FSGK.PL

SithFrog pisze:Theeckowi chodzi o to, że jak zatkamy wszystkie miejsca gdzie kasę się pali, topi, źle wydaje i przeżera to będzie nas stać nawet na 1000+, a nie, że teraz nas stać bez zmiany tych bolączek.

Problem jest taki, że jest to założenie z typu "zakładając, że nie ma inflacji...". Niestety nie ma kraju na świecie, gdzie się nie przepala kasy w sposób idiotyczny, i wiele lat jeszcze nie będzie. Jasne, że chodzi o zmniejszenie skali idiotyzmów, ale bardziej chodzi o to, że taki argument nie wnosi nic do dyskusji bo jest do zastosowania w dowolnej sytuacji gospodarczej, w dowolnym miejscu.

Dla mnie to jest argument w stylu - oczywiście, że stać mnie na Porsche, wystarczy że zamieszkam w lesie i będę jadł tylko zebrane grzyby i pił wodę z jeziora.

Panowie, Sith wyjaśnił co miałem na myśli, nie ma co tego rozwijać. 500+ to zaledwie kilka (w 2016 r. około 16 mld czyli około 5%) dochodów budżetu.
Sama obsługa długu publicznego w 2016 r. wyniesie ponad 31 mld.
Więc gdyby nasze poprzednie rządy tak ochoczo nas nie zadłużały byłoby nas teraz stać na 1000+.
boncek - w korporacji wymóg obcięcia kosztów o kilka procent to nie jest nic nadzwyczajnego, a na pewno nie wymaga przejścia na wodę i korzonki. Nie ma powodu uważać, że rozrośnięta ponad miarę administracja publiczna nie mogłaby zmniejszyć swoich wydatków z roku na rok o np. 10% bez wyraźnej szkody dla jej funkcjonowania (skoro wielu korporacjom nie takie nawet cięcia się udały). I już mamy kilka miliardów ekstra. Na dotowanie transportu i łączności w 2016 r. wydamy ponad 4 mld zł. W XXI w nasza łączność i transport wymagają bowiem dotacji.
Przejrzyj nasz budżet i znajdziesz wykaz jednostek i agencji i tytułów do wydawania pieniędzy budzące trwogę.
Więc nie demonizujmy, proszę.

Ale Theeck - 500+!!! Jansze za to na wakacje pojada... jeszcze nad nasze morze... chuje!

W ogóle najlepiej jakby wprowadzili podatek 100% od wszystkiego, a potem każdemu rozdali według "sprawiedliwego" klucza. To by był hit i +500 w sondażach.

Theeck pisze:Panowie, Sith wyjaśnił co miałem na myśli, nie ma co tego rozwijać. 500+ to zaledwie kilka (w 2016 r. około 16 mld czyli około 5%) dochodów budżetu.
Sama obsługa długu publicznego w 2016 r. wyniesie ponad 31 mld.
Więc gdyby nasze poprzednie rządy tak ochoczo nas nie zadłużały byłoby nas teraz stać na 1000+.
boncek - w korporacji wymóg obcięcia kosztów o kilka procent to nie jest nic nadzwyczajnego, a na pewno nie wymaga przejścia na wodę i korzonki. Nie ma powodu uważać, że rozrośnięta ponad miarę administracja publiczna nie mogłaby zmniejszyć swoich wydatków z roku na rok o np. 10% bez wyraźnej szkody dla jej funkcjonowania (skoro wielu korporacjom nie takie nawet cięcia się udały). I już mamy kilka miliardów ekstra. Na dotowanie transportu i łączności w 2016 r. wydamy ponad 4 mld zł. W XXI w nasza łączność i transport wymagają bowiem dotacji.
Przejrzyj nasz budżet i znajdziesz wykaz jednostek i agencji i tytułów do wydawania pieniędzy budzące trwogę.
Więc nie demonizujmy, proszę.

Sprawdzam!

