Ewolucja muzyczna
: 19 sierpnia 2015, o 16:42
Tak w słuchaniu jak i w graniu.
Czyli jak przebiegała/przebiega wasza droga jako słuchacza i/lub muzyka (w tym amatora).
Pierwsze co pamiętam z mojej drogi muzycznej, to różne kasety, które skądś w domu były (ojciec przywoził?). Wyglądały na oryginały, ale kasety MC (winyle jakieś w domu były ale nigdy tego nie ruszałem), oryginały i lata 90 brzmi niemożliwie, więc to pewnie jakieś fejki były. W każdym razie, z tego co pamiętam, było tam między innymi Bon Jovi "Keep the Faith" (znalazłem przed chwilą nazwę albumu, bo pamiętam jedynie okładkę z takimi łapami) jakieś Elektryczne Gitary i to czego słuchałem najwięcej (a przynajmniej mam z tym jakieś wspomnienia) czyli Michael Jackson. Trudno nazwać taki "gust muzyczny" świadomym wyborem, bo po prostu nie pamiętam żebym nad tym się już wtedy zastanawiał.
Natomiast pierwszym świadomym wyborem, po nasłuchaniu się w niemieckiej tv (Viva Zwei - ktoś pąmięta ten kanał? Kiedyś widziałem tam nawet koncert Manowar na żywo! W ogóle mnóstwo ostrych rzeczy tam leciało. Ale chyba już to nie istnieje... ), było... Backstreet Boys z ich pierwszym albumem. To były czasy, Bravo, jakieś klony Bravo (Popcorn?), czytanie wywiadów (ale miałem radochę, jak któryś z bojsów chwalił się, że zna polskie słowo "kiełbasa"), plakat Spice Girls, który... no nieważne.
Jednak brat (starszy), który w tym samym czasie słuchał Acid Drinkers wyśmiewał mój gust, więc pod jego wpływem musiałem ewoluować dalej, ale co ciekawe - kolejne zespoły i gatunki muzyczne zawsze były tylko i wyłącznie moim wyborem, a nie naśladownictwem brata. Dlatego po jakimś czasie, na drugi ogień poszło Red Hot Chilli Peppers z ich wciąż imho genialnym "Callifornication".
Kolejne mutacje pojawiały się szybko - HIM z albumem "Razorblade Romance" ( ) i jednocześnie poczytywanie takich magazynów jak Morbid Noizz, Metal Hammer doprowadziło mnie w świat metalu Iron Maidenów i tych rzeczy, ale ciągle się rozwijałem. Pojawiła się cała kupa zespołów zrobionych z różnych metali - Opeth, Jag Panzer, Edguy (of course) aż dotarłem do punktu przegięcia i wszedłem na prog metal - chyba zaczynając od Porcupine Tree (przez to, że Steven Wilson współpracował z tym tam Mikiem z Opeth). Wpadłem na serwis progarchives i w ten sposób z grubsza przerabiałem i nadal przerabiam ich listę top 100 albumów.
Także aktualnie słucham i metalu i progu rockowego i muzyki elektronicznej i symfonicznej, filmowej itp. itd. i tak się zastanawiam, czy to po prostu nie jest naturalna droga, że się horyzont muzyczny i tolerancja muzyczna zwiększają z wiekiem. Mam tylko nadzieję, że nie zatoczę koła i nie wrócę do Backstreet Boys. Choć po filmie This is the end wydaje mi się, że to też nie byłoby jakoś bardzo dziwne...
Gatunki w skrócie
różne nieświadomie (pop/rock)->rock->rock/metal->metal różnych gatunków->prog metal/rock->prog wszelaki-> muzyka dziwna->?
Co ciekawe - prawie w ogóle nie słucham radia.
Moje największe odkrycia muzyczne, z których jestem dumny:
- Jag Panzer
- Judas Priest
- Edguy
- Avantasia
- Opeth
- Porcupine Tree
- Yes
Co do grania, to uczyłem się w latach podstawówkowych grać na keyboardzie, ale w związku z moją drogą muzyczną (metal) uznałem, że to pedalskie i w późniejszym czasie przesiadłem się na gitarę. Żałuję, że porzuciłem keyboard, choć coś tam bym sobie potrafił jeszcze przypomnieć i odgrażam się, że kiedyś sobie kupię elektroniczne pianino. Na gitarze też się nigdy nie nauczyłem grać tylko zawsze cośtam plumkałem. W każdym razie miałem/miewam jakiś kontakt z instrumentami i znam nawet nuty - choć zawsze mam problem z odczytaniem jak coś wykracza mocno w górę albo w dół poza pięciolinię i nigdy tego nie skumałem ; i zupełnie nie umiem korzystać z nut na gitarę, tylko na keyboard/pianino umiem...
