Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

... recenzje i inne takie

Moderatorzy: boncek, Zolt, Pquelim, Voo

Awatar użytkownika
Crowley
Pan Bob Budowniczy Kierownik
Posty: 7590
Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Crowley »

Mad Max: Na drodze gniewu (Mad Max: Fury Road)

Widzę, że inni, którzy widzieli, boją się zacząć, więc ja spróbuję. Obawy co do czwartej części Mad Maxa były ogromne od samego początku. Czy tyle lat później można nakręcić coś zgodnego z duchem wcześniejszych części? Czy można zastąpić Gibsona? Czy efekty specjalne nie przesłonią całej reszty? Niby reżyser ten sam ale czy 75-letni Australijczyk, który ostatnio kręcił animacje dla dzieci da radę zrobić coś dla tych, którzy pamiętają poprzednie filmy? Trailery były dość obiecujące, chociaż obawiałem się, że poza wybuchami i toną komputerowych efektów nie będzie tam za wiele do oglądania. Hardy to dobry aktor ale czy nadaje się na Maxa? Trochę się bałem. Charlize w obsadzie napawała optymizmem ale z drugiej strony czy kobieta w roli głównej nie sprawi, że film straci pazur? W końcu Mad Max to wojna o paliwo i ryk V8 w dziwacznych, postapokaliptycznych autach. Gdzie tu miejsce dla dla tak ślicznej pani?
Kto czytał Luźny o filmach, ten już wie, że operacja udała się w 100% a pacjent przeżył i ma się dobrze. Miller zrobił film, który po uszy tkwi w latach 80tych z jego kultowym kinem rozrywkowym i magikami od efektów specjalnych z keczapu, gumy i starej kosiarki ogrodowej. Fabuła jej prosta jak drut: mamy złego gościa - Nieśmiertelnego Joego, który rządzi olbrzymią osadą wśród jakichś skał na postnuklearnej pustyni. W przypływie dobroci raczy powykręcanych mieszkańców wodą, trzyma sobie harem młodych dziewczyn, które rodzą mu dzieci, a pod ręką ma armię albinoskich czcicieli silnika V8, którym obiecał życie wieczne w Valhalli. Z tej krainy szczęśliwości niejaka Furiosa wyjeżdża opancerzoną ciężarówką wraz z niewielkim konwojem po benzynę do pobliskiej osady-rafinerii. Naprawdę jednak wywozi ze sobą własność Joego, który rusza za nią w pościg. W to wszystko przypadkiem wplątuje się Max, który zostaje schwytany na samym początku filmu, a potem zabrany razem z resztą armii w pościg za uciekinierami. Koniec, od tego momentu jest już tylko rozpierducha. Dwie godziny prawie nieprzerwanego pościgu, ryczących koni mechanicznych, niesamowitych wyczynów kaskaderskich i co tu dużo gadać - zajebistości.
Film jest dziwny, albo może raczej dziwaczny. Wydaje mi się, że specjalnie skrojony pod geeków i duże dzieci, czyli dorosłych już facetów, którzy ciągle grają w gry komputerowe, czytają głupkowate książki s-f i tak po cichu chcieliby jeździć podrasowanym V8 z trupią czaszką na masce i kolcami na dachu. Miller nakręcił nowego Mad Maxa z myślą o tych, którzy do tej pory lubią sobie obejrzeć Rambo, Predatora, czy innego Indiana Jonesa i żałują, że Holyłud zamiast robić kolejne takie kultowe hiciory, bawi się w komputerowe animacje dla dzieci, tworzone tylko po to, żeby sprzedać kolejne zabawki. Dostał bardzo pokaźny budżet i wyjechał na pustynię z tonami żelastwa i materiałów wybuchowych. Zabrał ze sobą cyrkowców z Cirque du Soleil, 150 kaskaderów, rozwalił przy okazji kręcenia kawał pustyni w Namibii, wysadził kilkadziesiąt samochodów i zrobił najlepszy film akcji od nie wiem jak dawna.
Scenografie, kostiumy, rekwizyty i samochody robią obłędne wrażenie. Jest facet, który ma perukę zrobioną z taśm z nabojami. Jest ołtarz z kierownicami do samochodów. Jest ciężarówka z dwoma silnikami i 2000 KM mocy. Jest scena, podczas której dwóch gości pluje nitro bezpośrednio do silników. Jest samochód na gąsienicach, gość ze sztucznym metalowym nosem i samochód wiozący koncertowe nagłośnienie, z wielkimi bębnami i wiszącym dzikusem z dwugryfową gitarą, która zieje ogniem. I to wszystko jedzie, lata, wybucha i płonie przez dwie godziny. A najlepsze, że ten pościg w ogóle nie nudzi, że nie ma się przesytu od ilości akcji. Fabuła, chociaż prosta jak szpadel, ma sens, początek, rozwinięcie i efektowny finał. Wszystko to wygląda jak wygląda, bo chociaż spece od postprodukcji mieli mnóstwo roboty, to każdy kawał żelastwa na ekranie istniał w rzeczywistości, a te wszystkie złomobile jeździły po prawdziwej pustyni. I choćby zebrał wszystkich grafików komputerowych świata i zamknąć ich na 10 lat w studiu z zadaniem stworzenia najlepszych animacji w historii, to i tak nie stworzyliby czegoś tak fantastycznego. Każdy fan Falloutów i designu z drugiej i trzeciej części Mad Maxa będzie wniebowzięty.
Nie muszę chyba wspominać, że zdjęcia są świetne. Co ciekawe Miller często stosuje manipulację szybkością odtwarzania i sporo scen było puszczonych w szybkim tempie, a tyle samo w slow motion. Normalnie pewnie by mnie to wkurzało ale w pierwszym Mad Maxie też jeździli szybciej niż ustawa przewiduje i zupełnie mi to nie przeszkadzało. Muzyka w tle pięknie dudni przez prawie cały czas, nadając filmowi pewien rytm, który trzyma od początku do końca. Aktorzy też spisali się na medal. Max mówi tyle co Schwarzenegger w Terminatorze ale jak trzeba kopie zady aż miło, jest za to zupełnie w cieniu Furiosy, która jest główną bohaterką tej opowieści - kobietą silną i niezależną ale przybitą i szukającą odkupienia. To zresztą chyba najbardziej feministyczny film od czasu Thelmy i Louise. Menażeria postaci w tle to z kolei prawdziwa galeria dziwactw i odszczepieńców, którzy są żywcem wyjęci z jakiegoś pokręconego komiksu, czy gry komputerowej. Dziwię się trochę, że wytwórnia Warner Brothers odważyła się sfinansować taki film. Co prawda marka dość znana ale oddali ją w ręce nieobliczalnego Australijczyka, który najwyraźniej dostał zielone światło na zrobienie co tylko zechce za grube miliony zielonych. Wyniki finansowe zdają się potwierdzać, że pomimo fantastycznych recenzji nowy Mad Max to nie jest film dla każdego. Co prawda powinien się zwrócić po tym weekendzie ale jakiegoś wielkiego szału chyba nie będzie. To wynik bezkompromisowego podejścia autorów, którzy zrobili film jaki chcieli a nie jaki przyciągnie do kin tłumy nastolatków. Chwała im za to i mam nadzieję, że jednak się pomyliłem, a kasy będzie tyle, że ktoś zatwierdzi kontynuację. Na sam dźwięk domniemanego tytułu Mad Max: Wasteland mam ciarki na plecach i trzymam kciuki, żeby komuś starczyło jaj do zrealizowania tego projektu.
Zresztą co ja się będę tu produkował. Nowego Mad Maxa musicie obejrzeć, bo to film dla dużych dzieci, który sprawi, że będziecie mieć banana na ryju przez cały seans i nic bardziej intensywnego już w tym roku nie obejrzycie. Tak, pamiętam o Przebudzeniu mocy.

9/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Awatar użytkownika
Crowley
Pan Bob Budowniczy Kierownik
Posty: 7590
Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Crowley »

Selma

W założeniach to miał być chyba kolejny oscarowy pewniak. Martin Luther King przyjeżdża do miasteczka Selma walczyć o prawa wyborcze czarnych, władze Alabamy wysyłają wojsko i policję, King organizuje wielki marsz na stolicę stanu, Johnson podpisuje ustawę, gwarantującą prawa wyborcze wszystkim obywatelom USA. W międzyczasie stare auta, płomienne przemowy i pałowanie Murzynów. 99% na Rottentomatoes, nieźle zagrany, porządnie sfilmowany i... nuda panie. Niektóre sceny powinny mną wstrząsnąć, powinienem się zadumać nad stanem świata, posłuchać po seansie Raya Charlesa, a w zasadzie w czasie napisów końcowych już zapomniałem o tym filmie.

6/10


Przez ciemne zwierciadło (A Scanner Darkly)

Dziwaczny film, wykonany w technice rotoskopowej, czyli grany przez żywych aktorów, których potem w komputerze przerobiono na animowane postacie w animowanych tłach. Wygląda to dziwnie i raczej przeszkadza, niż pomaga w odbiorze ale nie można temu odmówić oryginalności.
Ponoć to jedyna adaptacja prozy Dicka bardzo wierna oryginałowi. Rzecz się dzieje w niedalekiej przyszłości (oryginalnie w dystopijnym roku 1994 :D). Ludzie są permanentnie inwigilowani, a większość populacji jest uzależniona od pewnego narkotyku. Policja do walki z narkotykowymi kartelami używa zarówno wymyślnych systemów podglądania, jak i zakamuflowanych agentów, którzy ukrywają swoją tożsamość za specjalnymi kombinezonami, zmieniającymi fizjonomię. Jeden z takich agentów zostaje skierowany do zinwigilowania grupki ćpunów, która ma go doprowadzić do grubszych ryb. Problem w tym, że inwigiluje sam siebie i własną dziewczynę, a sam stał się ćpunem, bo miał ćpunów rozpracowywać. Takich warstw jest więcej, bo jak zwykle u Dicka okazuje się, że nikt nie jest tym, za kogo się podaje, a rzeczywistość skrywa więcej, niż widać na pierwszy rzut oka.
Trzeba się skupić, żeby wszystko ogarnąć ale to raczej zaleta niż wada. Fabuła mnie wciągnęła, chociaż nadążyć za nadpobudliwym Robertem Downeyem i wiecznie naćpanym Woodym Harrelsonem nie jest łatwo. Keanu Reeves jest smutny jak zwykle ale świetnie pasuje do roli. Ogólnie to całkiem fajny i trzymający w napięciu thriller, który zupełnie niepotrzebnie nakręcono w dziwaczny sposób. Pewnie dzięki temu mocno zaoszczędzono ale wolałbym jednak normalny film.

