Analiza: Gra o Tron, sezon 6, odcinek 6

Szósty odcinek szóstego sezonu za nami! W najnowszym epizodzie scenarzyści postanowili powrócić do pomysłu motywów przewodnich. Tym razem były nim od dawna oczekiwane spotkania rodzinne. Bran spotkał swojego wujka. Tommen spotkał swoją żonę. Daenerys spotkała swojego smoka. Edmure spotkał swojego teścia. A na dodatek Dothrakowie zostali adoptowani. Wzruszające. Ale omówmy wydarzenia po kolei.

Za Murem

Jest ciemna i mroźna noc. Meera nie opuściła Brana. Zachowała się hodorowo, i choć obojgu groziła śmierć, do końca ciągnęła sanie. W tym czasie Trójoki Branraven kimał, a w tym kimanku doświadczał streszczenia ważniejszych wątków ostatnich kilku sezonów. Ale nie tylko. Bran zobaczył też kilka wydarzeń z bardziej odległej przeszłości. Pojawił się więc w jego wizji Obłąkany Król Aerys II, który najwyraźniej przed atakiem na Królewską Przystań znalazł – po raz pierwszy od lat – chwilkę czasu na manicure i fryzjera. “Spalić ich wszystkich!” – wrzeszczy Aerys, a Jaime Lannister, Królobójca, ubija króla. Widzimy też dziki ogień o konsystencji kisielu, przelewany z jednego naczynia do drugiego, oraz zieloną eksplozję w tunelu. Eksplozja ta mogła być odniesieniem do wydarzenia przeszłego, przyszłego, albo po prostu służyć przypomnieniu widzom czym jest dziki ogień. Pojawiła się też w wizji Branravena rzecz bardzo ciekawa… zakrwawiona ręka. Z jednej strony wygląda ona delikatnie i kobieco, ale z drugiej ubrana jest w męski kaftan skórzany. Hmmm… zakrwawiona kobieca ręka i męski ubiór… Myślę, że to wizja dotycząca Lorasa.

Niewzruszony Branraven nadal drzemie.
Niewzruszony Branraven nadal drzemie.

W końcu okazuje się, że trzydzieści sekund przewagi, zyskanych przez naszą parę uciekinierów dzięki poświęceniu Holdthedoora, nie pozwoliło im uciec zbyt daleko. Meera rozpacza, bo sanki ugrzęzły (trzeba było nasmarować, a nie teraz buczeć!), a Branraven budzi się z drzemki. “Znaleźli nas” – oznajmia Meerze, czym nie poprawia jej nastroju.

I rzeczywiście, martwi nadchodzą. Ale hola-hola zombiaki. Nadchodzi ktoś jeszcze. Postać, na którą czytelnicy czekali od dwóch sezonów. Benjenoręki. Na koniu, bo łosia oddał do przeglądu.

Benjenoręki wyjmuje ciekawą broń, przypominającą nieco kościelny trybularz (metalowe ustrojstwo do okadzania ołtarza) i spuszcza Istotom niezły łomot. Kości zostają rozrzucone, a skóra i łachy podpalone. Benjenoręki, zupełnie jak Kyle Reese w Terminatorze i T-800 w Terminatorze 2 (i Daenerys w Terminatorze: Genisys), składa Branowi i Meerze propozycję nie do odrzucenia. Muszą iść z nim jeśli chcą przeżyć. Meera wskakuje na konia, Bran zostaje w sposób uwłaczający ludzkiej godności przewieszony przez koński kark, i cała trójka ucieka przed następną falą truposzy. Po drodze – jak sądzę – dają klapsy Branowi, za to że przez jego głupotę Nocny Król wdarł się do hobbiciej nory Trójokiej Wrony. Ale Bran pewnie i tak klapsów nie czuje.

Za Mur wracamy jeszcze na krótką chwilę pod koniec odcinka. Benjenoręki oznajmia, że Trójoka Wrona żyje, tym razem jako Branraven. “Aleśmy się dawno nie widzieli” – dodaje wskazując na budzącego się z kolejnej drzemki Brana – “Chyba gdzieś tak od pilota pierwszego sezonu”. To powiedziawszy Benjenoręki zdejmuje szalik, i naszym oczom okazuje się twarz Benjena Starka.

