FSGK.PL

Polska ma najgorszy dostęp do antykoncepcji w całej Europie. Wliczając w to Rosję.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... dzily.html

Ale za to ma najlepszy program leczenia zachodniej mody na antykoncepcję: naprotechnologię!

A tak poza tym, to nie jest priorytet. Ważne, żeby piniądz się kręcił, bo za 20 lat musimy postawić mur w efekcie jakiejśtam sprawy o niskim priorytecie, żeby do nas w te tropiki nie mogli się przedostać ci, którzy też u siebie mieli tropiki.

Counterman pisze:Polska ma najgorszy dostęp do antykoncepcji w całej Europie. Wliczając w to Rosję.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... dzily.html

Może mi ktoś wypisać z tego linka cytaty gdzie jest o dostępie, a raczej o jego braku?

Najgorszy dostęp do antykoncepcji gdy prezerwatywy leżą obok kas w Biedronce?

Przecież nawet w artykule napisali, że nie chodzi o dostęp do środków tylko o dostęp do informacji np. "na stronach internetowych wspieranych przez rząd" Bez jaj, takie strony na pewno dużo by zmieniły.

Szkoły, edukacja, ok zgadzam się. Słabo. Ale ranking trochę a'la testy bezpieczeństwa samochodów.

Hehe, Voo widzę też przeczytał, Counter, a Ty czytałeś zanim wrzuciłeś?

Mam pewne wątpliwości co do metodologii badania.

GazWyb pisze:Kraje oznaczone na czerwono niekoniecznie mają problem z dostępnością samych środków. Zły wynik w rankingu oznacza, że w Polsce brakuje informacji na temat antykoncepcji na stronach wspieranych przez władze państwa. 

No więc właśnie. Prezerwatywy są dosłownie w każdym supermarkecie. Pigułki antykoncepcyjne w każdej aptece. Poziom edukacji seksualnej jak mniemam porównywalny ze średnią europejską. To znaczy wiem, że wszystkim się wydaje, że Polacy są najgłupsi na świecie, ale jeśli spojrzymy na przykład na liczbę zakażeń chorobami wenerycznymi (całkiem niezły wskaźnik tego czy ludzie korzystają z prezerwatyw), to jesteśmy poniżej europejskiej średniej.

Ale wiadomo - nie ma pieniążków dla NGOs. Więc dramat.

Natomiast na pewno prawdziwa jest informacja poniższa:

GazWyb pisze:Należy przypomnieć, że w maju 2017 roku polski parlament przyjął rządowy projekt ustawy o ograniczeniu dostępu do antykoncepcji awaryjnej - tabletki "dzień po" po krótkim okresie swobodnego dostępu - są sprzedawane wyłącznie na receptę.

I pewnie wazektomii jest też bardzo mało. Tyle, że jakoś nie sądzę, aby to czyniło sytuację w Polsce tragiczną.

Tragiczną nie, ale ja już dwa razy w życiu brałem udział w ogarnianiu pigułki "po" i szczerze mówiąc jest to dość upierdliwe. Szczególnie gdyby ktoś nie miał abonamentu medycznego (pewnie 80% społeczeństwa) i musiał płacić za awaryjna wizytę u gineksa.

Antykoncepcja=prezerwatywy na półkach

To jest dramat.

Halaster pisze:Tragiczną nie, ale ja już dwa razy w życiu brałem udział w ogarnianiu pigułki "po" i szczerze mówiąc jest to dość upierdliwe. Szczególnie gdyby ktoś nie miał abonamentu medycznego (pewnie 80% społeczeństwa) i musiał płacić za awaryjna wizytę u gineksa.

Pigułki też ogarniasz u gineksa, najpierw recepta, a potem zakup.

Poza tym pigułki 'po' bez recepty to moim zdaniem o jeden post za daleko.

Pigułki też ogarniasz u gineksa, najpierw recepta, a potem zakup.

I wracamy do tego, w ilu gminach w Polsce nie ma nawet jednego gabinetu ginekologicznego (co było w artykule).

Turtles pisze:

Pigułki też ogarniasz u gineksa, najpierw recepta, a potem zakup.

I wracamy do tego, w ilu gminach w Polsce nie ma nawet jednego gabinetu ginekologicznego (co było w artykule).