7/10
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Awatar użytkownika
ThimGrim
Heavy Metal Troll
Posty: 5845
Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:47

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: ThimGrim »

Mad Max: Na drodze gniewu (Mad Max: Fury Road)

Evil, more evil than violence
Violent, more violent than death
Deadly, more deadly than man
I am yeah, yeah, I'm evil I am

— Megadeth „Prince Of Darkness”

Nadzieja jest dla naiwnych, a w świecie, w którym przeszłość to tylko mit, jedyne o co warto walczyć to teraźniejszość. Max o tym wie, ale nękające go w snach i na jawie duchy przeszłości nie dają mu spokoju. Jednak na razie to nie duchy są jego największym zmartwieniem, bo świrusy skutecznie sprowadzają go na ziemię. Kilka dzikich minut później Max robi już za „galion” na czele kolumny machin wojennych w pustynnej pogoni za uciekinierką z Cytadeli, uciekinierką która skradła najcenniejszy skarb Wielkiego Joego.

Na seansie przyda się wam z pewnością woda, bo tyle piachu i pustyni nie jest w stanie dostarczyć w swoich kawałach nawet Sith. A piach w oczach i suchość w gardle, to jedne z pierwszych rzeczy, których doświadczycie, bo klimat postapo wysypuje się z ekranu. Kolejnym doświadczeniem będzie z pewnością szaleństwo, ale na to nie mam rady, to po prostu trzeba przeżyć samemu. Reżyser zadbał o to żeby widz się nie nudził i dzięki temu możemy podziwiać liczne i efektowne objawy obłąkania, obłędu oraz obsesji, połączone z tym co świat Mad Maxa ma do zaoferowania, czyli niedostatkiem wody, jedzenia, paliwa, a także mutacjami i skażeniem. I zdaje się, że mutacje w tym świecie są niczym dotyk Boga – święte, namaszczające prawowitych władców. Dlatego władzę wykonawczą w tym świecie sprawują ci najbardziej zmutowani. Natomiast wesoła ferajna Joego to mała armia, dla której wysokooktanowy pościg jest okazją do udowodnienia sobie i Joemu, że są godni wstąpić do Walhalli. Tak… ten świat jest z pewnością zły, brutalny i śmiercionośny.

I kiedy już przywykniecie do tego, że podczas seansu trzeba od czasu do czasu wytrzepywać z butów piach, to może w tle usłyszycie świetną muzykę, przyjrzycie się grze aktorskiej, zdjęciom i fenomenalnym efektom specjalnym i pewnie dostrzeżecie też, że jak na świat postapokaliptyczny to zarówno paliwo jak i woda leją się strumieniami (ta ostatnia nawet wodospadami), a naiwność głównej bohaterki jest niewspółmierna do doświadczeń życiowych. A to podobno Max jest szalony… I ja wiem, że nie o fabułę chodzi w tym filmie, ale mimo wszystko kiedy nastąpił zwrot, to zdałem sobie sprawę, że poza dwugodzinnym pościgiem „Mad Max: Na drodze gniewu” nie oferuje nic więcej. I chyba nie do końca tego oczekiwałem. Bo jednak poprzednie części dostarczały mi więcej wrażeń. W tym pewnie też zasługa starego Maxa, bo Mel Gibson to był gość, co nie tylko był twardy – jak Tom Hardy, ale nie miał też twarzy wyciosanej z kamienia – jak Tom Hardy, a poza tym miał jaja i poczucie humoru – jak nie Tom Hardy. Ponurego humoru, ale tylko pośredniego, można za to doświadczyć patrząc i słuchając trepów (akurat „minstrel” jakoś nie zrobił na mnie wrażenia, ale scena z "Szacun!" tak ;)). No, ale tu znowu ni stąd ni z owąd pojawia się trep, na którego wieloletni drenaż mózgu nie podziałał wystarczająco... Ale abstrahując już od lowelasa, w poprzednich filmach jednak działo się jakby więcej, a przynajmniej bardziej różnorodnie.

Podsumowując, nie mam specjalnych zarzutów wobec nowego Mad Maxa, ale też nie przeżyłem objawienia. Mimo wszystko, aspektu fabularnego nie oceniam źle, bo udało mi się odnaleźć nadrzędny sens, główny motyw, wokół którego toczą się wydarzenia i który spaja fabułę. Tylko żałuję, że musiałem go wypatrywać z lupą. Jak dla mnie czynnika „mad” było za dużo, a „Max’a” trochę jakby mało.

8/10
Ostatnio zmieniony 25 maja 2015, o 20:57 przez ThimGrim, łącznie zmieniany 3 razy.
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

ThimGrim pisze:tyle piachu i pustyni nie jest w stanie dostarczyć wam w swoich kawałach nawet Sith
https://www.youtube.com/watch?v=Nepysk5rOf4
Obrazek
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

Mad Max: Na drodze gniewu (Mad Max: Fury Road) - Zamiast czekać z resztą społeczeństwa na wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich, postanowiłem iść do kina. Wybór padł na produkcję, której autentycznie się bałem. Nie dość, że to kolejna próba odświeżenia czegoś, co było dobre w latach osiemdziesiątych, to jeszcze film akcji miał robić reżyser oryginalnych Mad Maxów. Facet, który kręci jeden film na kilka lat, a jego ostatnie hity to Babe – świnka w mieście i dwie części Happy Feet: Tupot małych stóp. Tyle z oczekiwań. Po seansie byłem oszołomiony i bardzo szczęśliwy, że zamiast słuchania Dudy czy Komorowskiego wybrałem Mad Maxa. Geroge Miller na prezydenta!

Zaczyna się charakterystycznym kadrem. Główny bohater stoi na pustkowiu, tyłem do kamery. Po chwili odpala ryczące V8 w swoim aucie, akcja rusza z kopyta i nie zatrzymuje się przez dwie godziny. Fabuła jest szczątkowa, opowiedziana obrazami wybuchów, pościgów i szczątkowych dialogów. Serio, wszystkie teksty zmieściłyby się w szesnastokartkowym zeszycie. Nolan pewnie się za głowę łapie, bo u niego jedna scena ma więcej mamlania jęzorem i tłumaczenia widzowi o co chodzi niż cały film Millera. Wielki i zły Nieśmiertelny Joe prowadzi na pustkowiu państewko swoich wyznawców – Trepów i reszty ludzkich odpadków, które szukają przetrwania. Cały system opiera się o benzynę i wodę, której Joe ma pod dostatkiem. Jego podwładną jest Furiosa, wojowniczka, która decyduje, że musi uwolnić siebie i nałożnice tyrana. Zaczyna się pościg po pustynnych bezdrożach, a w sam środek trochę przypadkowo zostaje rzucony tytułowy bohater.

Mad Max: Fury Road to staro-szkolne kino w najlepszym stylu. Post-apokalipsa w turbodoładowanym wydaniu! Żadnego CGI, żadnych plastikowych efektów specjalnych. Wszystko jest żywe, namacalne i zabójcze. Samochody obudowane kolcami, wysięgnikami i narzędziami zniszczenia. Ryczące swoimi V8-kami, ziejące ogniem, oblepione krwią, piachem i smarem. W kinie niemal czuć swąd spalin i trzaskanie piasku w zębach. No i jak to jest nakręcone! Wszystkie sztuczki jakie znało kino przed epoką komputerów zebrane w jednej produkcji i wykorzystane z niesamowitym wyczuciem. Spowolnienia, szerokie kadry, przyśpieszenia – dynamika scen ani na chwilę nie siada i najważniejsze – nie nuży. Wiele filmów rozciągając sceny walk na 20 minut po prostu nie daje rady utrzymać widza w ciągłym skupieniu. Miller potrafi zrobić sekwencję, która wydaje się nie mieć końca, a ja chciałem więcej i więcej. Pościgi samochodowe, walki wręcz, kraksy, wybuchy, bomby, zasadzki. Ani na chwilę nie opadł mi poziom adrenaliny (benzyny?) w krwiobiegu. Tam gdzie trzeba zwolnić tempo też jest ciekawie. Czasem Max po prostu znika i wraca cały we krwi. Co się stało? Niech ci wyobraźnia podpowie drogi widzu.

Osobne słowa uznania dla Charlize Theron. Wbrew tytułowi to ona wydaje mi się główną bohaterką filmu. Ten zresztą ma dość mocny wydźwięk feministyczny. Traktowane przedmiotowo kobiety wyrywają się z niewoli i gotowe są ginąć walcząc o wolność. Czapki z głów przed scenarzystami, a wszyscy inni niech się uczą jak zrobić mocne żeńskie postaci bez nadawania im karykaturalnych cech. Furiosa to wojowniczka z krwi i kości, a jednocześnie ani przez chwilę nie traci swojej kobiecości. Tom Hardy też wypada nieźle, ale z uwagi na tak poprowadzoną historię jest praktycznie bohaterem drugoplanowym. Świetnie pokazano traumę i problemy psychiczne Maxa. Majaki, omamy i niedomówienia. Można się domyślać co go tak prześladuje, ale nic nie jest widzowi podane na tacy.