Dotowanie transportu na pierwszy ogien. Na co idą dotacje na transport? Potrzebne są, aby uzywac dotacje unijne - bo Unia zawsze tylko doplaca, nigdy nie finansuje 100%. Tak więc Theeck uwaza za zupelnie niepotrzebne nastepujace inwestycje (wrzuce w spoiler, bo sporo)

Przedsięwzięcia objęte podpisanymi dzisiaj umowami to:
A łączność? No jest w budżecie ogólnie "Transport i łączność". Przyjrzyjmy się. Przed kliknieciem w Spoiler obstawiajmy - bzdury czy nie?
Na to wszystko 8 mld zł w Ustawie Budzetowej na 2016 rok.

http://www.dziennikustaw.gov.pl/du/2016/278

Sorry LLo, ale nie zamierzam stać się specjalistą od polskiego budżetu i prześwietlać go analitycznie, po czym jak wyrocznia wskazać gdzie ile miliardów można zaoszczędzić. Bo musiałbym w tym celi zatrudnić się w MF, a mam inne plany

Sprawdziłem sobie z ciekawości Polską Agencję Żeglugi Powietrznej - zakres działalności wygląda poważnie i odpowiedzialnie, a dla mnie jako dla laika wydaje się wręcz niezbędny. Ale okazuje się, że jest to kolejny urząd powołany dość niedawno, bo w 2006 roku. Strzelam (bo nie sprawdzałem więc LLo zaraz mnie wypunktuje), że zapewne wcześniej jego funkcje i zadania były realizowane przez jakiś wydział, departament, albo komórkę schowaną w administracji gdzie indziej. No ale nie było prezesa, członków zarządu, siedziby itd.

I to jest generalna prawidłowość biurokracji - rozrastamy się i robimy to samo ale z zaangażowaniem większej liczby osób, jednostek czyli drożej.

Theeck pisze:Sorry LLo, ale nie zamierzam stać się specjalistą od polskiego budżetu i prześwietlać go analitycznie, po czym jak wyrocznia wskazać gdzie ile miliardów można zaoszczędzić. Bo musiałbym w tym celi zatrudnić się w MF, a mam inne plany

Ja Cie absolutnie rozumiem, ale to jest wlasnie meritum problemu. Jasne, pewnie są miejsca, gdzie można zaoszczędzić grube miliony - tylko że to nie jest zadanie łatwe a ekstremalnie trudne.

Taka Polska Agencja Zeglugi Powietrznej. Powstala w 2006 roku - a wczesniej zajmowal sie tymi sprawami inny urzad. Pytanie - czy ten urzad nadal dostaje tyle samo kasy, czy kasy im zabrano z okazji odebrania czesci kompetencji? A moze to tez kwestia potrojenia sie niemal liczby pasazerow? Wczesniej bylo Okecie i kilka regionalnych lotnisk z jednym lotem dziennie. Teraz tego jest cala chmara. Moze to wymusilo powstanie nowej komorki, bo stara nie dawala rady?

Jeszcze googlem na szybko znalazlem - Z dniem 1 kwietnia 2007r. na mocy Ustawy z dnia 8 grudnia 2006r. utworzona została Polska Agencja Żeglugi Powietrznej jako samodzielna jednostka wydzielona ze struktur Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze".

"wydzielona ze struktur" - czyli cos gdzies ubyło.

Politycy to debile i krętacze, do czasu aż trzeba faktycznie znaleźć jakies rozwiazania - wtedy to oni sie na rzeczy znaja i to ich praca.

Jeszcze przegapilem o redukcji o 10% bez skutkow ubocznych - takie ciecia sa zazwyczaj w czasie, kiedy jest slaba koniunktura. Np w takiej ropie mnie to osobiscie dotknelo. Wydatki zostaly ograniczone o 30% chyba - zwyczajnie dlatego, ze pracy jest mniej.

Sorry Theeck, ale jak najpierw rzucasz argumenty liczbowe, a potem piszesz, że nie będziesz się odnosił do argumentów liczbowych to sam sobie zaprzeczasz.
A zdanie "Nie ma powodu uważać, że rozrośnięta ponad miarę administracja publiczna nie mogłaby zmniejszyć swoich wydatków z roku na rok o np. 10% bez wyraźnej szkody dla jej funkcjonowania (skoro wielu korporacjom nie takie nawet cięcia się udały)." pokazuje gruntowny brak przeanalizowania faktycznej sytuacji podmiotu (czyli w tym przypadku państwa). I jest dokładnym przykładem podawanym przy omawianiu złych praktyk zarządzania (bardzo częstym błędem popełnianym przez zarządzających jest właśnie przeświadczenie o możliwości obcięcia dowolnego budżetu o właśnie 10% bez wpływu na funkcjonalność). To co napisałeś jest żywcem wyjęte z książek typu "Toksyczny szef".

Nie wiem gdzie pracujesz Theeck, ale od dłuższego czasu mam wrażenie, że masz wiedzę teoretyczną, a praktyki Ci brakuje. Za dużo nieścisłości.

Counter - przytaczam zagregowane dane liczbowe, bo jak napisałem nie mam możliwości wgłębiać się w szczegóły. Więc jest to oczywiście podejście niedoskonałe, ale na naszym poziomie dyskusji nie da się wejść głębiej
Pracowałem w różnych miejscach, ale cały czas byłem i jestem w finansach w sektorze prywatnym. I widziałem już wiele rzeczy, wiele mi można zarzucić, ale na pewno nie braku praktyki

Ale Counter... to teraz 500+. Hedyne argumenty na nie to:

- nie stac nas (jak np. na gornictwo, KRUS, wczesniejsze emerytury mundurowe i edukacyjne, stany spoczynku sedziow i wiele innych rzeczy. Serio)
- Janusze przechleja (fajnie. Kasa wroci w postaci nie tylko podatku VAT ale i akcyzy. Perpetum mobile!)
- Janusze pojada na wakacje na nasz koszt (oczywiscie na pewno bez tych dzieci ktore bez 500+ morza by nie zobaczyly i tak. Kurde, jesli bedzie choc 100 dzieciakow ktora za to pojedzie nad morze i bedzie sie cieszyc z topienia nog jak moja mlodsza wczoraj gdy ja zawiozlem do dziadkow, a w rzeczywistosci nigdy by nie mogly pojwchac to ja w to wchodze)
- nie stac nas i nas zadluzaja (bo wcześniej budzet byl zbilansowany...)

Nie obraz sie Couter ale czasem jak Ciebie sie czyta to ma sie wrazenie typowego lamentowania bankowcow i finansistow bez analizy problemu z drugiej strony.

I standardowo podkresle. Jak dla mnie 500+ jest zle rozwiazane bo jest gotowka a nie odpisem ale nie jest samo w sobie zle. A juz na pewno nie jest gigantycznym wsparciem jak niektorzy sadza... zwlaszcza w kwestii kosztow lekarstw/szczepionek/materialow dydaktycznych/skladek na "bezplatne" szkolnictwo itd...

Theeck, to naprawdę nie wiem jak Ci przeszło przez klawiaturę te 10% nieszczęsne.

Razor:
To rozwiązanie jest właśnie samo w sobie złe. Jak już pisałem dawanie kasy w łapy jest drogie systemowo i nieefektywne. Rolą 500+ jest zwiększenie dzietności. Problem polega na tym, ze ono nie spełnia swojej roli. Nawet sam piszesz, że kasa idzie na konsumpcję. A to nie jest cel programu!
Zwiększenie dzietności jest pomysłem ważnym i zacnym. Tyle, że realizacja jest bardzo zła. Też jak już pisałem, doświadczenia pokazują, że dzietność skutecznie zwiększa się szeroko rozbudowanym systemem ulg (podatkowych, cenowych, cokolwiek) - czyli mniej płacisz podatków, mniej płacisz za transport publiczny, mniej płacisz za konkretne produkty (lekarstwa, pampersy, żarcie, so on so on...).
A co więcej jest to tańsze, zwyczajnie tańsze.

