Strona 26 z 54

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 20:20
autor: SithFrog
Oczekiwałeś arcydzieła po Deadpoolu? :)

A cycków było dużo więcej i to nieocenzurowanych ;)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 20:31
autor: Zolt
Ptaszor pisze:Po Antmanie i Guardians of the Galaxy mam rozumieć, że w tą stronę będzie szło kino o superbohaterach. Oby nie spowodowało to odruchu wymiotnego.
to dość odświeżający kierunek po wpychaniu amerykańskiej flagi w każde ujęcie Avengersów i podkręcanie patosu na maxa ;)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 21:00
autor: Ptaszor
Obecnie w kinie super-bohaterskim wyróżniam na własne potrzeby trzy trendy:
- kino Marvela, które próbuje przekazać poważne treści w łatwy i lekkostrawny sposób, w którym rozwiązaniem problemu prawie każdego filmu jest "musimy pracować jako drużyna"
- kino post-Nolanowskie, czyli ciemne barwy i linie dialogowe jak z eposów, praktycznie bez humoru, tylko z patosem i ciężarem wyborów moralnych
- cyrk, żonglerka i jazda bez trzymaki w stylu Deadpoola

Każda z tych formuł ulega wypaleniu. Deadpool jeszcze wydaje się odświeżający, ale pamiętajmy że po olbrzymim sukcesie kasowym tej trzeciej konwencji czeka nas zalew podobnych filmów. Poza tym oprócz mrugnięć do widza i min-gierek z popkulturą, Deadpool niczego więcej nie oferuje. Sceny akcji były OK, ale czy rzeczywiście to było kino dla dorosłych? Chciałbym zwrócić waszą uwagę, że więcej przemocy jest w Nienawistnej Ósemce. Kadry są jednak cenzurowane, jest krew, ale to nie gore. Jest seks, ale do prawdziwego obnażania daleko. Niespełnione oczekiwania i uśpiona czujność każą mi wierzyć, że czekają nas gorsze czasy. Poczekajcie aż wyjdą Guardians 2 i Deadpool 2 i formuła się przeżyje. Mam nadzieje, że się przeżyje jak najszybciej, może czeka nas więcej oryginalnych pomysłów.

Sith, nie oczekuję arcydzieła, ale oceny 9/10 to zdecydowanie za dużo.

EIDT: ciekawi mnie co napisze Pq, bo nie sądzę, żeby film przypadł mu aż tak do gustu.

P.S. co się stało z tym Michałem z filmwebu, który pisał takie fajne recenzje? Wie ktoś? Żyje chłop?

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 21:30
autor: Zolt
problem z tym konkretnym superbohaterem jest taki, że w jego postać wpisany jest żart od samego początku. Sam Deadpool jest parodią innego superbohatera/przestępcy (Deathstroke) i ciągle żartuje ze wszystkiego. Nie ma innej opcji żeby zrobić film z Deadpoolem, chyba że zaszyć mu usta i wstawić lasery w oczy. :)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 22:06
autor: Ptaszor
Albo wstawić jakąś sensowną fabułę. Nie boli was, że to, czym jesteśmy dzisiaj karmieni, to tylko szczwany dowcip? Krytykę całej reszty filmu (montaż, scenariusz, reżyseria, operatorka) można odpuścić, jeśli dobry żart tynfa wart.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 22:08
autor: SithFrog
Zgodziłbym się z Tobą w wielu innych przypadkach, ale jak dla mnie film Deadpool to 100% przeniesienie tej postaci na ekran. Komiks jest taki sam.

Dlatego to nie jest żaden kierunek, zmiana, ani nic. To po prostu Deadpool ;)

Za rogiem czai się nadęty i poważny Batman v Superman, a w maju oczy Cię rozbolą od amerykańskich flag w Civil War. Spoko loko ;)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 22:16
autor: Ptaszor
Tak przy okazji:
http://naekranie.pl/aktualnosci/szczego ... e-2-776033
Teraz wszystkie filmy będą krwawe.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 22:17
autor: ThimGrim
Nie widziałem Deadpoola, ale chyba zapominajcie o sławnym awanturniku - Star Lordzie.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 22:23
autor: SithFrog
Ptaszor pisze:Tak przy okazji:
http://naekranie.pl/aktualnosci/szczego ... e-2-776033
Teraz wszystkie filmy będą krwawe.
Wszystkie nie, ale są postaci typu Deadpool, Punisher, Robocop czy Wolverine właśnie, które tak się nadają na PG-13 jak filmy o lądowaniu w Normandii :P
ThimGrim pisze:Nie widziałem Deadpoola, ale chyba zapominajcie o sławnym awanturniku - Star Lordzie.
Kompletnie inna stylistyka. Deadpool to bohater komiksu, który jest świadom, że jest bohaterem komiksu :)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 22:54
autor: ThimGrim
SithFrog pisze:
ThimGrim pisze:Nie widziałem Deadpoola, ale chyba zapominajcie o sławnym awanturniku - Star Lordzie.
Kompletnie inna stylistyka. Deadpool to bohater komiksu, który jest świadom, że jest bohaterem komiksu :)
Chodziło mi bardziej o nadętość i śmiertelną powagę wszelkiej maści filmów o superbohaterach. Na tym polu dobrych filmów z jajami brakuje, ale Deadpool nie jest jedyną jaskółką "dobrej zmiany", bo jest jeszcze - Star Lord.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 lutego 2016, o 22:59
autor: SithFrog
Aaaaa, tak, masz rację. W takim razie ja źle zrozumiałem. Faktycznie GotG byli miłą odmianą. Chociaż pierwszy Iron Man też miał sporą dawkę autoironii. Dopiero potem się zrobiło patetycznie: Thor, Kapitan Rajtuz, Avengersi.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 22 lutego 2016, o 18:52
autor: Voo
Star Lord spuścił trochę zadęcia z Avangersów.

Daedpool z X-menów i to bardziej dosłownie, w końcu nabija się ze swoich kolegów z uniwersum.

Antmana nie widziałem.

Ptaszor mnie zaskoczył bo byłem pewien, że pierwszym, który zacznie narzekać na Deadpoola będzie Jutsi piszący, że coś tam jest niemożliwe, że miecz wcale nie przebije betonu a przez materiał na twarzy nie da się oddychać, dildo wcale tak łatwo nie wchodzi za pierwszym razem czy coś w tym stylu, więc 3/10 ;)

Nawet jeśli pojawi się kilka głupkowato radosnych ekranizacji komiksów tylko na zasadzie "bo ludzie chcą" to nie martwi mnie to specjalnie, znajdzie się dla każdego coś miłego.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 22 lutego 2016, o 18:58
autor: Turtles
Ja mam wrażenie, że jak Gunn oglądał tego Deadpoola to łapał się za głowę i wydzierał na współpracowników "Dlaczego nikt mi nie powiedział, że film o superbohaterach może być r rated. Czemu to nigdy nie było opcją?"

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 22 lutego 2016, o 18:58
autor: SithFrog
Voo pisze:Ptaszor mnie zaskoczył bo byłem pewien, że pierwszym, który zacznie narzekać na Deadpoola będzie Jutsi piszący, że coś tam jest niemożliwe, że miecz wcale nie przebije betonu a przez materiał na twarzy nie da się oddychać, dildo wcale tak łatwo nie wchodzi za pierwszym razem czy coś w tym stylu, więc 3/10 ;)
Ty jak coś czasem napiszesz Voo... :lol2: :lol2: :lol2:

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 22 lutego 2016, o 22:00
autor: Gregor
Turtles pisze:Ja mam wrażenie, że jak Gunn oglądał tego Deadpoola to łapał się za głowę i wydzierał na współpracowników "Dlaczego nikt mi nie powiedział, że film o superbohaterach może być r rated. Czemu to nigdy nie było opcją?"
Pewnie dlatego, że w ogóle ostatnimi latami nikt nie dał kasy na blockbuster w innej formule niż PG-13 i żeby było radośnie i w ogóle, bo to był dogmat, że inaczej hajs się nie będzie zgadzał jeśli film nie będzie dla gimbazy.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 22 lutego 2016, o 22:31
autor: SithFrog
Dlaczego Gunn? Akurat on zrobił pseudo-bohaterski film R-rated - Super. A Guardiansi to nie jest formułą na R-rated.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 23 lutego 2016, o 12:43
autor: Magdalena55
ja tam lubie i Allena filmy i Tarantino...