Szczątkowo zarysowaną fabułę spaja niesamowity i gęsty klimat. Nie jest to tak dołujące „postapo” jak „Droga” McCarthy’ego, ale na każdym kroku widać, że każdy tu jest skazany na siebie. Jedyny instynkt jaki pozostał ludziom to instynkt przetrwania. Bez względu na koszty. W kilku miejscach bohaterowie zamiast rozmawiać wykonują proste gesty albo mruczą i powarkują. Regres ludzkości jest wręcz namacalny. Trepy święcie wierzą w boską moc Joe’go, co daje nam jedną z najlepszych scen w filmie. Bez przesadnych spojlerów – kiedy usłyszałem „witness me!” szczęka opadła mi do samej ziemi. Nie zabrakło też madmaxowej przesady i groteski. Jeden z pojazdów to zagrzewający do walki to kolos z sześcioma wielkimi bębnami. Z przodu zaś ma kilkanaście wielkich głośników, a na środku do walki na żywo przygrywa facet na dwu-gryfowej gitarze ziejącej ogniem. Szaleństwo i przesada w czystej postaci. A propos gitary jeszcze. Raz słyszymy zwariowany rock i metal z lat osiemdziesiątych, a kiedy indziej liryczne melodie na fortepianie czy skrzypcach.

George Miller dokonał niemożliwego. Ten film nie ma słabych stron. W czasach kiedy słaby remake przeplata się z jeszcze słabszym, reżyser stworzył arcydzieło. Film lepszy niż wszystkie trzy części, jakie wcześniej popełnił. A to wyczyn, bo jedynka i dwójka mają przecież status kultowych. Wyobrażacie sobie, że nowe Gwiezdne wojny będą lepsze niż Imperium kontratakuje? Że nowy Indiana Jones przebije Poszukiwaczy zaginionej arki? Właśnie tak dobry jest nowy Mad Max. Nie żeruje finansowo na swojej legendzie. Wynosi ją na zupełnie nowy poziom. Chylę czoła panie Miller. 10/10

http://zabimokiem.pl/george-miller-na-prezydenta/
Obrazek
Awatar użytkownika
Pquelim
rooooooooooki
Posty: 5043
Rejestracja: 4 maja 2014, o 23:09

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Pquelim »

Mad Max 2 - Wojownik szos (Mad Max 2: The Road Warrior)
Pierwsza część kultowego cyklu z Melem Gibsonem od kilku podejść okazuje się dla mnie zbyt archaiczna i abyt mocno trąci amatorszczyzną. W związku z tym przed obejrzeniem świeżego remake'u odświeżyłem sobie tę najbardziej kultową produkcje Millera. Film owiany legendą i kultem przez wszystkich zmechanizowanych miłośników drogowego szaleństwa i kompletnej rozwałki nie zestarzał się zbyt mocno. Scenariusz sprawia wrazenie dzieła z poprzedniej epoki, kiedy historie opowiadane były w sposób dosłowny i prosty, a jedyne niedopowiedzenia służyły budowaniu ogólnej atmosfery chaosu i mitologii wokół głównych bohaterów. Drugi Mad Max jest odrealnioną historią opowiedzianą w banalny spoósb, a jednocześnie przesiąkniętą wyjątkowym klimatem postapo. Świat będący areną wydarzeń jest bezwzględny i pograżony w anarchii, a wyjaśnianiem jego genezy twórcy nie zaprzątają sobie specjalnie głowy. Narracja nastawiona jest na atmosferę wszechogarniającego szaleństwa i braku nadziei. Bezwzględność i okrucieństwo są jedynym towarem, a miejsce bohaterów zajmują w niej zbrodniarze. Nie bez znaczenia dla kultowości tego tytułu jest oczywiście wykorzystany w nim wątek głownego bohatera - renegata, który odrzuca istniejące zasady (chociaż trudno o jako takich zasadach mówić w tym przypadku) i prowadzi własną krucjatę przeciwko sobie tylko znanym demonom. Wszystko to bardzo wiarygodnie oddaje świetny Mel Gibson, którego opętańcze spojrzenie i szaleństwo źrenic zapada w pamięci na długo po seansie.
Trudno oprzeć się wrażeniu, ze Mad Max 2 wyprzedzał epokę w której powstał i wykorzystywał koncepcje, które na poczatku lat osiemdziesiątych wymagały bardzo dużo wysiłku, aby je uwiarygodnić. Dlatego też nie dokońca przekonujące są przede wszystkim efekty specjalne, ale również społeczneństwo łowców pustkowi, co prawda umiejętnie "cofnięte" przez scenarzystów do okresu plemiennego, jednak zbyt wypłaszczone i jednobarwne. Bohaterowie poboczni są tu niczym jednowarstwowe kartoniki, na ich tle Max wyróżnia się niepewnością co do swoich zamiarów. Film jest zatem z jednej strony bardzo rozbudowany konceptualnie i wciągający, z drugiej rozczarowująco płaski i jednowymiarowy. Z całą pewnością jednak zasługuje na miano produkcji kultowej. I z całą pewnością zasługiwał na próbę reanimacji, na skonfrontowanie swojej szalonej historii z nowoczesnymi technologiami i możliwościami, jakie dają dziś twórcom.
7/10

Mad Max: Na drodze gniewu (Mad Max: Fury Road)
O pierwszej części przygód Maxa napisałem, że sprawia wrażenie, jaby była zrobiona za 200 dolarów+trotyl.
Najnowsza część serii sprawia wrażenie jakby była zrobiona za 200 milionów dolarów + tony trotylu.
I bardzo dobrze.
Właściwie jest to powrótka z rozrywki - szczególnie jesli nie dawno odświeżyliśmy sobie część druga - tylko wszystkiego jest więcej, mocniej, bradziej. No, prawie wszystkiego, ale o tym za chwilę.
Świat Mad Maxa jest bardziej realny w swojej nierealności. Nie jest już wypłaszczonym schematem o bezsensownej wojnie pomiędzy plemionami cofniętymi intelektualnie do epoki kamienia łupanego, jak było w poprzednich częściach. Nadal jest pogrążonym w chaosie i beznadziei fantastycznym światem postapo, ale jego mieszkańcy nie są już tylko papierowymi kartonikami. Mają swoje cele, dążą do wolności, obudzenia w sobie nadziei lub uzyskania chwały. Do utrzymania władzy, lub do rozbicia istniejących okruchów ładu. Jest mniej anarchistyczny, bardziej autorytarny i cięższy. Tyrani władają szarą masą skupioną wokół podstawowych dóbr, które stały się towarem deficytowym. Niby to samo, co w każdym psotapo, ale jednak tutaj podlane warstwą szaleństwa i buntu, umożliwia widzowi niemal błyskawiczne czerpanie przyjemności podczas seansu. Świat Mad Maxa fascynuje i przeraża, a przez to jeszcze mocniej przyciąga. Pomimo brutalnosci i bezwzględności, ukazuje wyjatkowy rodzaj szaleństwa i nieskrępowanej wolności. Myślę, że w każdym z nas te skrajne emocje gdzieś się czasem kołaczą i póbują wyskoczyć z piersi. I właśnie odwołanie do nich czyni z Mad Maxa produkcję wyjątkową. Nie tylko w tej cześci, ale w całej serii.
Najnowszy Mad Max porywa widza w szaleńczy pościg po bezdrożach nieistniejącego świata w nieistniejącym celu i pozbawioną nadziei walkę o przetrwanie. Wszystko w naprawde rewelacyjnej oprawie audiowizualnej, która momentami powala rozmachem, jest świetnie zaprojektowana i wzbudza autentyczny podziw, przeykuwając całą uwagę widza. Oglądając najnowszą część mamy poczucie, że znajdujemy się w zupełnie innym, przerażającym miejscu, które tyleż nas szokuje i odstrasza, co fascynuje i przyciąga. Ogląda się niezwykle przyjemnie i jest to jeden z najlepiej zbudowanych klimatów postapokaliptycznych, z jakimi miałem do czynienia.
Jeżeli chodzi o fabułę, to tym razem została ona znacznie bardziej rozbudowana, chociaż trudno powiedzieć żeby ten zabieg skończył się jakimś powalającym sukcesem. Nie do końca o historię tutaj chodzi, jednak należy zauwazyć że znów jest w niej kilka banalnych i ogranych wielokrotnie motywów, a samo zakończenie głównego wątku nie wzbudza w widzu tak silnych emocji, jak doskwiekrające poczucie obcowania z szaleństwem tamtego świata. Dużo lepiej udało się twórcom stworzyć atmosferę, niż opowiedzieć w niej rzeczywiście interesująca historię. Jednak zarzut ten jest o tyleż trafny, co zapewne niepotrzebny - bo jak pokazują poprzednie części siłą scenariusza nigdy nie miały być rozterki i dramaty głównych bohaterów.
Mad Max: Fury Road to spotęgowane najlepsze rzeczy z poprzednich części, zaserwowane w kapitalnej oprawie. Praktycznie wszystko jest tutaj na miejscu, poza jedną rzeczą. Tytułowym bohaterem, niestety. Maxa jest w tym filmie zwyczajnie za mało. I tak jak nie można mieć wielkich pretensji do Toma Hardy'ego o całość jego pracy (chociaż spojrzenie zbitego pieska niespecjalnie tu pasuje), tak scenarzyści rozpisując spektakularne pościgi i ciagłe zwroty akcji chyba trochę zapomnieli o głównym bohaterze. Mel Gibson był osią starych Mad Maxów, decydował o losach innych i nadawał sznytu akcji. W najnowszej części ta rola została zdegradowana do uczestnictwa w pościgu, do bycia "jednym z kilku" głównych bohaterów. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, że Max jest postacią drugoplanową w stosunku do roli Charlize Theron. Szkoda, bo chociażby poczatek filmu, podobnie jak wszystkie sekwencje z jego "demonami" są świetnie zmontowane i wzbudzają apetyt na więcej.
Jezlei chodzi o bohaterów, to również mógłbym się przyczepić do kawalkady pięknych małżonek, których rola w tej historii nie jest dla mnie do końca jasna. Z jednej strony wygląda to na jakieś działania w kierunku feminizacji męskiego kina i niekoniecznie dobrze pojmowanego parytetu, z drugiej cały ich wątek wypada dosyć sztucznie, sprawia wrażenie doklejonego do ogólnej koncepcji. Tym bardziej, że z biegiem czasu fabuła skręca w zupełnie inną stronę i cała ta historia przestaje już mieć jakiekolwiek znaczenie.
Podsumowując, Mad Max: Fury Road to dla mnie zdecydowanie najprzyjemniejszy wypad do kina w tym roku. Pomimo kilku niedociągnieć i braku "Maxa w Maxie", jest to nadal pozycja ze wszech miar godna polecenia. Momentami olśniewająca rozmachem, momentami przytłaczająca atmosferą, momentami kapitalnie zwariowana (koleś na gitarze roxxx!).
Warto. Więcej takich remak'ów!
8/10
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?