I w promieniu 100km pewnie też nie, żeby raz na czas się przejechać i wziąć receptę na pół roku

Turtles pisze:I wracamy do tego, w ilu gminach w Polsce nie ma nawet jednego gabinetu ginekologicznego (co było w artykule).

Wiesz, i tak i nie. To znaczy generalnie nie jest wesoło z dostępem do lekarzy specjalistów na wsiach, ale z drugiej strony dane wyglądają bardziej alarmistycznie, niż jest w rzeczywistości. Gminy wiejskie są bardzo małe (i jeszcze się wyludniają) i po prostu nie kalkuluje się lekarzom (innym niż rodzinni) zakładać gabinetów w miejscowości, w której pacjenta zobaczą raz na dwa, trzy dni. Ale teraz spójrz na to z innej strony. Ile jest w Polsce gmin wiejskich, które nie sąsiadują z gminami miejskimi albo wiejsko-miejskimi? Ilu ludzi realnie ma w Polsce do ginekologa dalej niż 15 km? To już raczej liczymy w pojedynczych procentach. Pewnie i tak za dużo, no ale wygląda to mniej strasznie niż "połowa gmin bez ginekologa".

Ja bym zmienił tylko "receptowanie". Wizyta raz na pół roku czy rok musi być i koniec. Niezależnie od dostępności lekarzy badać się trzeba. Lekarz dobiera piguły i daje receptę na 2-3 miesiące i potem kobieta powinna musieć tylko gdzieś się zgłosić po receptę czy nawet otrzymać pocztą. Żeby poza wizytą raz na rok/pół roku nie musiała umawiać się specjalnie i jeździć dalej, żeby dostać papierek na kolejne miesiące brania pigułek.

Tak dla porównania, u nas w Norwegii:

- prezerwatywy można dostać za darmo online
- tabletki "po" w każdej aptece i stacji benzynowej bez recepty
- antykoncepcję (tabletki) przepisuje lekarz rodzinny. Chyba że jesteś uczniem w szkole, to wtedy dostaniesz tabletki za darmo od pielęgniarki

Tak więc w porównaniu chyba jednak te prezerwatywy w Biedronce to mało...

Sent from my SM-G960F using Tapatalk

LLothar pisze:Tak więc w porównaniu chyba jednak te prezerwatywy w Biedronce to mało...

Tylko zakładając, że dążymy do modelu norweskiego.

IMHO, antykoncepcję powinien załatwiać lekarz rodzinny. Wtedy byłoby spoko.

SithFrog pisze:

LLothar pisze:Tak więc w porównaniu chyba jednak te prezerwatywy w Biedronce to mało...

Tylko zakładając, że dążymy do modelu norweskiego.

Mowa o dostępności antykoncepcji. Pokazuję, że np w porównaniu z Norwegią jest naprawdę bida.

Można uważać, że tabletki "po" to zło, a zwykłe tabletki powinien wypisać tylko ginekolog, ale to jest zupełnie inna dyskusja.

Sent from my SM-G960F using Tapatalk

LLothar pisze:Można uważać, że tabletki "po" to zło, a zwykłe tabletki powinien wypisać tylko ginekolog, ale to jest zupełnie inna dyskusja.

Tylko jeśli nie wie się jak one działają... Bo jakby ludzie nie myśleli że to nie są tabletki z ostrzami które wyskrobują "dziecko" to byliby zaskoczeni.

Jutsimitsu pisze:
Bo jakby ludzie nie myśleli, że to są tabletki z ostrzami, które wyskrobują "dziecko", to byliby zaskoczeni.

Fixed

- prezerwatywy można dostać za darmo online
- tabletki "po" w każdej aptece i stacji benzynowej bez recepty
- antykoncepcję (tabletki) przepisuje lekarz rodzinny. Chyba że jesteś uczniem w szkole, to wtedy dostaniesz tabletki za darmo od pielęgniarki

Tylko, że u nas w większości szkół nie ma pielęgniarek. Nie wiem czemu ale coś mi podpowiada, że ma to jakiś związek z pieniędzmi. Jeśli o mnie chodzi to można byłoby np. zamienić katechetów na pielęgniarki.