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 23 lutego 2016, o 15:30
autor: DaeL
Deadpool - A może Kapitan Deadpool? Nie, tylko Deadpool. Czy film jest jakimś arcydziełem? Zdecydowanie nie. Czy to najlepszy film o superbohaterach? Nie sądzę. Ale śmiałem się więcej niż na Strażnikach Galaktyki i Ant-Manie. Ba, śmiałem się więcej niż na jakiejkolwiek komedii z ostatnich lat. Po tekście o tym kto odtwarza rolę Profesora X ledwo się pozbierałem. I niech to wystarczy za rekomendację.
Ocena: 8/10

A tak już poza recenzją, jedyne co mnie martwi to fakt, że teraz wszyscy zaczną sztucznie kopiować Deadpoola i będziemy mieć zalew produkcji próbujących uchwycić ten sam klimat, ale stojących na znacznie niższym poziomie (to samo było po Spider-Manie Raimiego i Batmanie Nolana).

No, trudno.

BTW, kojarzycie tą piosenkę, która leci w scenach gdy Deadpool rozwala kolejnych gości próbując znaleźć ślad Francisa? Okazuje się, że to robili jakcyś amatorzy z youtube'a, którzy robią piosenki na bazie popularnych gier.

phpBB [video]

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 23 lutego 2016, o 16:05
autor: zodi
Pitbull, Nowe porządki - na początku muszę zaznaczyć, ze nie widziałem pierwszego filmu, a jedynie serial. Mając go w pamięci spodziewałem się ciężkiego, dołującego momentami wręcz, sensacyjnego kryminału. A tu mamy prawie, że komedię kryminalną! I żeby było jasne - baaardzo mi się film podobał! Z jednej strony są porwania ludzi, jest obcinanie palców, są brutalne morderstwa, jest krew i łamanie kości... ale równocześnie śmiejemy się do rozpuku z dialogów, z min i gestów. Mamy scenę tragiczną i prawie wstrząsającą by za sekundę znów się szeroko uśmiechnąć... Wielu może się nie spodobać takie połączenie, dla mnie było bardzo smakowite! Do tego Grabowski, Ostaszewska (wielkie brawa!!), Oświeciński (Strach - mięśniak, który skrajnie cierpi starając się zakończyć jakikolwiek proces myślowy), Czeczot - świetni!
8,5/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 23 lutego 2016, o 21:51
autor: Ptaszor
DaeL pisze:jedyne co mnie martwi to fakt, że teraz wszyscy zaczną sztucznie kopiować Deadpoola i będziemy mieć zalew produkcji próbujących uchwycić ten sam klimat, ale stojących na znacznie niższym poziomie (to samo było po Spider-Manie Raimiego i Batmanie Nolana).
Obrazek

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 25 lutego 2016, o 12:48
autor: Counterman
Deadpool

Powiem wprost - na ten film trzeba chcieć iść. Trzeba wiedzieć o co biega, trzeba mieć konkretne oczekiwania. Można pójść nie wiedząc nic i nadal się dobrze bawić, ale to po prostu NIE BĘDZIE TO SAMO. Moja opinia jest opinią fana, który jarał się jak burdel na kółkach przed seansem.
Film jest wszystkim co oczekiwałem. Nie udało się autorom przenieść w 100% klimatu Deadpoola, ale byli cholernie blisko. Jest humor po bandzie, są krew i flaki, są fajne cycki (w rozsądnych ilościach). Ilość szczególików przewijających się w filmie jest kosmiczna i świetnie oddaje absurdalny humor postaci.
Dla mnie bomba. Dostałem dokładnie to co chciałem. Odejmuję jeden punkt, bo dosłownie 10 minut filmu jest dla mnie zbędna. Ale to tyle, reszta jest bombowa.

9/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 28 lutego 2016, o 23:49
autor: peterpan
Pitbull, Nowe porządki
Film z fajnymi anegdotami, ale z totalnie schrzanioną fabułą. Brakowało mi zdecydowanie wątku przewodniego - akcja skakała od anegdoty do anegdoty. Używając metafory scenarzysta chciał za dużo bakali w keksie, przez co całość się nie trzyma. Bakalie są fajne, ale to nie keks ;) Dodatkowo Vega nie mógł się zdecydować kto jest głównym bohaterem - Majami czy Babcia. Chciał chyba to zrobić podobnie jak Infiltrację, ale nie poradził sobie za dobrze z równoległym prowadzeniu wątków. Jak przerobią na serial będzie pewnie lepiej. Aktorsko bez zarzutu, a nawet bardzo dobrze - może poza Dygant, ale cały jej wątek można byłoby wyciąć z filmu bez straty dla całości.
Cierpiałem widząc wątki, które zostały nagle urwane w jednej trzeciej filmu, by do nich nie powrócić - patrz przykład Zupy. Jestem zresztą trochę nieobiektywny, bo część filmu w formie anegdot opowiedział mi kumpel z prokuratury ;) Całościowo dobrze, ale nie bardzo dobrze
6/10

Planeta Singli
Nie poszedłbym na ten film, gdyby nie (kryptoreklama, za którą mi nie płacą!) pakiet Unlimited w Cinema City. I żałowałbym, bo chociaż film czerpie wprost z najlepszych klasyków gatunków, to jest naprawdę dobry. Fajnie zarysowane postacie, gra aktorska w której czuć chemię pomiędzy aktorami i z poprawnie napisanym scenariuszem - klasycznie komediowo-romantycznie słodko-gorzkim (podobnie jak ksywa jednego z użytkowników tytułowej aplikacji ;)) Tylko o ile gdzieś tak pierwsze 2/3 filmu jest autentycznie zabawna (nawet Karolak!), a potem przejmująca, to chyba eksperci scenariuszowi z TVN przestraszyli się, że poszli za daleko i zdecydowanie zbyt przeciągnęli i przesłodzili finał. Gdyby nie to, film byłby bardzo dobry, na granicy świetnego. A tak tylko dobry
6/10

Ave, Cezar!
Komedia chyba bez klasycznych gagów, na której świetnie się ubawiłem. Cohenowie bawią się ze smakiem stylistyką lat 50-tych, powodując wybuchy śmiechu. Scena z w której oderwany od siodła cowboy grający do tej pory tylko cowboyów (Alden Ehrenreich) próbuje ku znakomicie odegranej rozpaczy reżysera (Ralph Fiennes) odegrać amanta miażdży dosłownie. Świetnie sparodiowani zostali scenarzyści - ale nie będę spoilerował - również niemal płakałem ze śmiechu. Scenariusz świetny, precyzyjny w każdym calu. Całość jest podobna do innej komedia Cohenów, Burn after reading, ale również całkiem inna. Widać było, że duet reżysersko-scenopisarski świetnie się bawił konwencją lat 50-tych i naprawdę ją lubią. Po wyjściu z kina byłem bardziej niż zadowolony.
8/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 1 marca 2016, o 10:01
autor: Crowley
Peter, zachęciłeś mnie tym Ave, Cezar. Czytałem parę recenzji, raczej negatywnych i odpuściłem sobie na razie seans. Ale porównanie do Burn After Reading to dla mnie znakomita rekomendacja.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 1 marca 2016, o 10:54
autor: peterpan
Odniosłem wrażenie, że niektórzy spodziewali się po tym filmie serii współczesnych gagów, ale aby naprawdę się dobrze bawić trzeba mieć trochę wiedzy o kinie. Czuję się trochę jak snob, albo inny tego typu człowiek, ale naprawdę można odnieść wrażenie, że to film kierowany do inteligentnego widza, który inteligenty widz doceni - żarty nie są wpychane na siłę, ale raczej pozostawione do delektowania się.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 1 marca 2016, o 13:23
autor: Pquelim
Zjawa (The Revenant)
Film naznaczony. Zanim się ukazał, już było wiadomo co i jak. Że wielka produkcja, ogromny wysiłek ekipy, cierpliwość reżysera i kunszt realizacji. Że Di Caprio dostanie Oscara, bo już musi, a dodatkowo - w tym roku tak się złożyło, że nawet nie miał z kim przegrać. Że kręcony bez lamp, po kilkadziesiąt minut dziennie w najlepszych warunkach oświetleniowych, jakie oferuje natura. Wszystko było już wiadomo, nawet fabuła nie pozostała tajemnicą - banalna historia zemsty, ale nie o nią tutaj miało chodzić. Niedźwiedź, który miał być prawdziwy, a nawet jesli nie (okazało się, ze to była taka urban legend), to przynajmniej przerażający i robiący wrażenie. Miałem wrażenie, że twórcy i producenci filmu wpompowali tyleż samo pracy w jego stworzenie, co w przekonywanie świata o tym, jak bardzo zajebiście im wyszło. I trochę narzucili swoją narrację, że trzeba to wszystko docenić - bo jakżeby inaczej?
Reżyser zeszłorocznej wydmuszki o paragłebi bycia aktorem (Birdman) w tym roku przynajmniej przestał udawać, że ma do pokazania coś więcej niż kolejny wycinek własnego portfolio. Tym razem scenariusz filmu nie istnieje, a historię da się opowiedzieć szybciej niż zamachnąć cepem. Ot, zabili go, a on żyje. I właściwie tyle. Świat przedstawiony nie ma żadnego znaczenia, poza wizualnym. Ten film jest jak agresywna, opresyjna pocztówka Matki Natury, jak Szarmancki Łoś Pedarasta gwałcący oczy widza pięknem naturlizmu. Jaja opadają. Warsztat najwyższych lotów.
Aktorsko - cóż. Tom Hardy jest lepszy, nie dam się przekonać do czegokolwiek innego. Strach mu spojrzeć w oczy, strach wsłuchiwać się w pokrętne słowa wypowiadane fenomenalnym akcentem. Przy nim Leonardo, który nawet nie wysilił sie na zmianę barwy swojego śpiewnego hollywoodzkiego głosu wygląda jak uczniak. Nawet w końcowej scenie, chociaż pozornie triumf przypada Leonardo, to tak naprawde Fitzgerald odnosi zwycięstwo, Glass podświadomie wykonuje wyrok na samego siebie. Hardy zagrał totalnie, ewidentnie stał się tą postacią - Di Caprio swoją ewentualnie bardzo dobrze odegrał. Tyle.
Sam film ogląda się umiarkowanie, chociaż niewątpliwie jest to przyjemność. Trochę nużące, trochę irytujące (narracja naprawdę kuleje, trudno zrozumieć o co kaman z tą córką indian, odróżnanie bohaterów przestaje miec sens, a słynna scena z niedźwiedziem dostarcza raczej wątpliwości co do realizmu), ale wobec ograniczonych oczekiwań w sferze fabularnej, trudno jest mi się przyczepić. Zrobili świetną robotę, pokazali, że pod względem technicznym produkcję filmowych obrazów opanowali do perfekcji. Mam nadzieję, że w przyszłości wezmą się również za kinematografię z prawdziwego zdarzenia.
7/10

Homar (Lobster)
Zauważyłem, że dopiero wchodzi do polskich film, może komuś przyjdzie do głowy. No więc jest to film pochodzenia bliżej nieznanego (chyab jakieś kino underground z europy, possible skandynawia?), w którym nie chodzi o nic ciekawego. Ot, głupia i nieprzemyślana (jak w Kłopotliwym Człowieku) dystopia o tym, że single zamykane są w hotelach i dostają termin - ileśtam dni na znalezienie sobie nowego partnera życiwoego. W przeciwnym wypadku zostają zamienione w zwięrzęta, które sami sobie wybierają przed podjęciem "kuracji"(główny bohater wybiera homara). Ilość dni do końca przymusowych godów można sobie jeszcze wydłużyć strzelaniem do uciekinierów z hotelu - codziennie organizowane są polowania - im więcej ustrzelisz, tym więcej dni gratis. Durne to niemożliwie, chociaż pomysł początkowo bardzi interesujący. Potem dochodzą jeszcze wątki związane z ograbianiem człowieczeństwa z emocji i uczuć, pragmatyzm indywidualnych jednostek i ślepa polaryzacja postaw. Wszystko wygotowane i bez smaku, męczące, chyba celowo rozwleczone. Autorzy filmu mieli niezłą koncepcję poczatkową, którą źle rozwinęli, a na koniec okazało się, że nie posiadają umiejętności żeby chociaz warsztatowo ją porządnie zrealizować. Film porusza widza o tyle, że faktycznie można po seansie o nim porozmawiać, ponieważ dotyka on ciekawych problemów, ale ostatecznie rozczarowuje pod każdym względem. Podsumuje przy pomocy nomenklatury piłkarskiej - film jest jak 2/3 akcji Grosickiego w narodowych barwach: Pomysł dobry, wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
3/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 1 marca 2016, o 22:46
autor: SithFrog
Pquelim pisze:o paragłebi bycia aktorem (Birdman)
Obrazek

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 3 marca 2016, o 22:39
autor: SithFrog
Minionki (Minions) - "...potem masz zliczyć do trzech, nie mniej, nie więcej. Trzy ma być liczbą, do której liczyć masz i liczbą tą ma być trzy. Do czterech nie wolno Ci liczyć ani do dwóch, masz tylko policzyć do trzech. Pięć jest wykluczone. Gdy liczba trzy jako trzecia w kolejności osiągnięta zostanie, wówczas..."

Trzy razy podchodziłem do Minionków, bo kiedy już miałem oglądać, pojawiała się przeszkoda. Za trzecim razem udało się. Nie miałem już wymówki, bo szukałem jej zawzięcie. Napiszę szczerze - po Pingwinach z Madagaskaru bałem się powtórki. Nie każdy bohater trzeciego planu zasługuje na pełnometrażową produkcję. Tak było z pingwinami, tak jest – jak się okazało - z minionkami.

Trzy minionki są głównymi bohaterami opowieści. Nie jeden i nie dwa. Pięć wykluczone. Minionki są trzy. Z całej wielkiej zgrai żółte stworki o imionach Kevin, Bob i Stuart ruszają na poszukiwania sensu życia dla całego plemienia, to jest największego złoczyńcy na świecie, któremu chcą usługiwać i pomagać. Dalsze przygody są nudne i do zapomnienia, można je streścić w jednym zdaniu. Nie ma tu też żadnego bohatera, żadnej sceny, która nadałaby całości jakiś większy sens, prowadziła do objawienia dzieciom (na moje główna grupa docelowa) pozytywnego przesłania. Nic poza tym, że minionki są śmieszne i w ogóle ha-ha.

Trzy to także liczba parsknięć w trakcie całego seansu. Napisać, że trzy razy się zaśmiałem byłoby nadużyciem, ale parsknąłem, owszem, trzykrotnie. Jest więcej zabawnych scen, ale wszystkie zużyto na zwiastun więc podczas oglądania nie robiły już żadnego wrażenia. Poza tym mamy półtoragodzinny ciąg nieśmiesznych gagów i slapstikowego humoru z udziałem trzech samobieżnych Tic Taców. Mam nadzieję, że na tym filmie zakończy się odcinanie kuponów i po pingwinach i minionkach już nikt nie popsuje zabawnej trzecioplanowej postaci dając jej na siłę osobny tytuł. Kolejna ewentualna ofiara, jaka przychodzi mi na myśl to Scruff, wiewiór z Epoki Lodowcowej. Łapy precz od niego! Po trzykroć! 3/10

http://zabimokiem.pl/trzy/

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 5 marca 2016, o 17:34
autor: Ptaszor
Trumbo
Filmy mierzy się z Czarną Listą, która objęła mnogość zawodów w czasie Zimnej Wojny: nauczycieli, prawników, filmowców. Każdy, kto odmawiał zeznań, podania nazwisk, czy to w imię wolności słowa, czy to rzeczywiście będąc do cna czerwonym, był stygmatyzowany. Oznaczało to wyrzucenie z pracy, czasami na kilkadziesiąt lat. Kirk Douglas (jeszcze żyje! Ma prawie 99 lat) wspomina, że jedna z aktorek, która odmówiła donosu na męża, nie mogła przez 12 lat nigdzie zagrać. Trumbo był jednym z niepokornych demokratów, których w tamtych czasach nazywano komunistami. Nie zamierzam dalej streszczać, historia jest bardzo klarownie opowiedziana, Cranston zagrał wybitnie, w moim mniemaniu to jemu należała się statuetka w tym roku. A Trumbo powinno być przynajmniej nominowane - Marsjanina spokojnie można było pominąć. Zaskakujące jak wiele można z filmu wyciągnąć w obliczu szafy Kiszczaka i zdrapywania ze ściany wizerunku Wałęsy-bohatera. Film stawia pytanie: gdyby przyszło ci donieść, gdyby zapytali cię o nazwiska, proponowali współpracę w zamian za spokojne życie, co ty byś zrobił? W tym sensie flim Trumbo nie jest laurką, nie brakuje tu kilku mroczniejszych stron osobowości Daltona Trumbo. Człowiek, który sprzeciwił się systemowi, który zaprzedał duszę diabłu w imię słusznych idei. Brakuje niejednoznaczności w tej biografii, bo jednak pointa nie jest wystarczająco gorzka. Dostaje się przemysłowi filmowemu, Johnowi Wayne'owi, Nicksonowi - źli przegrywają, ale film i tak kończy się dobrze. Ameryka została odkupiona, ponieważ zamknęła ten niechybny rozdział i Trumbo ją rozliczył.
8/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 6 marca 2016, o 12:28
autor: SithFrog
Most szpiegów (Bridge of Spies) - Bardzo cenię Spielberga i jego zasługi dla kina są nieocenione. Mając to na uwadze, najnowszym film pokazuje, że Steven starzeje się brzydko. Most szpiegów to dowód na to, że pociąg z napisem "kino XXI wieku" chyba reżyserowi odjechał.

