Strona 1 z 1

ACTA number two: Electric Boogaloo

: 13 września 2018, o 01:41
autor: DaeL
Zanim przyjdzie Turtles i powie, że Dyrektywa w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym to nie ACTA, uprzedzam, że wiem. Ale wszyscy ją tak nazywają, więc też używam tego skrótu myślowego.

Tak, gdyby wszyscy skakali z klifu, to też bym skoczył.

Enyłej, przeczytałem ten bullshit parę dni temu. Wrażenia? W najlepszym wypadku to bardzo głupi akt prawny, który utrudni funkcjonowanie na rynku medialnym i w internecie średnich podmiotów. Czyli klasyczna, szkodliwa unijna regulacja. W najgorszym wypadku to koniec internetu jaki znamy, trzeba będzie opłacić sobie porządnego VPN-a, żeby pooglądać memy. I zwinąć FSGK. Wiele zależy od tego jak zostaną zdefiniowane pojęcia, bo póki co pełno tam terminów nieostrych (myślę, że celowo).

Jeśli ktoś jest zainteresowany całością, to można przeczytać tutaj:
https://ec.europa.eu/transparency/regdo ... L-F1-1.PDF

"Mocnych" przepisów jest tam kilka, choć najbardziej oburzający jest artykuł 13. Albo inaczej - potencjalnie najbardziej szkodliwy.
ARTYKUŁ 13
Dostawcy usług społeczeństwa informacyjnego, którzy przechowują i zapewniają
publiczny dostęp do dużej liczby utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną
zamieszczanych przez swoich użytkowników, we współpracy z podmiotami praw
podejmują środki w celu zapewnienia funkcjonowania umów zawieranych z
podmiotami praw o korzystanie z ich utworów lub innych przedmiotów objętych
ochroną bądź w celu zapobiegania dostępności w swoich serwisach utworów lub
innych przedmiotów objętych ochroną zidentyfikowanych przez podmioty praw w
toku współpracy z dostawcami usług. Środki te, takie jak stosowanie skutecznych
technologii rozpoznawania treści, muszą być odpowiednie i proporcjonalne.
Dostawcy usług przekazują podmiotom praw adekwatne informacje na temat
funkcjonowania i wdrażania środków, a także, w stosownych przypadkach,
adekwatne sprawozdania na temat rozpoznawania utworów i innych przedmiotów
objętych ochroną oraz korzystania z nich.
2. Państwa członkowskie zapewniają wdrożenie przez dostawców usług, o których
mowa w ust. 1, mechanizmów składania skarg i dochodzenia roszczeń, które są
dostępne dla użytkowników w przypadku sporów dotyczących stosowania środków,
o których mowa w ust. 1.
3. W stosownych przypadkach państwa członkowskie ułatwiają współpracę między
dostawcami usług społeczeństwa informacyjnego a podmiotami praw poprzez dialog
zainteresowanych stron w celu określenia najlepszych praktyk, takich jak
odpowiednie i proporcjonalne technologie rozpoznawania treści, biorąc pod uwagę
m.in. charakter usług, dostępność technologii i ich skuteczność w świetle rozwoju
technologii.

Na votewatchu jeszcze nie ma wyników głosowania (to znaczy rozbitych na MEPów), więc nie mogłem sprawdzić kto i jak głosował. A na stronie PE mi się nie chciało szukać, bo tam bajzel jest. Ale wiem, że PiS na pewno był przeciw, PO chyba była za poprawką zmieniającą art. 13 (i może 11 też - nie jestem pewien), ale gdy poprawki upadły, ostatecznie zagłosowali za dyrektywą w obecnym kształcie. KNP na bank był przeciw, ale nie wiem jak głosował PSL i lewica. A przyznam, że jestem bardzo ciekaw.

ACTA number two: Electric Boogaloo

: 13 września 2018, o 07:15
autor: ThimGrim
Bardzo słuszna dyrektywa. Z założenia. Ale dobrze, że możemy liczyć na merytoryczną analizę przeprowadzoną przez gościa, który twierdzi, że można uniewinnić niewinną osobę. Obrazek

O,proszę. Czemu np. tu:
https://fsgk.pl/wordpress/2018/09/terror-sezon-1/

nie ma dopisku przy kadrach,że to własność AMC?

Re: ACTA number two: Electric Boogaloo

: 25 marca 2019, o 18:26
autor: ThimGrim
To co, będzie jutro koniec internetów?

Re: ACTA number two: Electric Boogaloo

: 26 marca 2019, o 15:43
autor: ThimGrim
I już. Koniec internetów. Proszę o skasowanie foruma i strony.

