FSGK.PL

A ja jutro jadę na szkolenie z CAM do Bielsko - Biała Zawsze coś

no proszę, to będziesz technolog pełną gębą!

A ja od kilku tygodni siedzę i klikam co kilkanaście minut 'run testsuite' I generalnie nic więcej...

Znaczy co, masz ustawione testy automatyczne i tylko sprawdzasz czy przechodzą?

Taaa... Do czasu aż moduł który mam automatyzować nie zostanie skończony...

Nie zazdroszczę, ja chociaż muszę pisać testy. Lub ewentualnie robić testy manualne.

Dragon_Warrior pisze:

Alexandretta pisze:Ja się powoli przymierzam do zmiany branży. Przez chwilę się zastanawiałam właśnie czy nie uderzyć w testowanie, ale po przemyśleniu tematu uznałam, że bazy danych będą ciekawsze ;p

chyba że to ironia

Akurat praca w BI może być bardzo ciekawa. Wymaga nie tylko umiejętności pracy z bazami danych ale tez w dużym stopniu znajomości biznesu i umiejętności przenoszenia wymagań klienta na docelowe raporty. W poprzedniej firmie BI-owcy zwykle pracowali bezpośrednio u klienta. No i takich specjalistów jest bardzo mało.

probowalem sie dostac w BI pare razy... strasznie nielatwe to zadanie

Oglądałem sobie ostatnio w TV program o dźwigach i wielkich budowach. Pomyślałem sobie - co za klawa praca. Sterujesz sprzętem za miliony, masz w kabinie dżojstiki i ekrany prawie jak w myśliwcu, odwalasz swoje a potem idziesz do domu z wolną głową. Podobnie zawsze mnie bierze jak oglądam wielkie ciężarówki wywożące urobek z kopalni odkrywkowych

Jako yntelygent miewam takie napady czasem, że najchętniej rzuciłbym wszystko w pizdu i został operatorem czegoś wielkiego, żółtego, co zrobił Caterpillar Np. tej takiej kuli do burzenia, uwielbiam burzenie

Myślicie, że takie skrajne przebranżowienie jest w ogóle możliwie? Nie mówię, że marzę o pracy na budowie chlewu w Kąkolewie ale drapacz chmur w Dubaju - czemu nie

Voo pisze:Pomyślałem sobie - co za klawa praca. Sterujesz sprzętem za miliony, masz w kabinie dżojstiki i ekrany prawie jak w myśliwcu, odwalasz swoje a potem idziesz do domu z wolną głową.

Na zachodzie może tak. U nas robisz pracę za dwóch albo trzech, sam naprawiasz ten żuraw i pracujesz co najmniej 12 godzin dziennie za średnią krajową (jak dobrze pójdzie). Do tego musisz pracować z idiotami, którzy nie potrafią opanować używania walkie-talkie.

Voo pisze:Myślicie, że takie skrajne przebranżowienie jest w ogóle możliwie?

Jak najbardziej. Myślę, że wiele poważnych firm chętnie przyjęłoby kogoś z całym mózgiem. Ale w Polsce na kokosy nie ma co liczyć, nawet na tych największych, za to na pewno na mnóstwo nadgodzin. Swoją drogą mieliśmy na jednej z farm wiatrowych najwyższy żuraw samojezdny w Polsce (5 w Europie). Takie bydlę:
http://www.muhantnc.com/data/bbsData/13643448751.jpg

Z bliska robi niesamowite wrażenie.
A z doświadczenia mogę powiedzieć, że wielkie maszyny to jest to. Jeździłem trochę koparką gąsienicową i betonowozem (gruszką) i to trochę jak dostać wielki zestaw lego.

Z tego co ktoś mi na szkoleniu z zarządzania projektami opowiadał, to wykwalifikowany operator walca czy innego spychacza przy budowie wyciąga 5-6 tys na rękę, ale jest tak jak mówisz - 12 godzin dziennie i zapierdol.

Do przekwalifikowania się pewnie kurs wystarczy, ale to jest magia unii - kursy są drogie ale unia się dokłada. Nie wiem, jakie warunki trzeba spełnić... W przypadku moim, firma jakoś to załatwiła i mieliśmy szkolenie IPMA D za grosze.

Nie mówię, że marzę o pracy na budowie chlewu w Kąkolewie ale drapacz chmur w Dubaju - czemu nie

no nie wiem - już na 30 metrach potrafi ponoć ładnie bujać a tam to raz, że buja dźwig a i sam budynek pewnie już ma odchylenia liczone w metrach

Guldan buduje różne rzeczy w Emiratach chyba. Możesz do niego zawsze napisać Voo.

Ale Guldan to robił chyba wykończenie wnętrz, nie zmieścisz żurawia w pokoju

Voo - zatrudnij sie jako Roughneck na platformie. Szczegolnie fajne jest morze polnocne. Miesiac zapierdalania, miesiac odpoczynku. Kasy jest tyle, ze na odpoczynek mozesz sobie wbrac dowolne miejsce na swiecie.

http://en.wikipedia.org/wiki/Roughneck

LLothar pisze:Voo - zatrudnij sie jako Roughneck na platformie. Szczegolnie fajne jest morze polnocne. Miesiac zapierdalania, miesiac odpoczynku. Kasy jest tyle, ze na odpoczynek mozesz sobie wbrac dowolne miejsce na swiecie.

http://en.wikipedia.org/wiki/Roughneck

I nie mozna byc w pracy z rodzina? Count me in

wyglada to mniej wiecej tak:

Jestem ciekaw ile musi trwać szkolenie, żeby sobie i komuś innemu krzywdy nie zrobić :F

e tam szkolenie... jest wysoki turnover penwo

cns pisze:Jestem ciekaw ile musi trwać szkolenie, żeby sobie i komuś innemu krzywdy nie zrobić :F

Zalezy gdzie. W Norwegii pewnie z 6 miesiecy. W USA to tylko pogadanka przed robota . Nie jest az tak niebezpiecznie, choc sporo, szczegolnie starszych, pracownikow nie moze juz 5 piw zamowic za jednym zamachem.

greeny pisze:

Dragon_Warrior pisze:

Alexandretta pisze:Ja się powoli przymierzam do zmiany branży. Przez chwilę się zastanawiałam właśnie czy nie uderzyć w testowanie, ale po przemyśleniu tematu uznałam, że bazy danych będą ciekawsze ;p

chyba że to ironia

Akurat praca w BI może być bardzo ciekawa. Wymaga nie tylko umiejętności pracy z bazami danych ale tez w dużym stopniu znajomości biznesu i umiejętności przenoszenia wymagań klienta na docelowe raporty. W poprzedniej firmie BI-owcy zwykle pracowali bezpośrednio u klienta. No i takich specjalistów jest bardzo mało.

Na początek będę próbowała się wbić na DBA. A jak poznam temat, to będzie mi łatwiej określić konkretny kierunek dalszego rozwoju.

Już myślałem, że bonzo życzliwie zaserwuje mi poniższy filmik




LLothar - nie chodzi o stricte zapierdalanie. Jak pomagałem przy budowie domu rodziców albo mojego to zawodowi budowlańcy, starsi ode mnie goście, którzy pewnie nigdy w życiu nie byli na siłce ani nie przebiegli kilometra zapieprzali aż miło a ja na drugi dzień nie mogłem się ruszać Jak przez lata jesteś biurwą to się pewnie od tego nie ucieknie. Możesz być zdrowy i sprawny ale nie umiesz zapierdalać. Natomiast bycie operatorem czegoś WIELKIEGO i przy okazji pomachanie łopatą - to by mnie pewnie nie zabiło

Wiadomo, że to są jakieś napady charakterystyczne dla mojego wieku ale kto powiedział, że całe życie musi wyglądać tak samo? Na razie muszę odchowywać dziecko ale jak dorośnie to... No kurde, chyba coś zmienię w swoim życiu Oczywiście, że chciałbym tak pracować na zachodzie, najlepiej w ciepłym kraju. Zasuwanie na budowie zimą pewnie nie należy do najprzyjemniejszych. Nadgodziny? Teraz mam ich niewiele ale za stres i ciągłe myślenie o robocie nikt ci nie policzy. Średnio płatne? Ha, no tak, w końcu teraz ludzie po studiach "wszystko i nic" zarabiają kokosy [ironia]

Przynajmniej można by na starość pokazać wnukowi jakiś most albo wieżowiec i powiedzieć - robiłem przy tym No i pojeździć sprzętem za miliony, kto sobie może na coś takiego pozwolić na co dzień?


Crow - masz prawko kat C?

mój brachol operował takim samojezdnym żurawiem, firma z Białegostoku, z tego co wiem nawyższy mieli 300 i to był jeden z kilku w Polsce. Robota raczej no-limit, bo jak się coś przy budowie rozpiździ to wiadomo że się nie złożysz i czekasz czasami parę dni. Nominalnie wyciągał circa 3k na rękę, ale że z nadgodzinami sumowało mu się czasem do okolic 300h/mies, to wypłaty oscylowały w okolicach piątki.
Popracował tak siedem-osiem lat, wszystkie papiery i uprawnienia robił na własny koszt. Rzucił w zeszłym miesiącu, jak go chcieli n-ty raz przenocować w baraku zamiast zapłacić za hotel w delegacji.

Takie pytanie: jaką klauzulę dot. danych osobowych umieszczacie w swoim CV? Bo co rusz spotykam się z inną, a dodatkowo od tego roku obowiązującą jest ponoć jeszcze inna.

EDIT: A tak w ogóle - dostałem dwumiesięczny staż jako SEO Copywriter. Pieniądze na poziomie "przetrwalnika", ale krótki czas oznacza, że jak będzie kupa, to przynajmniej dużo nie stracę.

Obowiązująca klauzula oznacza tylko obowiązującą podstawę prawną na jaką się powołujesz. Nie ma oficjalnej wersji całej klauzuli.

A w praktyce jeżeli wysyłasz CV na ogłoszenie, to ZAWSZE wysyłaj dokładnie kropka w kropkę taką o jaką proszę (zazwyczaj na końcu ogłoszenia). A jeżeli nic nie jest napisane, to po prostu na najnowszą ustawę, z ogólnie przyjętym tekstem.

Ja chyba sie zaczne juz rozgladac za nowa robota... patrzac na optymistyczne symptomy mojej obecnej firmy. Szkoda tylko ze magicznej bariery 2lat jeszcze nie przekroczylem, wiec raczej poza polska nie mam co liczyc

Ja mam cv tylko po angielsku i mam tam jakieś 'I herebly agree...'

A ja dorobiłem się kolejnego śmiesznego papierka w CV, CAE się zowie. Może się kiedyś przyda.

Stalker1984.pl pisze:A ja dorobiłem się kolejnego śmiesznego papierka w CV, CAE się zowie. Może się kiedyś przyda.

Niezbędny nie jest, ale na pewno nie zaszkodzi, a czasami może i pomoże.

LLothar pisze:

Stalker1984.pl pisze:A ja dorobiłem się kolejnego śmiesznego papierka w CV, CAE się zowie. Może się kiedyś przyda.

Niezbędny nie jest, ale na pewno nie zaszkodzi, a czasami może i pomoże.

I pod tym kątem, go sobie zrobiłem

To jest dyplom językowy?

Taaa... certificate in advanced english... ja kiedys przymierzalem sie do CPE ale ostatecznie glupio temat olalem...

do czego to mialoby ci byc potrzebne?

Może jakby chciał się do rady nadzorczej w obecnej firmie dostać....

ja sie moze nie powinienem wypowiadac - zrobilem tylko FCE milion lat temu jak jeszcze w liceum bylem i nie przydalo sie absolutnie do niczego nigdy - choc na chwile udowodnilem sobie ze costam umiem w tamtym czasie
CAE nie sluzy ponoc do niczego a CPE upowaznia do nauczania.. oczywiscie nie w polsce gdzie trzeba miec jeszcze dydaktyke...

