockowa – ojej, mokry sen każdego dziesięciolatka, ale niekoniecznie materiał do poważnego filmu.” płaczę xD
    7. “Tu się nie rozmawia, tu się przemawia.” True. Szkoda, bo sensowne dialogi dałaby temu dziełu +10 do zajebistości. DC chciało zrobić poważny film i wrzucili koparką patos, który przytłacza postacie, akcję i ogólnie wszystko. Nie oczekuję filmu komediowego, albo żartów o przyrodzeniu, wystarczą sensowne dialogi pokazujące podłoże psychologiczne postaci – czemu tak postępują itd. Wygłaszane Przemowy psują efekt.

    Ogólnie takie 5/10.

    Reply
    • SithFrog
      5 września 2017 at 16:02
      Permalink

      1. Yop.
      2. Które konkretnie? Ja w zasadzie nic ikonicznego nie pamiętam.
      3. Krzyśka czy Krystiana? 😉
      4. O tak. Pozbyłbym się jeszcze przynajmniej WW.
      5. A był tam w ogóle? Lex Luthor?
      6. Ja też płakałem, niekoniecznie ze śmiechu.
      7. Tak, ale to styl Snydera. W Watchemach i 300 to pasowało, tutaj – nie bardzo.

      Reply
      • 5 września 2017 at 18:12
        Permalink

        1.Największym problemem tego filmu jest zbyt wczesne pojawienie w DCU. Szkoda , że nie poczekali z tym materiałem (Powrót mrocznego rycerza) do dalszej fazy. Co do kompleksu to raczej nie DC a wytwórnia WB
        2. Otwarcie filmu. Może nie genialne , ale jakoś zawsze śmierć rodziców Bruce’a wzbudza emocje.
        4. Cały wątek Doomsday’a do wycięcia.
        5. Raczej nie było.

        Reply
      • 5 września 2017 at 23:21
        Permalink

        2. Jak kolega Raf napisał – otwarcie.
        3. Krystian, Krzysiek – wiadomo o kogo chodzi 😛
        5. Mój błąd 😉 Filmy z komiksami mi się mieszają.

        Reply
  • 5 września 2017 at 13:37
    Permalink

    ‘Wycięte, dodatkowe 30 minut materiału, które pojawi się na Blu-rayu niczego w tym temacie nie zmieni.”

    Jednak zmienilo, bo wersja rezyserska jest duzo lepsza i da sie ogladac nawet po kilka razy.

    Reply
    • SithFrog
      5 września 2017 at 16:03
      Permalink

      Mówisz? Kurcze, to może jednak się w końcu przymuszę i dopiszę parę słów.

      Reply
    • SithFrog
      5 września 2017 at 17:23
      Permalink

      P.S. A godzą się chłopaki w jakiś logiczny sposób czy nadal jest ta kretyńska scena z imieniem Marta?

      Reply
      • 5 września 2017 at 22:41
        Permalink

        Yup, nadal jest. Ultimate Editionjest trochę lepsze, bo trochę mniej chaotyczne od oryginału, ale główne wady produkcji się nie zmieniają

        Reply
  • 5 września 2017 at 14:22
    Permalink

    Sz. P. Autorze, zapomniałeś ze Batmana odwiedził Flash z przyszłości i zalecił mu odnalezienie pozostałych. Wiec to nie tylko “przeczucie” Batmana. 🙂

    A co do reszty. To się zgadzam. Też nie potrafiłem się odnaleźć w tych filmach.

    Reply
    • SithFrog
      5 września 2017 at 16:03
      Permalink

      Sz. P. Komentatorze – nie zapomniałem, ale szczerze mówiąc ta scena w filmie jest tak zrealizowana, że nie wiem czy on go naprawdę odwiedził czy to był tylko sen 🙂

      Reply
  • 5 września 2017 at 23:54
    Permalink

    Też czytałem, że wersja rozszerzona jest bardziej watchable, ale nie wiem co musiałoby się stać, żebym zaryzykował… Swoją drogą, poszliśmy z narzeczoną na dość oblegany seans i pod koniec walki gacka z harcerzem kiedy pada ten dialog – I must save Martha – Why u said Martha? I się nagle chłopaki godzą, to jakiś starszy gość przede mną zdjął okulary 3D, spojrzał na syna i na cały głos “SERIO? SERIO K***A?” Pół sali zaczęło wyć 😉

