Moja waga przebiło ostatnio 72kg, co w przeliczeniu na BMI wkroczyło w próg lekkiej nadwagi. Wiem, że BMI przekłamuje, bo nie bierze pod uwagę stosunku mięśni do tłuszczu. W moim przypadku działa to zdecydowanie na moją niekorzyść...
Jakoś tak się zdarzyło, że żona zaczęła mi mówić o "
diecie postnej", natrafiłem na krótką prezentację na ten temat a potem przebiłem się przez kilka filmików. Postanowiłem spróbować.
Miesiąc później - właśnie wróciłem z zakupów, bo musiałem sobie kupić spodnie 2 rozmiary mniejsze! (z 31 na 29, obwód pasa w calach) Waga zaraz mi spadnie poniżej 67 kg. Co więcej, pod koniec poprzedniego roku jakieś klimaty depresyjne zaczynały się wokół mnie kręcić, a teraz emocjonalnie czuje się lepiej niż kiedykolwiek! Jestem teraz gotowy na zareklamowanie mojego sposobu w stylu "Dietetycy go nienawidzą"
Teoria
Popatrzcie na drapieżne zwierzęta - jedzą raz na dzień, albo rzadziej. Są smukłe, szybkie i muszą dużo kombinować. Jak coś upolują, to się nażrą do pełna, a potem leżą i spią. Roślinożercy za to jedzą po trochu przez cały dzień, z reguły nie świecą bystrością, czasem są też grube i powolne. Teoria zatem głosi, że jeśli jesz jak drapieżnik, będziesz wyglądał i myślał jak drapieżnik.
Co trzeba robić?
Potrzebujesz
minimum 18 godzin bez jedzenia dziennie. Brzmi strasznie? W praktyce oznacza to, że masz codziennie 6-godzinne okienko na jedzenie, np. od 12 do 18tej. Zjesz sobie lunch w pracy, potem obiadokolację, a potem NIC! Dopuszczalna jest tylko woda, kawa i herbata, ale bez cukru czy śmietanki. Żadnych dropsów, czipsów, słodkich napojów, soków - nic z tych rzeczy. Można wydłużyć to okienko dla szybszych efektów - nawet do 23 godzin - ja tak robię. Jem jeden posiłek dziennie - obiadokolację po pracy. Wyjątek - weekendy, gdzie robimy sobie duże śniadanie o 10tej, a potem wcześniejszy obiad, koło 16 tej.
Czy ty aby nie jesteś przypadkiem masochistą?
W żadnym wypadku! Uczucie głodu pojawia się tylko na moment w tych godzinach, kiedy zwykle jadłem. Poza tym nie czuje większej różnicy w tym aspekcie. Popijam wodą i jest git. Czasem jest trudniej, jak ktoś zacznie mówić o grzankach ze smalcem, ale i to szybko mija.
Ciekawy efekt uboczny jest taki, że teraz "chce mi się robić"! Pamiętacie cytat "Boże, spraw aby mi się chciało tak, jak mi się nie chce"? No to przy takim poszczeniu energia idzie w górę i aż chce się pracować! Do tego w nagrodę wychodzę 30 min wcześniej (w Kanadzie lunch nie liczy się do czasu pracy).
Czy nie jest to przypadkiem efekt legalnej marihuany?
W żadnym wypadku! Przy tej diecie nie potrzebujesz żadnych dodatkowych środków, aczkolwiek polecam pić wodę mineralną przynajmniej średnio-zmineralizowaną.
Ale przecież wszyscy mówią, że lepiej jest dużo małych posiłków...
Może dla niektórych to działa, ale dla mnie nie. Jak próbowałem takie coś, to czułem się głodny cały czas i w efekcie jadłem w sumie więcej niż wcześniej. Mentalnie dostałem po głowie, a potem czułem się jeszcze gorzej, bo waga szła w górę. ALE! Jeśli tak robisz i to dla Ciebie działa - rób tak dalej! Najważniejsze robić to, co działa. Ja się chcę podzielić czymś, co działa dla mnie.
Zobrazuję to w ten sposób - twój organizm jest jak palacz. Jak będziesz mu pukał do drzwi co 10 minut z workiem węgla, to będzie musiał on często przerywać pracę, żeby ten worek rozładować. A jak zapodasz mu od razu tonę z wywrotki, to będzie on elegancko zasuwał przez dobę non stop, zapewniając stały dopływ energii.
Aż dziwie się, że wcześniej na to nie wpadłem - zawsze po jedzeniu czuję się śpiący i spowolniały. Zatem po co jeść ten lunch w pracy? Po co się spowalniać rano śniadaniem? Lepiej jechać na petardzie do wieczora, mieć wszystko zrobione, a potem obiadek i wieczorny relaks
.
Więcej info:
Polecam kanał gościa o imieniu Thomas DeLauer.
Ta dieta ma dużo więcej zalet:
- autofagia - twój organizm zaczyna zjadać "gorsze" komórki, w tym potencjalnie rakowe
- ketoza - stan, kiedy nie jesz i organizm zaczyna aktywnie spalać tłuszcz - nie spala mięśni, dzięki czemu proporcje między mięśniami a tłuszczem idą w dobrą stronę przy takim samej ilości przyjmowanych kalorii
- mniejsze wydatki na jedzenie, bo możesz kupować większe porcje na obiad.
- szybkie nagrody - obiad smakuje DUŻO lepiej, jak nie jadło się nic przez cały dzień
- w ogóle to wszystko smakuje mi teraz dużo lepiej, poza słodyczami, które teraz są dużo za słodkie, więc w sposób naturalny jem ich mniej
Efekty są też takie, że mam już dwóch kolegów w pracy, którzy próbują tego samego.