FSGK.PL

Tran mowisz? Sie sprawdzi

Ja mialem tak jak ty z chorowaniem itd az do momentu w którym rok temu ponad zacząłem bardzo regularnie grać w squasha i nagle się okazało ze można być zdrowym przez cały czas a choroby nie trwają dłużej niz 2 dni

Sent from my GT-I8190 using Tapatalk

To co Ci dostarcza tran w okresie letnim masz dzięki słońcu, więc ta substancja szczególnie jest przydatna w okresie jesienno-zimowym.
Latem po prostu bierzemy mniej (jedna kapsułka na dzień imo)

koobik pisze:Sypiam bardzo regularnie- zasypiam o 21-22, wstaję o 6. I te betonowo 6-7-8 godzin snu zmieniło moje życie na plus. Więcej energii, mniej senności i ogólnie lepsze samopoczucie.

Panie premierze, mistrzostwa są. Gry do przejścia są. Forum jest. Nie ma czasu na sen. Ja chodzę jak zombi ostatnio i wiem, że to bardzo niezdrowo i bardzo niekomfortowo dla organizmu. No ale jakbym nie siedział na siłe, to mógłbym przespać pół życia.

Ja zamiast tranu polecam spirulinę z chlorellą w tabletkach. Po tranie nie widziałam żadnych efektów wymiernych. Natomiast po tym cudzie mocniejsze są włosy, paznokcie, lepsza skóra. Odporność też wydaje się lepsza, bo zawsze dwa razy do roku mam ciężkie przeziębienie, a po spirulinie dzielnie się trzymam juz rok bez przeziębienia.
I nie łapią mnie juz skurcze nóg na tańcu. Magnez mi pomagał na to chwilowo tylko. Natomiast jak przestałam brać magnez, a zaczęłam spirulinę problem ze skurczami właściwie zniknął.

Crowley pisze:

koobik pisze:Sypiam bardzo regularnie- zasypiam o 21-22, wstaję o 6. I te betonowo 6-7-8 godzin snu zmieniło moje życie na plus. Więcej energii, mniej senności i ogólnie lepsze samopoczucie.

Panie premierze, mistrzostwa są. Gry do przejścia są. Forum jest. Nie ma czasu na sen. Ja chodzę jak zombi ostatnio i wiem, że to bardzo niezdrowo i bardzo niekomfortowo dla organizmu. No ale jakbym nie siedział na siłe, to mógłbym przespać pół życia.

Tak samo. O 21 to ja się dopiero zastanawiam co będę robił tego wieczora

5,5 h snu średnio ale poranki bywają trudne

Voo pisze:Tak samo. O 21 to ja się dopiero zastanawiam co będę robił tego wieczora

O 21 czy 22 nie jestem w stanie zasnąć. Fizycznie nie jestem w stanie. Zasypiam zazwyczaj koło północy, wstaję 7:00 lub trochę przed.

Crowley pisze:

koobik pisze:Sypiam bardzo regularnie- zasypiam o 21-22, wstaję o 6. I te betonowo 6-7-8 godzin snu zmieniło moje życie na plus. Więcej energii, mniej senności i ogólnie lepsze samopoczucie.

Panie premierze, mistrzostwa są. Gry do przejścia są. Forum jest. Nie ma czasu na sen. Ja chodzę jak zombi ostatnio i wiem, że to bardzo niezdrowo i bardzo niekomfortowo dla organizmu. No ale jakbym nie siedział na siłe, to mógłbym przespać pół życia.

No ale teraz- ja też. Oglądam mecze. Plus w weekendy zarywam noce. Ale mundial nie jest 12 miesięcy w roku, więc chodzi mi o ogólny rozrachunek.

SithFrog pisze:

Voo pisze:Tak samo. O 21 to ja się dopiero zastanawiam co będę robił tego wieczora

O 21 czy 22 nie jestem w stanie zasnąć. Fizycznie nie jestem w stanie. Zasypiam zazwyczaj koło północy, wstaję 7:00 lub trochę przed.

