FSGK.PL

Minęły 3 godziny i mam dość

Mam nadzieję, że przewrotka którą planuje dojdzie do skutku.

Toz to poniedzialek, wszyscy maja dosc w okolicy 12...

ja mialem dosc juz o 7.30

Zebranie opierdolu o 9.30, za nie swoje napędza na cały poniedziałek

peterpan pisze:Zebranie opierdolu o 9.30, za nie swoje napędza na cały poniedziałek

moje szefostwo przed 10 nie wychyla sie z barlogu pierwsze godziny z reguly sa spoko ale bywaja wyjatki.. np wtedy kiedy zjebie zbierzesz juz w niedziele wieczorem

A ja w koncu dostalem awans i pozbylem sie obciachowego przymiotnika przed nazwa stanowiska (junior) - w zwiazku z czym jestem juz pelnoprawnym Product Managerem

Kierunek na "seniora", cala naprzod

co robi taki meneżer?

Manageruje producty. Proste.

glupi ja

dzisiaj miałem takie urwanie dupy, że cieszę się już na myśl o jutrzejszym szkoleniu. Trzy dni przerwy

Zolt - u mnie szkolenia nazywa sie "wakacje" . Nie zeby szkolenia byly lekkie - po prostu siedzenia na dupie i sluchanie, ew gry i zabawy na teambuilding to totalny relaks

U mnie relaks to wyjazdy służbowe - tydzień w Paryżu

na tym akurat mam egzamin na koniec, więc trzeba będzie trochę się przyłożyć, żeby na głąba nie wypaść

ITIL v.3 - Foundation. Po automatyce i robotyce jestem specjalistą od maszyn i sterowania w dziale IT

a ja na prawde powaznie zastanawiam sie co dalej i czy nie pora isc naprzod... takie rozmyslania przed 30 chyba mi sie wlaczyly

ja na awans tu gdzie pracuje szans nie mam. co najwyzej podwyzki jak szefowa bedzie miala dobry humor. tylko jest to za mala firma by robic nowe rzeczy. dlatego jak dowiedzialem sie ze firma gdzie mam wkrecajaca osobe szuka pracownikow wachalem sie mniej niz 15 minut. ogolnie dobrze nabrac doswiadczenia w malej firmie mo robisz duzo roznych rzeczy ale pozostawanie w niej za dlugo grozi wyrobieniem sobie zlych nawykow. poza tym chcialbym wreszcie zaczac sensownie zarabiac.

peterpan pisze:ogolnie dobrze nabrac doswiadczenia w malej firmie mo robisz duzo roznych rzeczy ale pozostawanie w niej za dlugo grozi wyrobieniem sobie zlych nawykow

to akurat grozi wszedzie

pisze tak bo mialem okaze pogadac z innymi ludzmi ktorzy robia teoretycznie to samo w korpo i wiekszych firmach. i okazuje sie ze zakres moich obowiazkow znacznie przekracza standardowe. robiac wiecej lub zupelnie po chinsku (cos co np. uwazam za naturalne) sam utrudnie sobie zycie pozniej.

jasne. Z drugiej strony w niektorych korpo obowiazki sa tak rozplynnione ze na jedno normalne stanowisko managerskie w kazdej innej korporacji przypada 5 w innej. Ale to tez czesto powoduje roznice w kasie. Oczywiscie rowniez czesto jest roznica w kasie miedzy praca w korpo a w malej firemce, ale praca w korpo tez czesto jest przereklamowana...

ale i tak ostatecznym argumentem za odejsciem jest to ze [glebokie ukrycie]
nie mowiac juz ze przejscie oznaczalkby dla mnie zauwazalna roznice materialna.

Różnica materialna robi swoje. Ja niedawno przeszłam z jednej korpo do drugiej i różnica jest zauważalna o tyle, że jak ludzie koło 10tego każdego miesiąca nie zaczynają narzekać że nie mają za co żyć to atmosfera w pracy jest zdecydowanie przyjemniejsza, a rozmowy nie kończą się tylko na tym kogo na co nie stać

Razorblade pisze:a ja na prawde powaznie zastanawiam sie co dalej i czy nie pora isc naprzod... takie rozmyslania przed 30 chyba mi sie wlaczyly

Fiordy czekają?

Jezeli chodzi o "kariere" to moj wyjazd byl fantastycznym ruchem. Bardzo malo jest oddzialow wielkich firm w Polsce, z ktorych naprawde mozna wyskoczyc na szerokie wody...

LLo - pewnie gdybym nie mial cory, kredytu mieszkaniowego itp to Kanada by czekala

A ja ogólnie widzę kumpli pracujących zarówno w korpo jak i w małych firmach i wydaje mi się, że praca programisty w korpo to niemalże Nibylandia. Idealne porównanie miałem jak kumpel przechodził z małej firemki do dużej firmy w Gdańsku. Ludzie mili, zero wyścigu szczurów, godziny pracy mega łatwe do ułożenia (do tego stopnia, że jesteśmy na 4 roku a on ciśnie pełny etat), kasa spora (bardzo spora jak na pracę na studiach), zero ciśnienia ze strony szefostwa (bo deadline jeszcze daleko ) i ogólnie jest cud miód i tarcza do rzutek w pokoju .
Nie, żeby w małej firemce miał tragicznie, ale tam za to i mniej wygodnie i szef się bardziej czepiał i ekipa słabsza (programistycznie). Ogólnie trochę żałuję, że jestem mega słabym programistą i nie mogę się do tego przekonać, chociaż taki czysty IT np. sieciowiec też złego życia w pracy potem nie ma .

Podobno na zachodzie jest jakis super niedobor dobrych specjalistow od sieci.

łojezu jak dobrze miec topic dla pracowej maruderki - wreszcei usanksjonowana przestrzen dla talk-shopu bez 'wez przestan o pracy'
ja siedze w korpo i pewnei napisalbym o tym sporo gdyby nie fakt ze mozna moja wypowiedz potem wyguglac a ksywka moja w biurze tajemnica nie jest
korpo ma swoje zalety i swoje wady.. ktos kiedys powiedzial ze korpo nie jest dla kazdego.. ze ta sztuczna nieraz atmosfera jednym odpowiada, innym nie a jeszcze inni nie zauwazaja tej sztucznosci
ja mam tendencje do wiazania sie z firma bardzo mocno i zdzierze sporo ku lepszemu dobru ale wystarczy zeby jeden szef okazal sie.. em.. w swych kwalifikacjach.. ten.. nieprzystajacy do roli i cala motywacja idzie w leb

p.s. Halaster ty zaczynasz o 7 ze tak wczesnie piszesz?

Telefon z kibla pewnie

peterpan pisze:Telefon z kibla pewnie

te kilka lat w korpo nauczyly mnie ze do kibla idzie sie dopiero jak zaczyna sie ruch w biurze wczesniej to zmarnowany 'czas sanktuarium'
moja praca polega m.in. na wysluchiwaniu zalow i doraznej wewnatrzfirmowej pomocy innym wiec w momencie w ktorym mam na plecach 3 osoby kazda z innym problemem nie ma nic lepszego niz 'meeting' czy 'projekt'

Moja dziewczyna dzis o jakiejs chorej porze jechala na lotnisko, wiec juz nie moglem zasnac i dziubalem w komorce

heh - ja skutecznie pracy unikam od ponad godzinki juz... ale trza sie zabrac bo jak sie zupa wyleje ze ubiegly miesiac niedomkniety jeszcze to bedzie dym (jak co miesiac)

NIE MA nic lepszego, niż 14 km rowerkiem, potem prysznic i ciepła, świeża kawa z papierosem. Od ósmej rano spamuje na forum, zamiast pracować

masz prysznic w pracy? zazdroszcze... postulowalismy o to wielokrotnie u nas ale sie nie zgodzili
a szkoda bo juz oczyma wyobrazni widzialem jak sie ustawia kolejka w klapkach z recznikami i szczoteczkami do zebow

My postulowalismy o prysznic w nowym budynku to dali nam wiekszy, metalowy zlew

LLothar pisze:My postulowalismy o prysznic w nowym budynku to dali nam wiekszy, metalowy zlew

taki jak do obmywania cial w kostnicy? smooth

20 minut ladowania plikow pst podczas uruchamiania outlooka... chyba musze zdecydowac czy te maile z 2010 rzeczywiscie sa mi jeszcez potrzebne

Wystarczy zanabyc SSD

i tak jest niezle - moj komp nie widzial reimidżu od 2-3 lat mamy teraz niby kompy wymieniac wszystkie wiec moze wreszcie cos sie ruszy

Ja pracuję na iMacu z 2007 roku z CS3 na pokładzie i podpiętym Intuosem 2, wiec wiecie. Choć akurat w tej chwili robie backup i przesiadkę na SSD. Dobrze, że chociaż OS X jest 10.6.8.

SSD to największa rewolucja od nie-wiem-kiedy. Skok wydajności jest powalający.

LCD, CD, Mysz optyczna, pendrive - do tego grona rewolucji dochodzi wlasnie SSD.

A jak jest teraz z awaryjnością SSD? Wiem, że jeszcze jakiś czas temu sporo razy słyszałem, że komuś padł dysk SSD i odniosłem wrażenie, że są sporo bardziej waryjne od tradycyjnych. Ceny spadły już do takiego poziomu, że chętnie bym takie coś nabył w tym roku, bo widziałem jaka jest różnica w szybkości działania.

http://www.tomshardware.com/reviews/ssd ... ,2923.html

a w tysiacu slow:



a jeszcze krocej:

SSD Annual Failure Rates Around 1.5%, HDDs About 5%

Tak wiec SSD jest lepsze niz HDD

Dziękuję. :*

Mi sie moj patriot zjebal po 3 latach a hdd ciagle smiga

To ja tez se pomarudze :p

Pracuje w "malej" firmie - niby zatrudnia ponad 100 inzynierow, ale nigdy nie widzialem wiecej niz 10 technologow naraz. To moze miec tez zwiazek z tym, ze niby biuro jest pod warszafka, a bylem tam od poczatku pracy (~11 lutego) moze tydzien lacznie. Caly czas siedze sobie w fabryce ciastek na delegacji i udaje ogarnietego

Nawiazujac do marudzicieli poprzednich, ja osobiscie jak mi zaproponuja umowe o prace to sie tylko rozesmieje - niestety trafilem do firmy gdzie cos takiego jak nadgodziny nie funkcjonuje Dlatego, bedac sobie biednym swiezym absolwentem wyrabiam miesiecznie wiecej niz wiekszosc starszych technologow, wliczajac w to mojego szefa (chyba). 12h kazdego dnia (w tym polowa weekendow) placone za godzine swoje wyrabia jednak

Umowa o pracę tez może być z godziny, sam tak miałem.

Wyklikane z Tapatalk siedząc na kiblu.

dziś to i ja od 8 do 21 posiedziałem

ja mam zmianowa wiec nadgodziny sa moim swietym prawem... szkoda ze nawet robiac 12h nie jestem w stanie czesto ogarnac wszystkiego co chcieliby zwierzchnicy

Jak dobrze pojdzie, to za rok moze uda mi sie przeprowadzic z powrotem do Polski, kontynuujac zatrudnienie w UK. To by bylo klawe rozwiazanie.

Święty grall części imigrantów - zarabiać funty wydawać złotówki

Serio chcesz wracać do tej krainy absurdu?