Nietypowo, bo o filmie.
http://wyborcza.pl/7,90535,24166694,ser ... rlina.htmlNie wiem czy widzicie cały tekst ale mam nadzieję, że tak. W końcu połowa z nas powinna płacić abonament wyborczej bo podziela głoszone przez nią poglądy a druga połowa, żeby wiedzieć co wypisują u wrogów

Na wszelki wypadek tylko fragment (żeby ktoś nas nie posądził o coś tam)
Cytuj:
Bezczelna kradzież to dzieło członków jednego z arabskich klanów, które od lat działają w Berlinie. Ich kolebką był Neukölln, położona niegdyś przy dzielącym miasto murze dzielnica zachodniego Berlina, gdzie osiedlali się imigranci. Założyciele gangów przybywali w latach 80. z ogarniętego wojną domową Libanu. Po zjednoczeniu Niemiec Neukölln przeistoczył się w turecko-arabską dzielnicę.
Przez nieuwagę i bezradność władz powstało tam równoległe islamskie społeczeństwo. Imigranci żyli tam tak, jakby nie wyjeżdżali ze swoich rodzinnych stron. Żywność i gazety kupowali w arabskich bądź tureckich sklepach, oglądali turecką telewizję, a ich jedyny kontakt z niemieckim państwem ograniczał się do rozmów w urzędzie pracy. Zasiłki wypłacali z bankomatów.
W szkołach trudno spotkać ucznia, który nie byłby muzułmaninem. Media kilka lat temu alarmowały, że mieszkańcy nie szukają pomocy u niemieckich policjantów czy prokuratorów. Sprawiedliwość wymierzają muzułmańscy sędziowie. Zdarzały się zabójstwa honorowe, wśród młodych ludzi popularność zyskiwał radykalny islam.
A jednocześnie pod bokiem Niemców w siłę rosły arabskie gangi, których członków łączyły rodzinne więzy.
Dziś niemieckie media piszą, że Neukölln stał się za mały dla arabskich gangsterów, w związku z czym postanowili rozszerzyć wpływy na inne części miasta. Obecnie walczą o kontrolę nad Wilmersdofrem, dzielnicą Berlina, przez którą przebiega słynna aleja handlowa Ku’damm. W jej pobliżu znajduje się luksusowy berliński dom towarowy KaDeWe. W 2014 r. w biały dzień wpadli do niego zamaskowani i uzbrojeni napastnicy. Rozpylili gaz pieprzowy i zaczęli rabować biżuterię, po czym uciekli. 11 klientów odniosło obrażenia, sklepowy ochroniarz został poważnie ranny.
Służby specjalne szacują liczbę klanów działających w niemieckiej stolicy na 20. Niektóre mają nawet po 500 członków. Arabscy gangsterzy nieustannie walczą ze sobą o strefy wpływów. Przeglądam berlińską prasę: nie ma miesiąca, by nie dochodziło do starć.
Spektakularne akcje jak napady na muzea czy domy towarowe to jednak wyjątki. Klany zajmują się handlem narkotykami, kontrolując sieć kurierów rozwożących klientom do domów zamówioną kokainę czy marihuanę. Kontrolują też miejską prostytucję. W swoich dzielnicach zbierają od przedsiębiorców haracze.
Panie, takiego steku kłamstw to by nawet w TVPiS nie wymyślili! No chyba, że z pomocą Kaczyńskiego bredzącego o strefach no-go
