Dograłem jednak wczoraj i też mam mieszane uczucia po końcówce ale trochę inaczej niż wy.
Raz, że konflikt na koniec był za bardzo na siłę, a dwa to możliwości wyboru też były mocno ograniczone.
SithFrog pisze:Spojlers
Razorblade pisze:grel - niby tak, ale jak zobaczylem co odstawila Jane z dzieciakiem (zamiec, walery w okol a ona zostawia placzace dziecko?) tylko celem sprowokowania Kennego (i tutaj jego reakcja mnie NIE dziwila) to wolaletm isc sam...
+milion
Znów z Ciebie tatuś wyłazi nadgorliwy - to dziecko i tak było unieśmiertelnione dość sztucznie już wcześniej, żyjąc cholera wie ile bez sensownego jedzenia, upadając i marznąc w drodze więc rozważanie nad tym jak bardzo je naraziła jest trochę na siłę...
Inna sprawa, że sam fakt braku możliwości zostawiania dziecka wcześniej był wyraźnym krokiem w kierunku udelikatnienia gry czy może raczej jej uliniowienia większego - zważywszy na to, że temat dziecka Christy nawet nie był poruszany wcześniej.
SithFrog pisze:Razorblade pisze:Zabski - czemu tym razem z czapy koniec?
No bo wybrałem ścieżkę "alone" i pokazują 9 dni później czy ileś tam. Clem sobie idzie, dziecko na rękach. Przecież ona sama była wycieńczona, postrzelona i wyziębiona, skąd dodatkowo wzięła jedzenie dla dzieciaczka? To już się robi bajeczka na maksa.
Kwestia dla mnie oczywista - jedyną alternatywą było pokazania tego jak zakopuje/zostawia dzieciaka albo umiera jeszcze przed nim... Zresztą i tak motyw tego gdzie Clem Zawsze przyjmuje kulke i w sumie niewiele z tego wynika - jest mało rozsądny biorąc pod uwagę fakt że i tak 9 dni popyla piechotą czy to sama czy z Kenym/Jane
Piotro pisze:Mnie irytowało, że tego noworodka nie można było w pizdu zostawić...
Poszedłem z Jane, z przyjemnością odstrzeliłem Kennego, który już w pierwszym sezonie mnie wkurwiał.
Ale ja ogólnie jestem dziwny, bo uratowałem Douga, a nie tą dziennikarkę.
Sam bym próbował doprowadzić do sytuacji, w której Kennemu by odjebało; a już generalnie, to bym go zostawił w tym pomnikowym parku, by mógł sobie samotnie kontemplować śmierć bliskich.
No tutaj połowiczna racja, bo niby starałem się iść wątkiem altruistycznej dziewczynki psychopatki (znaczy małej genialnej manipulantki z którą robiła z niej gra dając 30 letnim ludziom możliwosć decydowania o jej reakcjach) ale koniec końców to przyznaję, że gdyby Jane faktycznie porzuciła dziecko to byłoby chyba najrozsądniejsze wyjście - a przynajmniej jedyne wyglądające wiarygodnie bo cały czas żyło ono chyba tylko jedząc śnieg...
Ewentualnie najsensowniej byłoby oddać dziecko Kennemu i uciec z Jane.
...jak Kenny ukatrupią tą psychopatkę, dochodzą do Wellington i dzieciaki zostają w bezpiecznej przystani, a Kenny zachowuje się jak prawdziwy bohater. Tak to się powinno było skończyć! Chociaż jak znam TTG, za murami czeka kolejny Carver
No ogólnie zakończenia z Kenym były dużo bardziej filmowe... tylko tak jakby mocno przekolorowane względem tego co się działo wcześniej...
Wybór Jane był moim zdaniem dużo rozsądniejszy - dobrzy psychopaci to w takim świecie najlepsi nauczyciele jednak. Nawet jeśli to zakończenie nie było tak kolorowo-filmowe jak z Kenym, to było jednak dużo bardziej wiarygodne i cieszę się, że wybrałem je jako główne.
Telltale potwierdziło. Wydaje mi się, że jeśli nadal będziemy kierować Clementine (a pewnie tak) to sprowadzenie wszystkiego do jednego miejsca nie będzie specjalnie trudne-zapewne zostanie sama z noworodkiem. Wellington jest przeludnione, bezpieczeństwo w byłej bazie Carvera jest mocno względne, to implikuje śmierć/odejście Kenny'ego/Jane ale to w zasadzie pewne. Chyba, że mocno skoczą w czasie
No jak trójkę zaczęliby od razu od uśmiercenia tego kogo wybrała mała to przynajmniej miałbym solidny powód żeby się w ten syf znów nie wciągać.
Tak bym stawiał. Clem nastolatka i jazda dalej.
Tylko przy starszej Clem to cały dowcip drugiego sezonu się rozmyje... tutaj jej główną siłą była totalna nietykalność dziecka pozwalająca wstawiać się za każdym po kolei i zasadniczo byś ultra pozytywną genialną manipulatorką, której tylko liniowość przeszkadzała uratować niemal wszystkich...