No pewnie pomaga mi to, że wstaję o 6 a często o 3 czy 4.
Po prostu jestem bardziej zmęczony o tej 21-22.

SithFrog pisze:

Voo pisze:Tak samo. O 21 to ja się dopiero zastanawiam co będę robił tego wieczora

O 21 czy 22 nie jestem w stanie zasnąć. Fizycznie nie jestem w stanie. Zasypiam zazwyczaj koło północy, wstaję 7:00 lub trochę przed.

No pewnie pomaga mi to, że wstaję o 6 a często o 3 czy 4.
Po prostu jestem bardziej zmęczony o tej 21-22.

Wstać o 7 to nawet w weekend nie potrafię Budzę się mur beton 5:55

Najgorzej jest w weekend. Myślisz o pospaniu dłużej, a organizm z automatu wstaje przed 7 i oczy w słup

A ja ostatnio potrafię usnąć o każdej porze dnia i nocy. Kładę głowę na poduszkę i śpię. Ewentualnie pomaga przeczytanie pół strony książki. Kiedyś potrafiłem się do 4 rano kręcić w łóżku.
W tygodniu wstaję o 5:50, więc w weekend przeważnie przed 8 już jestem na nogach. A w ogóle jeśli chodzi o wstawanie, to budzę się na pierwszy dźwięk budzika. Żadnych drzemek, żadnego podsypiania. Otwieram oczy i w ciągu 10 sekund jestem w łazience.

SithFrog pisze:Najgorzej jest w weekend. Myślisz o pospaniu dłużej, a organizm z automatu wstaje przed 7 i oczy w słup

what he said.
A jak ktoś ma dzieci, to wie, że one same z siebie jakoś tak wstają wcześniej w weekend a w tygodniu to trzeba dobudzać

Crowley pisze:Otwieram oczy i w ciągu 10 sekund jestem w łazience.

W moich stronach mówi się na to 'kac kupa'

koobik pisze:

SithFrog pisze:

Crowley pisze:Otwieram oczy i w ciągu 10 sekund jestem w łazience.

W moich stronach mówi się na to 'kac kupa'

A może to poprostu poranny drąg ?

czemu z porannym drągiem gnałoby do lazienki? O_o

Bo lustra ma w łazience a nie w sypialni?

Mam tu i tu.

Crowley pisze:Mam tu i tu.

American Psycho

Siłka 3 x w tygodniu, sauna, basen, bieganie (50km/tydz), dużo piwa, papierosy, odżywiam się w miare zdrowo, tzn. czasami zjem coś niezdrowego. Zbijam tluszcz (obecnie 15%) i buduje MM., plus poprawiam kondycje bo chce pobiec polmaraton w -90 minut i startowac w biegach gorskich i dawac w nich rade. Cukry i inne rzeczy mam bardzo dobre, serce mam wzorowe, szybko sie mobilizuje, szybko sie uspokaja, pluca tez daja rade. Musze rzucic fajki i jesc mniej po 20 - a tak to gites.

Ja kiedys myslalem, ze malo spie i mialem z tym dobrze, bo chodzilem spac o 1-2 i wstawalem na 7, ale to chyba nic specjalnego. Teraz chodze spac w tygodniu o 1 najpozniej i wstaje o 6:20, w weekendy roznie 2-4 w zaleznosci od imprezy, i niestetyo 8-9 sie budze, mimo ze pospac moge. Cale szczescie nie mam jak moj kumpel, ktory jest wkurzony jak sie nie przekima tych 8, a w weekend to potrafi 11. Strata czasu imho.

Ja muszę spać conajmniej 7h. Najlepiej 8. Jak śpię poniżej siedmiu godzin to następnego dnia muszę jechać na kawie (a normalnie nie pijam).

Wczoraj zasnalem ok.3 bo wracałem z Pozka z koncertu, wstalem o 6:20 wiec niewiele ponad 3h snu i (i to jest najdziwniejsze) w ogole nie czuje sie spiacy, zero kawy (pije b.b.malo 15 filizanek w 2014, so far ) wiec albo niewygodne spanie w aucie wystarczylo, albo kryzys mnie dopiero zaatakuje.

drag pewnie przekroczyles ten punkt w ktorym chce sie spac walnij se energetyka bo zjedziesz za pare godzin

jeden dzień to nie problem. Też miewam magiczne przejścia i nie jestem śpiący a nawet wieczorem mam problem z zaśnięciem.