Też mi przykro, że trzy lata temu PiS pozamykał gabinety ginekologiczne w każdej gminie (przy okazji kardiologiczne i onkologiczne chyba też), ginekologów zamknął w obozach internowania, pozwalniał pielęgniarki w szkołach, zlikwidował pigułki online i na stacjach benzynowych. Życzę wszystkim, żeby po zwycięstwie sił postępowych wszystko wróciło do wspaniałej normy jaka pozostała w naszej pamięci.

Voo pisze:

- prezerwatywy można dostać za darmo online
- tabletki "po" w każdej aptece i stacji benzynowej bez recepty
- antykoncepcję (tabletki) przepisuje lekarz rodzinny. Chyba że jesteś uczniem w szkole, to wtedy dostaniesz tabletki za darmo od pielęgniarki

Tylko, że u nas w większości szkół nie ma pielęgniarek. Nie wiem czemu ale coś mi podpowiada, że ma to jakiś związek z pieniędzmi. Jeśli o mnie chodzi to można byłoby np. zamienić katechetów na pielęgniarki.

Też mi przykro, że trzy lata temu PiS pozamykał gabinety ginekologiczne w każdej gminie (przy okazji kardiologiczne i onkologiczne chyba też), ginekologów zamknął w obozach internowania, pozwalniał pielęgniarki w szkołach, zlikwidował pigułki online i na stacjach benzynowych. Życzę wszystkim, żeby po zwycięstwie sił postępowych wszystko wróciło do wspaniałej normy jaka pozostała w naszej pamięci.

Wiadomo, że brak pielęgniarek to kwestia pieniędzy. Powód nie jest tu jednak istotny-dostęp do antykoncepcji jest przez to gorszy.

Sent from my SM-G960F using Tapatalk

Matthias[Wlkp] pisze:Jak ja bym był kasjerem to bym panu powiedział, że musi zaczekać, aż policzą. Jakby się zrobiła 16-ta, to bym powiedział, że niestety zamykamy i może wrócić jutro .

No coz, fajnie ale nielegalnie. Jesli chcesz przeliczyc to musisz robic to na oczach placacego i wydac pokwitowanie. Bo jak nastepnego dnia okaze sie ze kasy brakuje, to jak udowodnisz ze nie bylo jej od poczatku?

Wysłane z mojego SM-G965F przy użyciu Tapatalka

LLothar pisze: Wiadomo, że brak pielęgniarek to kwestia pieniędzy. Powód nie jest tu jednak istotny-dostęp do antykoncepcji jest przez to gorszy.

Sent from my SM-G960F using Tapatalk

Na pewno jest gorszy niż w Norwegii. Pytanie na ile to kwestie światopoglądowe są przyczyną a na ile wszystko to co powoduje, że tu jest generalnie gorzej niż u was w Norwegii.

Poza pogodą.

Voo pisze:

LLothar pisze: Wiadomo, że brak pielęgniarek to kwestia pieniędzy. Powód nie jest tu jednak istotny-dostęp do antykoncepcji jest przez to gorszy.

Sent from my SM-G960F using Tapatalk

Na pewno jest gorszy niż w Norwegii. Pytanie na ile to kwestie światopoglądowe są przyczyną a na ile wszystko to co powoduje, że tu jest generalnie gorzej niż u was w Norwegii.

Poza pogodą.

Tabletki "po" na receptę są stricte światopoglądowe. Antykoncepcja tylko od ginekologa a nie od rodzinnego to z kolei chyba bardziej biurokracja. Z pewnością u ginekologa jest drożej niż taniej.

Sent from my SM-G960F using Tapatalk

LLothar pisze:Antykoncepcja tylko od ginekologa a nie od rodzinnego to z kolei chyba bardziej biurokracja. Z pewnością u ginekologa jest drożej niż taniej.

Raczej chodzi o to, że w Norwegii nie ma tylu ginekologów (oraz innych specjalistów), co w Polsce. Dlatego zakres kompetencji lekarza rodzinnego jest dużo szerszy i obejmuje chociażby prowadzenie ciąży.

