Mam problem z tą książką. Nie jest słaba, ale nie jest też rewelacyjna. Każdą jej cechę można odczytać i jako wadę i jako zaletę. Na dzień dobry fabuła, którą można streścić w jednym zdaniu. Mark zostaje sam na Marsie i próbuje przeżyć, z czasem o jego statusie dowiaduje się NASA i próbuje go uratować. The end. Czy szczątkowa fabuła to wada książki. I tak i nie. Można tak rozpisać każdy element książki.
Jest w książce sporo nauki. Nie jestem umysłem ścisłym, więc pojęcia nie mam na ile to jest wiarygodne. Przyjmuję, że Weir nie pisałby tyle o nauce, gdyby nie wiedział, o czym piszę. Więcej niech napiszą eksperci od fizyki, kosmosu, chemii, biologii i.t.p. Ja mogę napisać, że zrobiłbym z tej książki lekturę szkolną
![Exclamation :!:](./images/smilies/icon_exclaim.gif)
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Sam Whatney też nie jest jednoznaczny. Jest wyluzowany, pomysłowy, nie poddaje się. Niestety chwilami patetyczny, łzawy i zbyt bohaterski. Jako bohater jednak wiarygodny. Czyli znowu: trochę fajnie, trochę 'hamerykańsko'. Z czasem ciekawsze stają się sceny w NASA i na Hermesie. Mark czasem robi się monotonny. Ale od jego odzywek można czasem parsknąć
![Smile :-)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Formalnie jest na plus. Podstawą książki są wpisy w dzienniku Marka, ale na plus Weirowi zaliczam to, że nie trzyma się tych wpisów niewolniczo. Odchodzi od nich, gdy mówi mu tak dramaturgia książki. Zresztą Weir formę czasem zmienia (to też +). Inaczej brzmi dziennik, inaczej Ziemia, a inaczej Hermes.
Jest problem etyczny: sens ratowania Marka. Weir w fatalnie banalnym epilogu mówi o ludzkiej potrzebie solidarności i pomagania bliźnim, ale nie poświęca żadnego poważnego akapitu na temat sensu ratowania Marka. Ratowanie kosztowało pewnie jakiś miliard dolarów Ilu innych ludzi można by uratować za taką kasę
![Question :?:](./images/smilies/icon_question.gif)
Słowo o lektorze. Czyta: Jacek Rozenek. Pełna profeska i respect. Idealnie czuje klimat, jest odpowiednio zabawny, odpowiednio dramatyczny i radzi sobie z naukowym slangiem. Jeszcze mnie nigdy nie zawiódł.
Podsumowując: bardzo solidne i realistyczne s-f. I głosy na tak i głosy na nie są dla mnie zrozumiałe. Ja summa summarum daję YES.
7/10