A u was?
Czyli jak przebiegała/przebiega wasza droga jako słuchacza i/lub muzyka (w tym amatora).
Pierwsze co pamiętam z mojej drogi muzycznej, to różne kasety, które skądś w domu były (ojciec przywoził?). Wyglądały na oryginały, ale kasety MC (winyle jakieś w domu były ale nigdy tego nie ruszałem), oryginały i lata 90 brzmi niemożliwie, więc to pewnie jakieś fejki były. W każdym razie, z tego co pamiętam, było tam między innymi Bon Jovi "Keep the Faith" (znalazłem przed chwilą nazwę albumu, bo pamiętam jedynie okładkę z takimi łapami) jakieś Elektryczne Gitary i to czego słuchałem najwięcej (a przynajmniej mam z tym jakieś wspomnienia) czyli Michael Jackson. Trudno nazwać taki "gust muzyczny" świadomym wyborem, bo po prostu nie pamiętam żebym nad tym się już wtedy zastanawiał.
Natomiast pierwszym świadomym wyborem, po nasłuchaniu się w niemieckiej tv (Viva Zwei - ktoś pąmięta ten kanał? Kiedyś widziałem tam nawet koncert Manowar na żywo! W ogóle mnóstwo ostrych rzeczy tam leciało. Ale chyba już to nie istnieje... ), było... Backstreet Boys z ich pierwszym albumem. To były czasy, Bravo, jakieś klony Bravo (Popcorn?), czytanie wywiadów (ale miałem radochę, jak któryś z bojsów chwalił się, że zna polskie słowo "kiełbasa"), plakat Spice Girls, który... no nieważne.
Jednak brat (starszy), który w tym samym czasie słuchał Acid Drinkers wyśmiewał mój gust, więc pod jego wpływem musiałem ewoluować dalej, ale co ciekawe - kolejne zespoły i gatunki muzyczne zawsze były tylko i wyłącznie moim wyborem, a nie naśladownictwem brata. Dlatego po jakimś czasie, na drugi ogień poszło Red Hot Chilli Peppers z ich wciąż imho genialnym "Callifornication".
Kolejne mutacje pojawiały się szybko - HIM z albumem "Razorblade Romance" ( ) i jednocześnie poczytywanie takich magazynów jak Morbid Noizz, Metal Hammer doprowadziło mnie w świat metalu Iron Maidenów i tych rzeczy, ale ciągle się rozwijałem. Pojawiła się cała kupa zespołów zrobionych z różnych metali - Opeth, Jag Panzer, Edguy (of course) aż dotarłem do punktu przegięcia i wszedłem na prog metal - chyba zaczynając od Porcupine Tree (przez to, że Steven Wilson współpracował z tym tam Mikiem z Opeth). Wpadłem na serwis progarchives i w ten sposób z grubsza przerabiałem i nadal przerabiam ich listę top 100 albumów.
Także aktualnie słucham i metalu i progu rockowego i muzyki elektronicznej i symfonicznej, filmowej itp. itd. i tak się zastanawiam, czy to po prostu nie jest naturalna droga, że się horyzont muzyczny i tolerancja muzyczna zwiększają z wiekiem. Mam tylko nadzieję, że nie zatoczę koła i nie wrócę do Backstreet Boys. Choć po filmie This is the end wydaje mi się, że to też nie byłoby jakoś bardzo dziwne...
Gatunki w skrócie
różne nieświadomie (pop/rock)->rock->rock/metal->metal różnych gatunków->prog metal/rock->prog wszelaki-> muzyka dziwna->?
Co ciekawe - prawie w ogóle nie słucham radia.
Moje największe odkrycia muzyczne, z których jestem dumny:
- Jag Panzer
- Judas Priest
- Edguy
- Avantasia
- Opeth
- Porcupine Tree
- Yes
Co do grania, to uczyłem się w latach podstawówkowych grać na keyboardzie, ale w związku z moją drogą muzyczną (metal) uznałem, że to pedalskie i w późniejszym czasie przesiadłem się na gitarę. Żałuję, że porzuciłem keyboard, choć coś tam bym sobie potrafił jeszcze przypomnieć i odgrażam się, że kiedyś sobie kupię elektroniczne pianino. Na gitarze też się nigdy nie nauczyłem grać tylko zawsze cośtam plumkałem. W każdym razie miałem/miewam jakiś kontakt z instrumentami i znam nawet nuty - choć zawsze mam problem z odczytaniem jak coś wykracza mocno w górę albo w dół poza pięciolinię i nigdy tego nie skumałem ; i zupełnie nie umiem korzystać z nut na gitarę, tylko na keyboard/pianino umiem...
A u was?