Zawartość tego atlasu, https://www.contraceptioninfo.eu/node/72

Ranking krajów na podstawie polityki krajowej, dostępu do informacji, środków i porad dotyczących metod antykoncepcji – 31,5%

regulacje związane ze środkami medycznymi i konsultacjami/pomocą medyczną – 25%

Refundacja:

Poziom refundacji - gorzej niż w innych krajach
refundacja specjalna -dla osób nastoletnich (do 19) - nie
refundacja specjalna dla grup w trudnej sytuacji (bezrobotni, słabo zarabiający) – nie

konsultacje:

dostępność w miarę przystępnych (cenowo) konsultacji – podobnie jak u innych
wymagana zgoda osób trzecich – tak (bezpośrednia zgoda) [chodzi chyba o różnych dr Chazanów i aptekarki, które pigułki nie sprzedadzą, bo im sumienie nie pozwala]
status prawny obywatela nie stanowi przeszkody (związek małżeński/obywatel) – nie stanowi

wymogi dotyczące recepty:

dostęp do antykoncepcji awaryjnej bez recepty - niedostępna
dostępność antykoncepcji hormonalnej we własnym zakresie bez recepty – niedostępna

DOSTĘPNOŚĆ INFORMACJI ONLINE – 43,4%

rodzaj informacji online:

strony www zapewnia... – zero rządowych, dostępne inne
lista/listy z metodami antykoncepcji - super
informacje o kosztach antykoncepcji – brak
informacja o miejscach, w których dostępna jest antykoncepcja – brak

przyjazność stron internetowych:

uwzględnienie języków regionalnych/mniejszości – brak
czadowy dizajn – jest
łatwość w znalezieniu stron z info - poziom dobry

Trochę dziwne te badania. Ja widzę różne problemy, na przykład zamieszanie z klauzulą sumienia farmaceutów, co jest moim zdaniem absolutnie niedopuszczalne. Na pewno jest wiele do poprawienia, zarówno w kwestii dostępności, jak i informacji oraz samego podejścia do tematu. Ale już na przykład w kwestii refundacji, widzę kilka ważniejszych tematów do załatwienia, niż fundowanie ludziom darmowych kondomów albo pigułek. Dostępność antykoncepcji hormonalnej bez recepty - może się nie znam, ale to chyba nie to samo, co kupowanie apapu. Raczej bym nie chciał, żeby moja nieistniejąca córka się tego nażarła, bo piguły były przy kasie w Biedronce. Albo uwzględnienie języków regionalnych/mniejszości, kiedy do mniejszości należy trochę ponad 1% ludności, z czego połowa mówi po polsku. Dyrdymały.
Przez analogię mógłbym przeprowadzić badanie wolności obywatelskich w Europie i dać karnego kutasa Norwegom za to, że mają drogą wódkę, a kupić ją można dopiero po przekroczeniu 20 lat. Albo Izraelczykom za to, że ograniczają ludziom dostęp do jedzenia niekoszernego.

Ale wiesz, jak działa antykoncepcja hormonalna? A nażreć to się można nawet witaminy C, albo pójść na przetaczanie witaminy C - żadnych regulacji i recept. A potem
https://m.facebook.com/patolodzynaklatc ... 22/?type=3

Faceci gadajacy o antykoncepcji hormonalnej i o tym "jak działa"... srsly...

Wysłane z mojego SM-G965F przy użyciu Tapatalka

Razorblade pisze:Faceci gadajacy o antykoncepcji hormonalnej i o tym "jak działa"... srsly...

Tzn.? Nie możemy czy jak masz siusiaka to nie zrozumiesz jak to działa i koniec?

Tzn. ze wypowiadanie sie czy lepiej dobierac je indywidualnie przez ginekologa czy przez zwyklego rodzinnego jest bez sensu.

Eddina doskonale zaznaczyla imho o co chodzi - w Norwegii trudniej o "specjalistow" wiec zakres obowiazkow lekarza rodzinnego jest wyzszy. Moze blednie, ale zakladam ze edukacja medyczna o tym wie, stad taki lekarz rodzinny wie ciut wiecej nt. chocby oddzialywania hormonalnego niz polski rodzinny. Wiec dyskusja jalowa. Pomijam fakt ze mowienie w wykonaniu Thima o "niewiedzy jak dzialaja hormonalne" jest glupota. Ale do tego mozna sie przyzwyczaic

Wysłane z mojego SM-G965F przy użyciu Tapatalka

Nie można mówić o „niewiedzy jak działają” bo to się rozumie samo przez się?

Tak a propos tych pigułek wydawanych przez pielęgniarkę szkolną.