since 22/4/2003
Awatar użytkownika
ThimGrim
Heavy Metal Troll
Posty: 5845
Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:47

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: ThimGrim »

Panowie, przestańcie z tą feminizacją, bo to, że kobieta się pojawia ewkranie nie znaczy od razu, że film ma czynnik babski. Jestem po kursie gender :P więc umiem stwierdzić, że Mad Max to typowo patriarchalny film z powtórzonymi schematami znanymi od dawna. Chcecie film gdzie tego nie ma? Który jest skierowany zarówno do kobiet jak i mężczyzn i w którym jedyny słuszny sposób myślenia nie jest wcale męski? Oglądnijcie Fight Club. :D Serio!
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Awatar użytkownika
Larofan
Social Media Ninja
Posty: 3932
Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
Lokalizacja: Poznań, Poland

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Larofan »

ThimGrim pisze:Jestem po kursie gender
Obrazek
Awatar użytkownika
ThimGrim
Heavy Metal Troll
Posty: 5845
Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:47

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: ThimGrim »

A i jakby ktoś chciał zerknąć na gry planszowe:

http://fsgk.pl/forum/viewtopic.php?f=4& ... 659#p42659
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Awatar użytkownika
Cherryy
Biedaklasa Manager
Posty: 2756
Rejestracja: 4 maja 2014, o 19:36
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Cherryy »

Mad Max: Na drodze gniewu (Mad Max: Fury Road)

Nie zazdroszczę Maksowi. Nie zazdroszczę żadnej z istot zamieszkujących świat Millera. Resztka ludzkości odarta z godności, wszechobecny piach, przed którym nie da się uciec. A uciekać trzeba. Non stop.

Z pieczołowitością oddano klimat oryginału, tworząc spójne uniwersum. Do widzów oko puścili też montażyści, parokrotnie sztucznie przyspieszając akcję - i wcale to nie raziło.

Zaniepokoiło mnie jednak małe skupienie się na wprowadzeniu w świat i zapoznaniu widza z bohaterami. Od razu zawiązuje się akcja i niestety ciężko się tutaj z kimkolwiek zżyć. Maksa nie poznajemy prawie wcale (choć zostawiono sobie furtkę na kolejne części), żony są papierowe, tak samo jak i inne postacie. O ile zadbano o realistyczność (choć to kiepskie słowo...) pościgów, to wszelkie relacje są tutaj po prostu drętwe. Na siłę, żeby jakoś wytłumaczyć ciągłe ganianie się po pustyni.

Ode mnie siódemka. Jest dobrze, ale mogło być znacznie lepiej, gdyby perfekcyjne pościgi miały godne "wypełniacze". [prowokacja] Top Gun naszych czasów. [/prowokacja] ;)

7/10
Since 2001.
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

Ha! A dla mnie siłą tego filmu jest brak wypełniaczy, filozofowania i tłumaczenia wszystkiego widzowi jak imć Nolan. Tutaj historię i relacje opowiadają bohaterowie swoim postępowaniem, a nie gadaniem. Sceny akcji mają znaczenie. Nie są dodane dla samej rozpierduchy. W scenach akcji i zachowaniach postaci widzisz co nimi kieruje i dlaczego. Twórcy zapomnieli jak to się robi. Ja tam się zżyłem i z Maxem i z Furiosą. No i scena z żoną w ciąży i późniejszy "poród" jakoś mną zatrząsnęły.
Obrazek
Awatar użytkownika
ThimGrim
Heavy Metal Troll
Posty: 5845
Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:47

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: ThimGrim »

Płakałeś na Mad Maxie?
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

ThimGrim pisze:Płakałeś na Mad Maxie?
Jak dziecko. Film piękny jak pan Jezus!
Obrazek
Awatar użytkownika
Cherryy
Biedaklasa Manager
Posty: 2756
Rejestracja: 4 maja 2014, o 19:36
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Cherryy »

No nie wiem, Sith. Za dużo tutaj jednak utartych schematów znanych z innych filmów. Ale i tak życzyłbym sobie takiego kina częściej. Może Mad Max i Star Wars to znak nowych czasów, gdzie grafika komputerowa skupi się głównie na bajkach Pixara. Dużo mógł w tym temacie zrobić też okropny w materii cgi Hobbit. Bądźmy dobrej myśli.
Since 2001.
Awatar użytkownika
MajinFox
Bookworm
Posty: 184
Rejestracja: 5 maja 2014, o 19:00
Kontakt:

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: MajinFox »

Popatrz na to, że brak opisu sytuacji, wprowadzenia i tłumaczenia ze strony głównych bohaterów nie powoduje, że nie wiesz, co się dzieje na ekranie. Wrzuca Cię w środek historii i przez cały czas jesteś na bieżąco. Nie potrzebne powroty do przeszłości, bo ocenę sytuacji budujesz sobie sam podczas seansu. Uwielbiam taki minimalizm, który nie próbuje być na siłę ambitnym.

Jak biegnę ze znajomym na pociąg, to nie rozmawiamy o naszej mizernej sytuacji, tylko całymi siłami próbuję wycisnąć coś więcej z własnych mięśni. Choć głupio to zabrzmi: sama ucieczka w tym bajkowym MM, ma więcej wspólnego z rzeczywistością, niż ciągłe pierdolenie i one-linery.
UWAGA!!! WAŻNE
Właśnie nabiłem sobie kolejnego posta, proszę o pozytywne rozpatrzenie sprawy. Dziękuję.

http://majinfox.blogspot.com/

http://przegralem-zycie.blogspot.com/
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

Majin +1

Genialne były te jego duchy z przeszłości. Niedomówienia i sugerowanie, że to dziecko plus tragedia. Bałem się, że w końcu pokażą retrospekcję z pełnym zapisem wspomnień, ale na szczęście zostawili to naszej wyobraźni.
Obrazek
Awatar użytkownika
Zolt
menda+
Posty: 5064
Rejestracja: 4 maja 2014, o 15:19
Lokalizacja: Tír na nÓg

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Zolt »

Tajest, tylko na początku było wprowadzenie w sytuację przez narratora.
Obrazek
You give up a few things, chasing a dream.
"Ty jesteś menda taka pozytywna" - colgatte
#sgk 4 life.
Old FŚGK number is 12526
MISTRZ FLEP EURO 2024 :cool:
Awatar użytkownika
Larofan
Social Media Ninja
Posty: 3932
Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
Lokalizacja: Poznań, Poland

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Larofan »

inna sprawa ze nie kazda historia potrafi tak cie wciagnac ze mimo ze nie rozumiesz polowy rzeczy i tak brniesz w przod
a czasami jest tak ze tlumacza i tlumacza i zdajesz sobie sprawe ze jak mniej wiedziales to jakos ciekawsze to wszystko bylo niz kiedy amsz podane na talerzu :)

sporo gier tak samo ma... pamietam jak zaczynalem grac w baldura pierwszy raz w zyciu nie rozumialem NIC z tego co sie dzieje ale wsysłem doszczetnie mimo tego :)
Awatar użytkownika
Sobies
Kto?
Posty: 2103
Rejestracja: 5 maja 2014, o 00:12

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Sobies »

phpBB [video]


10/10
Myślałem po cichu, że tylko ja dostrzegam, iż DaeL jest największym kretynem tego forum, ale wasze posty napawają mnie wiarą w tych smutnych czasach
Awatar użytkownika
Voo
Stary Człowiek, A Może
Posty: 6418
Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Voo »

Fajne ale za dużo pomysłów sprzedali w trailerach
Obrazek
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Awatar użytkownika
ThimGrim
Heavy Metal Troll
Posty: 5845
Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:47

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: ThimGrim »

Gwiezdne wojny Część IV - Nowa nadzieja (1977)

O kurczę, nie spodziewałem się, że ten film będzie wciąż zjadliwy po tylu latach. Chyba pierwszy raz oglądałem w całości pierwszą część, bo byłem przekonany, że przecież gniazdo śmierci rozwalają dopiero w ostatniej części :D. No tak, ale to jakoś tak było, że Lord Wiadro ucieka na małym stateczku. Zupełnie się nie dziwię, że po tym jak ten film pojawił się w latach 70' to zrobił taką furorę, a ludzie dostali pierdolca na jego punkcie. Nadal robi wrażenie. Teraz muszę się zabrać za część V i VI.

Swoją drogą to musieli mieć w wtedy na seansach niezłego mindfucka, bo pojawiają się napisy i nagle Gwiezdne Wojny, część IV.
- Kurwa aleśmy się spalili tym ziołem, oglądaliśmy poprzednie części czy przespaliśmy?
- Ni chuja nie wiem, pacz jaki wielki statek!
- O ja jebie. Peace and love siostro.
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Awatar użytkownika
Bambusek
Pacman
Posty: 816
Rejestracja: 4 maja 2014, o 19:37

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Bambusek »

Voo pisze:Fajne ale za dużo pomysłów sprzedali w trailerach
Prawda, ale nadal dzisiaj obejrzałem i było świetne :D Zwłaszcza w porównaniu z kilkoma "dziełami" z Hollywood, które naprawdę mozna było skończyc oglądać po trailerze.
Awatar użytkownika
Crowley
Pan Bob Budowniczy Kierownik
Posty: 7590
Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Crowley »

ThimGrim pisze:Swoją drogą to musieli mieć w wtedy na seansach niezłego mindfucka, bo pojawiają się napisy i nagle Gwiezdne Wojny, część IV.
Za pierwszym razem nie było żadnych "epizodów", po prostu Nowa nadzieja. Dopiero podczas powtórnego wejścia do kin, przy okazji premiery Imperium kontratakuje, zmieniono tytuł.
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Awatar użytkownika
ThimGrim
Heavy Metal Troll
Posty: 5845
Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:47

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: ThimGrim »

Crowley pisze:
ThimGrim pisze:Swoją drogą to musieli mieć w wtedy na seansach niezłego mindfucka, bo pojawiają się napisy i nagle Gwiezdne Wojny, część IV.
Za pierwszym razem nie było żadnych "epizodów", po prostu Nowa nadzieja. Dopiero podczas powtórnego wejścia do kin, przy okazji premiery Imperium kontratakuje, zmieniono tytuł.

