FSGK.PL

Trochę jest nas na obczyźnie. Tu i ówdzie wyskakują czasami listy/artykuły ludzi, którzy demontrują przyczyny swojej decyzji o wyjeździe, jednocześnie deklarując lub kategorycznie wykluczając powrót.

http://www.polishexpress.co.uk/dlaczego ... ularnosci/

Coś chciałem napisać, ale mi się odechciało. Napiszę tylko tyle, że nie zgadzam się z tym tekstem. Sam raczej nie wrócę ale nie dlatego, że Polska to syf, ale dlatego, że tutaj mi dobrze. Daję sobie też dużą szansę, że w Kanadzie nie zostanę, tylko przeniosę się gdzieś indziej za 10-15 lat, ot tak dla zmiany.

Ponownie staję do walki o stały pobyt - znowu zmieniły się przepisy i pojawiła się szansa załatwić wszystko na spokojnie, ale trzeba więcej kasy wydać i załatwić coś z moją rodzimą uczelnią...

Matthias[Wlkp] pisze:Sam raczej nie wrócę ale nie dlatego, że Polska to syf, ale dlatego, że tutaj mi dobrze.

Ja szukam opcji i... cóż wyjadę jak coś znadę. Chociaż ostatnio jak widzę moje cele są trudne do osiągnięcia.

Może nie jestem zaradny, ale nigdy nie widziałem realnej szansy na wyjazd - takiej nie do mycia garów, czy stania przy taśmie, ale do jakiejś ciekawej pracy. Dlatego wolę tutaj zostać. Napisałbym, że ktoś musi budować przyszłość tego kraju, ale aktualnie jestem już prawie bezrobotny.

ja jesli mialbym wyjechac na stale to tylko Kanada, Australia lub Nowa Zelandia .

Razorblade pisze: Australia

Chyba nie...

No ja tylko Kanada, Szwajcaria, Nowa Zelandia, ew. Stany. Tyle że wszędzie wymagania z dupy.

Kanada nie ma wymagań z dupy, ale w ogólnym rozrachunku trzeba względnie sporo kasy wydać i trochę się nabiegać... Wszystko powinno być do załatwienia. Jeśli komuś jest wszystko jedno gdzie do Kanady, to podobno względnie łatwo dostać się przez nominacje z prowincji Manitoba.

Ja czekam az mi te magiczne 2 lata doswiadczenie zawodowego stukna i szukam roboty za granica. Stany, Kanada, Norwegia, Szwecja, Australia, Belgia - gdzie znajde tam spierdole...

Ja polecam wszystkie kraje Europejskiego Obszaru Gospodarczego czyli UE+przylepki typu Norwegia. Prawie zero formalności, minimalnie większy krok niż przeprowadzka ze Szczecina do Krakowa.

Co będzie za rok - dwa? Kto wie. Może Paryż, bo tam zazwyczaj Polacy najwięcej osiągają

A dlaczemu nie chcecie żyć w złotych polskich czasach?

Ej Pany, kto będzie walczył z Ruskimi? Ja się wybieram razem z kobietami do schronu...

Turtles pisze:

Razorblade pisze: Australia

Chyba nie...

+1

Ja jak będę jeszcze bardziej stary i na emeryturze to sprzedam wszystko w pizdu, wszystkie te zjebane graty, których trzeba się dorabiać całe życie, pospłacam resztki długów i wyjadę na Wyspy Zielonego Przylądka. Będę miał dwa t-shirty, dwie pary krótkich spodni i sandały. Będę siedział na plaży i czytał książki i miał wszystko w dupie. Na koniec może mnie zmyć tsunami.

Voo, ostatnio prokurator przyszedł do gościa, który chciał sprzedać grot włóczni z XI wieku, więc na Twoim miejscu bym uważał co na allegro będziesz gonił.

Haha!

(w tym miejscu miała nastąpić cięta riposta ale niestety żaden ze mnie wujek Staszek)

Voo pisze:Haha!

(w tym miejscu miała nastąpić cięta riposta ale niestety żaden ze mnie wujek Staszek)

Miałem kiedyś podobny plan na starość, tylko że chciałem osiedlić się na Lofotach. Pić piwo i pływać jachtem. W sumie to ciągle chcę.

Ale tam trzeba mieć trzy komplety ciuchów, jak w Polsce. Zima, wiosna/jesień, lato. Poza tym na Lofotach nie utrzymasz się za polską emeryturę. A gdzieś w bananowym raju już może tak.

Voo pisze:Ale tam trzeba mieć trzy komplety ciuchów, jak w Polsce. Zima, wiosna/jesień, lato. Poza tym na Lofotach nie utrzymasz się za polską emeryturę. A gdzieś w bananowym raju już może tak.

mówisz z sensem. Pewnie pierwszy przejdę na emeryturę, więc możemy zrobić tak:

Mam podobny plan emerytalny - sprzedać wszystko, kupić kampera i w świat.

Matthias[Wlkp] pisze:Mam podobny plan emerytalny - sprzedać wszystko, kupić kampera i w świat.