Re: ACTA number two: Electric Boogaloo

: 27 marca 2019, o 14:06
autor: Pquelim
Przepis jest potencjalnie bardzo niebezpieczny, bo stanowi klasyczną w historii aktów normatywnych próbę "nadrabiana zaległości" przez nierozumiejących przedmiotu rzeczy polityków.
Jest to formalno-prawna próba kontroli i (oczywiście) zmonetyzowania procesu wymiany treści w Internecie, całkowicie oderwana od internetowej rzeczywistości.

Przypomina mi polskie próby "nowelizacji" ustawy o prawie prasowym. Wiecie, że w naszym prawie pojęcie "media" oznacza "wodę, gaz i prąd"? Internetu też nie mamy. Mamy za to "środki społecznego przekazu", i wiele innych prawdziwków, np. wszystkie portale, ale i też niektóre blogi w internecie podlegają rejestracji jako "tytuły prasowe", a zamiast programów telewizyjnych mamy tak naprawdę "audycje audiowizualne".

ACTA 2 to próba obrony starego systemu, w którym instytucje medialne i twórcy gromadzili się wokół komercyjnego interesu, nadającego im sens istnienia. W skrócie, model polega na prostym równaniu: "twórczość=kasa". Żadne z tych podmiotów nie raczy zauważyć, że w nowych mediach pojęcie twórczości i autorstwa zmieniło właściciela - wypadło z posiadającego dotychczas monopol i opartego na stowarzyszeniach i organizacjach komercyjnych elityzmu, przestało być cenzusem, stało się egalitarne, zliberalizowało w stronę użytkowników. Dzisiaj twórcą może być każdy użytkownik, bo każdy ma w domu narzędzia i infrastrukturę pozwalającą na produkcję i publikację - możliwości dotychczas zmonopolizowane przez biznes. Współcześnie role nadawcy i odbiorcy mogą się swobodnie odwracać, wymieniać, nikt już nie ma wyłączności. Ten przepisy to kolejna próba zawrócenia kijem rzeki. Sięganie do praw własności cytowanych i wykorzystywanych materiałów to równie sensowny pomysł jak skatalogizowanie wszystkich słomek siana w stodole.

Nie jest co prawda powiedziane, że ostatecznie tę walkę o wolność i swobodę w nowych mediach ludzkość wygra. Szala właśnie drgnęła w drugą stronę. Może wystarczy wyhodować pożytecznych idiotów (lub najemników), "liderów opinii", którzy na tę pełzającą rewolucję regularnie będą polewać ciepłą wodę z kranu.
Aż za kilka pokoleń obudzimy się w innym Internecie - leżącym w rękach skondensowanych korporacji zarządzających naszymi danymi (temu już możemy pomachać), gdzie treści subskrybujemy własnymi kieszeniami, tworząc miliardowe strumienie wpływające wprost na konta bankowe podmiotów branżowych. Skąd już całkiem blisko do parafrazy Orwella, czy niektórych pomysłów Charliego Brookera w Black Mirror.

Może tak właśnie ma być? Może lata 1990-2020 to tylko okres przejściowej adaptacji - społeczeństwa najpierw, a biznesu i rządu jak zawsze z opóźnieniem - do nowej-starej rzeczywistości?

Re: ACTA number two: Electric Boogaloo

: 27 marca 2019, o 15:05
autor: Matthias[Wlkp]
Pquelim pisze:Dzisiaj twórcą może być każdy użytkownik, bo każdy ma w domu narzędzia i infrastrukturę pozwalającą na produkcję i publikację - możliwości dotychczas zmonopolizowane przez biznes. Współcześnie role nadawcy i odbiorcy mogą się swobodnie odwracać, wymieniać, nikt już nie ma wyłączności.
Jasne, ale chyba jednak ten użytkownik powinien szanować prawa autorskie innych, tak jak to było w zwyczaju.

Nie popieram formy, w jakiej to zostało przyjęte, ale cały czas nie podoba mi się, że np. niektórzy na YT trzepią kasę na sklejaniu śmiesznych filmików w kompilacje, gdzie autorzy oryginałów nic z tego nie mają, a tak na prawdę to kasę trzepie YT. Zakładam, że stąd została nałożona na YT odpowiedzialność, bo do tej pory to tylko te nędzne okruchy z monetyzacji zmieniały właściciela.

Komentarze i satyra - to mimo wszystko też jest jakaś szara strefa, bo przecież jakby nie patrzeć - ten komentator czy satyryk może działać tylko dlatego, że ma materiał źródłowy do przerobienia.