Aaa aaA
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Awatar użytkownika
Voo
Stary Człowiek, A Może
Posty: 6418
Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Voo »

Obłąkani (Eliza Graves)

Jeden z tych filmów, które daje się opisać w zasadzie jednym słowem - klimatyczny. Ostatnie dni XIX wieku, młody psychiatra przyjeżdża na praktykę do położonego na odludziu (a jakże) wariatkowa mieszczącego się w wielkim i ponurym (obowiązkowo!) dworzysku. Leczą się tu a w zasadzie pozostają w odseparowaniu od świata chorzy umysłowo ludzie z wyższych sfer. Atmosfera jest bardzo dziwna (koniecznie!), na dodatek pewna piękna pacjentka ostrzega na osobności naszego bohatera, żeby jak najszybciej stamtąd uciekał. Czego on oczywiście nie robi, z troski, żeby nie popsuć fabuły filmu. Scenariusz powstał na motywach opowiadania E.A. Poe, grają tu znani brytyjscy aktorzy m.in. Ben Kingsley, Michael Caine, Jim Sturgees i David Thewliss. No i dla ozdoby Kate Backinsale. Realizacja jest bardzo staranna i wszystko jest takie, no wiecie - akuratne. Filmik może nie zaskakuje jakoś ogromnie, nie próbuje tanio straszyć ale na pewno wciąga i powinien spodobać się widzom lubiącym właśnie takie XIX-wieczne, kostiumowe klimaty z tajemniczą tajemnicą w tle. 7/10


W rytmie serca (De battre, mon coeur s'est arreté)

Bohaterem filmu jest nadpobudliwy cwaniaczek w skurzanej kurteczce, krawaciku i butach na obcasie mających mu chyba dodać wzrostu i powagi. Potrzebuje tego, bo razem z kumplami "siedzi w nieruchomościach", tzn. specjalizuje się w wypędzaniu lokatorów. Szczury, bejzbol, rozróby a po robocie koks, wóda i dziwki. Nasz cwaniaczek to jednak taki twardziel na pokaz. Tak naprawdę jako nastolatek był świetnie zapowiadającym się pianistą ale po śmierci matki "wszystko się posypało". Przypadkowe spotkanie z dawnym nauczycielem skłania go do podjęcia próby powrotu do muzyki, czego nie rozumieją ani kumple ani jego ojciec, też cwaniak z nieruchomości, tylko stary. Bohatera zaczyna pochłaniać muzyka ale stary świat i przyzwyczajenia trzymają mocno. Poza tym żona kumpla rzuca mu powłóczyste spojrzenia i cóż, życie komplikuje się jeszcze bardziej. Film swego czasu zdobył dużo Cezarów i kilka innych nagród i co mogę dodać? Moim zdaniem zasłużenie, bo jest niebanalny zarówno jeśli chodzi o fabułę jak i sposób realizacji. Niejaki Romain Duris świetnie zagrał mocno irytującego a trochę fascynującego cwaniaczka z aspiracjami do normalnego życia. 8/10


Grand Budapest Hotel (The Grand Budapest Hotel)

Według mnie najbardziej udany film Wesa Andersona. Chociaż tak szalony, ironiczny, przerysowany i puszczający ciągle oko do widza to zarazem mający najbardziej wciągającą fabułę i pozbawiony tego poczucia, że oglądamy ładną ale nudnawą i wystudiowaną wydmuszkę. Bardzo mi się podobał - stroje, specyficzne kadrowanie, niesamowita wprost obsada aktorska, muzyka, cały ten klimat jakiegoś wymyślonego eks-cesarsko-królewskiego księstewka. No i zwyczajnie był bardzo zabawny! Świetna zabawa kinem kolesia, który normalnie robi ciekawe rzeczy ale tutaj chyba zażył jakieś dopalacze przed robotą :) 9/10
Obrazek
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Awatar użytkownika
Turtles
rzuff
Posty: 4387
Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:58
Lokalizacja: Warszawa

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Turtles »

Z Wesem Andersonem mam ten problem, że wszystkie jego filmy są fajne i zabawne, ale wszystkie też są takie same. Ostatnio Fantastycznego Pana Lisa obejrzałem i bawił. Ale jest spod jednej sztancy co późniejsze Moonrise Kingdom czy Grand Budapest Hotel właśnie.
Obrazek
#sgk 4 life.
Awatar użytkownika
Cherryy
Biedaklasa Manager
Posty: 2756
Rejestracja: 4 maja 2014, o 19:36
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Cherryy »

Mi się ten styl bardzo podoba i nie nudzi. Mógłbym jeszcze obejrzeć dziesięć takich filmów, jak GBH.
Since 2001.
Awatar użytkownika
Crowley
Pan Bob Budowniczy Kierownik
Posty: 7590
Rejestracja: 4 maja 2014, o 20:00
Lokalizacja: Gdańsk / Wyszków

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Crowley »

Voo pisze:Obłąkani (Eliza Graves)
:lol2:
All the good in the world
You can put inside a thimble
And still have room for you and me
If there's one thing you can say
About Mankind
There's nothing kind about man
Awatar użytkownika
ThimGrim
Heavy Metal Troll
Posty: 5845
Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:47

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: ThimGrim »

Kung Fury

20/10
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Awatar użytkownika
Voo
Stary Człowiek, A Może
Posty: 6418
Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Voo »

Call Girl

Szwedzki thriller polityczny opowiadający o seksaferze jaka wydarzyła się w tym kraju w latach 70-tych. Historia opowiada o dwóch dziewczynach z poprawczaka a raczej czegoś w stylu domu opiekuńczego, bo z naszymi poprawczakami ma to niewiele wspólnego. Trochę przypadkiem a trochę skuszone łatwym zarobkiem i chęcią zabawy laski stają się luksusowymi kurewkami. Z ich usług korzystają chętnie oficjele, politycy, wojskowi i tego typu klienci z obwisłymi brzuchami. No i polski konsul. Oczywiście dziewuchy są tylko częścią wielkiej kurewskiej machiny, ogarniającej przeróżne szczeble władzy. Jest też i policjant, który wdeptuje w to wielkie gówno i natychmiast dostaje przyjacielskie ostrzeżenie, żeby sobie odpuścił a on, głupek, sobie nie odpuszcza. W tle liberalna Szwecja lat 70-tych, muzyka Bee Gees, wszechobecne papierochy, gliniarze z wąsami i laski z włosami pod pachami. Moim zdaniem film jest naprawdę świetnie zrobiony, wciągający i dający sporo do przemyśleń. No i wkurzający jak przystało na ten gatunek. To nie miejsce na jakieś społeczno-polityczne tyrady więc sobie odpuszczę ale film polecam. Uprzedzam, że jest dość długi a akcja rozwija się powoli i ktoś może uznać, że to jest "nudne". Moim zdaniem nie jest. 8/10
Obrazek
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Awatar użytkownika
Voo
Stary Człowiek, A Może
Posty: 6418
Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Voo »

Mad Max: Na drodze gniewu (Mad Max: Fury Road)

O Jezusie, co za szalona FANTASMAGORIA! 10/10
Obrazek
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1 (The Hunger Games: Mockingjay Part 1) - Poprzednie części wciągnęły mnie dość mocno w dystopijny świat, w którym przyszło żyć poczciwej Katniss Everdeen. Zapowiadały wielki finał i ostateczną konfrontację dobra ze złem. Niestety w czasach mamony rządzącej kinematografią ktoś wpadł na kiepski pomysł i wzorem Harrego Pottera rozbito kulminację na dwa filmy. Przez ten zabieg pierwsza część Kosogłosa jest póki co najsłabsza z serii.

Od pierwszych minut dowiadujemy się co dzieje się z główną bohaterką po ucieczce z areny Igrzysk Śmierci. W tym czasie w dystryktach wybucha rewolucja, a my poznajemy nowego gracza: prezydent Coin. Szefową trzynastego dystryktu, który okazuje się być mniej martwy niż przesadzone pogłoski na ten temat. Nie wszyscy uciekli razem z Katniss, Peeta został pojmany i jest rpzetrymywany w stolicy. Zaczyna się wojna na pełną skalę. Nietypowa, bo głównie na filmy propagandowe. Z jednej strony Everdeen, z drugiej Peeta i tak sobie "rozmawiają" przez telewizyjne spoty. Wiemy, że kolejni ludzie przyłączają się do partyzantki, mają miejsce bombardowania i pogromy. Niestety, mało z tego widać na ekranie, a jak już widać to wygląda tak kretyńsko, że nawet pryzmat "to film dla nastolatków" nie ratuje przed łapaniem się za głowę. Sceny z drwalami w lesie czy ta przy tamie każą spekulować, że rebelia ma szansę tylko jeśli w odwodzie czeka kilka miliardów wojowników gotowych rzucać się pod lufy karabinów jak zombie.

Rozumiem, że nie jestem grupą docelową, ale są jakieś granice. Sztuczność z jaką wrzucają "młodszego Thora" w centrum wydarzeń jest nieznośnie wyczuwalna. Musi być wątek miłosny więc Gale jest zawsze pierwszym wyborem jeśli idzie o wojskowe akcje i operacje dla komandosów. W filmie mało się dzieje, dużo się gada. Czasem są to bardzo ciekawe dialogi (zawsze z udziałem Plutarcha, szkoda, że Seymour Hoffman opuścił ten łez padół), a czasem ma się "hobbitowe" wrażenie, że autorzy nie wiedzieli jak zapełnić czas pełnometrażowej produkcji i dorzucili zbędne, nic niewnoszące sceny. M.in. pewne bombardowanie i powrót po kota. Sztuczne budowanie napięcia i udawany dramatyzm.