Zapomniales o pozbyciu sie zony

Jak mi przyjdzie kiedyś emigrować to tylko gdzieś gdzie jest ciepło. Mam dosyć marznięcia przez połowę roku

tam gdzie cieplo sa tez owady... i turysci

To jest właśnie to - im bardziej marzniemy, tym mniej owadów latem. W zeszłym roku nie widziałem nawet jednego komara, ale w zimie było przez jakiś czas -25. IMHO Llothar ma jednak bardziej przerąbane: 10-15*C i deszcz przez cały rok...

A do UK nikt nie chce? Mamy tu dobre jedzenie, przyjaznych tubylców i świetną pogodę.

A UK nie jest przypadkiem "oversaturated", jak to mówią tubylcy?

Mi żarcie w UK smakowało...

Bo pewnie jadłeś, teraz już, tradycyjną angielską kuchnię: Bigos i mielonego z ziemniakami.

! Dominick ! pisze:A do UK nikt nie chce? Mamy tu dobre jedzenie, przyjaznych tubylców i świetną pogodę.

UK teraz ludzie traktuja jak takie dziwne nowe wojewodztwo

Hm a ja chcę na emeryturę wywiać w polskie Bieszczady. Chuj, że zimno, ważne że góry piękne. Tylko to jest ostra dyskusja domowa, bo lepsza połówka woli ciepłe rejony. A ja wolę góry. Jest problem, Panowie.

Pozostaje Nowa Zelandia. Tam masz wszystko.

ThimGrim pisze:Tam masz aktywne wulkany.

fixd

Najlepsza rzecz do zjedzenia w UK to gammon! U nas tego nie ma

Ale gamoni pod dostatkiem. Do przemyślenia.

Larofan pisze:

ThimGrim pisze:Tam masz aktywne wulkany.

fixd

No risk, no fun.

touché

Nie wiem czy w Nowej Zelandii są dobre skały do wspinaczki... Trzeba by sprawdzić.

Wiem, że są owce. Owce są wredne.

Counterman pisze:Wiem, że są owce. Owce są wredne.

... i smaczne

Ehehehe, na emeryturze chcesz się wspinac po górach? Good luck! Z tego zo wiem, raczej trudno wspinać się po górach z balkonikiem.

No ba. Nie po to cały czas trzymam formę, żeby przed emeryturą przestać. Jak ktoś doba o organizm to spokojnie można się wspinać mając nawet 75 lat, na ściance na której bywam są (jeszcze) żywe dowody tego. A biorąc pod uwagę to, że ostatnio więcej chodzę na siłownię/basen, a nie na ściankę to te emeryty robią trudniejsze trasy ode mnie.

Zresztą w rodzinie też mam dowód (nieco młodszy co prawda), mój ojciec ma lepszą formę ode mnie teraz. Nie mogę go wkurzać teraz, bo mógł by mi urwać łeb i naszcz... i odrzucić go daleko.

@Llo: za mało mam skill pointów w łowiectwie.

To sobie ścięgnij (przez emulator PSX dzisiaj pewnie będzie łatwiej odpalić niż wersję PC) i potrenuj .
http://www.gry-online.pl/S016.asp?ID=1380

Counterman pisze:Tylko to jest ostra dyskusja domowa, bo lepsza połówka woli ciepłe rejony. A ja wolę góry. Jest problem, Panowie.

Nie ma problemu. Na pewno sobie kogoś znajdzie jak wyjedziesz.

chorwacja ma gory i cieplo

I 200 tys. min w ziemi. W połowie nieoznaczonych, szczególnie po tym jak im powodzie zmyły całe połacie gleby.

To moze Tajlandia?
http://jakoszczedzacpieniadze.pl/jak-pr ... -tajlandii

Polecam bloga i podcast

Znajomi całą rodziną, w zasadzie trzypokoleniową, przenieśli się do Malezji. Sprzedali mieszkanie i dom pod Warszawą, kupili dom w Kuala Lumpur, zdecydowanie nie narzekają.

Wyjeżdżając w takie miejsca proporcje są mniej więcej takie, że za wynajmowanie mieszkania w dużym polskim mieście tam można żyć, że ho ho.

Aż mi się wierzyć nie chce. Chyba, że na gotową robotę, bo wykształceni.

Żyłem sobie w Malezji przez miesiąc. Całkiem sympatycznie. Niby kraj muzułumański, ale alkohol wszędzie w dowolnych ilościach. Wszystko tanie, walute sie przelicza na zlotowki 1:1, wiekszosc ludzi mowi po angielsku, no i jeden z oficjalnych jezykow to angielski. Zawsze czulem sie bezpiecznie. Fajnie jest, ze kazdego bialego traktuja tak samo, wiec ma sie taki sam status jak amerykanie, niemcy czy brytole

Na minus - nie ma sie co oszukiwac, troche tam jest bieda. Scieki potrafia plynac w połzamkniętych kanałach, więc czasami troche wali. Na to wszystko malaria. Lokalsi mają nabytą odporność, przyjezdni juz niezbyt.

LLothar pisze:, walute sie przelicza na zlotowki 1:1

A suwak logarytmiczny się kurzy nieużywany...

Turtles pisze:

LLothar pisze:, walute sie przelicza na zlotowki 1:1

A suwak logarytmiczny się kurzy nieużywany...

Zawsze można zaprosić kumpli-inzynierów i posuwać dla zabawy