    Jak zwykle zgadzam się z recenzją 😉

    Reply
    • SithFrog
      6 września 2017 at 20:43
      Permalink

      Mnie już wtedy stracili. Było tyle bałaganu, tyle pociętych i dziwnych wątków, że to była tylko wisienka na torcie. Już i tak by nie zmienili mojej oceny, może plus jedno oczko bym dał gdyby chociaż pojednanie miało więcej sensu…

      Reply
  • 7 września 2017 at 17:03
    Permalink

    To nie ty jesteś jedyną osobą, której się film nie podoba, ale ja jedyną, której się podoba. Jak się denerwuje, a teraz się denerwuje, to wolę pisać w pkt. Dla jasności przekazu.

    1. Tylko wersja reżyserska.
    2. Film jest jeden. Opowiada o konflikcie Batka z Supkiem. O innych metodach, doświadczeniach, o problemach z tego wynikających. WW to tzw postać drugoplanowa. Zdarzają się takie w filmach.
    3. Powrót do rozwałki Supka z Zodem to nie usprawiedliwienie twórców MoS, a prezentacja powodów, dla których Batman ma problem z Supermanem. Jego perspektywa. Druga strona medalu. Świetny pomysł!
    4. Jakby Eissenberg był łysy, starszy o 15 lat to by się nikt nie czepiał. Snyder zaryzykował na maksa i trafił! Lex jest szalony, niebezpieczny i odjechany. Jest to może inna wersja Ledgera, ale jednak inna, bardziej elegancka, biznesmeńska. No i na pewno lepsza od większości badassów Marvela.
    5. W ogóle klimat tego filmu to kapitalna przeciwwaga dla bajek Marvela. Marvel lepiej robi swoje uniwersum, ale robi je w stylu dla 13- latków. Mroczny klimat BvS to było coś, co było potrzebne.
    6. To nie wina Snydera, że mamy Batka i Supka mają takie same imiona. On to tylko wykorzystał i psychologicznie jest to w pełni wiarygodne. Kpiny z tej sceny naprawdę mnie denerwują.
    7. Władca pierścieni nie miał tak mrocznego zakończenia. Ani żaden Marvel. W zasadzie takiego zakończenia nie było od czasu Dark Knighta.

    To tyle. Ode mnie 8/10. Za klimat, odwagę i nowatorstwo. Wiem, że był Nolan, ale to już było dawno.

    Reply
    • SithFrog
      8 września 2017 at 22:31
      Permalink

      1. Tak możesz mówić teraz, ale ja byłem w kinie i taki film oceniałem.
      2. Skoro to o konflikcie Batka z Supkiem to czemu jest tak mało Batka z Supkiem, a tak dużo Batka solo, Supka solo, Lexa Luthora solo i z innymi? WW jest na drugim planie, ale popkulturowe znaczenie tej postaci sprawia, że odwraca uwagę od reszty. Trochę jakbyś Vadera wsadził na drugi plan. Zaraz, przecież wsadzono! W Rogue One i mało kto pamięta cokolwiek tak dobrze jak scenę z Vaderem 🙂
      3. Kwestia spojrzenia, ja miałem inne wrażenie, ale rozumiem Twoje stanowisko.
      4. Tu się za to kompletnie nie zgadzam. Ledger mnie przerażał, a Luthor śmieszył. Nawet w scenach kiedy miał być groźny, był groteskowy.
      5. Dla mnie mroczny klimat BvS jest spoko, to mi nie przeszkadza, że nie jest tak kolorowo jak u Marvela, wręcz przeciwnie – wolę ton DC.
      6. Nie wina Snydera, że mają, wina Snydera, że zrobił z tego punkt zwrotny. Sory, ale nie, w pojedynku na śmierć i życie takie detale nie decydują i nadal będę z tego kpił, bo to jest kpina, z widza. To jest tekst na poziomie słynnego dialogu o piasku z Ataku klonów.
      7. Gdzie tu jest mroczne zakończenie przepraszam? Każdy powyżej 4 roku życia wiedział, że Supek nie umrze i każdy, kto wytrzymał do końca napisów wie, że miał rację. Mroczne zakończenie to miał Amazing Spider-Man 2 (który był kupą, ale zakończenie było naprawdę ciężkie).