Macie świadomość, że w Polsce do 18 roku życia nie można być przyjętym nawet przez internistę jak się ma katar, bez obecności rodzica lub opiekuna? Tego typu dostęp do antykoncepcji wymagałby zgody rodziców i sądzę, że byłby z tym duży problem, zwłaszcza w środowisku wiejskim i małomiasteczkowym.

Bo nie da się ugryźć tego tematu w oderwaniu od mentalności Polaków, choćby tej zaściankowej religijności czy raczej pseudoreligijności. Jak można oczekiwać od rządu (i to prawicowego pod względem światopoglądowym, heh), że rozszerzy dostęp do antykoncepcji skoro dość wątpliwe jest, czy większość społeczeństwa w ogóle tego oczekuje i gotowa byłaby to zaakceptować?

Zgadzam się, że jakby zmierzyć jakoś naszą mentalność, to wypadlibyśmy jeszcze gorzej. Ale zamykając tę dyskusję cytatem (z którym się nie zgadzam) z Countera:

Prawo zawsze goni zmiany społeczeństwa, nigdy odwrotnie

Czyli nic się w sprawie dostępu do antykoncepcji w Polsce nie zmieni, póki nie zmienią się Polacy, a rząd, ten czy inny, swoimi działaniami nie może wyprzedzić zmian w społeczeństwie (choć imho obecny rząd już to zrobił, wpisując antykoncepcję awaryjną na listę leków dostępnych tylko na receptę; i na pewno to zrobił, wprowadzając np. niedziele niehandlowe)

Razorblade pisze:Tzn. ze wypowiadanie sie czy lepiej dobierac je indywidualnie przez ginekologa czy przez zwyklego rodzinnego jest bez sensu.

Eddina doskonale zaznaczyla imho o co chodzi - w Norwegii trudniej o "specjalistow" wiec zakres obowiazkow lekarza rodzinnego jest wyzszy. Moze blednie, ale zakladam ze edukacja medyczna o tym wie, stad taki lekarz rodzinny wie ciut wiecej nt. chocby oddzialywania hormonalnego niz polski rodzinny. Wiec dyskusja jalowa. Pomijam fakt ze mowienie w wykonaniu Thima o "niewiedzy jak dzialaja hormonalne" jest glupota. Ale do tego mozna sie przyzwyczaic

Wysłane z mojego SM-G965F przy użyciu Tapatalka

Bardzo dużo lekarzy norweskich kształciło się w Polsce...

Fakt jest taki, że tutaj lekarz często przy Tobie po prostu wychodzi na Google żeby się czegoś dokładniej dowiedzieć albo dzwoni do specjalisty przy Tobie. Nie do pomyślenia w Polsce.

Sent from my SM-G960F using Tapatalk

W Kanadzie to samo. Serio - nie widzę żadnego sensownego powodu, dla którego lekarz rodzinny mógłby mieć problem z dobraniem antykoncepcji.

Poza tym to całe to ustawianie opieki medycznej wokół lekarzy rodzinnej sprawdza się jako zmniejszenie kosztów i odciążenie specjalistów. W Kanadzie lekarz rodzinny nawet prowadzi ciążę do 3 miesiąca - skieruje cię do ginekologa tylko jak będą problemy, bo jednak większość ciąż idzie bezproblemowo, więc po co ma cię badać specjalista? Tak samo miałem z moimi problemami skórnymi - lekarz rodzinny zlecił badania, dostał wyniki i skierował na operację - dermatolog nie był mi do niczego potrzebny. Powiedział mi też, że skierowałby mnie do dermatologa tylko jakby miał jakiekolwiek wątpliwości co do diagnozy.

I nie czarujmy się, że mamy aż tylu specjalistów w Polsce... Jeśli nie wyjechali za granicę, to zaraz wyjadą. Ciekawostka - Kanada ma dokładnie ten sam problem - lekarze uciekają do USA, bo tam płacą 2-3 razy tyle co tutaj (służba zdrowia prywatna vs. państwowa), do tego nie ma bariery językowej.

W Norwegii rodzinny całą ciążę...

Sent from my SM-G960F using Tapatalk

W sumie to nie zdążyłem odpisać, ale z dyskusji wypączkował inny ciekawy temat. Kompetencje lekarza rodzinnego/pierwszego kontaktu. To co pisał Crow.

