FSGK.PL

Kolejny odcinek, kolejna potwierdzona teoria
A za tydzień R+L=J.

DaeL, nie chcę wyjść na ignoranta w temacie, ale trudno, może było to kiedyś poruszane. Tak ostatnio się zastanawiałem, bo odświeżam książki, co w lochach Królewskiej Przystani robił Jaqen H'ghar, jeden z tych zabójców bez twarzy droższych od armii?

Zolt pisze:Tak ostatnio się zastanawiałem, bo odświeżam książki, co w lochach Królewskiej Przystani robił Jaqen H'ghar, jeden z tych zabójców bez twarzy droższych od armii?

A cholera go wie. Istnieje hipoteza, że chciał od początku skaptować Aryę. Istnieje inna hipoteza (można je łączyć), że był Syrio Forelem. Ja pierwszego wariantu bym nie wykluczał, drugi jednak mi za bardzo nie pasuje.
Anyway na pewno przybył do Westeros żeby zinfiltrować Cytadelę Maesterów. To absolutnie pewne. Ponadto Rorge i Kąsacz musieli widzieć jego przemianę (albo wiedzieli, że prawdziwy Jaqen nie żyje). Tylko to wyjaśnia ich lęk przed nowym Jaqenem.

W temacie Jaqena - Arya wymówiła jego imię jako ostatnią ofiarę (życie za życie). Dlaczego się przeraził, skoro to nie był on?
1. Przecież Jaqen jest nikim.
2. Nawet jeśli 'był kimś', to czy rzeczywiście używałby ciągle swojego prawdziwego imienia? Kto go przez szkolenie przepuścił? XD
3. Jeśli nie, to czy przyjmując czyjąś twarz przejmuje się całe życie? W końcu prawdziwy Jaqen nie żyje, więc nie można go zabić. Życzenie Aryi byłoby bezprzedmiotowe.
W czym zatem tkwił problem?
Gdzie jest tu? Gdzie jest tam?

Ależ to ożywienie było słabe. I jako scena w serialu i jako generalnie proces. Myślałem, że będzie potrzeba potężnej magii, poświęcenia, krwi, cudów, wianków, a tu wystarczyło umyć, podcieniować włosy, przystrzyc bródkę i voila.

No i z Ramsayem poszli full retard. Scena z psami miała być szokująca, a ja się nudziłem. W sensie - oni go tak przerysowali, że czekam jeszcze aż będzie zjadał żywe noworodki i popijał krwią ich matek.

SithFrog pisze:Ależ to ożywienie było słabe. I jako scena w serialu i jako generalnie proces. Myślałem, że będzie potrzeba potężnej magii, poświęcenia, krwi, cudów, wianków, a tu wystarczyło umyć, podcieniować włosy, przystrzyc bródkę i voila.

Ale z 2giej strony jak wyglądało ożywianie tego rycerza zbójnika przez innego czerwonego kapłana? Coś tam się pomodlił, przytulił i już respawn kilka razy

Gregor pisze:Ale z 2giej strony jak wyglądało ożywianie tego rycerza zbójnika przez innego czerwonego kapłana? Coś tam się pomodlił, przytulił i już respawn kilka razy

Stary, ale to ma być jakiś tam Pan Światła i w ogóle mega siepacz i bóg w ludzkiej skórze, a nie jakiś leszcz, który z każdą rezurekcją traci jakieś perki.

nie pomyślałeś o tym, że nadal działała ofiara z Shireen? w końcu Stannis poległ, czyli to nie na niego przeszła moc R'hllora tylko na Jona, Melisandre musiała tylko "dopełnić formalności" o czym po części uświadomił ją i wyciągnął z psychicznego dołka Davos

- Słuchaj Melka, tak mi przyszło do głowy, czy Ty przypadkiem nie widziałaś kiedyś jak człowieka wskrzeszają? Bo wiesz, pal licho Stannisa i Shireen, ale może by się tego Dżona jakoś dało do porządku doprowadzić?
- Ależ zabawnie, że pytasz Davosie. Otóż przedziwnym zbiegiem okoliczności, o którym przecież nic nie mogłeś wiedzieć, słyszałam kiedyś o pocałunku życia. Jednakowoż postanowiłam technikę tę zmodyfikować, i zamiast pocałunku robię ożywczy masażyk.