      Klimat jest miejscami, odwagi tam nie widzę, a nowatorstwa nie ma za grosz. Zack Snyder potrafi robić piękne zdjęcia, pokazywać ikoniczne kadry żywcem wyjęte z komiksów, ale jak ktoś mu nie napisze dobrego scenariusza to wychodzi coś ładnego, ale bez sensu. Jak BvS.

      Zresztą – nieprzypadkowo były przecieki, że producenci Justice League po pierwszych pokazach wewnątrz-korporacyjnych byli załamani i tylko zmiana reżysera w skutek tragedii rodzinnej Snydera daje nadzieję na lepszy film. Podobno dokrętek jest mnóstwo.

      Reply
      • 9 września 2017 at 23:50
        Permalink

        Cyferki z przypadku, nie odnoszą się do pkt powyżej, po prostu tak się łatwiej piszę 🙂

        1. Odwaga i nowatorstwo polega na tym, że ten film jest mroczny. Niekolorowy. Faceci w rajtuzach i lateksach, a Snyder zamiast robić bajkę zrobił thriller. Albo przynajmniej niebajkę.
        2. Groteskowość tylko podrasowuje LL, daje mu więcej szans na zaskoczenia i to jest wykorzystane. Jeśli dziś piszę się o filmie o młodym i jeszcze nieukierunkowanym Jokerze to i tak będzie wtórne, bo Eissenberg już to zagrał.
        3.

        Spoiler! Pokaż

        4. Popkulturowe znaczenie WW jest dla mnie nieznane. Przed seansem (a raczej: przed pierwszymi informacjami o tym filmie) nie wiedziałem nawet, że istnieje taka bohaterka.
        5. No właśnie w pojedynku na śmierć i życie liczą się właśnie ‘te detale’. Nowe dane przewartościowały światopogląd wrogów. Motyw spotykany w kinie popularnym i nie tylko od dekad.
        6. Nie pamiętam rozmowy o piaskach ze SW. Chodzi ci o słynne midichloriany?
        7. Zakończenia z Amazing Spiderman 2 nie pamiętam. W ogóle pamiętam z tego filmu tylko Moline.
        8. Wersja reżyserska często zmienia perspektywę. Vide: Blade runner. Wersji kinowej BvS w ogóle nie oglądałem. Wiem tylko, że reżyserska jest dłuższa o jakieś pół godziny.

        Reply
        • SithFrog
          10 września 2017 at 00:15
          Permalink

          Ciężko dyskutować, bo to o czym piszesz, piszemy to czysto subiektywne odczucia.

          1. Gdzie tu odwaga i nowatorstwo? DC od dawna był poważniejszy od Marvela. A mroczne były wszystkie filmy Snydera i Nolana przed BvS.
          2. Eissenberg zagrał kolejny raz Zuckerberga, tym razem z domieszką Ledgera, ale powtórzę – ani przez pół sekundy się go nie bałem. Pajac, ale niegroźny.
          3. Dla mnie śmierć bohatera ma znaczenie tylko jeśli jest permanentna. Tylko wtedy wiem jaka jest stawka.
          4. Tu mnie zaskoczyłeś totalnie. W świecie komiksu to jest właściwie trzecia osoba po Supku i Bacie. Może czwarta uwzględniając Spider-Mana z Marvela, ale pod kątem popularności i ilości zeszytów miażdży Hulka, Thora, IronMana czy wielu wielu innych.
          5. “Motyw spotykany w kinie popularnym i nie tylko od dekad.” Ok, daj mi 5 przykładów 🙂
          6. Nie, chodzi mi o to: https://www.youtube.com/watch?v=hi5jjXTPtyY – dramat aktorsko i dramat pisarsko 😛
          7.

          Spoiler! Pokaż

          8. Może się w końcu zmuszę i obejrzę tę wersję reżyserską.

          Reply
          • 11 września 2017 at 09:39
            Permalink

            Dziękuję, że odpisałeś pierwszy, bo punkt o WW zabolał mnie w serduszko.

            Reply
  • Pingback: Podsumowanie miesiąca: Wrzesień 2017 – FSGK.PL

  • Pingback: Wonder Woman 1984 (2020) – FSGK.PL

Skomentuj Lai Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków