FSGK.PL

Pracowałem służbowo na Litwie i nie było tak źle. Trochę pusto, fakt...

Caspius pisze:Przejezdzalem sluzbowo przez Litwe

Omg.

tzn? Rozwin

Chodzi o to, że jak się jedzie autostradą to 80% widoków to nieużytki?

autostrada? tak nie ma drog szutrowych?

Mój znajomy pracował na Litwie/Łotwie (już nie pamiętam), to mówił, że wszystko tam wygląda jak w Polsce, tylko dziesięć lat wstecz. Nie wiem, czy to prawda, nigdy nie byłem.

Ja miałem coś podobnego jak na Węgry pojechałem. Czułem się jak bym jechał po opustoszałym wyjałowionym kraju, przez który 10 lat temu przeszła ruska szarańcza.

Węgry w ruinie!

Tam nie ma czego burzyć...

SithFrog pisze:PRECZ Z PODATKIEM BANKOWYM!

Precz z banderowcami!

Zostałem redaktorem na kresy.pl Cholerny prawicowy fakt

peterpan pisze:

SithFrog pisze:PRECZ Z PODATKIEM BANKOWYM!

Precz z banderowcami!

Zostałem redaktorem na kresy.pl Cholerny prawicowy fakt

Ciekawa ta strona

Wiem, ale przynajmniej hajs się zgadza

peterpan pisze:Wiem, ale przynajmniej hajs się zgadza

O i takie podejscie lubie! Dlatego pracuje w ropie

Wszedzie ciemno, zimno i pusto.

Autostrada dwupasmowa z ograniczeniem do 90. Jak wreszcie wjechalismy na 4 pasmowa i ograniczenie do 110, to sie okazalo ze radary co parenascie kilometrów o.o

Wszystkie dachy jeszcze z eternitu, zero jakiegokolwiek przemyslu w okolicy. Wyglada raczej jak polska z lat 90ych, tylko z samochodami. Wioski wygladaja jakby jeszcze wojne przezyly i nikomu sie nie chcialo nawet pomalowac.

Jechalismy wiekszosc czasu przez noc w wtorek, to tylko pola i co parenascie kilometrow chalupki... opuszczone chyba, bo odrapane i zero swiatla w okolicy. Mijalismy tez pare miescin, to moze w co 10ej chalupie ktos byl.

LLothar pisze:

peterpan pisze:Wiem, ale przynajmniej hajs się zgadza

O i takie podejscie lubie! Dlatego pracuje w ropie

dla przyszłych pokoleń, LLo napisał to żartobliwie jak baryłka ropy stała po 34.37 USD, prawie na dnie. To jakieś 136zł. Jakieś 5.5 flaszki, licząc średnią flaszkę za 25zł.

Ja pitole - kampimy z kobitą w dwóch różnych urzędach na dofinansowanie zakładania własnej działalności... tylko co i raz warunki zmieniają na takie że się nie łapiemy. A to za długo pracowałem, a to Nina była za młoda, a to akurat kasy nie było... tym razem znów kasa jest ale niestety jest nowy wymóg - nie można mieć matury... ręce opadają...

Dragon_Warrior pisze:Nina była za młoda

Uwazaj, bo dostaniesz range Polanski

Tak to jest z dofinansowaniami - mali nie moga sie przebic, a duzi i tak umieja kantowac i dostaja kase za nic... U nas w Norwegii tez sa niby dofinansowania, ale wcale nie takie duze jak na lokalne warunki i malo kto sie na to decyduje.

Dragon_Warrior pisze:ale niestety jest nowy wymóg - nie można mieć matury... ręce opadają...

Nie matura, a chęć szczera zrobi z ciebie milionera!

Ponizej nareszcie publiczny owoc ostatnich 2 lat mojej pracy. Szkoda tylko, ze nie dane mi tego dokonczyc...

tam jest napisane ze jestes NO a nie PL ! zaklamanie! kolejna proba zawlaszczenia polskiego geniuszu, jak z maria curie sklodowska i chopinem !

Llo wynalazl wynalazek wspólnie z jakąś Gochą - najs

Graty

snt pisze:Llo wynalazl wynalazek wspólnie z jakąś Gochą - najs

Niestety to jest jakiś Gocha, a nie jakaś Gocha i wygląda jak nieco starszy Al Bundy

Ma na swoim konce z 40 takich jak ja powyzej, wiec moze wygaldac jak chce

NO, znaczy nie. Powinno być Yes. Wiedziałem, że ściema

Kumpela szuka kogoś do jednorazowego zadania. Cytuję:

modernizacji strony www postawionej na drupalu.Do odświeżenia będzie grafika, przeróbka map flash na HTML, i modernizacja istniejących modułów

Jak ktoś byłby chętny priv, skontaktuję.

Dzisiaj w Trójce opowiadali o zwyczaj (modzie?) przyprowadzania psów do biura. (w tym momencie wchodzi Laro i mówi, że w Posen już przed wojną - od razu mówię, że bardzo możliwe, ja ze wsi jestem). Jakaś babeczka mówiła szczęśliwa, że spędza w pracy po 12 godzin i to bardzo miło, że szef pozwolił jej przyprowadzać psa bo nie miał go kto dopilnować

Tak sobie wyobraziłem, że kiedyś ludziki będą siedzieć w robocie po 16 godzin a między biurkami będą biegać dziecioki, ktoś w kącie będzie robił pranie w międzyczasie i wszyscy będą szczęśliwi jaki ten szef elastyczny

Voo pisze:Tak sobie wyobraziłem, że kiedyś ludziki będą siedzieć w robocie po 16 godzin a między biurkami będą biegać dziecioki, ktoś w kącie będzie robił pranie w międzyczasie i wszyscy będą szczęśliwi jaki ten szef elastyczny

I jeszcze będzie płacz jaka ta automatyzacja zła

Wtf czemu ja słyszałem p takich motywach i w sumie wydaje mi się ze to zależy.. niektóre zwierzaki są zajebiście grzeczne i nie przeszkadzają a jak są same to cierpią.. tylko w takich przypadkach jestem sobie to w stanie wyobrazić. Słyszałem o kotach w biurze i wszyscy szczęśliwi bo koty tak uspokajają. A jak ktoś ma alergie?

Wtf czemu ja

No bo jak napisałem, że u mnie w gminie pojawiły się wilki to Ty napisałeś, że w centrum Poznania już dawno były

U nas były wilki zanim to było cool

Voo pisze:Tak sobie wyobraziłem, że kiedyś ludziki będą siedzieć w robocie po 16 godzin a między biurkami będą biegać dziecioki, ktoś w kącie będzie robił pranie w międzyczasie i wszyscy będą szczęśliwi jaki ten szef elastyczny

Zupełnie na poważnie to prędzej będziemy wszyscy z domów pracować. Będzie taniej dla pracodawców. A już teraz w dużej części biur jednocześnie przebywa około 60-80 proc. pracowników i ten odsetek będzie się zmniejszał.

A jak Szwedzi chcą pracować 20h w tygodniu to jest polewka z lewaka i komunizm .

Sent from my Nexus 6P using Tapatalk

LLothar pisze:A jak Szwedzi chcą pracować 20h w tygodniu to jest polewka z lewaka i komunizm .

Sent from my Nexus 6P using Tapatalk

Obecna technologia i automatyzacja zdaje się, że pozwoliłaby nawet poniżej 10 zejść z tego co gdzieś czytałem

LLothar pisze:A jak Szwedzi chcą pracować 20h w tygodniu to jest polewka z lewaka i komunizm .

A co to ma do dzieci/zwierząt w biurze czy pracy w domu?

O tej zdalnej pracy to słyszę od 20 lat a znacie kogos kto tak pracuje poza informatykami?

Składacze długopisów.

Ja znam kilku sprzedawców maszyn przemysłowych.

Voo pisze:O tej zdalnej pracy to słyszę od 20 lat a znacie kogos kto tak pracuje poza informatykami?

Cala moja firma tak pracuje. Na informatycznym stanowisku jestem tam tylko ja.

telepraca jest upierdliwa z puntku prawnego z tego co wiem... teoretycznie wszystko co sei tobie stanie w czasie pracy to domyslnie wina pracodawcy czyli jak wyrzniesz malym paluszkiem u stopy w kant komody idac siku w to pracoawda winien ze nie zabezpieczyl komody

! Dominick ! pisze:

Voo pisze:O tej zdalnej pracy to słyszę od 20 lat a znacie kogos kto tak pracuje poza informatykami?

Cala moja firma tak pracuje.

To już wiem czemu ciągle poprawiasz moje wyniki w drifcie w Driveclub

Jak moja praca ma sie do Twojego braku skilla?