Co za zaskoczenie! Tego zwrotu akcji nie spodziewał się chyba żaden z czytelników. Ba, nie spodziewał się go nawet George R.R. Martin, który z uporem maniaka twierdził, że Zimnoręki to nie Benjen. Ale co on tam wie. Grunt, że mamy spotkanie rodzinne.

Aerys wygląda tu na mniej obłąkanego od przeciętnego mieszkańca Żelaznych Wysp.
Aerys wygląda tu na mniej obłąkanego od przeciętnego mieszkańca Żelaznych Wysp.

Benjenoręki streszcza nam swoje przygody za Murem. Poszedł szukać Białych Wędrowców. I znalazł. Na szczęście jego samego znalazły Dzieci Lasu, które uratowały go przed przemianą w Istotę.

Najważniejsze jest wszakże to, że – zdaniem Benjenorękiego – Biali Wędrowcy tak czy siak przejdą przez Mur. A zatem Branraven musi pokonać go pierwszy, i przygotować się na nadejście wroga.

Horn Hill

Zawsze wiążę ogromne nadzieje ze scenami Samwella i Goździk. Mówiąc ściślej – zawsze mam nadzieje, że oglądana akurat scena będzie ich ostatnią, i któreś z nich umrze albo przynajmniej gdzieś sobie pójdzie. I jak zwykle spotyka mnie zawód. Nie znaczy to, że sceny w Horn Hill były nieciekawe. Co to, to nie. Wszyscy aktorzy tym razem świetnie się spisali. Matka i siostra Samwella były urocze, Dickon faktycznie sprawiał wrażenie, jakby wygrał w rodzinnej loterii genowej, a Randyll po prostu ujął mnie za serce. Widać, że facet uczył się sztuki konwersacji w tej samej szkole co Stannis.

To powiedziawszy, trzeba jednak zauważyć, że sceny te były pełne nielogiczności, a nawet absurdów. Na ale po kolei. Mam zatem kilka kilka pytań dotyczących tego spotkania rodzinnego.

1. Dlaczego Horn Hill wygląda jak pałac weneckich dożów? Ja rozumiem, że Reach jest bardzo bogate, ale jednak Tarly to nie Tyrellowie czy Hightowerowie, żeby opływać w takie zbytki. Poza tym Horn Hill to miała być położona wśród lasów twierdza graniczna. Więc coś tu nie gra.

2. Jak długo można ściemniać, że niebieskooki bobas z blond czuprynką jest dzieckiem dwóch ciemnowłosych i brązowookich postaci?

Największy plus tej sceny? Kolory. Nie cierpię, gdy w filmach osadzonych w realiach średniowiecza wszyscy noszą ciemne i szare ubrania.
Największy plus tej sceny? Kolory. Nie cierpię, gdy w filmach osadzonych w realiach średniowiecza wszyscy noszą ciemne i szare ubrania.

3. Dlaczego polowanie miałoby niby być nieodpowiednim zajęciem dla kobiet z rodu Tarly? Polowanie było w średniowieczu jedną z nielicznych rozrywek (poza płodzeniem dzieci) dostępnych dla wysokourodzonych obu płci. Wiadomo, że białogłowy nie zasadzały się z dzidą na niedźwiedzia, ale sokolnictwo, polowanie z łukiem albo kuszą, a nawet ubijanie pałkami mniejszej zwierzyny było jak najbardziej dostępne dla dziewcząt i młodych kobiet. Dlaczego Westeros miałoby być pod tym względem inne?

4. Dlaczego Randyll Tarly nie lubi dzikich? Usłyszawszy, że Goździk jest dziką, powinien raczej odetchnąć z ulgą. Przynajmniej nie jest Dornijką. A już kompletnym absurdem jest stwierdzenie, że lord Randyll “miał nadzieję”, iż Goździk to po prostu prostytutka. Nawet najbardziej przebrzydły nienawistnik, musi mieć jakieś własne uzasadnienie dla swojej nienawiści. Lord Tarly mógł nienawidzieć Dornijczyków i Żelaznych Ludzi. Ba, mógł mieć jakieś uprzedzenia wobec wszystkich Pierwszych Ludzi. Ale dzicy? Dzikich nie miał prawa nawet na oczy widzieć.

5. Skąd Tarly mieliby wiedzieć kim są Thennowie?

6. Czy Samwella porąbało z tą kradzieżą miecza? Cały czas plótł o tym, jak bardzo zależy mu na bezpieczeństwie Goździk i jej syna, a teraz zrobił jedną jedyną rzecz, która praktycznie gwarantuje, że będzie ich ścigał rozwścieczony i bogaty bydlak… Oj, lepiej, żeby Jad Serca odegrał jeszcze jakąś naprawdę ważną rolę, bo jak nie, to się zezłoszczę.

7. Tak właściwie, to dlaczego Sam nie zrzucił paru kilogramów? Siedzący tryb życia? No nie bardzo. Obfite i wysokokaloryczne jedzenie? Nieszczególnie. Ma gdzieś schowany jakiś zapas Snickersów? Wybaczcie, ja wiem, że obecnie otyłość jest chorobą cywilizacyjną, i może istnieć tuzin czynników, dla których utrzymanie prawidłowej wagi jest trudne. Ale jeśli ktoś nosi taki bebech w średniowieczu, to nie ma innego wyjaśnienia jak to, że próżniaczy i podżera z talerza kolegów gdy nie patrzą. #RandyllMiałRację

Randyll Tarly momentalnie wzbudził moją sympatię.
Randyll Tarly momentalnie wzbudził moją sympatię.

Królewska Przystań

Król Justin Bieber wreszcie, po długiej rozłące, może w końcu odwiedzić swoją żonę. Margaery sprawia wrażenie zupełnie odmienionej, choć – jak się domyślamy – wszystko to przemyślna gra, po to by oszukać Wielkiego Wróbla.

Chwilę potem przenosimy się pod schody prowadzące do septu Baelora. Mace Tyrell zagrzewa wojsko do boju, prezentując swój bardzo stylowy hełm z pióropuszem. Od razu można poznać, że jest wytrawnym wojownikiem i – w przeciwieństwie do Jaimego – wie, że hełm jest najważniejszą częścią zbroi. Razi tylko trochę brak kolczugi pod półpancerzem (zamiast tego mamy płaszcz z wzorem “kolczugowym”). Chyba dają znać o sobie cięcia w budżecie serialu, bo takie triki stosują raczej produkcje niskobudżetowe.

Wojska Tyrellów zostają rozstawione, widzimy świetnie zrealizowane ujęcie Jaimego wjeżdżającego na koniu po schodach, ale do konfrontacji nie dochodzi. Wielki Wróbel odwołuje przemarsz na golasa. Męska część widowni z trudem ukrywa rozczarowanie. To samo tyczy się septy Unelli, która specjalnie naszykowała na tę okazję nowy dzwonek.

Shame!

Król Justin Bieber zapowiada sojusz Wiary z Tronem, chociaż nie bardzo wiadomo co – poza zmianą emblematu na pancerzach Królewskiej Gwardii – miałoby z tego wynikać. Liczyłem na choć jedno zdanie wyjaśnienia. Bo można było na przykład powiedzieć, że Złote Płaszcze przechodzą pod nadzór Wiary. Albo – żeby zbliżyć się do realiów książkowych – że stworzony zostaje zakon rycerski Synów Wojownika. W zasadzie wystarczyło pokazać jakąkolwiek decyzję, która by faktycznie wzmocniła Wiarę. Zamiast tego słyszymy Olennę Tyrell, tłumaczącą równie jak my skonfudowanemu Mace’owi, że Wielki Wróbel wygrał.

Jedno z największych rozczarowań tego odcinka.
Jedno z największych rozczarowań tego odcinka.

Chwilę potem król Justin Bieber, zapewne pod wpływem nowego namiestnika – Kevana, zwalnia swojego ojcowujka z roboty i wysyła go do Dorzecza. I o ile na myśl o samej eskapadzie Jaimego do Riverrun możemy zakrzyknąć “Nareszcie!” (bo pomysł z Dorne w poprzednim sezonie był tragiczny), o tyle wyrzucenie z Królewskiej Gwardii jest dziwaczne. Oczywiście precedens był – podobna potwarz spotkała Barristana Selmy’ego, bodaj jeszcze w pierwszym sezonie. Ale to właśnie bycie Lordem Dowódcą Królewskiej Gwardii wydawało mi się kluczowe dla rozwoju postaci Jaimego podczas jego podróży po Dorzeczu. To wtedy ostatecznie zrozumiał, że jego powinnością jest służba królestwu. Przecież nie tylko wiedza o zdradach Cersei, ale właśnie uświęcona wiekami tradycji funkcja Lorda Dowódcy, pozwoliła mu zerwać więzy z manipulującą nim siostrą. Cóż, dynamika relacji Jaimego z Cersei jest w serialu zupełnie różna od tej z książek, nie możemy więc wykluczyć, że ich miłość nigdy nie wygaśnie…

Czyli będzie ją jednak musiał wykończyć Sandor. Kto wie, może nasz Ogar pojawi się już w następnym odcinku?

W Królewskiej Przystani ma miejsce jeszcze jedna scena – rozmowa Jaimego z siostrą. Nie wnosi jednak ona niczego, poza podkreśleniem, że Jaime wybiera się do Dorzecza, i że rodzeństwo nadal bardzo się kocha.

Shame!

Braavos

Drugi tydzień z rzędu mam wrażenie, że serial zyskałby na zamianie aktorów odtwarzających prawdziwe role, z ich teatralnymi zmiennikami. Szczególnie Tyrion był bliższy książkowemu oryginałowi 😉

Jak dla mnie scenę dość niespodziewanie “ukradł” Richard E. Grant, wcielający się w szefa trupy, odtwarzającego w spektaklu rolę Tywina Lannistera. To chyba pierwszy przypadek kiedy tak znany aktor wciela się w rolę zupełnie drugoplanową. Nie sądzę bowiem, aby postać ta była tym samym Wielkim Izembaro, jakiego znamy z kart powieści (czy może raczej – poznamy z kart powieści, bo pojawia się dopiero w Wichrach zimy). Ale kto wie, być może komedianci opuszczą wkrótce Braavos i zawitają na czyimś weselu w Westeros?

Tak to wszystko zapamiętałem z czwartego sezonu.
Tak to wszystko zapamiętałem z czwartego sezonu.

Monolog Izembaro o pomysłach i zmianach w sztuce był ciekawy, ale nie wiem, czy miał służyć do tego, by dać prztyczek w nos krytykom pomysłów serialowych, czy też może pełnił rolę pewnej samokrytyki. Pewnie chodziło o to, by każdy sam go sobie zinterpretował.

Ale zostawmy już Richarda E. Granta, i porozmawiajmy o tym, co stanowi clou sceny. Arya nie jest Nikim. Jej wspomnienia i uczucia każą jej reagować na oglądaną sztukę zupełnie inaczej, niż reaguje reszta widowni. Rozmowa z lady Crane pozwala Aryi uzewnętrznić ból i pragnienie, które tak bardzo pragnęła zamaskować. Arya znów wie kim jest. Arya znów pragnie zemsty. A my postarajmy się na chwilę zapomnieć o tym, że w poprzednim sezonie dziewczyna już tę drogę przeszła, mordując Meryna Trana.

W ostatniej chwili Arya rezygnuje z wykonania zadania, a nawet donosi na prawdopodobną zleceniodawczynię. Przypieczętowuje tym swój los. Arya odkopuje Igłę, i przygotowuje się na starcie z potężną, pradawną i najwyraźniej dwuosobową gildią zabójców.

A kiedy przyjdzie na nią czas, wyruszy do Westeros. Trening przygotował ją na każde wyzwanie. Pod warunkiem, że wyzwanie będzie wiązało się z walką drewnianymi kijami.

Bliźniaki

Tymczasem w Bliźniakach nieodżałowany lord Frey beszta swych krewnych, którzy pozwolili Blackfishowi zdobyć Riverrun. Dowiadujemy się zatem, że Blackfish – inaczej niż w książkach – był obecny na Krwawych Godach, ale jakimś cudem się wymknął. Lekko irytujące jest – pojawiające się w tym sezonie po raz n-ty – stwierdzenie, że atakujący miał przewagę, ponieważ dobrze znał Riverrun. Bez przesady, to nie jest egipski skarbiec labiryntu, żeby Freyowie też go nie mogli szybko poznać. Myślę, że miło byłoby usłyszeć o innych podstępach, niż tylko znajomość sekretnych przejść w średniej wielkości zamku.

Ale to tylko drobiazg, bo Walder Frey już po chwili pokazuje nam na czym polega prawdziwa przebiegłość. Zamiast zdobywać Riverrun orężem, lord Frey planuje zdobyć zamek szantażem. Oto z lochów Bliźniaków wyprowadzony zostaje Edmure Tully, niefortunny zięć Waldera Freya. Zobaczymy jak Blackfish zareaguje na groźbę egzekucji ostatniego lorda rodu Tully.

Prawdziwy bohater tego odcinka.
Prawdziwy bohater tego odcinka.

Niewątpliwie scena w Bliźniakach była moją ulubioną w tym odcinku.. Walder Frey udowadnia, że scenarzyści potrafią czasem napisać świetny, martinowski dialog, nawet gdy nie mają odpowiedniego materiału źródłowego. A David Bradley, odtwórca roli nieodżałowanego lorda Freya, to chyba najlepszy przykład castingu w całym serialu. Bradley to mój Walder Frey, taki, jakim go sobie zawsze wyobrażałem. Absolutny fenomen. I aż trudno uwierzyć, że do tej pory wystąpił w raptem czterech odcinkach. Ja w każdym razie nie miałbym nic przeciwko spin-offowi Gry o Tron, który całą uwagę skupiałby na codziennym życiu na zamku Waldera Freya.

Morze Dothraków (chyba)

Żeby nie skończyć na zbyt wysokiej nocie, przenosimy się do Daenerys. “Ile statków będę potrzebowała, żeby zapakować całą tę hołotę?” – pyta Targaryeńska księżniczka. “No z tysiąc, jak w mordę strzelił.” – odpowiada Daario. Tysiąc. Cóż za niesamowity zbieg okoliczności. Daario nie mówi o “co najmniej kilkuset”, nie wspomina, że potrzebna jest wielka flota, nawet nie tworzy nam widełek uzależnionych od tonażu okrętów. Nie. Po prostu potrzebne jest tysiąc.

Zupełnie jak gdyby ktoś bał się, że bez powtórzenia tej liczby, neurony w mózgu przeciętnego widza nie połączą braku floty u Daenerys, z budową floty przez Eurona. A może to subtelna sugestia, że Daario i Euron to jednak jedna i ta sama osoba? 🙂

W każdym razie Euron niech się lepiej pośpieszy ze ścinaniem tych ośmiu drzewek które rosną na Żelaznych Wyspach, bo Dany przypiesza tempo. Odzyskuje Drogona, który w obawie, iż spotka go los wilkorów, zgodził się chyba na zmniejszenie kosztów renderowania go. Może mi się tylko wydaje, ale Drogon sprawiał wrażenie mniej “wyraźnego” niż w poprzednim sezonie. Aż przez moment bałem się, że smok zaraz eksploduje, a z ognia wyłoni się Andrzej Chyra. Szczęśliwy, kto nie zrozumiał tego żartu.

Przerażeni Dothrakowie obserwują powracający po długiej nieobecności budżet na CGI.
Przerażeni Dothrakowie obserwują powracający po długiej nieobecności budżet na CGI.

 

Odzyskawszy swoje dziecko, Matka Smoków czyni cały khalasar swoimi jeźdźcami krwi, a widz zastanawia się, czy tego wszystkiego nie można było załatwić ostatnim razem, jak wyłaziła z ognia po spaleniu khalów?

Podsumowanie

Po poprzednim odcinku, który uzyskał ode mnie, oraz od czytelników tego bloga, bardzo wysokie noty, przyszła kolej na lekkie rozczarowanie. Jak zwykle nie możemy jednak potępić wszystkiego w czambuł. Walder Frey stanął na wysokości zadania. Sceny w Braavos też były ciekawe i miło było zobaczyć Aryę zajmującą się czymś innym niż przyjmowaniem ciosów na twarz. Zawiodłem się nieco na sposobie, w jaki pokazano nam Zimnorękiego/Benjena. Liczyłem na to, że scena ta będzie nieco bardziej spektakularna, ale z drugiej strony – podobały mi się wizje Brana. Horn Hill wydawało się niepotrzebnym opóźnieniem w podróży do Cytadeli, ale nasi bohaterowie są już na szczęście na właściwej drodze. Najmniej podobały mi się sceny z Królewskiej Przystani oraz ciąg dalszy podróży Daenerys. Ale kiedy już chciałem mocno je skrytykować, przypomniałem sobie o największym komplemencie, jaki powinienem wygłosić pod adresem całego szóstego sezonu Gry o Tron. Minęło już pięć odcinków odkąd ostatni raz widzieliśmy Dorne.

I tym optymistycznym akcentem – kończymy. Do zobaczenia!

This poll is closed! Poll activity:
Start date 01-06-2016 06:20:16
End date 05-06-2016 23:59:59
Poll Results:
W skali od 1 do 5, ile cytrynowych ciasteczek przyznasz odcinkowi S06E06?
-->

Kilka komentarzy do "Analiza: Gra o Tron, sezon 6, odcinek 6"

  • 3 czerwca 2016 at 06:08
    Permalink

    Jemi to wybraniec ktorego szuka Melisandre pokona Wedrowcow i zostanie szefem wron ma w tym wprawe. Zabije siostre. Sansa dojdzie do wniosku ze nie liczy sie wyglad lecz inne cechy i zostanie szczesliwa zona Tyriona ktory od czasu do czasu pozwoli jej poleciec do rodzinki na smoku. Deny zginie Jon zostanie krolem ozeni sie z Margari a Aria zostanie szefem jego ochrony. Bran zajmie sie wywiadem

    Reply
    • 3 czerwca 2016 at 06:48
      Permalink

      Ale wiesz, że wizje odbyte nielegalnie nie mogą być dowodem w sądzie? 😀

      Reply
      • 3 czerwca 2016 at 11:19
        Permalink

        Wizje odbytem? Ciekawa koncepcja 🙂

        Reply
  • 3 czerwca 2016 at 07:37
    Permalink

    Sam zabral ten miecz bo to jedyna mozliwosc zabicia Białego Wędrowca, byl moment w ktorym Jon powiedzial Samowi ze nie ma mozliwosci zeby wielkie rody Westeros wyzbyly sie wszystkich swoich mieczy z valyriańskiej stali i zesłały je na Mur ktore sa im potrzebne w walce z Innymi.

    A tak z innej beczki to George Martin odczytał nowy rozdział Mokrej Czupryny na konwencie nie dawno i w tym rozdziale Euron przyznaje sie ze stoi za śmiercią Balona, widzimy ponownie od bardzo dawna dzialanie Cienia Wieczoru, i co mnie najbardziej zajarało z jakieś paki Euron ma zbroje z valyriańskiej stali!!! Kozacki rozdział polecam przeczytać 😀

    Reply
    • 3 czerwca 2016 at 10:19
      Permalink

      Właśnie miałem o tym pisać 🙂 tylko następnym razem pisz w nagłówku SPOILER!!!!! Najlepszy rozdział z wichrow jak dotąd, dużo się potwierdziło co do Eurona, ciekawe do kogo trafi ta zbroja pewnie do Janka 🙂

      Reply
      • 3 czerwca 2016 at 21:27
        Permalink

        Dlaczego ma zmienić właściciela?