Film opowiada autentyczne wydarzenia z końcówki lat 50tych poprzedniego wieku. Amerykanie łapią szpiega z ZSRR (Abel, w tej roli Mark Rylance), wytaczają mu proces, broni go niezłomny Jim Donovan (Tom Hanks), który mimo ostracyzmu ze strony opinii publicznej wywiązuje się z zadania doskonale. Tak dobrze, ze potem rzad USA angażuje go do negocjacji przy wymianie Abla na pilota U2 zestrzelonego i pojmanego na terytorium ZSRR.

Rany jakie to było nudne! Funkcjonuje w mowie potocznej określenie 'stara szkoła', że coś jest "oldskulowe". Zazwyczaj jest w tym nostalgia, wspomnienie lepszych czasów, nas samych młodych i pięknych. Most szpiegów do stara szkoła w najgorszym tego słowa znaczeniu. Wszystko tu jest teatralne, bardzo napompowane, koturnowe i przesadzone. Od kreacji aktorskich, przez tło fabularne po scenografie i dekoracje. Ani przez chwile nie czułem się jak świadek prawdziwych wydarzeń tylko jak widz w teatrze. W filmie bazującym na faktach!

Obraz tamtych czasów jaki rysuje przed nami Spielberg nie przystaje do tego co znamy z historii. Komuniści wcale nie są tacy źli. No są nieprzyjemni i generalnie gorsi od ludzi z USA, ale i tak sympatyczni. Za to amerykanie tez bywają źli, nerwowi, ale jednak i tak są najlepsi, bo zawsze znajdzie się bohater rzucający nadętymi bzdetami o konstytucji. Poza tym jeszcze był mur gdzie strzelali, czołgi i w ogóle niby-straszno. Ale - no właśnie - wcale nie straszno. Stylistyka jest, sam nie wiem, trochę przerysowana, jakby baśniowa? No taka Spielbergowska, ale nie pasująca do mrocznych czasów. które pokazuje. Akurat dopiero co przeczytałem Imperium Ryszarda Kapuścińskiego i w filmie nie ma ani pól "homo sovieticusa" z krwi i kości. Cierpi na tym realizm, a jakiekolwiek zaangażowanie się w wydarzenia graniczy z niemożliwością. Jakby ktoś sobie wziął za punkt honoru zrobienie produkcji o zimnej wojnie tak, żeby każdy powyżej dziesiątego roku życia zrozumiał. Bo, prawdę mówiąc, film spokojnie można pokazać dzieciom. Główne przesłanki do wniosku, że za żelazną kurtyną było paskudnie to fakt, że był tam mróz, ciągłe ciemności i brzydsi ludzie. A już dwie sceny w podmiejskiej kolejce w Nowym Yorku gdzie raz spoglądają na Donovana tak, a za drugim razem inaczej... to już było po prostu zagranie jak z bajki dla dzieci. Tak taniej, tandetnej symboliki nie widziałem w filmie dla dorosłych dawno.

Cały film taki jest. Operuje bardzo prostymi środkami, żeby czasem jakaś scena, jakiś bohater nie wydali się dwuznaczni, nie daj boże wieloznaczni, wielowarstwowi. Dzielny pilot, uczciwy adwokat, honorowy szpieg, nerwowy agent CIA. Ble. Ciężko się to oglądało, oj ciężko. Nie mnie dyktować co ma Spielberg robić dalej, ale takie filmy jak ten nie przynoszą mu chluby. To chyba najsłabszy film Spielberga jaki widziałem do tej pory (Indiany Jonesa 4 nie liczę, to było poniżej jakichkolwiek standardów).

Na koniec osobny akapit o Oscarze dla Rylance'a za drugoplanową rolę męską. Nie widziałem jeszcze tylko The Big Short, ale KAŻDY z pozostałej trójki nominowanych był lepszy. Ruffalo na pewno, a Stallone i Hardy to w ogóle inna liga. Kolejny Oscarowy bzdet, ale ten akurat rozumiem. Głosowali głownie starsi ludzie z akademii i dla nich taka stara szkoła robienia filmów to pewnie podroż do czasów świetności i młodości. Szkoda, że przy tej okazji nagrodzono nie tego co trzeba. Nie pierwszy i nie ostatni raz. 5/10

http://zabimokiem.pl/zimna-wojna-dla-opornych/

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 6 marca 2016, o 19:35
autor: Ptaszor
Właściwie nic dodać, nic ująć. Ale potem patrzy się na autorów scenariusza, braci Cohen, i myśli się: co by było, gdyby to oni reżyserowali? Czy wtedy konwencja "baśniowa" byłaby bardziej ironiczna, mroczniejsza i bliższa rzeczywistości? Czy zrezygnowaliby ze sceny z tramwaju? Czy dodaliby więcej humoru?
Film rzeczywiście nadęty jak przestawienie teatralne, cholera, nawet budowanie napięcia w tym nie wychodzi - patrz: finałowa scena przekazania szpiegów. No trochę ta stara szkoła zrobiła się zbyt przewidywalna.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 6 marca 2016, o 21:17
autor: SithFrog
Ptaszor pisze:Film rzeczywiście nadęty jak przestawienie teatralne, cholera, nawet budowanie napięcia w tym nie wychodzi - patrz: finałowa scena przekazania szpiegów.
Na tej scenie było mi tak wszystko jedno, że miałem nadzieję na jakąś niespodziewaną strzelaninę, mimo braku takiego faktu w historii.

Argo pokazało jak robić film gdzie wiesz jak się skończy, a i tak emocje sięgają zenitu.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 8 marca 2016, o 09:23
autor: Pquelim
Deadpool
Okazało się, że to jednak ja sam dałem się wrobić w clever marketing.
Film jednak jest komedią romantyczną skrojoną pod Walentynki.
Uśmiałem się kilka razy, kilka razy strzeliłem facepalma.
Nie znam komiksu, nie wiem na ile to jest wierne oryginałowi, ale nie spodziewałem się że będzie aż tak cukierkowo i słodziutko. Nawet nie zapamiętałem jaki był główny wątek fabularny, oprócz tego, że Ryan Reynolds wstydził się pokazać twarz przed ukochaną.
Z jednej strony kawał dobrej zabawy, z drugiej strasznie wieje komercyjną szmirą. Uśredniając wychodzi przeciętnie, ale daję bonus za całkiem sympatycznego głównego bohatera.
7/10

Mgła (The Fog 1980)
Klasyczny horror mistrza Carpentera z poczatku lat osiemdziesiątych. Ma w sobie magię amerykańskich dreszczowców z tamtego okresu, a nawet wcześniej - opowieść utrzymana w stylu retro, narracja wyważona i niespieszna. Jak zwykle u reżysera największą zaletą jest zbudowana atmosfera osaczenia i nadprzyrodzonej grozy. Świetne kreacje aktorskie i sugestywny podkład dźwiękowy. Jest wszystko, czego trzeba oczekiwać po jakościowym kinie grozy. Sama fabuła prosta i raczej bez fajerwerków, ale dla klimatu zdecydowanie warto.
7/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 8 marca 2016, o 09:52
autor: Jutsimitsu
Pquelim pisze:Nawet nie zapamiętałem jaki był główny wątek fabularny
A był jakiś? Ja tam daję 8/10 właśnie dlatego że fabuła była nieistniejąca. Ale dobrze, że film "wstępu" już gotowy. To może coś się rozwinie dalej.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 8 marca 2016, o 22:50
autor: ThimGrim
Polowanie na drużbów (The Wedding Ringer)

Jorge Garcia pozamiatał. Reszta w zasadzie do dupy, choć kilka można zrobić ha ha ha. Siadaj, szóstka.

6/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 9 marca 2016, o 18:51
autor: SithFrog
Big Short (The Big Short) - Hollywood działa teraz jak chińskie firmy hi-tech. Jak coś nowego pojawia się na rynku w poniedziałek, to w środę Chińczycy mają prototyp własnej wersji, a w piątek wypuszczają gotowy produkt. Podobnie fabryka snów. Pierwsze filmy o ataku terrorystycznym z 11 września 2001 pojawiły się ledwie cztery czy pięć lat po zamachu. Nie inaczej jest w przypadku kryzysu finansowego z lat 07/08. Był już niezły Margin Call, bardzo dobry, dokumentalny Inside Job, a teraz swoje trzy grosze dorzuca reżyser Adam McKay.

Big Short to film oparty o prawdziwe historie kilku osób. Genialny i trochę aspołeczny strateg funduszu, arogancki japiszon z wielkiego banku, nerwowy bankier z misją ratowania świata i dwóch młodych chłopaków, którzy maja talent do mnożenia gotówki. Ekipa ta, mniej lub bardzie niezależnie od siebie, odkryła źródło kryzysu zanim jeszcze ktokolwiek podejrzewał, że finansowa bomba atomowa zatrzęsie całą światową gospodarką. Jako, że posiadanie informacji w tym biznesie to klucz do sukcesu - wszyscy postanawiają zrobić na tym interes.

Nie ukrywam, temat bardzo ciekawy, ale ciężko oglądało mi się Big Shorta. Wina za to obarczam reżysera, który postawił na bardzo dynamiczny, wręcz teledyskowy montaż połączony z pseudo-dokumentalizacją i przełamywaniem tzw. czwartej ściany. Mamy więc co jakiś czas półsekundowe, pocięte migawki z popkultury, od których można dostać padaczki. Chwilami obrazy migają przed oczami z prędkością stroboskopu. Mamy tu sporo scen kręconych trzęsącą się kamerą, niejako z ręki. Jest wreszcie kilka ujęć gdzie aktorzy czy inni celebryci zwracają się do widza tłumacząc mu zawiłości świata finansów. Forma momentami przeszkadzała mi w spokojnym odbiorze treści, czułem się jak na lekcji matematyki przy włączonym na cały regulator telewizorze, na którym ktoś co sekundę zmienia program.

Pochwalić za to muszę grę aktorską. Christian Bale wypadł znakomicie i jest kolejnym poszkodowanym na tegorocznej gali Oscarów. Steve Carell na początku zbyt kojarzył mi się ze swoimi standardowymi wygłupami, ale im dalej tym lepiej. Ryan Gosling próbował zagrać swoją wersję DiCaprio z Wilka z Wall Street, ale nie siadło. Reszta ekipy poprawnie, ale bez błysku.

Nie do końca rozumiem, jaki plan miał McKay, robiąc swój film. Z jednej strony wyraźnie potępia banki, regulatorów i świat finansjery za przekręty, oszustwa. Wskazuje, że zapłacą maluczcy utratą domów, pracy, a najbardziej odpowiedzialni nie poniosą kary. Z drugiej strony wszyscy bohaterowie filmu są pokazani w dość pozytywnym świetle, a prawda jest taka, że po odkryciu bańki i szwindlu nie powiadomili nikogo, nie podnieśli larum tylko postanowili na tym zarobić. Do prasy udali się dopiero wtedy kiedy ich własna inwestycja była zagrożona. Jedynie postać grana przez Carella zdaje się to zauważać, ale wspomina o tym raz, półgębkiem. Nie pasowało mi to szczególnie, że kilka ckliwych scen sugeruje, że wszystkiemu winni finansiści, a ludzie biorą kredyty powyżej możliwości, bo są poczciwymi marzycielami.

Jeśli interesuje cię temat kryzysu 07/08 i chcesz go poznać w maksymalnie lekkiej, przyswajalnej formie - The Big Short jest dla ciebie. Jeśli jednak wolisz mieć tą wiedzę podaną za pomocą dobrego filmu dokumentalnego, albo spójnej fabuły - polecam wspomniane wcześniej Inside Job i Margin Call. 6/10

http://zabimokiem.pl/finansowo-kryzysowy-stroboskop/

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 14 marca 2016, o 20:42
autor: SithFrog
Snowpiercer: Arka przyszłości (Snowpiercer) - Snowpiercer nie pozostawi nikogo obojętnym. Albo dasz się porwać historii bohaterów, emocjom i akcji, albo zaczniesz rozkminiać sens i logikę otoczki fabularnej, a wtedy brak spójności zasłoni wszystkie zalety filmu. Po seansie zaliczam swoja skromną osobę do pierwszej z wymienionych grup.

W niedalekiej przyszłości wymyślono substancję, która rozpylona w atmosferze cofa skutki efekty cieplarnianego. Jak to bywa - wyszło aż za dobrze. Klimat gwałtownie się oziębił, nastała nowa epoka lodowcowa, cała ludzkość wymarła. Prawie cała. Została niewielka ekipa zamieszkująca... pędzący pociąg. Tytułowy Snowpiercer to samowystarczalny skład kolejowy wymyślony i stworzony przez ekscentrycznego naukowca - Wilforda. Trasa wiedzie przez wszystkie kontynenty, jest zapętlona i jej pokonanie zajmuje okrągły rok. Kolejne wagony to modelowy przekrój społeczny: z przodu najbogatsi, potem klasa średnia, a w ostatnich wagonach nędzarze. Żywią się byle czym, mieszkają w paskudnych warunkach i żyją pod militarnym butem bogatych. Tego typu sytuacja prowadzi tradycyjnie do rewolty - pasażerowie z końca składu zamierzają wzniecić klasową rewolucję i przebić się do lokomotywy.

Tak. Pomysł brzmi absurdalnie, a masa logicznych dziur nie pomaga. Jak jesteś widzem typu "a kto serwisuje tory?", "jak to w ogóle możliwe?", "tory przez ocean?" to musisz sobie odpuścić ten film. Zawiedziesz się niemal na pewno. Moja optykę zmieniły napisy początkowe. Snowpiercera nakręcił koreański reżyser -Joon-ho Bong - i widać to na każdym kroku. To bardziej baśniowa, mroczna metafora niż film, do którego należy przykładać bezlitosną logikę. Owszem, morał historii nie jest ani nowy, ani specjalnie odkrywczy, ale mnie ten świat przedstawiony wciągnął po same uszy. Oglądając Snowpiercera miałem dwa skojarzenia - z jednej strony z indonezyjską serią The Raid, z drugiej z ponurą wersją anime.

Niewiele tu kina akcji rodem z USA, za to dużo genialnych, bardzo plastycznych ujęć. Nigdy bym nie przypuszczał, że z klaustrofobicznych pomieszczeń w pociągu można wyciągnąć aż tyle. Każdy wagon to osobny świat, osobna funkcjonalność. Od wytwarzania jedzenia, przez rzeźnię, wodociągi czy szkołę (genialna scena!). Podoba mi się ciągłe balansowanie między przerysowanymi, groteskowymi wręcz momentami, a takimi gdzie jest naprawdę ostro i brutalnie. Tu pojawia się mój główny zarzut. Mam wrażenie, że twórcom zabrakło odwagi, żeby pójść dalej. Przemoc jest pokazana do pewnego momentu, a potem kamera ucieka i chowa przed widzem najgorsze. Trochę to osłabia przekaz. Szkoda.

John Hurt, Tilda Swinton, Chris Evans - obsada jest imponująca i takie też są kreacje aktorskie. Evans, znany głównie z roli kapitana Ameryki, daje tu prawdziwy popis. Przyznam, że w ogóle się po nim nie spodziewałem takiego warsztatu. Podobała mi się tez rola Eda Harrisa, wypadł bardzo dobrze, tylko mam jeden problem. Za bardzo przypominał mi tu swoje wcielenie z Thruman Show. Miałem wrażenie, ze to ta sama postać.

Snowpiercer to bardzo ciekawa i świetnie zrealizowana dystopia, której finał jest satysfakcjonujący. Szkoda, że film przeszedł gdzieś bokiem i kompletnie bez echa, bo zasługuje na uwagę. Najważniejsze to podejść do niego z odpowiednim nastawieniem. Nie szukać dziur w szczegółach świata przedstawionego tylko zaangażować się w historię, którą opowiada. Z takim podejściem nie powinniście się zawieść. 7/10

http://zabimokiem.pl/arka-na-szynach/

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 15 marca 2016, o 11:09
autor: Piccolo
Jak przeszedł bokiem jak właśnie dyskusje na temat tego czy jest dobry czy szmirowaty toczyły się przez dobry miesiąc po premierze.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 15 marca 2016, o 20:01
autor: Voo
Jakie dyskusje. Przecież jest dobry. Ptaszor tak uważa, Żaba tak uważa, ja tak uważam, czyli jest dobry, nie?

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 15 marca 2016, o 20:50
autor: SithFrog
Voo pisze:Jakie dyskusje. Przecież jest dobry. Ptaszor tak uważa, Żaba tak uważa, ja tak uważam, czyli jest dobry, nie?
No raczej.

Piccolo: naprawdę? Ja to znam tylko z forum, nie wiedziałem nawet, że był w dystrybucji kinowej.

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 15 marca 2016, o 22:38
autor: Pquelim
ja tez snowpiercera chwaliłem.
i nie był u nas w kinach, wyszedł dopiero na dvd rok po premierze

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 15 marca 2016, o 22:47
autor: SithFrog
Hazardziści (Rounders) - Student prawa ze smykałką do pokera - Mike (Matt Damon) - stawia pewnego dnia całe swoje oszczędności w nielegalnej rozgrywce w pokera. Nie wszystko idzie po jego myśli. Rzuca ten sport i próbuje zostać uczciwym obywatelem studiując w dzień, zarabiając w nocy na kiepsko płatnych etatach. Kiedy pewnego dnia jego kumpel Robal (Edward Norton) wychodzi z więzienia, Mike mimowolnie wraca do stołu z kartami.