Czekam na ostateczny koniec tej historii - po najnowszej odsłonie - z mniejszym zainteresowaniem niż poprzednio. Mam wrażenie, że z pierwszej części Kosogłosa można by spokojnie zrobić treściwe 45 minut wprowadzenia i dalej pokazać to co mamy zobaczyć w finałowej produkcji. 5/10

http://zabimokiem.pl/tak-dobrze-zarlo-i-co/
Obrazek
Awatar użytkownika
Voo
Stary Człowiek, A Może
Posty: 6418
Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Voo »

Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął (Hundraåringen som klev ut genom fönstret och försvann)

Allan Karlsson trafił do domu starców po tym jak wysadził dynamitem w powietrze lisa i przy okazji kurnik. W dniu swoich setnych urodzin, ubrany w szlafrok i laczki, postanowił wyjść przez okno i udać się gdzieś przed siebie. W filmie śledzimy jego poczynania - ślamazarną ucieczkę, wpakowanie się w kryminalne tarapaty a przede wszystkim wspomnienia z życia obfitującego w różne przygody. Allan to taki szwedzki Forrest Gump, też jest niezbyt rozgarnięty, też spotykał w swoim życiu różne ważne persony i brał udział w przełomowych wydarzeniach. Film oczywiście nawet nie próbuje być żadną epicką opowieścią - to pełna czarnego humoru komedia, w której wszyscy sprawiają wrażenie lekkich kretynów łącznie z bandytami i policjantami. Jak łatwo wywnioskować z faktu, że piszę tę mini recenzję film nie doprowadził mnie do śmierci ze śmiechu i raczej nikogo nie doprowadzi. Jest to jednak dostatecznie zabawna i pokręcona historia żeby spędzić przy niej mile wieczór. Poza tym niesie pewne przesłanie - nie myśl za dużo w życiu, idź przed siebie, choćby powoli, coś z tego wyniknie. 7/10
Obrazek
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

Snajper (American Sniper) - Wiedząc, że to film biograficzny i robi go Clint Eastwood, miałem obawy. Invictus był słaby, J. Edgara jeszcze nie widziałem, ale oceny ma raczej słabe. Zakładałem więc, że trzecia biografia, kręcona przez jednego z moich ulubionych reżyserów, może się nie udać.

Udała się. American Sniper to dobre kino wojenne i dramat w jednym. Każdy, kto interesuje się wojskiem zna Chrisa Kyle'a. Najskuteczniejszy snajper w historii USA, odsłużył cztery tury w Iraku, po których okrzyknięto go bohaterem. Film pokazuje nam kilka chwil z dzieciństwa, opowiada o tym, jak poznał swoją żonę, ale to zamach na amerykańskie ambasady i później 11 września 2001 ukształtowały silne poczucie powołania w Chrisie. Powołania do walki, do obrony swoich ideałów.

Brzmi to wszystko bardzo "hamerykańsko" i trochę takie jest. Rodowity kowboj używa życia, w odruchu patriotycznym zapisuje się do SEALs, a potem zostaje bohaterem wojennym. Eastwood pokazał jednak kilka niuansów, które sprawiły, że to nie jest bezrefleksyjna laurka dla nieskazitelnego wojownika o wolność. Czasami Kyle wydaje się fanatykiem nie mniejszym niż jego przeciwnicy. Sposób w jaki czasem (grający go Bradley Cooper) mówi jest dość niepokojący. Patriotyzm urastający do poziomu obsesji połączonej z kompleksem boga. Jeśli on nie uratuje swoich kolegów, ameryki, światowego porządku to nikt nie uratuje. Kyle przedstawiony w filmie na pewno nie jest ideałem. Chronienie kolegów z jednostki zdaje się być ważniejsze dla niego niż żona i dzieci. Czasem w odruchu podejmuje decyzje szkodliwe dla otoczenia. Nadaje mu to ludzkich cech i trochę (na szczęście) odziera z patosu.

Wspomniany już Cooper zasługuje na brawa. Wygląda jak zakapior, klatę i bary ma jak Hulk, akcent, sposób wyrażania emocji... To naprawdę ta sama cwaniacka buźka z Kac Vegas? Taka metamorfoza zawsze budzi mój podziw. Nie gorzej wypada u jego boku Sienna Miller w roli Pani Kyle. To także zasługa niezłego scenariusza. Sceny między małżonkami, nawet te ubogie w dialogi, kipią emocjami.

Dźwięk wymiata. Realizatorzy przegrali Oscara z Whiplashem, ale gdyby nie taki konkurent - zgarnęliby statuetkę niemal na pewno. Wojenna zawierucha dawno nie miała tak realistycznego i miażdżącego uszy montażu dźwięku. Wybuchy, odgłosy strzałów, echo tych strzałów, rykoszety - mistrzostwo świata.

Niestety, każda róża ma swoje kolce. W Snajperze można zobaczyć najbardziej żenującą scenę z lalką udającą noworodka w historii kina. Może wiele osób nie zwraca na takie rzeczy uwagi, ale mnie zrzuciło z fotela. Nie dość, że lalka jest niezbyt realistyczna to jeszcze sposób w jaki ją rodzice trzymają czy podają sobie. Jak kadry z Benny Hilla, a nie poważnego filmu. Diabeł tkwi w szczegółach. Kolejny diabeł wyskakuje w finałowej scenie pewnego pojedynku snajperskiego. Kino wojenne pełną gębą zamienia się na chwilę w Matrix i pokazuje nam zbliżenia na lecące kule, slow motion i tego typu efekciarstwo. Kompletnie nieprzystające do reszty scen.

To jednak kilka pomniejszych detali. Snajpera powinni zobaczyć wielbiciele kina wojennego i fani Clinta Eastwooda. Nie jest to jego wielkie dzieło, ale nadal - bardzo dobry film. 8/10

http://zabimokiem.pl/zasluzony-hold-dla-bohatera/
Obrazek
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

Kraina jutra (Tomorrowland) - Zabrzmię jak stary piernik. Myślałem, że takich filmów już się nie robi. Poza obejrzeniem intrygującego zwiastuna nie wiedziałem nic. Tomorrowland to produkcja w starym stylu. Doskonały film przygodowy dla dzieci i młodzieży, bez wampirzych romansów Zmierzchu, siedemnastu części Pottera i bez śmiertelnej powagi Igrzysk Śmierci. To raczej klimat E.T., Goonies czy Super 8. Pozytywnie zakręcona opowieść o tym, że warto chcieć, wato marzyć, warto się nie poddawać.

Casey Newton to zbuntowana nastolatka. Marzycielka i kandydatka na inżyniera albo innego naukowca od rzeczy ścisłych. Obecnie sabotuje rządowy projekt rozbiórki platformy startowej NASA. Powody ma dwa: kiedy prace się zakończą jej tato straci pracę, a sama nie godzi się z tym, że NASA odpuszcza podbój kosmosu. Kiedy zostaje przyłapana i aresztowana, ktoś podrzuca jej pewien znaczek, po dotknięciu którego dzieje się... sami sprawdźcie co.

Sprawdźcie, bo warto. To film, który nie udaje, że jest czymkolwiek innym niż prosta historia o tym, co w życiu ważne. Opowiedziana z rozmachem, ale bez patosu, nadęcia i mrugania okiem do dorosłych, żeby się nie nudzili. Ja się nie nudziłem. Wręcz przeciwnie, to jeden z tych filmów, które potrafią obudzić w człowieku wewnętrznego dziesięciolatka.

Oprócz wspomnianej Casey, sportretowanej przez Britt Robertson, świetnie (chyba nawet lepiej) zagrała Raffey Cassidy jako młoda Athena. W ogóle to rzadkość znaleźć w jednym filmie dwie młode aktorki, które wznoszą się na tak wysoki poziom. Zazwyczaj dzieciaki grają przeciętnie, o tle o ile. Tutaj mamy dosłownie dwie petardy. Na ich tle równie dobrze prezentują się stare pierniki: George Clooney i Hugh Laurie. Ten drugi szczególnie mi się podobał, bo wcale nie wypadł jak typowy Dr House, a bałem się, że już nikogo innego w nim nie zobaczę. Clooney, jak zawsze, fantastycznie. Po dłuższej refleksji mam wrażenie, że Casey jest tu tylko katalizatorem dla opowieści o relacji postaci Clooneya z małą Atheną. W każdym razie - pod kątem aktorskim film nie ma słabych stron.

Nie jest to arcydzieło, ani żadne objawienie. To po prostu kawał dobrego kina przygodowego dla młodszych. W dodatku w stylu produkcji z mojego dzieciństwa. Reżyser Brad Bird sprytnie ubrał całość w nowoczesne szaty, ale olbrzymie serducho i pozytywne przesłanie jakie tkwi w tym filmie obudzi dzieciaka w niejednym starym pierniku z mojego pokolenia. 8/10

http://zabimokiem.pl/kraina-juta-a-styl ... z-wczoraj/
Obrazek
Awatar użytkownika
Cherryy
Biedaklasa Manager
Posty: 2756
Rejestracja: 4 maja 2014, o 19:36
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Cherryy »

Sanatorium pod klepsydrą

Przyznam szczerze: mam wrażenie, że prawie nic z tego filmu nie zrozumiałem, ale mózg miałem po seansie kompletnie zlasowany. Nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz czułem się po filmie tak psychicznie zmęczony, mniej więcej na tym samym poziomie, jak po lekturze dzieł poświęconych metodologiom albo filozofii na studiach.