Sent from my 5017X using Tapatalk

Ja raz w miesiącu może sobie tak pracuje, ale muszę mieć coś dużego do zrobienia i akurat brak pilnych spotkań, bo na taką bieżączkę wolę jednak siedzieć w biurze.

Dziś na przykład siedziałem nad dokumentacją do nowego produktu i cały dzień udało mi się przepracować, ale jak bym miał tak na co dzień zdalnie robić to bym się obijał.

! Dominick ! pisze:Jak moja praca ma sie do Twojego braku skilla?

Sent from my 5017X using Tapatalk

Uważaj, z bardziej błahego powodu spaliliśmy z chłopakami Troję.

A ja dziś wziąłem wolne, żeby móc spokojnie w domu popracować.

Hardkory mówią, że urlop jest tylko do 16tej.

Właściwie to mógłbym zacząć od cytatu o Fredzie, ale po kolei...

Przeniosłem się do Kanady w ramach jednej firmy, bo uznałem, że tak emigrować będzie najbezpieczniej. Znane procedury, znany produkt itd, przynajmniej o sukces w pracy nie muszę się martwić. Martwiłem się bardziej o wszystko inne - ludzie, urzędy skarbowe, sprawy emigracyjne, zwyczaje, itd. W pracy liczyłem na podobne traktowanie jak w PL, ale się przeliczyłem...

Deal był taki, że nowy oddział płaci mi za przeprowadzkę i sprawy emigracyjne, a ja zostaję przynajmniej na trzy lata - ALE - jak proponowałem dwustronną lojalkę, to powiedzieli NIE. No dobra, jak nie, to nie. Negocjacje płacowe też nie poszły po mojej myśli, bo patrząc na statystyki powinienem dostawać więcej, no ale miałem do pracodawcy zaufanie, więc machnąłem na to ręką.

Okazało się jednak, że w kwestii wynagrodzenia to ja miałem rację, a wszelkie próby jakiejkolwiek dyskusji kończyły się zawsze tym samym - nic nie mogą, bo właściciel firmy się zmienił i HR-y są centralnie zarządzane. Niby chcieli, ale nie mogli. Na domiar złego, wszelkie podwyżki przyznane mi w tym czasie można określić co najwyżej jako "śladowe".

Jak tylko załatwiłem papierologię (Grudzień), zacząłem czegoś szukać, bo niby kryzys jest, mało pracy dla takich ludzi jak ja, więc myślałem, że trochę to potrwa. Okazało się, że trafiłem na super miejsce już pod koniec Lutego. Od początku było powiedziane, że oni dokładnie ludzi sprawdzają i że to trochę potrwa, ale ostatecznie skończyło się na trzeciej rozmowie po mniej więcej miesiącu. W konsekwencji rozwiązałem umowę z obecnym pracodawcą mniej więcej 3 miesiące przed formalnym końcem "umowy dżentelmeńskiej", aczkolwiek patrząc na nowe i stare zarobki + wszystko co we mnie "zainwestowali", to mogę z czystym sumieniem zacytować wspomnianego wcześniej Freda.

Kilka wniosków, dla każdego odnośnie pytań do pracodawcy na rozmowie:
- "Jak celebrujecie sukcesy?"
- "Jak wygląda ocena roczna i proces uznaniowy?"
Nawet, jeśli to jest ta sama firma, a inny oddział! Jeśli potencjalny szef się zająknie na którekolwiek z tych pytań, albo zacznie wywracać oczami - trzeba się liczyć z tym, że będą mieli cię generalnie w dupie i nie dostaniesz nic poza tym, co masz w umowie.
Do tego dorzucę jeszcze, że jeśli pracodawca zaprasza "szeregowych" pracowników na twoją rozmowę rekrutacyjną, to jest to jak najbardziej dobry znak. Chce się zaprezentować szeroko, jest pewny tego, co zobaczysz i uznaje swoich podwładnych za "wizytówki" - czyli dba i ufa.

To tyle. Zaczynam za tydzień

Nice, gratki. A te dwa protipy na pewno się przydadzą kiedyś .

Jeżeli ktoś chce zarobić parę złotych i umie tworzyć interaktywne .pdf niech się odezwie najlepiej dzisiaj

Środek "długiego weekendu" to bezsensowny dzień na siedzenie w pracy

thank god for wfh