Wiele słyszałem o Hazardzistach, więc wiele się spodziewałem, ale niewiele dostałem. Film jest niezły, Norton i Damon stanowią ciekawy i dość kolorowy duet. Sporadycznie na ekran wpada John Malkovich i kradnie show. Sposób pokazania pokera jest na pewno bardziej wierny prawdzie niż te wszystkie emocjonujące pseudo-rozgrywki a'la Casino Royale. Brakowało mi jednak czegoś więcej. Kiedy ekipa odchodzi od stołu i zajmujemy się życiem prywatnym Mike'a - robi się po prostu nudno. Kompletnie nie interesowała mnie ani jego ewentualna kariera prawnika, ani tym bardziej bezpłciowa i bezbarwna dziewczyna. Nie podobały mi się też realia. Honorowi gangsterzy przegrywający małe fortuny i godzący się z tym bez problemu? Czekałem aż zacznie się łamanie nóg, pobicia i betonowe kalosze, ale nic z tego. Trochę to naiwne.

Reasumując - można zobaczyć, ale nie trzeba. Klimatyczne sceny gier i emocjonujące rozdania to za mało, żeby nie znudzić przez dwie godziny. Ja między tymi scenami ziewałem i patrzyłem na zegarek więc nie mogę nikomu polecić. No, może tylko maniakom pokera. Miałem dać piątkę, ale będzie jeden ekstra za uroczą i uwodzicielską Famke Janssen. 6/10

http://zabimokiem.pl/po-po-po-poker-fejs/

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 20 marca 2016, o 10:28
autor: Voo
Wielki Liberace (Behind the Candelabra)

Warto zobaczyć ten film dla tej fantastycznej charakteryzacji, dla kostiumów i niezłych kreacji aktorskich. Niestety, moim zdaniem, to już koniec listy pozytywów. Nie wierzę, że Władziu Liberace był tylko i wyłącznie starym, zdziwaczałym, obleśnym pedrylem otaczającym się młodymi obleśnymi pedrylami. Z tego co czytałem wynika, że był jednak estradowym fenomenem, porywającym słuchaczy swoimi występami, muzykiem niesamowicie popularnym i lubianym. W wykonaniu Michaela Douglasa wypadłby pewnie ciekawiej jako postać wielowymiarowa, godna podziwu i pożałowania, żyjąca we własnym odrealnionym świecie. Być może dla Amerykanów Liberace jest postacią na tyle znaną i oczywistą w tej lepszej, oficjalnej wersji, że Soderbergh nie chciał w ogóle tracić czasu na takie wątki. Zamiast tego dostaliśmy więc sceny siedzenia z kochankiem w wannie, kłótnie małżeńskie kto powinien być z tyłu podczas seksu, buziaczki, łzy, przytulanki, powłóczyste spojrzenia, umięśnione tyłki w złotych stringach, przytulanie piesków i inne podobne scenki rodzajowe przez dwie godziny. Przy tych nazwiskach zaangażowanych w projekt i samym temacie spodziewałem się więcej. 5/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 20 marca 2016, o 18:24
autor: PIOTROSLAV
Powrót (the daughter)

Polecam, bardzo fajny film, dobra obsada, świetna gra aktorska. Na podstawie "dzikiej kaczki" ippsena. 8,5/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 21 marca 2016, o 22:22
autor: SithFrog
Niezniszczalny (Unbreakable) - Wszyscy znają Coco Jambo. Wielki hit wakacji 1996 roku. Piosenka wyciągała na parkiet nawet zawodowych informatyków we flaneli. Mało kto kojarzy jakikolwiek inny hit grupy Mr. President, ba, mało kto kojarzy nazwę zespołu. Zaczynam odnosić wrażenie, że M. Night Shyamalan to reżyserski odpowiednik Mr President. Zrobił naprawdę niesamowity film - Szósty zmysł - okrzyknięto go rewelacją i wschodzącą gwiazdą Hollywoodu, a potem było tylko gorzej. Po takich strzałach w stopę jak Osada czy The Happening teraz nadrobiłem kolejny film Shyamalana - Niezniszczalny.

David Dunn (Bruce Willis) - ochroniarz w średnim wieku jest jedynym, który przeżył potężną katastrofę kolejową. Nie tylko przeżył - wyszedł z niej z bez jednego zadrapania. Wygląda na to, że chłop jest niesamowitym szczęściarzem. Kiedy jednak w jego życiu pojawia się Elijah Price (Samuel L. Jackson) - specjalista od komiksów chory na wrodzoną łamliwość kości - wszystko zaczyna wskazywać, że o tym jak potoczyło się życie Davida niekoniecznie decydował tylko i wyłącznie zwykły fart.

Niezniszczalny zaczyna się intrygująco. Bohaterowie opowieści mają swoje problemy, nic tu nie jest doskonałe. Pojawienie się Price'a zmienia ton z dramatu rodzinnego na thriller, a potem... a potem jak w innych filmach Shyamalana, następuje gwałtowny zjazd i wszystko siada na tyłku. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo może ktoś jednak obejrzy. Problem w tym, że reżyser jest mistrzem jednej sztuczki i jeśli widziało się 2-3 jego filmy, każdy kolejny wydaje się być zbudowany w oparciu o ten sam schemat. Sprawia to, że łatwo przewidzieć teoretycznie nieprzewidywalne zwroty fabularne, a bez elementu zaskoczenia - historia wydaje się cienka jak kompot z desek. Po finale Szóstego zmysłu ten w Unbreakable wygląda żałośnie i groteskowo.

To, co czyni Niezniszczalnego filmem dającym się oglądać są kreacje aktorskie. Willis i L. Jackson grają po mistrzowsku, chociaż ten pierwszy znów, jakby grał jeszcze raz to samo co w Szóstym zmyśle. Na drugim planie świetnie wypadła Robin Wright jako żona Dunna. Szkoda, że tak mało czasu poświęcono jej postaci, bo zdecydowanie mogła wnieść do filmu więcej. Na plus zaliczyłbym jeszcze kilka intrygujących ujęć, szczególnie w pierwszej połowie filmu. Ot, zwyczajna scena rozmowy w pociągu pokazana jest w nietuzinkowy sposób.

Każdy kolejny film, który oglądam coraz dobitniej pokazuje, że M. Night Shyamalan swoje Coco Jambo wyśpiewał już na starcie, a potem tylko nieudolnie próbuje zaskoczyć po raz drugi. Niezniszczalnego nie polecam, ale też nie odradzam. Z nudów można obejrzeć, ale to na pewno nie jest film, który zapamiętam na dłużej. 5/10

http://zabimokiem.pl/coco-jambo-shyamalana/

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 22 marca 2016, o 09:33
autor: Pquelim
Człowiek mafii (Heist)
Schabowy z kapustą i grzybami Robertem De Niro w roli podstarzałego mafiozo z reaktywującym się sumieniem. Fabuła bierze po trochu z kazdego oklepanego banału kina gangsterskiego (np. Życie Carlito), a trochę z klasyków kina sensacyjnego (Speed). Schemat ociera się o schemat, ale całość pracuję na emocjonujący seans, w którym widz nie traci zbyt wiele czasu na nude. Plus dla Jeffreya Morgana, który pokazał się z dobrej strony. Warto popić kompotem.
6/10

F/X
Prawie-klasyk amerykańskiego kina lat osiemdziesiątych: Oto filmowy specjalista od efektów specjalnych (wiarygodny Bryan Brown) zostaje wplątany w intrygę sięgającą najwyższych szczytów administracji rzadowej i kilkunastu milionów dolarów. Po piętach depcze mu porywczy gliniarz znany z kontrowersyjnych metod prowadzenia śledztwa (świetny Brian Dennehy), a antagonistami są wysocy rangą, a malutcy pod względem ilorazu inteligencji urzędnicy państwowi kolaborujący z gangsterem. Dzisiaj wiele elementów tego filmu nie robi już żadnego wrażenia, a nieco infantylne zachowanie bohaterów może widza rozbawić, jednak sama akcja jest wartka, nie sposób się tutaj wynudzić podczas seansu, któremu atrakcyjności dodaje naprawdę porządna obsada aktorska. Stare kino, zbyt naiwne na dzisiejsze czasy, ale jeszcze nie tak przebrzmiałe, żeby je dezawuować.
6+/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 27 marca 2016, o 20:21
autor: SithFrog
Psy mafii (Triple 9) - Wirujący seks dwa! Taki powinien być tytuł tego filmu? No bo czemu nie? Jeśli ktoś Triple nine tłumaczy jako Psy mafii, bo wszędzie u nas mafia i Pitbulle to i Wirujący seks ma prawo bytu. Przecież seks świetnie się sprzedaje. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że lepiej niż pocieszne czworonogi i gangsterka... Ech tłumoki tłumacze...

Ekipa pięciu gości obrabia bank. Są wśród nich byli żołnierze i skorumpowani policjanci. Robią brudną robotę dla rosyjskiej mafii. Nie wszystko idzie jak trzeba, a szefowa (Kate Winslet) nie chce zapłacić tylko wyznacza kolejne zadanie. Takie, które może wymagać naprawdę drastycznych decyzji.

Ostrzyłem sobie zęby na ten film, bo zwiastun był bardzo obiecujący. Przywoływał skojarzenia z takimi tytułami jak Gorączka, Ronin, Dzień próby czy The Town Afflecka. Skojarzenia jak się okazało nieprzypadkowe, bo wszystkie składowe tu są. Twardziele, przestępcy, gangsterzy, brudni gliniarze, mafia, uczciwi stróże prawa, brudne dzielnice, gadatliwe dziwki, a do tego brutalność i gęsty klimat. Niestety mimo doskonałych składników koktajl jest raczej ciężko strawny.

Zanim zacznę marudzić - plus za chęci. Mało się teraz kręci dobrego kina akcji z kategorii tych ciężkich i brutalnych. Ostatnie jakie kojarzę to Bogowie ulicy. Poza tym świetna Kate Winslet. Jest praktycznie sama między tabunem facetów z bronią, a jej szefowa mafii przyćmiewa wszystko inne. Dla niej przemoc to żaden wysiłek, żadne poświęcenie, żaden psychologiczny problem. Tortury i morderstwa zleca czytając dziecku bajkę, albo robiąc ciasto. Reszta obsady w porządku, ale bez szału.

To właśnie główny zarzut do filmu. Problem ze skupieniem się na jednej postaci. Trochę jak w Spotlight (inna tematyka, zasada ta sama) - wszyscy grają role drugoplanowe, a głównym bohaterem jest sama opowieść. Niestety, historia nie jest ani specjalnie ciekawa, ani emocjonująca. Z jednej strony autorzy silą się na brutalność i realizm, z drugiej w przypadku postrzelenia policjanta naprawdę cała policja w mieście jedzie na miejsce? CAŁA? Ta scena swoją groteskowością przypomniała mi idiotyczne sceny z Dark Knight Rises, kiedy wszyscy policjanci w mieście zeszli do kanałów.

Trochę żałuję, bo spodziewałem się dużo, dużo więcej. Triple nine da się obejrzeć i wiele scen może się podobać, ale jako całość wycisnął z pomysłu i obsady zdecydowanie za mało w biorąc pod uwagę potencjał. Szkoda. Mimo to kibicuję takim projektom, bo kina sensacyjnego z metką "tylko dla dorosłych" nigdy za wiele. 6/10

http://zabimokiem.pl/wirujacy-seks-dwa/

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 27 marca 2016, o 23:28
autor: Voo
Kapitan Phillips (Captain Phillips)

Poważny, realistyczny, niesamowicie trzymający w napięciu. Do tego bez amerykańskiej flagi i muzycznego łomotu Hansa Zimmera, bez bohatera załatwiającego wszystkich wrogów w pojedynkę i rodziny szlochającej przed telewizorem. Oryginalny temat jakiego w kinie nie widziałem, choć wiem, że Duńczycy nakręcili wcześniej coś podobnego. Niejednoznaczny w ocenie bohaterów, wyjaśniający motywy napastników ale nie rozczulający się specjalnie nad nimi i nie uczłowieczający ich na siłę. Dobry jak zawsze Hanks w roli głównej i szereg nieznanych twarzy wokół niego. Naprawdę bardzo solidne filmowe rzemiosło. 8/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 28 marca 2016, o 14:54
autor: zodi
Lubię postapokaliptyczne klimaty (choć bardziej w kinie niż w życiu) i szukając czegoś właśnie takiego znalazłem dwa filmy:

Nazajutrz (The Day After)
To już leciwa produkcja, 1983 rok (akurat to dobra data dla filmu o wojnie atomowej bo w rzeczywistości właśnie w tym roku świat nie był daleko od jak najbardziej prawdziwej atomowej hekatomby - Able Archer 83). Tym razem wojna rozpoczyna się od kryzysu w Berlinie Zachodnim, drobne incydenty przeradzają się w konflikt na pełną skalę. O samej wojnie słyszymy jedynie w radio, nie jest to film wojenny - akcja dzieje się w miejscowości Lawrence, która miała nieszczęście znajdować się blisko baz rakietowych, które oczywiście były jednymi z głównych celów rakiet sowieckich. Jednym z wątków są zmagania lekarzy, którzy mimo beznadziejności sytuacji próbują pomóc tylu ludziom ilu tylko się da. Oglądamy też rodzinę ukrywającą się w schronie w piwnicy, która musi podjąć decyzję czy wyjść z relatywnie bezpiecznego miejsca i szukać pomocy dla dziecka, które oślepił wybuch. Nie jest to na pewno żadne arcydzieło, a po efektach widać, że powstawało mniej więcej wtedy kiedy ja ;) ale seans nie będzie czasem zupełnie straconym.
6/10

Z jak Zachariasz - Z for the Zachariach
Tytuł zupełnie dla mnie nieznany i o mało zupełnie by mi umknął a byłoby szkoda. Świat po wojnie/katastrofie - tego nie wiemy do końca, nikt nam tego nie wyjaśnia. Ostała się dziewczyna mieszkająca w samotnym domu, w dolinie - ukształtowanie terenu, las, źródło głębinowe wody, sprawiło, że możliwym stało się przetrwanie. Dziewczęcie sobie żyje, gospodaruje, poluje etc. aż nagle zjawia się gość. Dziewczyna się nim opiekuje, bo gość nierozsądnie zachorował, a że gość jest czarnoskóry to liczyłem na interracial :> Sielanka, a potem pojawia się Chris "Piękniś' Pine... Dobry film! Ale przy okazji, już po jego obejrzeniu, zobaczyłem trailer - jak on jest fajnie zmontowany! Po jego obejrzeniu wydaje się, że film będzie zupełnie o czymś innym! :) (no przesadziłem, że zupełnie, ale jest tak pocięty, że pewne sceny mają zupełnie inne znaczenie). Chyba zacznę oglądać trailery filmów, które już widziałem - ciekawe doświadczenie :]
7,5/10

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 28 marca 2016, o 15:08
autor: zodi
drobne błędy, które wpadły mi w oko kiedy przeglądałem nasz agregat recenzji:

- przy filmie Valmont zassało też info o Gattace
- Volver - wyświetla się dwukrotnie, to pewnie kwestia różnego zapisania tytuły w trakcie pisania opisu ?
- Walc z Baszirem - jak wyżej,

pierdoły, ale może ktoś może to poprawić, ludzie na czytają przecież ;)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

: 29 marca 2016, o 19:11
autor: SithFrog
Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (Batman v Superman: Dawn of Justice) - Jest sobie kurier/asystent w Warner Bros. Pictures czy w DC Comics. Nazwijmy go Fred, żeby chronić prawdziwą tożsamość. Fred jest dobrym pracownikiem, nieco zarobionym, ale skrupulatnym. Fred miał wypadek. Niósł wielki stos papierów. Na tym stosie, luźno leżały scenariusze do filmów: Batman z Affleckiem, Man of Steel 2, Batman v Superman, Wonder Woman, Dawn of Justice (League). Fred miał tego dnia pecha i najzwyczajniej w świecie się wygrzmocił. Padł jak długi, a papiery niespięte ze sobą pofrunęły we wszystkich kierunkach. Część wpadła do rzeki, część do koksownika przy ulicy, część pod koła nadjeżdżającej ciężarówki, a część po prostu odleciała w siną dal. Załamany Fred pozbierał to co się dało, bez ładu i składu rzucił na jedna kupkę, a Zack Snyder zrobił z tego film. Dzięki Fred, wielkie dzięki...

Nie wiem czy tak było naprawdę, to tylko jedna z hipotez. Niech komisja Macierewicza sprawdzi. Efekt jest nadal taki sam: Batman v Superman to film pozbawiony spójności, dobrego scenariusza, za to przeładowany postaciami, mało interesującymi wątkami, bez jednej spójnej linii fabularnej. W niecałe trzy godziny seansu upchano masę scen, jedne genialne, inne słabe, ale w sumie nie stanowią opowieści. Jedynie ciąg mniej lub bardziej efektownych filmików. Jak jakaś playlista na youtube. Mam wrażenie, że DC ma kinowy kompleks Marvela i postanowiło dogonić konkurencję sprintem zamiast sensownie rozkładając siły. Ja Avengersów specjalnie nie lubię, zbyt to kolorowe i infantylne, ale Marvelowi trzeba oddać jedno: wiedzą jak to robić. Iron Man, Thor, Cpt. Ameryka, Iron Man 2. W Avengersach znamy już główne postacie i film jest o zespole, nie traci czasu na objaśnianie kto jest kim i jaką ma motywację. Batman v Superman chce zrobić od razu wszystko i pada pod ciężarem własnych ambicji. Dlatego skupię się na ocenie hipotetycznie oryginalnego zamysłu twórców, sprzed wypadku Freda.

Batman z Affleckiem

Wbrew wszelkim malkontentom Ben Affleck jako Bruce Wayne i Batman jest rewelacyjny. Inny niż Bale, inny niż Człowiek-nietoperz w jego wersji to starszy, zgorzkniały facet, który przestał się szczypać z przestępcami. Poszerzył arsenał środków oddziaływania o broń palną, tortury i zabijanie. Nie kryje się w mroku kiedy nie musi. Stawia na krwawą, brutalną konfrontację. Jest detektywem, gadżeciarzem i standardowo ma do pomocy wiernego Alfreda. Jeremy Irons zagrał tak samo dobrze jak Affleck. Mimo kilku scen, które mogli sobie darować - na pewno chętnie zobaczyłbym osobny film z Batmanem w tej wersji.

Man of Steel 2

Mówcie co chcecie. Superman to w założeniu bohater, którego trudno wziąć serio, dlatego też jestem fanem filmu Man of steel, bo to pierwsza inkarnacja Kal-Ela, która nie wzbudza u mnie litości. Pomysł na rozliczanie Supermana przez sąd czy kongres jest świetny i dobrze rozwinięty wątek znów - starczyłby na cały dobry film, który chętnie bym obejrzał. Cavill jest świetny w swojej roli i jedyny problem mam z Lois Lane, która pojawia się trochę w stylu deus ex machina i zachowuje się cokolwiek idiotycznie. Najgorszym elementem tej części jest Lex Luthor. Ludzie skupiali się na hejtowaniu Afflecka, a prawdziwym strzałem w kolano jest właśnie Jesse Eisenberg. Facet jest koszmarny. Zapomniał chyba, którą postać miał zagrać i daje nam karykaturalna, przesadzoną i groteskową wersję Jokera z The Dark Knight. Mimo, że Lex ma całkiem sensowny plan to w ogóle nie czuć ciężaru wydarzeń. Co się facet nie pojawi na ekranie to BvS zamienia się w parodię. Cały wątek powinien wylądować w koszu, bo jego motywacja jest całkowicie niejasna, poza tym, ze chce siać chaos. Znów - kalka z Jokera w wersji Ledgera.

Za dużo też czasu poświęcono na usilne tłumaczenie się z pierwszej części man of Steel. Konkretnie z głównego zarzutu (mi to nie przeszkadzało), że Superman zrobił z Zodem rozpierduchę nie dbając o życie innych. No cóż, gdyby nie zginęły te tysiące to Zod zabiłby potem wszystkich. Tyle, nie trzeba poświęcać kolejnej części na oczywiste dialogi i długie tłumaczenie się przed fanami komiksu.

Batman v Superman

Pojedynek gladiatorów, szumnie zapowiadany od początku produkcji, w filmie trwa 5-10 minut i wygląda całkiem dobrze. Pomijam fakt, że trochę przesadzili z widowiskowością (Po cholerę Batman robił jojo z Supka? Co to za technika walki?) - w kinie walka robi wrażenie i tyle. Szkoda, że jej finał już nie. Zmiana tonu, nastawienia do siebie obu stron następuje w ułamku sekundy i na twarzy widza maluje się wielkie WTF. Co ja pacze? Co się stało? Kolejny wątek, który potraktowano po macoszemu byle upchać ile się da. Scena, w której staja twarzą w twarz robi wrażenie, ale jest bez sensu. Batman ściga pewnych niemilców i nagle Superman mu przeszkadza. Wątek pościgu nagle się urywa i tyle. Już nawet nie wspominam, że w The Dark Knight pojedynek na ulicach Gotham był sto razy lepiej nakręcony, bo po co? Nie kopie się leżącego...

Wonder Woman

Gal Gadot jako WW jest i tyle można o niej powiedzieć. Przewija się gdzieś tam na trzecim planie. Coś jak Cpt. Phasma w nowych Star Warsach, ot, może ciut jej więcej. Albo gdzieś jedzie, albo coś kombinuje, ale kogo to obchodzi? Dla kogoś, kto nie zna komiksów jest całkowitą zagadką, w ogóle jej nie poznajemy, a nagle bach! Staje się równoprawnym uczestnikiem ostatniej bitwy. Bo tak. Co nią kieruje? Kulawy scenariusz. A już scena jak się pojawia w stroju i nagle z całkowitej czapy leci muzyka rockowa - ojej, mokry sen każdego dziesięciolatka, ale niekoniecznie materiał do poważnego filmu. Zdecydowanie chcę zobaczyć coś więcej, może być nawet standardowe "origin story" - to nie jest postać znana miłośnikom kina.

Dawn of Justice (League)

Tu też jest grubo. Poza tym, że przez cały seans przewijają się główni członkowie Justice league mamy jeszcze na siłę wrzuconą scenę z pewnym mailem. To było dopiero słabe. Nie chcę pisać w detalach, bo byłby to w jakimś tam sensie spojler, ale nie pamiętam bardziej na siłę wrzuconej, niepotrzebnej sceny w jakimkolwiek filmie. Na szybko do głowy przychodzi mi jedynie Thor i wizja Ragnarocka w Age of Ultron. Może i to są smaczki dla wielbicieli komiksów, ale podane z wyczuciem i elegancją słownia w składzie porcelany. Doomsday jest dokładnie taki jak w materiałach promocyjnych. Bezmózga maszyna do zabijania o wyglądzie trola jaskiniowego z Władcy Pierścieni. A dlaczego w ogóle Justice League musi się uformować? Bo Bruce Wayne ma złe przeczucie! Tak, to jedyny powód.

Tak to właśnie wygląda. Pięć filmów, z każdego powyciągano kilka momentów i skręcono do kupy bez pomysłu. Do litanii wad dorzuciłbym jeszcze późno-nolanowskie dialogi. Tu się nie rozmawia, tu się przemawia. Każdy ma przygotowany zestaw bardzo poważnych i groźnie brzmiących tekstów i wygłasza je z grobową miną. Dwa (dosłownie) momenty gdzie pojawia się jakiś żart wypadają tak naturalnie jak usta i piersi Natalii Siwiec. Dalej narzekając: wspomniany wcześniej troll jaskiniowy to nie jedyny element podobny do trylogii Władca Pierścieni. Kolejnym jest zakończenie filmu, które składa się z trzech czy czterech zakończeń, w dodatku pociętych dziwacznie pod względem chronologii.

Na początku seansu na ekranie pojawia się sam Snyder. Gratuluje widowni, że są jednymi z pierwszych, którzy zobaczą jego dzieło i prosi o dyskrecję. O niezdradzanie innym detali, żeby ich doświadczenie w kinie było tak samo intensywne jak nasze. Szkoda, że sam Snyder o to nie zadbał i słynny już zwiastun oskarżony o to, że pokazuje cały film w pigułce okazuje się winny tego zarzutu.

Wierzę, że będzie masa ludzi, którym się ten film spodoba - szanuję Wasze zdanie. Jest tak samo istotne jak moje, pana czy pani. Dla mnie to ogromny zawód i nie wiem czy coś w tym roku będzie mnie w stanie zawieść bardziej. Poszedłem do kina z dużą rezerwą po pierwszy recenzjach więc to na pewno nie wina zbyt dużych oczekiwań. Jest w tym filmie kilka fajnych scen, ale wszystko do kupy jest filmem złym, źle napisanym i pozbawionym scenariusza, który miałby ręce, nogi, bohaterów, uzasadnione motywacje i zdrowy rozsądek. Nie wiem czy to wina Snydera czy kogoś z DC. Ewidentnie chcieli jednym filmem zrobić to, co Marvel osiągnął za pomocą pięciu pełnometrażówek i bardzo, ale to bardzo nie wyszło. A potencjał był ogromny. Wycięte, dodatkowe 30 minut materiału, które pojawi się na Blu-rayu niczego w tym temacie nie zmieni. Wielka szkoda. Trzy na dziesięć, naciągane. 3/10

http://zabimokiem.pl/cos-ty-narobil-fred/