A co to za bzdura ze rola 500+ jest zwiekszenie dzietnosci ? Rola 500+ jest wspieranie wychowania dzieci i ewentualne zachecenie do zwiekszenia dzietnosci (a juz w obecnej postaci sugestia ze 2gie jest fajne) na zasadzie "mozemy cos odlozyc/mamy za co wychowac". Dlatego majac zalozenie ze jego rola jest zwiekszenie dzietnosci to jest to program bez sensu. Zreszta jak kazdy inny jaki bys obecnie stworzyl. Ale dzietnosc moze zwiekszyc (i byc jego rola) chyba jedynie obietnica programu ze "pokryjemy wszystkie wydatki" a nie 500+. Nie ten poziom zarobkow w kraju. Ogarnijcie z PL to nie tylko warszawskie zarobki.

I oczywiscie ze kasa idzie na konsumpcje. A na co miala isc? Na "odlozenie i dobry start"? Ja wiem ze z perspektywy wyksztalconego Warszawiaka jest fajnie, ale z perspektywy wyksztalconego dajmy na to mieszkanca Walbrzycha te 500+ pomaga w wychowaniu a nie zwiekszaniu dzietnosci. I w zakupie niezbednych rzeczy, moze wlasnie lepszej jakosci jiz wczesniej... i moze tego okropnego wypoczynku tydzoen czasu nad nieszczesnym Polskim morzem co tak przeszkadza naszym wspanialym celebrytom. Bo wlasnie taka rola miala byc tego programu przeciez na litosc...

I ulgi tez nie zacheca do dzieci nowych. Nie przy naszych zarobkach krajowych. Obudz sie, serio...

Razor, gdzieś Ty wyczytał że ten program ma pozwolić rodzinom z dzieciom więcej konsumować? Przecież to jest trąbienie od dawna, żeby więcej dzieci się rodziło w kraju, wszędzie się mówi, że ma to stymulować dzietność. Taki jest cel, więcej dzieci. Wspieranie wychowania, tak, ale celem jest więcej Polaków.

Razor, ulgi są najlepszym środkiem pomocy dla wychowywania dziecka. Bo dla dzieciaka, jest ważne zdrowie, nauka i bezpieczne otoczenie. Jeżeli za każde dziecko płacisz 1/5 mniej ceny za chleb, za leki, za transport to jest właśnie podniesienie standardu życia dzieci i z biednych rodzin i z wypasionych rodzin. Jasne, biedne dzieci nie pojadą na Kretę, ale będą miały zdrowie, będą miały dostęp do nauki i zapewnione bezpieczeństwo. Jak dasz kasę w łapę to pójdzie nie wiadomo na co, a jak za każde dziecko masz znacznie obniżony koszt to nawet matematyka Ci mówi, że to 500+ jest do dupy.
Podawałem przykład Łotwy, gdzie zadziałało to super skutecznie. Łotwy. Im to daleko do średnich unijnych w zarobkach.
Praktycznie wszystkie bezpośrednie zasiłki są mało efektywne. Uczy nas tego i historia, i doświadczenia innych krajów i szereg badań zarówno ekonomicznych jak i socjologicznych. Bezpośredni zasiłek powinien być na końcu możliwości, np. dla ludzi poniżej progu ubóstwa, albo trwale niezdolnych do pracy. Inne rozwiązania fajnie wyglądają na papierze, ale jakoś nie chcą działać w praktyce.

Chyba nie czytales co napisalem, nie?

Co do podstaw czemu ma sluzyc w dowolnej wersji 500+ wyjasnilem. Jak twierdzisz ze jest inaczej to coz... jestes naiwny. Urodze dziecko bo dostane ulgi taaaa... na bank. I to samo jest z gotowka. Urodze to dostane... taaaa...

Choc akurat z tych 2 kwestii predzej uwierzylbym w druga, ale bardziej u patologicznych rodzin a o to chyba do konca nie chodzi...

500+ na podniesienie dzietnosci. O slodka naiwnosci. W jakims ulamku na bank. Bo daje dodatkowe zrodlo dochodu ktorego zwyczajnie brakuje ale hurtowo? Jako "rola programu"? Bitch please...

I gdzie wyczytalem ze wspierający? W kazdym stwierdzeniu ze to "program prorodzinny zachecajacy..." a nie program ktorego celem jest podniesienie dzietnosci...

Ależ przecież ja piszę, że on ni hu hu nie podnosi dzietność, tyle że taki był jego cel (że tak go przedstawiano).

Mam wrażenie, że w ogóle się nie dogadujemy i zaczynam się gubić czemu.

Counterman pisze:Ależ przecież ja piszę, że on ni hu hu nie podnosi dzietność, tyle że taki był jego cel (że tak go przedstawiano).

też pamiętam, że dokładnie taka była narracja.

Rolą 500+ jest zwiększenie dzietności. Problem polega na tym, ze ono nie spełnia swojej roli.

Eeeee... a jak to policzyłeś? To znaczy, ja się nie znam, ale wypłaty są od kwietnia, mamy sierpień. Ciąża ludzka podobno trwa ok 9 miesięcy (biorę średnią z urodzenia dwóch moich dzieci). Decyzję czy chcemy czy nie i czy nas stać czy nie podjęliśmy jeszcze wcześniej niż 9 miesięcy.

Dlatego właśnie krytykowanie efektów programu, którego efekty można sprawdzić za 2-3-4 lata najwcześniej, używając argumentu, że "nie działa" jest cokolwiek lekkomyślne.

Program nie musi tez dac 100% kosztow dziecka. Jednym brakuje 1000zł miesiecznie, zeby sie zdecydowac na dziecko im 500+ nie pomoze. Ale jak juz komus brakuje 400zl miesiecznie, to czemu nie?

Czas pokaze.

Sith, przecież wiadomo, że nie działa bo Janusze pojechali na wakacje i sprowadzil stare Passaty z Niemiec. Kasa w pizdu wydana. Nie czytałeś na zatroskanym portalu?

Ależ niech program 500+ zadziała, kibicuję. Problem polega na tym, że nie znam ani jednego przypadku, gdy taki program bezpośredniej dotacji zadziałał. Znam za to dużo przypadków, kiedy taki program nic nie dał, a kosztował kupę forsy. I znam przypadki, gdzie dobrze przemyślany system ulg i obniżek miał bardzo dobre efekty. Nie wymyślam sobie tego na poczekaniu, naprawdę się w to zagłębiałem kiedy robiłem pracę na temat zmiany jakości życia. I mówię Wam, ten program dzietności nie zwiększy. Konsumpcję, jasne. Dla niektórych poziom życia, jasne. Dla niektórych oszczędności, jasne. Ale dzietności nie zwiększy.

Ciekawe czy zwiększy bezrobocie.

Jak komuś za dodatkowe 500 zl przestaje się opłacać chodzić do pracy to chyba problem nie leży w programie 500 plus.

Prowodyrem jest on.

nie kumam tego do konca... nie bylo wczensiej panknotu 500pln z Jadwiga? co oni teraz z sobieskim? cos gdzies zgubilem

Bo na co 500+?

Larofan pisze:nie kumam tego do konca... nie bylo wczensiej panknotu 500pln z Jadwiga? co oni teraz z sobieskim? cos gdzies zgubilem

Był projekt:

Banknot miał być wprowadzony od razu po denominacji ale ostatecznie tak się nie stało. Sobieskiego tłumaczy się chęcią zachowania kolejności historycznej. Z kobiet pozostaje nam więc chyba tylko caryca Katarzyna albo Hanna Suchocka na 1000 zł. Albo Beata Szydło na 500+ zł.

kurde szkoda jadwisia fajniejsza by byla
taka nasza lokalna izabela kastylijska

Sorry, fiolet? Róż? W Polsce nie będzie takiego pedalstwa.

Gdy nie możesz sobie przypomnieć kto jest na 200 zł.

Żywot biedaka, który nie je jarmużu

Crowley pisze:Banknot miał być wprowadzony od razu po denominacji ale ostatecznie tak się nie stało. Sobieskiego tłumaczy się chęcią zachowania kolejności historycznej.

To dlaczego w takim razie pominięto Batorego? To też był wybitny władca.

Theeck pisze:To dlaczego w takim razie pominięto Batorego? To też był wybitny władca.

Tak niepolskiego władcę? Przecież pochodził z Siedmiogrodu!

EDIT: W ogóle to powinni go wykreślić z listy królów Polski, za to że taki uchodźca nami rządził! Multikulti się zachciało!

Ważne, żeby na banknocie 100.000.000 był Wałęsa.

Powinni też dać Zygmunta III Wazę - żeby tyle spaprać co on, to trzeba mieć wybitny talent.

Jutsimitsu pisze:Multikulti się zachciało!

Chrześcijanin ze wschodniej Europy rządził chrześcijańskim krajem na wschodzie Europy. Podręcznikowe multikulti!

SithFrog pisze:Chrześcijanin ze wschodniej Europy rządził chrześcijańskim krajem na wschodzie Europy.

Rumun (lub ewentualnie Węgier, aż tak dokładnie nie wiem jak później się to przekształcało), nie był słowianinem. Tylko wiara ta sama. Czyli tak, podręcznikowe multikulti, czy jak powinno się powiedzieć wielokulturowość.

Wtedy Polska była bardziej multi kulti niż się hipsterom jedzącym jarmuż z dala od Bałtyku przyśnić może

Wyjaśnij mi Jutsi jak bardzo i czym różnią się takie kultury jak nasza, rumuńska czy węgierska

Chodzi o różnice zasadnicze, bo detale nie mają znaczenia. Zderzenie kultur to jest jak masz Chińczyka, Japończyka, Europejczyka, kogoś z Afryki i Araba, a nie Polak i Węgier

Serio Sith? Aż tak ukłułem moim tekstem o wielokulturowości?

Ale okej, wiesz kultura śląska różni się nawet od tej kaszubskiej. Oczywiście, nie są to różnice jak u Japończyka i Polaka. Tylko teraz kiedy pojawia się wielokulturowość? Kiedy masz różnicę uśrednioną 20 punktów w skali RGB koloru skóry, inne wyznanie, a może już prawosławie i chrześcijaństwo wystarczy? Język inny, czy grupa języków?

A teraz znikam, bo widzę że przechodzimy z żartów w paraolimpiadę forumową.

Nie, nie ukłułem. Po prostu ostatnio się tego określenia nadużywa po obu stronach barykady i coraz częściej bez sensu. Piję do zachwytów i nawiązań w prasie do ŚDM, że nie ma się co bać uchodźców, bo patrzcie ile tu się zebrało różnych kultur i nic nie było. To twierdzenie tak z czapy, że aż mnie uwrażliwiło na samo używanie tego określenia

Theeck pisze:To dlaczego w takim razie pominięto Batorego? To też był wybitny władca.

Batory miał już swój transatlantyk, starczy tego dobrego. Poza tym był z importu.

Jutsimitsu pisze:Ale okej, wiesz kultura śląska różni się nawet od tej kaszubskiej.

Jedni i drudzy to ukryta opcja niemiecka! Tfu.

SithFrog pisze:To twierdzenie tak z czapy, że aż mnie uwrażliwiło na samo używanie tego określenia

O, z tym to się wyjątkowo zgadzam. Zwłaszcza mówienie "multikulti" powoli doprowadza mnie do przewalania oczami. Wielokulturowość, mówmy po Polsku (!). Prawda?

Jutsimitsu pisze:Wielokulturowość, mówmy po Polsku (!).

Wydaje mi się, że to nie to samo. Pozwól, że wyjaśnię różnicę terminologią militarystyczną. Kiedy Niemiec mówi "zweihander", to ma na myśli każdy miecz dwuręczny. Gdy Polak albo Anglik mówi "zweihander" (zamiast używać terminu "miecz dwuręczny" albo "greatsword"), to ma na myśli pewien szczególny rodzaj miecza dwuręcznego, używanego przez niemieckich landsknechtów, a różniącego się od na przykład "montante" albo "flamberga". Kiedy Polak mówi "szabla", to wiadomo, że pojęcie to obejmuje każdy typ szabli - średniowieczne tasaki, hinduskie tulwary, etc... Ale kiedy Anglik użyje polskiej nazwy "szabla" (a nie angielskiego słowa "sabre"), to wiadomo, że chodzi mu o bardzo szczególny typ polskiej szabli - szablę husarską.

Dlatego kiedy Polak używa słowa multikulti, to chodzi chyba o coś więcej, niż po prostu wielokulturowość. Chodzi o szczególny przyjmowanej w Europie zachodniej polityki, która łączy trzy składniki - wielokulturowość, relatywizm i "białą winę".

DaeL pisze:Dlatego kiedy Polak używa słowa multikulti, to chodzi chyba o coś więcej, niż po prostu wielokulturowość. Chodzi o szczególny przyjmowanej w Europie zachodniej polityki, która łączy trzy składniki - wielokulturowość, relatywizm i "białą winę".

Jak Polak uzywa "multikulti" to zazwyczaj ma to takie samo znaczenie jak "ideologia gender" (nie istnieje) czy "religia pokoju" (sformułowanie zupelnie nieuzywane przez muzulumanow), czyli mówienie o czymś, o czym się mało wie i powtarza zasłyszane frazesy.

Nie wiem co masz na mysli piszac o relatywizmie, ale "biała wina" tak samo jest oderwana od europejskiej rzeczywistosci jak Black Lives Matter.

LLothar pisze:Jak Polak uzywa "multikulti" to zazwyczaj ma to takie samo znaczenie jak "ideologia gender" (nie istnieje) czy "religia pokoju" (sformułowanie zupelnie nieuzywane przez muzulumanow), czyli mówienie o czymś, o czym się mało wie i powtarza zasłyszane frazesy.

Ideologia gender istnieje jak najbardziej. Tzn. można się kłócić o didaskalia, ale istnieje ruch wpychający nam do gardła pewne rzeczy wcale niekoniecznie udowodnione naukowo, albo za pomocą takich ścisłych nauk jak psychologia czy psychiatria (czyli na 5 lekarzy w jednym przypadku możesz mieć 7 diagnoz)

A co do religii pokoju - nikt nigdy nie pisał o tym, że używają tego określenia muzułmanie, ale już możni zachodniego świata (Clinton, Obama) jak najbardziej.

A Polak (zazwyczaj) jak używa pojęcia multikulti to chodzi o taką pseudo wielokulturowość jak ma Francja, z gettami, osiedlami bezrobotnych, niezasymilowanych uchodźców i z ukrywaniem przemocy w mediach (vide Niemcy z Sylwestra). Albo jak w Szwecji, że zacytuję:

"Szwecja jest idealnym przykładem tego, że muzułmanie nie chcą się integrować. W porównaniu do ich populacji jest zaledwie "garstka" która pracuje. Jeżdżą na taksówce, prowadzą autobusy i małe sklepiki. Knajp jest kilkanaście, ale to małe fastfoody. Nic u nikt kto by chciał szerzyć ich kulturę. Ale za to nie pracujących kobiet jest w pizdu. Na plaży 12 latki w burkini, pełno (naprawdę jest to dziwny widok). Pracowałem w kilku firmach, ale Arabów pracujących widziałem dosłownie kilku.
O tym się nie mówi. Jeżeli Już trzeba Powiedzieć że imigrant popełnił przestępstwa to trzeba dodać że był chory i łączymy się z nim w bólu."

Polak mieszkający w Malmo. Nie żaden cebulak tylko ogarnięty gość, byłem w szoku, jak mi tak napisał. Niektórzy forumowicze prawdopodobnie znają go osobiście

Damn, uwielbiam nasze forum
Od niewinnego i sympatycznego żartu Jutsiego o Batorym, doszliśmy do poważnych postów etymologicznych, ekonomicznych i społecznych

Widzicie? Tak się trolluje!

Powinieneś był napisać "this is how I (t)roll"

My bad.