        Reply
  • 3 czerwca 2016 at 14:40
    Permalink

    Euron pomoże przetransportować armię Daenerys na ziemie Dorne. Daenerys wraz ze sprzymierzonym Dorne ruszy lądem z południa. Armia Reach stawi opór lecz mimo jej potęgi będzie zmuszona wycofać się na północ w okolice Kings Landing. Tam Westeros jako tako zjednoczy się przeciwko niej (głównie Tyrellowie i Lannisterowie) by pogonić barbarzyńców. Euron zaatakuje KL od morza. Zdobędą Żelazny Tron, lecz Dajnerys nie zdąży na nim tyłka posadzić. Z północy będą uciekać do niej ludzie a za nimi jak fala będzie podążać armia trupów sterowana przez Innych. Co zrobi Euron w tym momencie? Weźmie i sobie zamodruje Daenerys przy pomocy jej smoków opanowując je magią krwi dzięki czarnoksiężnikom ( a może rogiem je opanuje, kij tam ważne żeby to zrobił). Nie opanuje Drogona, bo to smok Danki, no ale dwóch na jednego to banda łysego ( taki mini mini taniec smoków). Pokona Innych (SPOILER: zbroję z valyriańskiej stali będą mu mogli jedynie wypolerować swą lodową bronią) i po wykonanym zadaniu zasłużenie posadzi swe żelazne dupsko na żelaznym tronie. Wtedy będzie można połączyć koronę z wiarą ponieważ i jednym i drugim będzie Euron. Antagonista, który ocali świat. Po Wichrach Zimy prawie wszyscy psychola znienawidzimy (gwałcenie braci itd), a jednak na końcu będziemy musieli Go pokochać. Jak to powiedział prawdziwy detektyw Rust Cohle ” Źli ludzie są na świecie po to by bronić go przed jeszcze gorszymi.”

    Reply
  • 4 czerwca 2016 at 01:21
    Permalink

    Nie wiem czy ktoś już to wspomniał w komentarzach , ale blond dziecko z niebieskimi oczami może być synem dwóch ciemnookich i ciemnowlosych.
    Mama i siostra Sama były zaprawdę urocze.

    Reply
    • 4 czerwca 2016 at 07:18
      Permalink

      Jasne, że może. Ale niskie prawdopodobieństwo. Tym bardziej, że znając Sama, prędzej szło by uwierzyć, że Dzika zaszła w ciążę z innym (małą literą pisane) a jemu wmówiła ojcostwo. 😛

      Reply
      • 4 czerwca 2016 at 16:53
        Permalink

        Jakby to byla ciaza z Innym to by oczka byly oczywiste XD

        Reply
  • 5 czerwca 2016 at 12:53
    Permalink

    Moja szalona teoria odpowiada na Twoje pytania od 4-tego do 7-mego.Sam ma widocznie domieszkę krwi olbrzymów – świadczy o tym jego wybitna inteligencja (kradzież miecza) , odwaga (kradzież miecza , zabicie białego wędrowca ) , tusza. Wyjaśnia też wiedzę o Thennach i nienawiść do Dzikich jego ojca.

    Reply
  • 5 czerwca 2016 at 23:49
    Permalink

    Witam, to mój pierwszy post na tej stronie choć śledzę ją od dłuższego czasu;)

    Chciałbym nawiązać do jednej sceny bodajże z 4 sezonu kiedy to Jon stoi na Murze i wpatruje się w daleką Północ. Wówczas po dłuższej chwili postanawia wrócić a kamera przeskakuje na postać która stała koło niego (postać ta była drugoplanowa). Był to ciemnowłosy jegomość, zakapturzony, z brodą – pomyślałem wtedy że może to być Ben, którego producenci wlepili do serialu właśnie jako postać drugoplanową. Nie było w tym nic nadzwyczajnego ale postać ta była widoczna przez kilka dobrych sekund i łudząco przypominała Ben’a.

    Wydaje mi się, że to był sezon 4 ale przeleciałem odcinki od 7 – 10 i nie znalazłem tego momentu;/ ktoś kojarzy może o czym mówię?

    Reply
  • 6 czerwca 2016 at 07:57
    Permalink

    Możliwe, żeby prawdziwa próba dla Aryi dopiero się zaczynała i właśnie ona była prawdziwym sprawdzianem a nie otrucie aktorki? Taka myśl przeszła mi po głowie po kolejnym obejrzeniu odcinka:)

    PS. DEAL a może to co cię razi u Mace Tyrella (brak kolczugi pod półpancerzem -zamiast tego mamy płaszcz z wzorem „kolczugowym”) to nie cięcie budżetowe a celowy zabieg aby podkreślić jakim wojakiem jest Mace:)

    Reply
  • Pingback: Pomylone Analizy: Gra o Tron, podsumowanie sezonu 6 - Filmy, Seriale, Gry, Książki, Nauka, Rozrywka i inne

Skomentuj Lorem Ipsum Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków