FSGK.PL

Co tu duzo mowic, najmocniejsza historia jaka to Forum widzialo...

:0

Halu gratulacje, że wróciłeś żyw. Nie ma to jak bolesne zderzenie z argumentem siły i przemocy, kiedy starasz się jako-tako poukładać sobie sprawy i wyjeżdżasz na wakacje odpocząć. Totalny mindfuck, ja bym chyba zaczał pisać wiersze krwią i wieszał sobie Beksińskiego po czymś takim.

LLothar pisze:Co tu duzo mowic, najmocniejsza historia jaka to Forum widzialo...

odzyskujemy klimat jak chuj.

LLothar pisze:Co tu duzo mowic, najmocniejsza historia jaka to Forum widzialo...

W skali kina akcji i psychologii to pewnie tak ale jak nie było gwałtu to dalej Voo i Dael w kategorii ubezpieczenia zdrowotnego wygrywają... a mogłem o kimś zapomnieć.

Oczywiscie sa gorsze historie, choroby smierci bliskich itd. moja po prostu byla koszmarna pod katem stresu i zagrozenia - skonczyla sie dobrze i pod tym katem jest na poziomie kradziezy auta czy cos

Dragon_Warrior pisze:a mogłem o kimś zapomnieć

problemy zdrowotne Kaltena.

Zolt pisze:

Dragon_Warrior pisze:a mogłem o kimś zapomnieć

problemy zdrowotne Kaltena.

Damn, true that

Sent from my SM-N910F using Tapatalk

Halaster pisze:poziomie kradziezy auta czy cos

Owszem, takiej, że wyciągają Cię na odludziu grożąc bronią i zabierają brykę. Masakra.

Jesus, ale historia. Dobrze, że wszyscy cali.

Chodzi mi o efekt materialny, bo tak jak mowilem sama akcja byla okropna i przypominala mi ze wzgledu na grozenie smiercia i czas trwania raczej sytuacje zakladnicze niz zwykla kradziez.

Halaster pisze:a raczej sytuacje zakladnicze niz zwykla kradziez.

Trochę by Cię potrzymali jeszcze to byś nas w TVP pozdrowił później

Nie chcę brzmieć jak dziennikarz, ale może minizlot przy piwie ogarniemy? Ja bym chętnie posłuchał jak się reszta wyjazdu bez kart i pieniędzy odbyła.

Karty w koncu zostawili tak jak napisalem, ja chetnie piwo wypije chocby w czwartek po robocie!

jestem otwarty na propozycje

Szieeet w czwartek muszę pojechać do weterynarza z psami. Ale to może potem dołączę, o!

Spiskowcy? po 18 bym był

Smutno w takiej chwili mieszkać w Gdańsku .
Idźcie do Sowy, to przynajmniej reszta forum będzie miała nagranie z opowieści Hala .

no tym razem też żałuje że mam trochę za daleko na to piwo.

Na piątek może bym nawet wpadł do Warszawy na piwo, ale tak to raczej nie dam rady.

Zróbcie w sobotę to będziemy myśleć

ja w czwartek mam o 18. godzinę wykładu, potem i przedtem jestem wolny.

To moze umowmy sie w koncu jutro o 19 w spiskowcach. Sprobuje ogarnac stolik.

Ok. Ja się spóźnię z godzinę. A gdzie ta knajpa jest?

Jeszcze tak sobie pomyslałem w kontekście historii Hala: bezpieczniej chyba mieć bazę wypadową w hotelu.

Knajpa jest na zurawiej miedzy poznanska a marszalkowska.

Halaster pisze:Mieliśmy zresztą sporo szczęścia w nieszczęściu, bo goście byli młodzi i niedoświadczeni - laska przysłana przez konsula honorowego (na Dominikanie nie ma ambasady ani konsulatu) powiedziała, że rutyniarze najpierw by nas zabili a potem przeszukali.

Ten fragment mnie chyba najbardziej rozbił... Nie wiem czy po czymś takim byłabym w stanie w jakikolwiek sposób "cieszyć się" wakacjami, chyba bym kombinowała jak najszybciej wracać.

Halaster pisze:To moze umowmy sie w koncu jutro o 19 w spiskowcach. Sprobuje ogarnac stolik.

Czy jak będę z żoną, to będziemy mogli usiąść razem, czy będę musiał ją wysłać na zakupy?

Myślę ze luzik, chyba ze jest agresywna albo głosowała na PIS - wtedy lepiej nie

Odważny ruch Piotro. Jak się okaże sympatyczna to jeszcze Ciebie wyślą na zakupy

Nie jest.
Okropna baba, nikt jej nie lubi (z moich znajomych)

Odmówili mi rezerwacji ale napisali tez ze zapraszają bez niej (dziwna sprawa), więc nie mieszajmy i nie zmieniajmy nic - może będzie gdzie usiąść

Ok miejsca nie ma, czekam na kogoś tu i szukamy czegoś
innego

Chciałbym zaznaczyć, że Zolt nie nadaje się na cycatą sekretarkę, bo nawet sms nie może wysłać! I tym oto sposobem Kanter zapomniał o spotkaniu i nie dotarł...

Szejm on mi

Halu zafundował historię z wakacji, której długo nic nie przebije (oby!), ale i ja mam coś ciekawego.
Między Świętami a Sylwestrem pojechaliśmy z drugą połówką na urlop w Bieszczady (na konie i góry, i góry na koniach). Dojechaliśmy w niedzielę późnym wieczorem. Przygoda zaczyna się w poniedziałek.
Poniedziałek (po Świętach)
Południe, siodłamy konie i jedziemy w góry. Pogoda słaba, ale tam zawsze jest pięknie. Wszystko cacy.
15 minut później, jadąc stępem (inaczej - spacerem), moja lepsza połówka spada z konia. Na zboczu. I łamie rękę. Pierwszego dnia, na pierwszej jeździe.
Wzywamy karetkę, karetka zawozi połamańca do szpitala w Ustrzykach Dolnych (40km). Ja odprowadzam konie z terenu i grzeję autem do szpitala dowiedzieć się co i jak. W szpitalu mówią, że nie mają specjalisty (urlop) a złamanie wymaga operacji - czyli dzwonimy czy ktoś może dzisiaj operować. Oczywiście nikt nie mógł, więc spędzamy noc w szpitalu ze złamaniem.
Wtorek
Rano ordynator ustala telefonicznie operację w Rzeszowie. Ładujemy poszkodowaną do karetki, ja ładuję się do auta (już miałem wszystko spakowane) i jedziemy do Rzeszowa. Tam w szpitalu okazuje się, że nikt nic nie wie (!) i operacja najwcześniej jutro.
Po szybkim przejrzeniu jak wygląda szpital i po wywiadzie jacy to specjaliści tu operują mówię "Oooo nie ma bata, ja tu kobiety nie zostawię."; dzwonię po prywatną karetkę i o godzinie 14 wyjazd do Otwocka. W Otwocku mamy na szczęście ugadane przyjęcie i operacje w ciągu maks dwóch dni.
Dojeżdżamy do Otwocka po 5,5h podróży. Poszkodowana zostaje przyjęta na oddział, ja jadę do domu. W ciągu 48godzin spałem może 10, więc szybko padam na pysk.
Środa
Bardzo mili i uprzejmi Panowie przepraszają nas, ale dzisiaj operacji nie będzie bo przyjechało w sumie 15 przypadków złamań, a część bardzo poważnych. Jako, że zrobiłem wywiad i okazało się, że to najlepszy w Polsce oddział od takich operacji to ze zrozumieniem kiwam głową.
Czwartek
Rano operacja, udana całkowicie. Złożona ręką, żadnych uszkodzeń nerwów. Sylwestra spędzam w domu próbując chwilę odpocząć.
Piątek
Cały dzień na oddziale, drugą połówkę strasznie boli ręka. Okazuje się, że to dobrze, bo to oznacza brak jakichkolwiek uszkodzeń nerwów.
Sobota
Wypis ze szpitala. Transport do domu.
Niedziela
Sprzątam dom, ogarniam bagaże i próbuję trochę odpocząć.
Poniedziałek (dzisiaj)
Witamy w pracy! Jak minął urlop?

Kurde.

Ale to tak z gołym i bujającym się złamaniem od poniedziałku do czwartku? Czy usztywnili/włożyli prowizoryczny gips a operacja była tylko do łatania nerwów?

Ja pier.... Normalnie odechciewa się z domu wychodzić i robić cokolwiek. Gratuluję wypoczynku.

Ręka była usztywniona, ale to specjalnie dużo nie daje. Było to złamanie kości ramiennej, pełne (czyli dwa kawałki kości masz), z przemieszczeniem. Górna połówka kości opierała się o dolną. Musieli włożyć tytanowy drut, żeby połączyć te kości. A jeśli chodzi o nerwy to są dwa aspekty: a) nie przeciąć żadnego b) nie doprowadzić do tego żeby nerw ramienny (owinięty wokół kości ramiennej) wkręcił się w złamanie
Z oboma aspektami Panowie sobie poradzili świetnie.

No ogółem z koni się spada, takie ryzyko. Nie był to pierwszy upadek, były wcześniej o dużo poważniejsze - traf chciał że przy takiej pierdole akurat stało się coś złego. Na konie na pewno wrócimy, nie ma co się zniechęcać. Tylko dopiero jesienią, bo trzeba się zagoić.

to widzę że dziewczyna sobie przez te 3 dni nie pospała za bardzo...

No średnio. Ale dawali jej też morfinę, więc nie było tak źle.

Masakra, to już chyba wolę grozenie bronią niż takie wczasy.