no to może jeszcze gwoli wyjaśnienia, bo przeczytałem swój post ponownie:
"brałem w życiu w może trzech wyborach" = czyli zagłosowałem na jakiegoś kandydata/listę. w innych wypadkach zwykle chodziłem głosować na batmana (kilka razy nie byłem wcale).
ale tak na marginesie, to nie uważam, żeby to była jakaś wielka wolność i święto praw obywatelskich, iść na wybory. PRzypomina mi to trochę społecznego pierdolca na punkcie jakichś idiotycznych programów typu reality-show - wszyscy się ekscytują, więc ja muszę też. To jest podobny mechanizm: emocjonuj się widzu, kto się tam z kim puszcza za pieniądze, zobacz jakie mamy dla Ciebie ludzkie dramaty bananowej młodzieży. Oglądaj i się emocjonuj, bo Twoje emocje rodzą kolejne pieniądze, które zarobią dla nas Twoje ukochane gwiazdy.
W polityce jest to samo, ale w rękawiczkach. To gra na utrzymywanie zainteresowania gawiedzi dla własnych interesów. Bo górnolotne hasła: prawa człowieka, wolność wyboru, konstytucja, sądy, demokracja. Jesteś obywatelem, więc masz obowiązki. Przecież to jest absurd. Szybciej rozliczamy siebie z korzystania z prawa wyborczego, niż jakiegokolwiek polityka z jego własnych obietnic.
Jeżeli nasza wolność rzeczywiscie ma polegać na wyborze pomiędzy jednym elementem skostniałego systemu wysysania publicznych pieniędzy do własnej kieszeni, a drugim elementem wycierania sobie gęby populistycznymi hasłami, to jestem zdania że w istocie wybór jest pozorny i iluzoryczny. To tak jakbym musiał zdecydować, czy wolę celebrytów TVN, czy jednak ekipę wariatów z Warsaw Shore. Musisz wybrać, bo masz możliwość! Zobacz, jacy są fajni, jak wiele obiecują (to już o politykach), np startując w wyborach prezydenckich zapowiadają działania, których 95% nie leży w ich kompetencjach. Zobacz, jakie sobie debaty zorganizowali, żeby tylko nie stanąć naprzeciw siebie i nie wysilać się intelektualnie w rozmowie o konkretach.
To nie ma żadnego przełożenia na rzeczywistość, to jest wchodzenie do tego samego cyrku medialnego, oglądanie teatru politycznego, w którym elity realizują swoje interesy wycierając sobie gęby hasłami do ludu. Muszę iść do cyrku, muszę chodzić do teatru? Nie muszę.
To jest właśnie ten teatr telewizji. I proszę tutaj zwrócić uwagę nie na TVP, ale na "niezależną" TVN. Dorzucam jeszcze
linka do pozostałych wyników z tego badania. Popatrzcie sobie na wiodące tematy w serwisach informacyjnych. Badanie jest legitne, PRESS SERVICe jest nawet bardziej lewicowy, jeśli można tak powiedzieć.
Czy to jest dziennikarstwo? Czy marketing polityczny?
Dlatego rozumiem postawę Theecka, oraz wszystkich innych, którzy nie chcą podpisywać sie pod takim układem. Odezwie się we mnie anarchista, ale naprawdę mocno wpieniało mnie kiedys (teraz już się pogodziłem), że dajemy sobie, jako teoretycznie wolni ludzie, narzucic te same wątki, te same problemy, te same mordy w kampaniach, że to wszystko od zawsze służyło i służyć będzie podtrzymywaniu mechanizmu zarządzania krajem przez skostniałe elity polityczne. Hołownia też sie o tym przekona, tak jak Kukiz czy każdy inny próbujący w Polsce skruszyć ten beton. Prędzej czy później układy, zbieranie haków, interesy polityczne zawsze biora górę, a hasła o "wolnej Polsce dla pokoleń" znajduja swoje epitafium np w głosowaniu za przyjęciem ustawy antyaborcyjnej, aby stworzyć temat zastępczy pod mozliwosć prywatyzacji lasów państwowych (czarny protest jeszcze ktos pamięta?).
Wszyscy jesteśmy pod urokiem wielkiego kompromisu nad najmniejszym złem. Wmówiono nam, że demokracja to rządy równe i sprawiedliwe społecznie ("zwłaszcza" w greckich polis, gdzie ją wymyślono). W istocie, demokracja to utopiny ustrój polityczny, który w lepszy lub gorszy sposób ceduje zarządzanie państwem na elitystyczne grupy. Od jakości tych grup zależy jakość ustroju. W przypadku polskiej demokracji - praktyka jej uprawiania ma to do siebie, że z demokracją rozmija się w wielu płaszczyznach. W RP to jest chora, niemoralna, nieetyczna gra i naprawdę rozumiem ludzi, którzy mają ją głęboko w dupie.