Jak zrobią z niej nastolatkę to już ani nie będzie nietykalna ani słodka... ba nawet nie będzie z niej takiej Jane bo nie pozwolą sobie zrobić z bohaterki psychopatki - tylko pewnie ją upośledzą do poziomu jakiejś zakochanej idiotki czy czegoś równie złego.
A psychopatą to był Kenny
Keny był burakiem a nie psychopatą... poczciwym bo poczciwym alb burakiem... psychopaci są opanowani i inteligentni
No tak, jedyny chciał uciekać z piekła Carvera
No tak bo Jane to planowałą tam mieszkać
Gdyby dało się ginąć fabularnie to już w ciężarówce ludzie Carvera mogli ich przez niego wystrzelać.
Niemal (SŁUSZNIE!!!) zatłukł na śmierć gnoja i ścierwo, które sprowadziło na ich grupę stado ruskich z kałachami, przez którego pośrednio zginął Luke. Ba, gdyby zatłukł śmiecia to Clem nie zostałaby postrzelona.
Ja ten wątek trochę przez palce oglądałem bo o ile sam mu leki zabrałem to i tak niczego to w kwestii ich ataku nie zmieniało... co jest kolejnym absurdem i co gorsza powieleniem bzdury z pierwszego sezonu i samochodu w lesie (Który to rodzina Kennego opierdzielała jako pierwsza) itd itp
Plus zamiast do bezpiecznego Wellington
Prawdopodobnie tak samo rzuciłby się na Clem, gdyby dziecku coś się stało.
o tym nie pomyślałem... faktycznie
Po powrocie do bazy, jeśli Clem nic nie powie decyduje się wpuścić rodzinę,
O popatrz. Ja nawet nie wpadłem na to żeby niczego nie powiedzieć. Za bardzo wszedłem w rolę 11letniej genialnej przywódczyni grupy
Ale faktycznie to ciekawe co piszesz.
Nie ma żadnego powodu by kwestionować lojalność Jane
względem Clem - tak. Choć szczerze mówiąc już nie pamietam gdzie i jak jej ratowała życie.
Żabson pisze:No tak, przecież gdyby nie Kenny to Arvo nie mściłby się na nich za nic (ja mu oddałem torbę) i na pewno nie miałby im za złe wystrzelania wszystkich kompanów łącznie z Nataszą.
aaaa tutaj mi jeszcze przypomniałeś większą absurdalność tego motywu... nie dość że czy się torbę zabrało czy nie to ruscy atakowali... do tego nie ważne czy się ją zabrało czy nie to i tak leki nie były nikomu potrzebne - mimo że mieli samych rannych
Tutaj powinno być twardo i jednoznacznie - jak weźmiesz leki ktoś dzięki temu przeżyje ale ruskie (nawet i tą samą postac do diabła) później odstrzelą... byłoby jak z Carley ale przynajmniej byłaby jakakolwiek różnica krótkoterminowo...
...i, że zostawili tam dopiero co wielkie stado zombie.
Sam pisałeś, że jedyne co jest groźne w zombie w WD to teleportacja za plecy... bez tego to jedynym zagrożeniem dla ludzi są ludzie - i ich własna głupota
Zamordował Jane, bo myślał, że zabiła dziecko. Ja też tak pomyślałem i też bym ją za to zamordował.
Drogi pamiętniczku - Żaby nie zabieramy ze sobą w zombieapokalipsę
kłamiąc, manipulując
na tym też polegał cały sensowny gameplay Clem...
Szczerze? Myślałem, że Clem strzeli w rękę czy coś. Nie zakładałem, że go zabije.
w tej grze?
Mam wrażenie, że na Kenny'ego patrzysz chłodno i po prostu go nie lubisz. Nie rozkminiasz tego co ten facet przeszed
Akurat ja go lubiłem i w chatce w górach się dosiadłem do niego a nie Lucka... i zasadniczo też trzymałem z nim cały czas... ale od pewnego momentu nie sposób było odmawiać innym racji co do tego, że Kenny odlatuje... to akurat zrobili dobrze bo naprawdę strzelałem do niego baaaardzo niechętnie i przyparty do muru... tak jak wcześniej stawałem po jego stronie nawet wiedząc, że nie ma racji do końca licząc, że może się opamięta.
między wydarzeniami z drugiego, a trzeciego, minie tak wiele czasu, że żadne zakończenie nie wpłynie to na poprowadzenie fabuły w znacznym stopniu.
w tej grze to i tak mało co miało wpływa na mało co więc nic się za bardzo w tej kwestii nie zmieni nawet jak akcja będzie się działa tydzień później a ktokolwiek poszedł z Clem jest juz martwy...
Sobies - jak nie bedzie save'a to zrobia random generator tak jak np. z 400 days.
Ja 400 daysów kompletnie nie odczułem poza Rudą, która tak czy inaczej się przyłączała a była tak drastycznie mało bystra że aż nie chciało się z nią trzymać.