Czytałem kiedyś, że można bezpiecznie zejść do 4h snu, tylko trzeba się przyzwyczaić. I niestety nadwyżkę trzeba "odcinać" z poranka a nie wieczora. Czyli np. spanie od 23 do 04 a nie od 03 do 07. I teraz pytanie po co komu aktywność o 4 nad ranem jak cała rodzina śpi i trzeba chodzić na palcach?

to dla ludzi którzy nie majo rodziny - egoisty jebane

Rzeczywiście, godziny snu bardzo wpływają na samopoczucie, przynajmniej u mnie. Moja poprzednia praca zachęcała do nocnego trybu życia; praktycznie cały tydzień spałem od 2-3 do 11 i non-stop czułem się źle. Teraz naturalnie idę spać o 22:30 i codziennie pobudka o 5:40. Kiedyś od rana byłem jak zombie, teraz około 7:00 czuję się normalnie. I dobrze. Mniej mnie wszystko boli, samopoczucie psychiczne i fizyczne lepsze. Tylko żal mi tych wieczorów, bo się przyzwyczaiłem do poprzedniego trybu życia.

A w weekendy 8:30 i jestem na nogach. Kiedyś bym się popukał w łeb, jakby ktoś mi powiedział, że JA będę przed 12:00 wstawał w sobotę i w niedzielę.

Voo pisze:Czytałem kiedyś, że można bezpiecznie zejść do 4h snu, tylko trzeba się przyzwyczaić. I niestety nadwyżkę trzeba "odcinać" z poranka a nie wieczora. Czyli np. spanie od 23 do 04 a nie od 03 do 07. I teraz pytanie po co komu aktywność o 4 nad ranem jak cała rodzina śpi i trzeba chodzić na palcach?

Ja tak wstaję, żeby popracować przy komputerze i odpisać na wszystkie maile, porobić trochę wyliczeń

koobik pisze:

Yggor pisze:Boję się zadać to pytanie, ale to ile Ty pijesz, że musisz tyle biegać?

Nie biegam dlatego, że piję! Po prostu pomagam sobie na kacu 10km biegiem, żeby wszystko wypocić i wymęczyć
Dramatu z alko nie ma, ale wychodzi ta średnia 2l wódki miesięcznie. To musi mieć wpływ

Czyli co weekend opierdalasz w pojedynke flaszkę. Stary, to chyba duzo. Ja za to spalam paczke na tydzien do browara (ktorych pije z 10-15 na tydzien), wiec harcerzem tez nie jestem.

A co się robi jak robią się takie białe plamki na paznokciach?

Gregor pisze:A co się robi jak robią się takie białe plamki na paznokciach?

Witamin siakis brakuje.

Wiesz że zazwyczaj jeden objaw potrafi mieć z 10 różnych przyczyn? Wylosuj sobie które , idź do lekarza...

Gregor pisze:A co się robi jak robią się takie białe plamki na paznokciach?

Myje się ręce częściej niż raz w tygodniu

To są chyba pęcherzyki powietrza czy coś takiego. Dermatolog mi kiedyś mówiła, żeby to olać.

Lakier za cienko kładziesz...

boncek pisze:Dermatolog mi kiedyś mówiła, żeby to olać.

Ale powiedziała czym?

Co to za festiwal sucharów sie tu odbywa?

Ja w zimie mam na konczynach takie plamki, nie jest to luszczyca ani anemia, nie wiem co to jest, kolezanka "dermatolog" tez nie wie co to, chyba bede musial isc do profesjonalnego. W zimie, gdy slonca jest malo - pojawia sie, w lecie gdy slocna jest duzo znika. Uzywalem wszystkich mozliwych kremow i nic to nie daje. Ale jest slonce - bach, nie ma. Ktos cos widzial takie dziwy?