Tak ogólnie, IMHO wszystko powinno być dozwolone, tak długo, jak nikt na tym kasy nie robi, ale to też jest problematyczne, bo można mieć filmik bez monetyzacji, a dochód czerpać z Patreona czy innego crowdfundingu. Wciąż czekamy, aż ktoś zrobi z tym porządek.

Jedyny pozytyw jaki z tego widzę, to że giganci internetowi stracą dużą część dochodu z EU i doprowadzi to do rozbicia ich monopolu na tego typu usługi.

Re: ACTA number two: Electric Boogaloo

: 27 marca 2019, o 18:08
autor: Pquelim
Matthias pisze:Komentarze i satyra - to mimo wszystko też jest jakaś szara strefa
Tak, to jest szara strefa. Taka jest tradycja, wynika z wieloletnich negocjacji i granic odpowiedzialności dziennikarstwa. Publicystyka i satyra polityczna są we wszystkich krajach demokratycznych chronione kontratypami wyłączającymi (częściowo) odpowiedzialność - w imię wolności słowa i wypowiedzi.

Też mi się wiele rzeczy w internecie nie podoba, ale próba egzekwowania autorskich praw majątkowych od wspomnianych przez Ciebie youtuberów to szarża przepuszczona na Słońce, z motyką w dłoni i bez filtra UV. Tak się po prostu nie da. Można, owszem spróbować wprowadzić ogólnonarodowy ZAIKS, który będzie pobierał jakieś zryczałtowane kwoty od instytucji udostępniających infrastrukturę użytkownikom, to byłoby na pierwszy rzut oka w miarę sensowne rozwiązanie.

Tylko, że wtedy te wszystkie YouTuby, Instagramy, Twittery czy Fejsbuki spróbują (jak każda firma) przerzucić swoje koszty na portfele użytkowników. Konsekwencją będzie więcej reklam, pay-walle, abonamenty za dostęp, płatne subskrypcje, konta premium, etc. W Sieci możliwości monetyzacji są zróznicowane, ale łączy je jedno - niechęć użytkowników.

Co robisz, kiedy YT wyświetla Ci filmiki reklamowe? Instalujesz AdBlocka. A jeśli będziesz musiał zapłacić za zalogowanie? Ludzie się od tego odwrócą, wyemigrują na inne przestrzenie Sieci - tak przynajmniej bywało do tej pory.

A branża chce zamknąć te drogi. Schować wszystkich do jednego worka, żeby było jak - nie szukając daleko - na Playerze TVN, czy ipli. Za darmo oglądasz z reklamami, za wygodę musisz zapłacić. Tylko, że tam są autorskie produkcje telewizyjne, lub materiały dedykowane dla tych platform - ich sposób produkcji nie zmienia się od lat: producent po prostu udostępnia swój produkt medialny, a odbiorca za niego płaci. Memy internetowe, blogerzy, youtuberzy, media społecznościowe nie pasują do tego modelu. To jest model, w którym wolność wyboru i swoboda oglądania treści stanowi płatne DLC. Masz abonament na kablówkę - to oglądasz produkcję za które Twój nadawca wniósł opłaty licencyjne. Licencjonowanie działalności użytkowników jeszcze trzy-cztery lata temu wydawało mi się nierealne. Dzisiaj mam już wątpliwości.

Prawdopodobnie dałoby się to jakoś rozegrać, na drodze kompromisu. Ale uchwalony właśnie artykuł nie jest żadnym poszukiwaniem kompromisu. Brzmi jak nieegzekwowalne, martwe prawo.

Re: ACTA number two: Electric Boogaloo

: 27 marca 2019, o 20:34
autor: Matthias[Wlkp]
Pquelim pisze:Tylko, że wtedy te wszystkie YouTuby, Instagramy, Twittery czy Fejsbuki spróbują (jak każda firma) przerzucić swoje koszty na portfele użytkowników. Konsekwencją będzie więcej reklam, pay-walle, abonamenty za dostęp, płatne subskrypcje, konta premium, etc. W Sieci możliwości monetyzacji są zróznicowane, ale łączy je jedno - niechęć użytkowników.
Są tacy jutuberzy, którzy mają tylko patreony i sobie radzą - to jest IMHO lepsza droga niż płacenie za YouTube. Chciałbym, żeby ich (YT) monopol został skutecznie przełamany i wyrosła jakaś sensowna alternatywa. Niech próbują przerzucać koszty i płaczą jak użytkownicy odchodzą.

To jest trochę takie czarnowidztwo, że przez ACTA 2 będzie trzeba za wszystko płacić, oraz że nikt za nic nie płaci. Jak widzę jakie kokosy co niektórzy wyciągają z Patronite to normalnie szok...