Nie byłem przygotowany na to, że film należy odbierać w formie poetyckiej, bo nie lubię czytać o filmach przed ich obejrzeniem, żeby nie wyrabiać sobie z góry opinii. Może przez to poległem. Ale i tak jestem zachwycony dwiema rzeczami. Scenografią i muzyką. Ludzie - to jest światowa czołówka! W roku 73 w Hollywood musieli patrzeć na Hasa z zazdrością, a dzisiaj - szczególnie polecam wersję po rekonstrukcji - wychodzi pełen geniusz, bo NIC, kompletnie NIC się tam nie zestarzało. Byłem oczarowany, byłem wręcz zszokowany, co KIEDYŚ potrafiono robić w polskim kinie. Do tego muzyka, która wyprzedziła swoje kinematograficzne czasy.

A co do czasu... film skupia się właśnie na nim. Mamy tutaj podróż, w której bohater w zasadzie znajduje się poza czasem, sytuacja zmienia się dynamicznie, płynnie, bez tanich zagrań typu montażowe cięcia. Nie - Has bez żadnych efektów komputerowych, bez CGI, czasem tak czaruje na ekranie, że aż chce się przewinąć film do tyłu i podziwiać w nieskończoność mistrzostwo tej płynności przejść między zupełnie odmiennymi światami.

Szapoba. Polskie kino potrafi mnie jeszcze zaskakiwać. Daję ósemkę, bo może jeszcze muszę dojrzeć do tego filmu i obejrzeć go ponownie. Ale polecam. Jestem bardzo ciekaw Waszych opinii.

8/10
Since 2001.
Awatar użytkownika
Pquelim
rooooooooooki
Posty: 5043
Rejestracja: 4 maja 2014, o 23:09

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Pquelim »

bruno schultz.... zieeew. ten film od dawna jest na mojej liście "może kiedyś" i raczej nie awansuje do kategorii "asap".

Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął (Hundraåringen som klev ut genom fönstret och försvann)
Taki skandynawski Forrest Gump + dużo klimatu z chwalonego wcześniej Obywatela Roku. Specyficzne kino, czasem lubię takie oglądanie: wszystko w nawiasie, niby bez powagi, ale jednak niektóre sceny biją w oczy. Raz jest śmiesznie, raz brutalnie, ale generalnie chodzi o to, zeby widz nie wiedział co ma o tym wszystkim myślec. Ostateczne wnioski raczej nie nadają się do głębszych refleksji i to mój główny zarzut, bom nieprzyzwyczajony do takiej formy i film trochę mi się dłużył. Ale ciekawe kino, warto obejrzeć.
6+/10

Obłakani (Eliza Graves)
Obsada zachęcająca, Poe w scenariuszu, klimat wcale niezły. Ale jednak nieumięjętnie zrobione kino grozy z fatalną Kate Beckinsale, którą powinno się zastąpić... nie wiem czym, może sosen guacamole. Film miał potencjał, lecz został zbytnio rozwleczony, rozciągnięty i stracił zarówno impet, atmosferę, jak i moje zainteresowanie w finałowych scenach. Szkoda, że się nie udało, bo współczesnie niewielu sięga po pióro Mistrza.
4/10

Siódmy Syn (Seventh Son)
Zupełnie przyzwoite i bardzo efektowne wizualnie klasyczne fantasy według klasycznego literackiego pierwowzoru. Nic mi nie przeszkadzało, a Jeff Bridges z Julianne Moore dodali filmowi dużo jakości i porządnego warsztatu. Wiadomo, nie jest to żaden Władca Pierścieni, ale już takie Igrzyska Śmierci to nie wiem czy są lepsze. O Hobbicie nie wspominam. Chały nie ma, uważam za niedoceniony.
6+/10
A może to luksus, żyć tylko pięć lat?

since 22/4/2003
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

Jupiter: Intronizacja (Jupiter Ascending) - Jak się robi bigos na winie? Co się nawinie, wrzucasz do bigosu. Voila! Wg podobnego przepisu bracia Wachowscy rodzeństwo Wachowskich stworzyło swój nowy film. Mamy tu kilka ciekawych, nieźle rokujących elementów wrzuconych do jednego gara. Problem w tym, że bigos zazwyczaj wychodzi pyszny i swojski, a Jupiter: Intronizacja to chaotyczny teledysk bez ładu i składu.

Zamiast ciskać gromy, zacznę pozytywnie. Zachwyciła mnie po raz kolejny wyobraźnia Wachowskich w temacie audiowizualnej strony filmu. Świetnie zaprojektowano tu statki kosmiczne, miasta na innych planetach czy stroje. Wisienką na torcie są śliczne zdjęcia i naprawdę niezłe efekty specjalne. Scena w kosmicznym urzędzie skradła moje serce i za rok będzie to zapewne jedyna sekwencja, którą zapamiętam. Połączenie Monty Pythona i Piątego Elementu.

Niestety, film ogląda się jak serię klipów na MTV (mowa o starym MTV, jak jeszcze leciały na tym kanale wideoklipy z rzadka przerywane reklamami). Mamy sceny, w których dzieje się coś. Ktoś ze sobą rozmawia, jakaś walka, czasem pościg. Potem kolejna scena. I kolejna. A wszystkie wydają się być zupełnie ze sobą niepołączone. Każdy wątek napoczęty i zostawiony. Gnamy dalej, byle do następnej lokacji. Film porównałbym do puzzli. Pięć paczek różnych puzzli, które ktoś rozsypał i ułożył potem w jedno wielkie nie-wiadomo-co. Elementy same w sobie fajne nie składają się w fajną całość.

Mila Kunis i Channing Tatuum – gorące nazwiska w Holywood – graja tu jakby za karę. Miałem wrażenie, że nie podoba im się to co robią. Nie było między nimi żadnej chemii, żadnego błysku. Miłosne suchary jakie czasem z siebie wyrzucają, zażenowałyby wiejskiego Casanovę z Manieczek. Nuda i bezpłciowość. Chociaż i tak wątek romantyczny nie jest tak słaby jak główny zły. Facet nie dość, że przedawkował botox to jeszcze potrafi mówić jedynie zero-jedynkowo. Albo krzyczy i ma być taaaaki groźny (nie jest) albo niewyraźnie sapie na permanentnym wdechu.

O fabule nic nie piszę, bo nie da się streścić tego miszmaszu w paru słowach. Szkoda, że Wachowscy coraz bardziej wyglądają jak gwiazdy jednego hitu. Za Matrix zawsze będę ich szanował, ale wszystko co zrobili później (może poza Atlasem chmur) to filmy w najlepszym wypadku bardzo średnie. Podoba mi się u nich to, że zawsze próbują czegoś innego. Nie „rebootują”, nie „rimejkują”, nie korzystają z gotowych schematów. Jupiter: Intronizacja to właśnie taka próba i na pewno film ma jakiś swój oryginalny, wyczuwalny styl. Szkoda tylko, że to za mało i nie wiem czy jest jeszcze szansa, że autorzy Matrixa nakręcą coś, co naprawdę zrobi na ludziach wrażenie. 5/10

http://zabimokiem.pl/jupiter-na-winie/
Ostatnio zmieniony 12 czerwca 2015, o 09:01 przez SithFrog, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Larofan
Social Media Ninja
Posty: 3932
Rejestracja: 5 maja 2014, o 10:15
Lokalizacja: Poznań, Poland

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Larofan »

SithFrog pisze:bracia Wachowscy rodzeństwo Wachowskich
to bracia wachowscy sa rodzenctwem wachowskich?
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

Larofan pisze:
SithFrog pisze:bracia Wachowscy rodzeństwo Wachowskich
to bracia wachowscy sa rodzenctwem wachowskich?
Nie ma już braci Wachowskich. Jeden brat jest już siostrą :) Teraz dopiero jest dobrze, nie skopiowało mi przekreślenia. Dzięki za czujność ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
Killashandra
Wzgórza Łodzi
Posty: 557
Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:11
Lokalizacja: Łódź

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Killashandra »

Jurassic World
Film z totalnie niewykorzystanym potencjałem.
Już w czasie seansu zrobiło mi się strasznie przykro. Piszę to z perspektywy osoby, dla której Jurassic Park to jeden z "filmów dzieciństwa", na który w wieku lat 7 zostałam zabrana przez mamę do kina, a na wejściu dostałam ogromnego, pluszowego, różowego dinozaura.
Co mnie już na wstępie zdziwiło to fatalny soundtrack, w którym niesamowicie wpadajacy w ucho motyw z "jedynki" został wykorzystany już w pierwszych 15 min filmu, nie ilustrując kompletnie nic..
Chris Pratt miał bardzo słabe linie dialogowe, więc jeśli ktoś spodziewał się podobnego performance'u jak w Straznikach Galaktyki, to gorzko się zawiódł.
Dinozaury ładne, nie wszystkie oczywiście, a przy filmie z takim rozmachem, można było to bardziej dopracować.
za dużo scen "nieuzasadnionej przemocy", fabuła nie trzyma w napięciu, z góry wiadomo co i jak się będzie działo (wyglada ze to wina reżysera ?). Oprócz tego, że jak zwykle wydawało się się że jedyny w filmie Murzyn szybko zginie, a jednak nie ;)
próbowali powtórzyć fajne sceny z jedynki, kontakt czlowiek-dinozaur, to też nie wyszło.. w ogóle miało się wrażenie że wszystkie dinozaury, poza głównym zostały upchniete w jedną, 5-minutowa scenę, na jednej polance w parku.
Bardzo chciałabym wyprzeć już ten seans z pamięci, jako że definitywnie potwierdził, że jurajska seria powinna się skonczyc.. na pierwszej części.
straszne rozczarowanie i na pewno nie sięgnę po ten film po raz drugi.
3/10

Dałam aż 3 punkty, bo podobał mi się niebieski dinozaur..
Awatar użytkownika
skoob
skoobany!
Posty: 374
Rejestracja: 4 maja 2014, o 22:49

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: skoob »

Jak dla mnie dobrym podsumowaniem jest cytat: " kiedyś wystarczyło pokazać same dinozaury, aby wprawić ludzi w osłupienie". Cały motyw z modyfikacjami genetycznymi jest na siłę, tak jak by nie za bardzo mieli pomysł na ten film. Ale źle mi się go nie oglądało. Taki odmóżdżacz na 5/10.
11.XI.2006
Awatar użytkownika
Voo
Stary Człowiek, A Może
Posty: 6418
Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Voo »