Po raz kolejny- tran, Drag.

odmrozenia

Obawiam sie ze to jakies powazniejsze gowno

obawiasz sie czy masz podstawy cos podejrzewac?
pytam bo mi wystarczy dostac esemesa od kumpla ze nie bedzie w robocie do jest chory zeby zaczac czuc sie jakbym mial goraczke i natychmiast boli mnie gardlo

Jak wreszcie się zebrałem w sobie, żeby po robocie pojechać do szpitala zarejestrować do urologa, to się okazało, że dzisiaj mają w całym budynku "wymianę systemu" i nie prowadzą rejestracji...

Uuu, powstał temat, na który wszyscy czekaliśmy . To i ja się wypowiem.
Jak na razie wszystko u mnie zaczynając od diety przez sport i na śnie kończąc idzie regularnie w pizdu.
Byłem na pseudo diecie MŻ (nie mam siły ani czasu układać sobie dokładny jadłospis póki jestem na studiach, dieta polega na wywaleniu cukru z herbaty i kawy oraz zmniejszeniu porcji, tego co jadałem zawsze, o połowę) ale niestety w trakcie sesji jak się 3/4 dnia spędza na uczelni a po drugiej stronie stoi kebs... ciężko o dietę... potem kręciliśmy jeszcze przez 4 dni film na uczelni i też raczej dieta poszła w cholerę.
Przez jakiś czas biegałem ale niestety zabrakło chyba silnej woli do utrzymania tego regularnie... ale zamierzam do biegania wrócić. Kumpel usrał się strasznie na siłownię, ale nie dociera do niego, że siłownia nie łączy się dobrze z dietami głodowymi (które on, hardcorowo, uskutecznia).
Co do snu starałem się wbić na poziom "7 godzin snu dziennie" ale znowu, brakuje mi silnej woli albo przymusu w postaci pracy.
Z plusów na razie nic mnie nie boli, co prawda kręgosłup mam jak Rollercosaster ale problemy z nim miałem w szkole średniej. Miesiąc rehabilitacji załatwił, jak na razie, sprawę. Ciśnienia jeszcze nie mierzę ale chyba powinienem zacząć.
Nie wiem jak stoję z wagą, ale każdy chyba w dziale ze zdjęciami mógł zobaczyć, że daleko mi do szczupłej sylwetki (chyba jeszcze nie wkroczyłem na 3 cyfrową wagę, ale jestem cholernie blisko).
Ahh i alkohol . Wódki praktycznie nie pijam, ostatnie 3 okazje to była majówka, końcówka maja i 13 czerwca (bo urodziny). Ale za to, aktualnie wypijam zdecydowanie za dużo piwa. Nie liczę dokładnie ile, ale jestem blisko Draga z 10-15 tygodniowo. Ale na 5 roku trzeba zacząć się ogarniać i kończyć z takim chlaniem .

Odkopuję.

Panie i Panowie, mam prośbę - czy ktoś z Was zna naprawdę DOBREGO dietetyka/dietetyczkę? Chodzi mi o pełnej gęby profesjonalistę, który potrafi dopasować dietę stricte pod schorzenia i styl życia pacjenta. Dokładniej chodzi mi o nacisk na choroby układu immunologicznego i tarczycę, ale to dodatkowe info.

Szukam naprawdę górnej półki specjalistów. Ktoś?

Słyszałem bardzo dobre opinie o Vimedzie (vimed.pl), może tam?

Ja sie ladnie na weekend zatrułem. Do tego kolana nawalają - "runners knee", jak akurat dawno nie biegam . Organizm na trzy dychy sie juz szykuje...

ja lecze gardlo czerwonym winem z okazji nadchodzacego wyjazdu na wakacje.. musi pomoc - nie ma innej opcji

Mnie od baaaardzo dawna lekko bolały kolana. Były przerwy, że było dobrze, potem wracało i tak w kółko. Ostatnio jednak zaczynają mnie wręcz napierdalać. Chyba trzeba iść do lekarza

U mnie takie obiawy spowodowały ten tytuł topicu . Ale żeby nie było lekarz to stwierdził