Historia jako przykład, od mojego kolegi. Kumpel jest lekarzem rodzinnym. Młody facet, niedawno jeszcze robił te wszystkie papierzyska. Obecnie robi doktorat. I kiedy z nim rozmawiałem, co najbardziej mu przeszkadza w pracy lekarskiej w Polsce to powiedział, że brak dostępu do wiedzy. Nie to, że trudny. Po prostu brak. Brak praktycznych programów nauczania. Brak woli przekazywania wiedzy. Brak specjalistycznych kursów. Ni ma i chuj. Więc u nas na razie nawet nie co dyskutować o sensowności zwiększania kompetencji lekarzy rodzinnych, bo nie ma możliwości.

Przedstawiał mi też porównanie programów szkolenia przyszłych lekarzy w Niemczech a w Polsce. W Niemczech student ma dedykowanego lekarza za którym łazi i się uczy. U nas jeden lekarz prowadzi wykład dla 60 studentów. Ja rozumiem, że koszty itd., ale różnica jest nooo sporawa.

Ej, kto zaprosił do Polski tego pana, który mówił, że Polacy pomagali Niemcom zabijać Żydów? Bo chyba nie ten sam rząd, który zaciekle walczył z pomawianiem naszego narodu o zbrodnie nazistowskie? Dobra, wtedy ta ich walka z pomówieniami była całkiem śmieszna, ale teraz już się tak dobrze nie bawię...

Noooo... powiem wam, że w spektakularnych wtopach w polityce międzynarodowej PiS można naprawdę przebierać jak w ulęgałkach, ale ta konferencja bliskowschodnia to jednak nowy rodzaj porażki.

Zaprosić jako gospodarz do siebie masę krajów z USA i Izraelem na czele, a potem cisza o Iranie, a o Polsce, udziale (Polaków) w Holokauście i konieczności wypłacania nowej kasy Żydom za ich mienie.

Miała być konferencja antyirańska, wyszła antypolska.

Najlepsze, że cisza kompletna. PMM wystosował tweeta, a Beata Mazurek odgraża się, że będzie uchwałą sejmu. Poza tym CISZA. Specjaliści od wstawania z kolan

To trochę jakby zaprosić masę gości, żeby pomyśleć co zrobić z Kowalskim, ale zamiast tego przybyli najedli się, opili, obrazili gospodarza i jego żonę, nasrali na blat w kuchni i wyszli. Rewelacja...

SithFrog pisze:PMM wystosował tweeta

To jest właśnie hit. Dobrze, że nie napisał tego sprayem gdzieś na ścianie kamienicy. Polityka tweeterowa.
Można narzekać na to, że nasza dyplomacja od lat kuleje, ale ostatnie działania wyglądają wręcz na jakiś celowy sabotaż, a nie zwykłe wtopy.

Ale wiceprezydent się uśmiechał do Adriana, więc nie gadajcie, że same porażki.
A w kuluarach pozwolił Płaszczakowi kupić kilka śmigłowców w promocyjnej cenie 1 lotniskowca, więc i tutaj sukces.
Robimy tę łaskę Hamburgerom i Żydom i robimy, słono za to robienie Hamburgerom się opłacamy, a tu jeszcze Żydzi nas obrażają we własnym domu (a może to już ich dom, tylko my jeszcze o tym nie wiemy?)

Chyba PiS wreszcie znalazł aferę, która przykryje sprawę Duck Towers.

Najlepsze, że cisza kompletna. PMM wystosował tweeta, a Beata Mazurek odgraża się, że będzie uchwałą sejmu. Poza tym CISZA. Specjaliści od wstawania z kolan

Ktoś pięknie napisał, że chyba za szybko wstaliśmy i się w głowie zakręciło.

Choć podobno nie to powiedział...

https://www.google.pl/amp/wiadomosci.ga ... polacy.amp

https://m.facebook.com/janusz.korwin.mi ... _tn__=EH-R

Czy ktoś jest w stanie mi to wytłumaczyć? W sumie nie wiem, czy może to powinno iść do cringe'u...

Ale co? Ten post co linkujesz czy trzeba yt kilknąć?

Z tour JKM to chyba do tematu o muzyce.

Chodzi mi o sam fakt tournee Sargona z Korwinem...

A, ok. Ciężko mi się wypowiedzieć, bo nie wiem kto to jest Sargon