Jurassic World

Pamiętam jak byłem mały i poszedłem do kina na Jurassic Park, to przed wejściem kupiłem sobie browca i fajki na potem. Heheh, no dobra wcale nie byłem wtedy mały ale dinozaury i tak mnie zachwyciły. Kiedy w pierwszym Parku dr Grant wstawał w jeepie i zdejmował zdumiony okulary na widok brachiozaura to całe kino aż wstrzymywało oddech z wrażenia a teraz dinozaur jest na ekranie czymś równie oczywistym jak samochód osobowy. Niestety pewne rzeczy już nie wrócą, m.in. moja młodość i to niesamowite uczucie w kinie p.t. "jak oni to wszystko zrobili?". Było, minęło i moim zdaniem wielką naiwnością byłoby oczekiwać przeżyć na podobnym poziomie. "Jurassic World" nie ma więc za grosz tamtego czaru, niestety nie oferuje też odkrywczej historii. Jest z nim trochę jak z tym nowym parkiem - trzeba wymyślić coś głupiego, żeby ludzi to zaskoczyło. Mnie i tak nie zaskoczyło a dinozaura-hybrydę uważam za filmowe oszustwo. To nie jest dinozaur tylko wykreowany potwór, więc właściwie czemu nie lata i nie zieje ogniem? Choć film jest naprawdę dobrze zrobiony to przyznam szczerze, że momentami ziewałem. Ile razy jeszcze można - jeszcze większy dinozaur (super-dinozaur był przecież już w trzeciej części), zagubione dzieciaki, obwieszeni bronią a ostatecznie i tak zabawnie bezradni najemnicy, chowanie się za/pod samochodem, niedobre korpo, milioner-marzyciel, raptory atakujące z krzaków... zzz...zzz... Nie lubię też uczucia w kinie, że patrzę na coś bardzo głupiego a tutaj miałem tak przynajmniej kilka razy. Mimo wszystko, przez sentyment do pierwowzoru nie mogę jakoś zupełnie zniszczyć tego filmu. Da się to obejrzeć. 6/10
Obrazek
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

Uważa Voo, bo obejrzałeś właśnie strasznie seksistowskie dzieło. Czytałem przed chwilą bolga, na którym kobieta załamuje ręce :D

http://zpopk.pl/pomocy-samcze-alfa-w-to ... z3d2G7R4IZ
Obrazek
Awatar użytkownika
Voo
Stary Człowiek, A Może
Posty: 6418
Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:57
Lokalizacja: ŚCD (Środek Ciemnej Dupy)

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Voo »

Nie no oczywiście, w przypadku czysto fizycznego zagrożenia w dziczy, mająca bogate doświadczenie biurowe bohaterka powinna zdominować swojego partnera - wysportowanego byłego marines, doświadczonego w jeżdżeniu terenówką, strzelaniu i w kontakcie z dinozaurami :D

Natomiast inne uwagi - np. o bieganiu po lesie sprintem w szpilkach są całkiem trafne. Mnie rozwaliło np. jeżdżenie motocyklem po dżungli jak po szosie, na pełnej piź... i na siedząco ;) To zwykłe lenistwo twórców, bo przecież można było napisać scenariusz tak, że paniusa jednak zmienia buty a panicz śmiga na enduro tylko po co, skoro widz i tak nie zwróci uwagi. Natomiast ja niestety zwracam i dlatego dla mnie w wielu momentach ten film był zwyczajnie głupi. No i na końcu uśmiechy i serduszko bije szybciej i coś z tego będzie a na moje to chyba ktoś powinien iść do pierdla na 15 lat, bo zdaje się, że przed chwilą na terenie zarządzanego przez paniusię parku zginęło kilkadziesiąt (?) osób. Ach, no i mamy 2015 rok, ożywiamy dinozaury ale wiecie - nasze krótkofalówki akurat nie działają, sorry. Akurat dzisiaj, jak diniusie nam spierdoliły bo tak normalnie to działają.

Mimo wszystko bawiłem się nie aż tak źle (stąd niezła w sumie ocena), zwłaszcza na scenach zabijania ludzi przez dinusie, zawsze to lubiłem.

Z innej nieco beczki - przed seansem widać było jak bardzo nie wiadomo do kogo jest to skierowany film, bo w reklamach leciały i Minionki i problemy ze spermą w Tedzie 2 ;)
Obrazek
Urodzić się [100%] Wykształcić się [100%] Znaleźć pracę [100%] Znaleźć kobietę [100%] Założyć rodzinę [100%] Wziąć kredyt [100%] Spłodzić dziecko [100%] Wychować dziecko [100%] Spłacić kredyt [60%] Iść na emeryturę [0%] Umrzeć [0%]
Awatar użytkownika
Killashandra
Wzgórza Łodzi
Posty: 557
Rejestracja: 4 maja 2014, o 21:11
Lokalizacja: Łódź

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Killashandra »

Podobno gdzieś jest filmik jak Chris Pratt wkłada na planie filmu szpilki i w nich biega, żeby udowodnic że jednak się da ;)
Awatar użytkownika
Dragon_Warrior
Brienne of Tarth
Posty: 2852
Rejestracja: 5 maja 2014, o 18:33
Lokalizacja: Diuna

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: Dragon_Warrior »

Mnie rozwaliło np. jeżdżenie motocyklem po dżungli jak po szosie, na pełnej piź... i na siedząco ;) To zwykłe lenistwo twórców, bo przecież można było napisać scenariusz tak, że paniusa jednak zmienia buty a panicz śmiga na enduro tylko po co, skoro widz i tak nie zwróci uwagi. Natomiast ja niestety zwracam i dlatego dla mnie w wielu momentach ten film był zwyczajnie głupi
To widzisz Voo co ja czuję jak bohaterowie w filmach wyciągają z szafy naciągnięty i gotowy do strzału łuk... choć nie - możliwe że wiedziałbyś dopiero gdyby filmowym motocyklom zafundowano rowerowe przerzutki i dwuczęściowe pasy bezpieczeństwa.
Obrazek
Awatar użytkownika
ThimGrim
Heavy Metal Troll
Posty: 5845
Rejestracja: 4 maja 2014, o 18:47

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: ThimGrim »

Chappie

Głupie to i wtórne, ale fajnie się ogląda choćby dla samego robota, który jest słitaśny.

6/10
Eat your greens,
Especially broccoli
Remember to
Say "thank you"
Awatar użytkownika
SithFrog
Król Sucharów
Posty: 15419
Rejestracja: 5 maja 2014, o 09:00

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: SithFrog »

Kingsman: Tajne służby (The Secret Service) - Mam problem z tym filmem. Kiedy analizuję go w głowie – wszystko gra. Są żarty na poziomie, jest sporo zabawnych scen, plejada gwiazd, sensowna historia, zaskakujące zwroty akcji… a jednak nie porwało mnie to wszystko. Zaśmiałem się kilka razy, ale pod koniec seansu dyskretnie zerkałem na zegarek.

Eggsy to nieprzeciętnie zdolny chłopak, którego życie pozbawione jest celu. Ot, egzystuje gdzieś na przedmieściach Londynu. Kiedy wpada w kłopoty, wzywa na pomoc tajna organizację, której agentom ocalił życie ojciec chłopaka. Sam przy tym zginął. czy pomoc w tarapatach skończy się jednorazową spłatą długu wdzięczności czy będzie z tego coś więcej?

To póki co najlepsza parodia filmów szpiegowskich jaką widziałem. Typowo angielski humor bez mało wyszukanych żartów z narządów płciowych i tym podobnych błyskotliwości (tak właśnie Austinie Powers!). Reżyser sprawnie kopiuje wiele schematów z klasycznych filmów o Bondzie przy okazji nieźle je ośmieszając. Nie unika też autoironii.

Czuć, że to kino brytyjskie. Nie tylko dzięki akcentowi bohaterów i nienagannym manierom członków Tajnych służb, przeciwstawionych sepleniącemu i niechlujnemu złoczyńcy. Przede wszystkim sceny akcji są inaczej pokazane niż w standardowym kinie akcji z USA. Ujęcia są mniej dynamiczne, więcej widać i nawet zupełnie zakręcone choreografie walk wyglądają tu jakoś tak… realnie? Szpilek w stronę Jankesów jest zresztą więcej. Strasznym smutasem musi być osoba, która nie zaśmieje się, kiedy zobaczy czym jest wykwintna kolacja dla prawdziwego Amerykanina. Co ciekawe i jednocześnie oryginalne – niektóre wątki są całkiem poważne i mimo, że to komedia, pozwalają czuć powagę wydarzeń i realność zagrożenia.

Muszę jeszcze koniecznie napisać, że przemoc w tym filmie hm… wymiata. Nie wiem kiedy ostatni raz (Tarantino?) brutalne sceny były tak soczyste, a jednocześnie groteskowe i zabawne. Aktywacja pewnych czipów w kulminacyjnym momencie to już beczka śmiechu.

Aktorsko Kingsman to pierwsza liga. Colin Firth, Michael Caine, Samuel L. Jackson i Mark Strong? Klasa. Do tego młodzi aktorzy całkiem nieźle, chociaż ani Taron Egerton, ani Sophie Cookson nie zwalili mnie z nóg. Może dlatego, że ich role były jednak napisane niejako w cieniu starszych kolegów po fachu?

Tak jak napisałem we wstępie – sam nie wiem czego mi tu zabrakło. Film ewidentnie zrobiono z pomysłem, z wizją, nie ma tu większych wad, a jednak mam wrażenie, że za tydzień nie będę o Kingsmanach pamiętał. 7/10

http://zabimokiem.pl/niepowazny-james-bond/
Obrazek
cns
Barbarzyńca
Posty: 474
Rejestracja: 5 maja 2014, o 11:15

Re: Ostatnio obejrzane filmy - recenzje

Post autor: cns »

Ja się na Chappie troszkę zawiodłem, zawiodłem się też na Die Antwoord, ich gra aktorska jest z deka padaczkowa. A końcówka filmu jak District 9... :/
Obrazek
ODPOWIEDZ