Asmodeush pisze:nie pomyślałeś o tym, że nadal działała ofiara z Shireen? w końcu Stannis poległ, czyli to nie na niego przeszła moc R'hllora tylko na Jona, Melisandre musiała tylko "dopełnić formalności" o czym po części uświadomił ją i wyciągnął z psychicznego dołka Davos

Shireen była palona w intencji lepszej pogody, bo zamarzali. Udało się, w ogóle bym nie wiązał tego z Jonem.

Poza tym Dael dobrze ironizuje. Nie wiem skąd u Davosa nagle taka miłość do Jona i wiara w religijny bullshit.

Nie wiem skąd u Davosa nagle taka miłość do Jona i wiara w religijny bullshit.

Ja go od początku widzę nie tylko jako człowieka rozsądnego ale i praktycznego - Bez Johna północna granica leci na wojnę domową sama ze sobą nawet bez udziału Ramsego

Dzisiaj mnie tknęło: czy te dwie idiotki (jedna z dzidą, druga z pejczem*) na okręcie co zabiły księcia Dorne to Żmije Oberyna?
Bo jeśli tak to jakim cudem znalazły się na tym statku? Schowały się w kufrach?
* - zajebisty pomysł na broń w małym, ciasnym i zamkniętym pomieszczeniu

Nie marudziłem już tu na nie i ich teleport?
A co do broni to przecież one walą groteską już od pierwszej walki to czego się spodziewać - jak są wzorowane na drużynach w Dungeons&Dragons

My się z Niną zwijaliśmy ze śmiechu w scenie na murze jak pokazali, że banda łuczników cały wieczór celowała w drzwi za którymi był Davros Takimi naciągniętymi na pełen naciąg strzały Widac Ygritte celująca ponad minutę do Johna nie była wystarczająco absurdalna

DaeL pisze: Słuchaj Melka, tak mi przyszło do głowy, czy Ty przypadkiem nie widziałaś kiedyś jak człowieka wskrzeszają? Bo wiesz, pal licho Stannisa i Shireen, ale może by się tego Dżona jakoś dało do porządku doprowadzić?

No tylko po przegranej bitwie skąd wytrzasnąć ciało Stannisa? Nic chyba nie wiadomo o upgrade czaru na dystansowy

Crossover
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hp ... 8346_o.jpg


Edit
Swoją drogą Ramsay albo zaraz zginie albo poddam pod wątpliwość rozsądek wszystkich w koło niego Nie eliminowanie go na obecnym etapie jest zasadniczo bardziej samobójcze niż zostawienie go jak jest dla każdego w promieniu wielu kilometrów

mało prawdopodobne w trailerach i innych materiałach promocyjnych jest widoczny w gotowości na polu bitwy myślę, że jego ewentualna śmierć nastąpi w 8-9 odcinku, albo dopiero w 7 sezonie inna sprawa, że serial jest co raz bliżej końca, a im bliżej tym z powrotem skręca w stronę książek (dedeki zresztą wspominały, że zakończenie serialu będzie identyczne jak w sadze, tylko prowadzą do niego inne ścieżki fabularne), może los serialowych Boltonów z 6 sezonu jest spoilerem "Wichrów"?

btw. dla chętnych różnych smaczków i teorii, w oczekiwaniu na nowy odcinek od DaeL'a znalazłem dziś takie cudo: http://westeros.pl/hodor-hodor/ enjoy!

a to serial jednak ma się skończyć w którymś momencie? po którym sezonie?

... bo wiecie Wy, wszyscy miłośnicy książek... Martin może nie dopisać całości

Serial ma się skończyć na 8 sezonie. Wichry zimy do tego czasu wyjdą (myślę zresztą, że wyjdą do końca tego roku). Ale na Sen o wiośnie nie ma szans. Na bank będziemy znali zakończenie na co najmnjej dwa lata przed wydaniem ostatniej książki.

pisałem biorąc pod uwagę tempo pracy martina - no nie oszukujmy się.
o aktualnej powiedział praktycznie "when it's done" ostatnio.
Co do następnej (ostatniej) książki, to bardziej w jego stylu byłoby rozbicie jej na tomy, jakieś 6 lat minimum. George dużo pije,widział już 68 wiosen...

O ile 1. odcinek zapowiadał dość ciekawy 6. sezon (omijając zgrabnym łukiem takie niedorzeczności jak Davos nagle wierzący w nadzwyczajną moc sprawczą Melly Sanders, która kilkanaście godzin temu wróciła zasmucona po spaleniu Shireen i klęsce Stannisa) to 2. to już są jakieś jaja z pogrzebu. Takie lipne one-linery typu "I am lord Bolton"... W ogóle cały pomysł z Ramsay'em zabijającym swojego ojca, a nie brata co mogłoby być znacznie prostsze- skoro synonimem łatwej rzeczy jest zabranie dziecku cukierka to wydaje mi się, że zabicie noworodka też nie należy do najtrudniejszych. W zasadzie "wyłącznik" noworodki mają na środku głowy. Nie ważne. Cała ta sprawa jest dość mocno naciągana.
Do tego randomowe pokazanie Góry jak rozmazuje jakiegoś gościa na ścianie (dosłownie!) żeby uświadomić widzowi jakiż to ten 2,5 metrowy martwy rycerz jest niebezpieczny, ach ta subtelność w przekazie.
Jak na razie miałem dość duże oczekiwania po pierwszym odcinku, a drugi sprowadził mnie na ziemię ze skutecznością niemieckiego pilota z depresją.
ShameShameShame

Davos z pewnością wierzy w moc sprawczą Kapłanki, bo widział ją na własne oczy. Jakbym był świadkiem porodu 'Rycerza Cienia', to nie podchodziłbym sceptycznie do umiejętności danego czarownika. Inna sprawa to strach przed tymi zdolnościami czy też potępienie ich stosowania.

Zabicie noworodka jest bardzo proste. Tylko powiedz mi, czy równie prosto można wytłumaczyć Lordowi Pijawce, dlaczego go zabito? Noworodek jest ciągle przy matce. Czy ją także należy zabić, czy w inny sposób niepostrzeżenie odebrać jej dziecko? A w jaki sposób Roose'owi wytłumaczyć już dwie śmierci? Tym bardziej, że nie jest on raczej głupi i nieco zna swojego syna - z pewnością nabrałby podejrzeń. Czy jednak nie jest prościej po prostu już teraz zostać Lordem Dreadfort i mieć wszystko z głowy?

Problem ze Strongiem jest taki, że nie wiadomo, jaki był cel fabularny sceny, o ile był jakikolwiek. Wiemy, że to urodzony morderca. Chciano pokazać, że Cersei ma szpiegów, pomimo braku w Przystani Pajączka oraz Paluszka? Wątpliwe. Inne pomysły nie przychodzą mi do głowy.

Ad.1
Do tej pory Davos był przedstawiany bardziej jako zwolennik Stannisa a nie Melisandre i chodzi mi bardziej o to, że w momencie spalenia córki Stannisa (serial bardzo usilnie narysował nam bardzo silną zażyłość między Davosem a Shireen) i poniesienia przez niego druzgoczącej porażki Davos w zasadzie od razu mówi o Melisandre jak o potencjalnym rozwiązaniu problemów chłopaków z Nocnej Straży

Ad.2
To już jest kwestia rozwiązania tematu. Nie jestem specjalistą w zabijaniu noworodków, także nie mam sprawdzonego sposobu. Wydaje mi się, że dziecko dużo łatwiej zabić cicho niż, pardon my french, jebanego lorda Winterfell. Zwłaszcza, że Ramsay zostawia przy życiu lorda Karstark (okej, niby wierny Boltonom, ale czy w momencie ojcobójstwa nie miałby jakichś swoich przemyśleń co do swojej przynależności?). Do tego pełne zaufanie maestrowi. To jest dwóch świadków zbrodni. Każdy morderca w tym momencie byłby świadomy, że popełnia fatalny błąd. Nawet serialowy Littlefinger wiedział, że świadka zdarzeń trzeba zabić, żeby na 100% nie puścił pary z ust.

Ad. 3
Cersei ma na pewno Qyburna i to jemu można przypisywać dowiadywanie się wszystkiego. Miałem na myśli to, że scena jest dość niepotrzebna bo i tak średnio inteligentny widz ma pojęcie, że takie ogromne bydle jak Robert Strong to jest dość spore zagrożenie dla wszystkiego.

1.
Kurczę, nie mam pewności, czy Davos zdaje sobie sprawę ze spalenia Shireen, wydaje mi się, że nie. Stannis po prostu powiódł wszystkich na śmierć, tyle. A Davos musi zwrócić się w którąś stronę, bo jego życie jest zagrożone. Padło na Melkę - był tam ktoś inny, na kogo mógł liczyć? Człowiek pod ścianą jest gotowy na różne głupstwa.

2. Oczekiwanie na dziedzica było bardzo nadmuchane. Nawet Roose czuł, że musi jakoś uspokoić (udobruchać? / wskazać, że jego pozycja nie jest zagrożona) syna - padło na słowa: "Na zawsze będziesz moim pierworodnym!" - ckliwe. xd Ewidentnie czuć, że wie, iż jego syn jest nieobliczalny i może coś małemu zrobić, zatem podejrzewam, że w przypadku wypadku od razu padłoby oskarżenie na Ramsaya. Sporo niepewności 'przed'.
Ramsay wybrał krótką piłkę. Jest Lordem. Teraz będzie miał więcej niepewności 'po'.
Jednak nie uważam, że pierwsza ścieżka byłaby oczywiście skuteczniejsza - łatwiejsza na pewno. I także z pewnością druga jest okrutniejsza, ale to nie mogło odstraszyć Ramsaya.

Zastanawia mnie jednak czasem, co zrobiłby Roose, gdyby Ramsay otwarcie zabił noworodka. Pozostałby mu ponownie jedyny dziedzic. Ale to wyjątkowo psychopatyczne rozważania... xD

3. Dlatego zaznaczyłem, że rozważam wyłącznie cel fabularny, którego niezbyt dostrzegam. Szokowanie widza oczywiście mogło być celem tej sceny. I prawdopodobnie było jedynym.

Trzeba zdobywać widzów o różnych profilach.

A poza tym solidny średniak. Z paroma wkurzającymi momentami

Scena walki w retrospekcji raczej słaba. Zawsze bawi mnie jak widzę tego typu walki nieopancerzonych z opancerzonymi... a jeszcze jak dochodzi walka dwom mieczami jednocześnie w wykonaniu gościa w płycie zakończona wbiciem sztyletu w płytę na plecach to brakuje mi słów

DW, mnie też bawi, ale w spojler włóż może. Wiadomo, że topic dla zaawansowanych, ale do wieczora staram się chować ciekawostki

Dobrze, że przynajmniej zrobili Wieżę Radości (choć w połowie). Problemów jest oczywiście masa.
Raz, że dual wielding dwóch długich mieczy jest dziwaczny.
Dwa, że przesadzili z choreografią w stylu "hajducy na Janosika".
Trzy, że powinno być siedmiu na trzech, a nie sześciu na dwóch.
Cztery, że ser Arthur Dayne to MIECZ PORANKA i powinien walczyć Świtem.
Pięć, że Howland Reed to nisko kolo walczący włócznią, a nie sztyletem.

Ale przynajmniej ostało się najważniejsze przesłanie sceny - Królewskich Gwardzistów nie powinno być w Dorne. Powinni bronić króla albo następcy tronu... Chyba, że bronili, ale my o tym jeszcze nie wiemy

Aha, jeszcze sześć. Ja rozumiem, że zdarzało się, że ludzie robili mieczami młyńce. Nawet w trakcie walki. Ale chyba kurde nie na okrągło.

DaeL pisze:Aha, jeszcze sześć. Ja rozumiem, że zdarzało się, że ludzie robili mieczami młyńce. Nawet w trakcie walki. Ale chyba kurde nie na okrągło.

Nic się nie znasz Dael.

Yeah, fuck you, Olly!!!

czyli Edd zostanie 999tym Lordem. Ja bym się skusił i przekręcił licznik

Co sądzicie o powrocie Rickona? Dla mnie wydało się to trochę bez sensu, żeby wprowadzić jakieś napięcie do tego serialu (bo od piątego sezonu w ogóle go nie ma)
W sumie śmierć wilkora Rickona trochę mnie zasmuciła (Rickon nie był czasem zmiennoskórym?)
Btw, twórcy totalnie olewają Starków jako wargów.
Ogólnie od jakiegoś czasu mam wrażenie, że ten serial to jeden słaby spoiler do książek, no cóż chyba wolę oglądać stare Z Archiwum X.

Edd przypadkiem nie mówił kiedyś czegoś w stylu, że jak on zostałby Lordem Dowódcą, to po tygodniu Mur by upadł albo zaczęła się jakaś inwazja, a on dożyłby jako ostatni z Braci?

No nieszczególny odcinek. Rickon pojawił się znikąd i kompletnie mnie nie interesuje. Nie mam z nim absolutnie żadnej więzi jako widz. Miałem nadzieję, że Ramsay zabije go tak jak tam stał.

Z Jonem było dziwnie. Chyba miałem nadzieję, że tak jak Dael przewidywał obudzi się w nim Azor, ktoś inny. A to wyglądało jak typowy Jon tylko zły. Najlepiej zrobił na koniec, "pierdolę, nie robię"

Co mnie zaskoczyło, ale w sumie na plus to styl w jakim odszedł Bowen Marsh. Nie spodziewałem się po nim takiej klasy.

No i nieszczęsny Jamie, który po całej przemianie znów zachowuje się jak Jamie z pierwszego sezonu. Nie mogę odżałować

Fishka pisze:Edd przypadkiem nie mówił kiedyś czegoś w stylu, że jak on zostałby Lordem Dowódcą, to po tygodniu Mur by upadł albo zaczęła się jakaś inwazja, a on dożyłby jako ostatni z Braci?

Też mi coś takiego świta.

Ogólnie odcinek... dziwaczny. Naprawdę dziwaczny.

Było parę fajnych rzeczy - zawsze na plus jest Qyburn, Wieża Radości może nie była pokazana tak jak bym sobie życzył, ale przynajmniej naprawili błąd jakim było jej pominięcie. Ale poza tym... trochę nędza. Mnie najbardziej poirytowała scena z Małą Radą i decyzją Kevana, że wychodzi. Noż kurde, przedszkole. Porównajcie to sobie z tym jak Kevan usadza Cersei w książkach.

I w ogóle, czy naprawdę nikt nie ma problemu z zombie-Gregorem? Najwyraźniej cała Królewska Przystań wie o eksperymentach Qyburna i nie dość, że nikt nie protestuje, to nikt nawet nie jest tym jakoś szczególnie przejęty. Nie wiem, może Gregor musi wpaść w jakiś morderczy amok i zabić kogoś ważnego (Kevan, Pycelle), żeby Wiara się w ogóle zajęła problemem.

Dobra, kończę, bo będę pisał recenzję, więc się nie chcę tu zupełnie wytrzaskać z opinii. Bo potem nikt właściwego tekstu nie przeczyta

SithFrog pisze:Co mnie zaskoczyło, ale w sumie na plus to styl w jakim odszedł Bowen Marsh. Nie spodziewałem się po nim takiej klasy.

Alliser Thorne. Bowen Marsh też wisiał, podobnie jak Yarwyck (ale nawet nie wiem który to który w serialu). Ale z honorem zachował się Thorne. To jest wszystko cholernie mylące, bo Marsh był głównym zdrajcą w książkach, podczas gdy Alliser ciągle smęcił, ale zdrajcą nie był (przynajmniej z tego co wiemy).

Redie pisze:W sumie śmierć wilkora Rickona trochę mnie zasmuciła (Rickon nie był czasem zmiennoskórym?)
Btw, twórcy totalnie olewają Starków jako wargów.

Był. I możemy się domyślać, że jego charakterek brał się właśnie z niepohamowanego wargowania.
Temat twórcy serialu rzeczywiście olewają. W serialu tylko Bran warguje, mimo, że uczynienie Arii zmiennoskórą naprawdę miałoby sens (zwłaszcza w czasie gdy jest ślepa).

A kolejny odcinek Szalonych Teorii miał być tak szybko, bo prawie gotowy... A tu jeszcze nie ma, a już analizę S06E04 trzeba zacząć pisać

ok w 4tym odcinku zrozumiałem potęgę Plot Armora

jakie to było durneeeeeee

O ja pizgam. To było tak słabe (ogień), że scena bitki z Dorne Jami/Bronn vs Bękarcice jest poważnie zagrożona.

Poza tym jeden ze słabszych odcinków w ogóle. Nie tylko w tym sezonie.

Nie zgodzę się jak dla mnie jeden z lepszych, do tego wyborna wymiana spojrzeń pomiędzy Brienne a Tormundem lepsza para niż Szary Robak i Missandei co do tych dwojga przynajmniej nie jesteśmy w tym sezonie raczeni ich "intymną relacją na siłę"

Serio?
Ubijmy Oshę bez sensu, bo trzeba pozbyć się drugoplanowych bohaterów.
Tyle ważnych rzeczy się dzieje, ale po co o tym mówić, pamiętasz jaką zajebistą zupę grzybową Niania robiła?
Potem Davos łazi i wali ateistyczne podszczypowania do Melki.
Co tam jeszcze było? Karzeł robiący politykę, nudy.
Kapitan Friendzone i Daario, wow, na pewno dwóch takich siepaczy po zdjęciu orężu wygląda jak kupcy u Dothraków, wypisz wymaluj handlarze bullshitem.
Na koniec najbardziej żałosna scena sezonu póki co. Dany i jej płomienie. Świetny plan. Ja to bym się bał, że mi dowolny Khal upierdoli łeb zanim zdążę przewrócić drugie ognisko, ale nie tu. W Essos Khalowie znani są z tego, że trochę ognia na podłodze i zbijają się w kupkę przestraszonych dziewczynek.

JA PIZGAM jakie to było nędzne. Łojezu.

Zgadzam się, że scena Tormund-Brienne była ekstra, ale to była 1/72 odcinka. Reszta to samo zło i bryndza.

SithFrogu, trzymaj się fotela, bo w następnym odcinku Littlefinger teleportuje się przez pół kontynentu, wprost do Czarnego Zamku. Ciekaw jestem tylko, czy razem z armią. Bo jak z armią, to jednak będzie wyczyn, jakiego jeszcze w serialu nie było.

O właśnie. Littlefinger. Najpierw pokazują go jako subtelnego gracza pociągającego za sznurki z 3 rzędu, a potem wali takie scenki jak dzisiaj. Jezu, to kolejna scena, po której zaliczyłem facepalma aż zabolało. Brakowało, żeby na koniec podkręcił złowieszczo wąsa.

Zgadzam się, że scena Tormund-Brienne była ekstra

+1 - ta scena zrobiła cały odcinek

a khalowie mi przypomnieli o tym
https://youtu.be/L6FTWv7abjU?t=23s


********

bo w następnym odcinku Littlefinger teleportuje się przez pół kontynentu

e tam - głupoty geograficzne to inna kategoria

1. Dothrakowie mają w dupie przepisy budowlane. Spory budynek pali się jak zapałka w mniej niż minutę od przewróconego koksownika.

2. Z kolei na zachodzie za bardzo nie czają na czym polega regencja. Wcześniej mały psychopata robił sobie co chciał, a teraz niedorozwinięte dziecko.

3. Czekam na wojnę domową w Królewskiej Przystani. Może w końcu by zginęła Cersei i przestała nudzić

Jak kalisi doda sobie jeszcze tytuly po tej akcji, to bedzie sie przedstawiac pol odcinka.


Usmialbym sie jakby dotarla do Westeros z tymi zastepami wojownikow, a tu na tronie Jon Snow, prawowity spadkobierca Targaryenow z malzonka Sansa. Zaskoczenie i problem jak wytlumaczyc hordzie, ze maja sie telepac z powrotem na zadupie.

Zolt pisze:Jak kalisi doda sobie jeszcze tytuly po tej akcji, to bedzie sie przedstawiac pol odcinka.

Widziałem ciekawe propozycje. Niewyruchana przez konie albo Miotająca koksownikiem.

Tracaca Ciuchy w Kazdym Pozarze

Szczerze mówiąc najbardziej mnie wkurwiło jak Ramsay obierał jabłko na kwadratowo. Jak się od 5 roku życia odziera ludzi ze skóry to można byłoby się nauczyć jak porządnie obrać jabłko. Nie wydaje mi się, że na Północy jest nadmiar jabłek, żeby tak sobie frywolnie pogrywać z obierkami.

Rojek +1

Ciekawe czy ludzi też tak na grubo obiera. Burżuj jebany.

Strasznie te wszystkie pomysły się powtarzają, znowu ogień i znowu wszystko, tyle że po raz drugi. Ale cycki były, więc to i tak najlepszy odcinek tej serii.