No mi się FCE przydał. Zwolnił mnie z matury z angielskiego. I chyba tyle

no mnie tez zwalnial ale nie na poziomie ktory chcialem wiec i tak podszedlem

Za starych czasow u mnie tylko CAE zwalnial .

Dla mnie ustny z anglika to jedyny egzamin maturalny, na który czekałem i cieszyłem się, że będę zdawał

Na koniec 2 miesięcznego stażu jako tester, dostałem taki link.
http://www.testowanie.net/testowanie/bu ... e-testers/
100% True .

Improving the world one bug at a time.

Moje ulubione

W pracy zgłosiłem bład aplikacji polegajacy na tym, że jak użytkownik wklepei sobie url z palca, to aplikacja nie wczytuje kontekstu i się potem wysypuje do strony domowej.

Developer zwrócił ticket z komentarzem:

Ręczne wpisywanie adresu URL nie jest sugerowanym oraz oczekiwanym zachowaniem użytkownika i jego skutki nie mogą być traktowane jako błędy.

Profeska

btw
Rzuciłem dziś robotę w trybie 55 § 11 k.p.

może wreszcie odpocznę...

Co ci zrobili?

Nie wiem z czego tu sie smiac Aplikacja webowa to 50% klienta i 50% serwera wiec jak serwer nie jest przygotowany do wejscia na strone (np. wymaga jakies dane o ktorych nie ma informacji w url-u) to jedyne sesowen rozwiazanie to wrocic do strony glownej.

Teraz np. pracuje w aplikacji co nie pozwala otworzyc dwoch stron naraz bo wszystko zacznya sie mieszac.
Wszystko przez to bo jakis geniusz bardzo dawno temu myslal ze trzymanie tymczasowych danych w cache przegladarki to dobry pomysl

Jasne, ja nie mam nic przeciwko przekierowaniu na stronę główną, ale czemu aplikacja umożliwia wcześniej podgląd danych, daje się klikać w proces biznesowy, który w prawdzie nie jest wykonywany, ale też nie towarzyszy temu żadne powiadomienie?

SithFrog pisze:Co ci zrobili?

I znów nie mamy ukrytego działu

Zasadniczo long story bro - sprowadzające się do tego że na moim stanowisku nikt w historii nie wytrzymał więcej niż 2 lata... właściwie nie wiem czy i tak rekordu nie pobiłem bo najlepszy/najtwardszy z trzech poprzednich grafików wytrzymał 1,5 roku
55 § 11 k.p. poleciało głownie za straszenie mnie zwolnieniem od pół roku jakoś połączone z bezpodstawnym czepianiem się o wszystko (a to za to że wspomniałem że przydałoby się jakąś mysz czy klawiaturę wymienić na nowe po 6+ latach działania, a to że nie pracowałem jak akurat nie było roboty - poprzedni grafik się zwolnił po tym jak z braku zajęcia boss mu kazał dach łatać na firmie np i tego faktycznie nie udało mu się przebić) zasadniczo jak się tam zatrudniałem te 2 lata temu to na rozmowie był szef i 5 pracowników... teraz została jedna pracownica w sumie choć zakres prac ciągle był zbliżony

Zróbmy ten dział ukryty kiedyś to chętnie poopowiadam bo mi leży sporo rzeczy

Dragon_Warrior pisze:na rozmowie był szef i 5 pracowników

to jakas komisja rekrutacyjna? O_O

wtedy był taki firmowy hype na wspólne działanie, że wszyscy nawet w rozmowach z kandydatami uczestniczyli - ale zapał się im szybciutko skończył jak się okazało że żaden pomysł i tak nie przebij przedwojennych poglądów bosa

Zasadniczo kurcze robota w wydawnictwie to fajna sprawa jeśli mieć głownie rozsądnych klientów i ogarniętego szefa a nie kogoś kto przycina gotowe książki na zły wymiar a później ma pretensje, że mu się nie przypomniało żeby się linii cięcia trzymał i klientów którzy zaczynają się targować o cenę odbierajac spakowane w paczki książki